KSWPolskie MMA

„Z nim już nie robię, to niszczyciel” – Damian Janikowski wskazał najtrudniejszego sparingpartnera w WCA

Damian Janikowski opowiedział o zmianach treningowych, jakich dokonał w ostatnich miesiącach, oraz najtrudniejszym sparingpartnerze w WCA.

Damian Janikowski rozpoczął przygodę z MMA od trzech zwycięstw, ale potem wszystko się popsuło. Przegrał aż trzy z czterech następnych walk – wszystkie przez nokauty – jedyną wiktorię odnosząc z niewyróżniającym się poziomem sportowym, delikatnie rzecz ujmując, Tonym Gilesem.

Nie brak opinii, że w przegranych walkach wrocławianina zgubiły przede wszystkmi mordercze żądze – tj. próby jak najszybszego urwania głowy rywalowi, które doprowadziły między innymi do szybkiego drenażu jego baku z paliwem.

Nad tym właśnie elementem niewidziany od grudnia ubiegłego roku – przegrał wówczas z Szymonem Kołeckim – Damian Janikowski mocno pracowało w ostatnich miesiącach, o czym opowiedział w rozmowie z portalem FightSport.pl.




– Zmieniłem trochę taktykę podejścia do treningu – powiedział. – Może zrozumiałem to, choć to też możę dziwnie zabrzmi, że takim charakterem i podejściem jak do sportu olimpijskiego nie ma sensu tutaj robić. Czyli 2-3 bardzo ciężkie treningi codziennie. Na drugi dzień się przychodzi i jest się zmęczonym. Mięśnie są zastane, tej pamięci mięśniowej już takiej nie ma. Nie ma luzu. Jak mięsień jest zmęczony, to później nie ma tlenu, dotlenić jest trudno.

Damian zaznaczył, że teraz znacznie więcej niż onegdaj, biega, pracuje na skakance, walczy z cieniem czy uderza worek. Zrozumiał, że mordercze treningi nie zawsze są najskuteczniejsze, a więcej nie zawsze oznacza lepiej.

– To się przekłada w sparingach – powiedział. – Czuję bardziej dystans, jestem wyluzowany, nie biję każdego ciosu sto procent. Myślę o technikach, o taktykach. Zmieniłem podejście do treningu i od razu automatycznie zmienił mi się styl walki. Już nie jest to walka od gwizdka do gwizdka – 100 procent każdy cios, wejść, zabić i wygrać wszystko w pierszej rundzie. Teraz spokojnie, w przemyślany sposób. Pierwsza runda może być taktyczna, czytająca. Druga, jesteśmy już rozgrzani mocniej. Trzecia, żeby wygrać technicznie albo jeśli się uda, to obalić i kończyć.

Zapytany natomiast, z kim w Warszawskim Centrum Atletyki sparuje mu się najciężej, Damian Janikowski długo się nie wahał…



– Najgorzej, gdy Janek (Błachowicz) nie ma z kim robić – powiedział z uśmiechem. – Już o Danielu (Omielańczuku) nie wspomnę, bo nawet z nim już nie robię. Już uciekam z daleka, bo jest niszczycielem.

– Ale z Jankiem to są najgorsze rundy tutaj. Wiadomo, jest naprawdę dobry, jest silny, bije tam, gdzie powinien. Z nim są najgorsze sparingi.

– Z resztą chłopaków w miarę się znamy. Nie zabijamy się na tych sparingach. Staramy się robić bardziej technicznie, zadaniowo, żeby mieć ten przekrój walki, jej przegląd, obraz.




Kiedy natomiast Damian chciałby powrócić do klatki? Mierzy w lipiec, sierpień lub wrzesień. O rywalu póki co nic nie wiadomo.

Cały wywiad poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button