UFC

Mark Hunt: „Każda walka może być dla mnie ostatnią”

Mark Hunt opowiada o walce z Derrickiem Lewisem podczas gali UFC Fight Night 110, sporze sądowym z pracodawcą oraz swoich planach.

Po raz drugi w swojej karierze Mark Hunt wejdzie do oktagonu UFC, jednocześnie tocząc batalię sądową ze swoim pracodawcą. Samoańczyk domaga się bowiem zadośćuczynienia za wszelkie szkody, jakich doznał, bijąc się z Brockiem Lesnarem podczas zeszłorocznej jubileuszowej gali UFC 200. Wszystko dlatego, że po pojedynku – przegranym przez Hunta jednogłośną decyzją sędziowską – okazało się, że Lesnar nie przeszedł kontroli antydopingowej.

Samoańczyk, który w walce wieczoru gali UFC Fight Night 110 w nowozelandzkim Auckland skrzyżuje pięści z Derrickiem Lewisem, nie ukrywa jednak, że oktagon stanowi dla niego swego rodzaju odskocznię od sporów sądowych z Daną Whitem i spółką.

Oktagon to najlepsze miejsce na świecie. Nie ma pozwów, walk sądowych. Jeden na jednego.

– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com.

Dwóch gości wychodzi, próbują wygrać i awansować wyżej w rankingach. To wszystko. O reszcie można zapomnieć. Czysta, prosta, nieskomplikowana walka. To w tym wszystkim najlepsze.

Pierwotnie Hunt domagał się całej $2,5-milionowej gaży Lesnara za UFC 200. Nie przeszkadza mu, jeśli ktoś uważa, że jest to w jego wykonaniu jedynie przysłowiowy skok na kasę – wyjaśnia bowiem, że jego podstawowym celem jest pozbawienie oszustów powodów do oszukiwania. Wierzy, że zasady, wedle których przyłapani na dopingu zawodnicy zmuszeni będą do oddania całej gaży, pomogą rozwiązać problem.

To skok na ich kasę, aby tego nie robili.

– powiedział.

Zabierając im możliwość zarobku, powstrzymujesz ich chęć do oszukiwania – bo gdy oszust oszukuje, chce pieniędzy i całej reszty. Jeśli odbierasz im pieniądze, co im zostaje? Zostaje im gówno, tyle im zostaje.




Zapytany, czy starcie z Czarną Bestią może być jego ostatnim, 43-letni Hunt nie wykluczył żadnej możliwości.

Kto wie. Każda walka może być dla mnie ostatnią.

– stwierdził.

Jestem najstarszy w dywizji. Nadal mam jednak cztery walki w kontrakcie na to, żeby dojść do titleshota. Zobaczymy, jak pójdzie mi w niedzielę i potem zastanowimy się, co dalej.

Hunt zapowiadał co prawda wcześniej, że ani myśli wrócić do oktagonu, jeśli temat dopingu nie zostanie rozwiązany, ale starcie z Lewisem będzie jego drugim od czasu tamtych zapowiedzi. Wcześniej, przed porażką przez nokaut z Alistairem Overeemem, wyjaśniał, że został formalnie zmuszony do walki – a poza tym z czegoś żyć musi. Co natomiast skłoniło go do kolejnych odwiedzin oktagonu?

A co mam zrobić? Poddać się? Skończyć?

– odpowiedział Samoańczyk.

Nie. Jestem jestem wojownikiem, a ten cały spór sądowy z UFC – nie chciałem znaleźć się w tej sytuacji. Nie jest to coś, czego chciałem. Nie planowałem tego gówna. Po prostu tak wyszło.

Poprosiłem tylko o klauzulę w kontrakcie, aby gość, który oszukuje, nie dostał pieniędzy. Nie udało się. Ale nie zamierzam pracować i bić się z gośćmi, którzy biorą. Jak już mówiłem, gdy przegrywasz z oszustem, oni mają z tego korzyści, a ty tracisz wszystko.

*****

Derrick Lewis przed walką z Markiem Huntem: „To będzie młócka”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button