UFC

Luke Rockhold ostro o zaczepkach Michaela Bispinga: „Powiedz narkotykom: nie”

Luke Rockhold odpowiedział na ostatnie medialne kuksańce ze strony Michaela Bispinga, raz jeszcze zapraszając go do oktagonowych tanów.

Luke’owi Rockholdowi zdecydowanie nie przypadły do gustu ostatnie przemyślenia, jakimi ze światem podzielił się jego były dwukrotny rywal Michael Bisping.

Brytyjczyk nie tylko bowiem stwierdził, że Amerykanin najpewniej w najbliższej walce skrzyżuje pięści z Alexandrem Gustafssonem, bijąc się o tymczasowe złoto 205 funtów, ale też nie dał większych szans temu pierwszemu – delikatnie rzecz ujmując.

Jeśli wierzyć internetowi (dojdzie do tej walki). Chciałbym walczyć z którymkolwiek z nich. Naprawdę. Dla twojej informacji, Alexander Gustafsson rozjedzie Luke’a Rockholda. Po prostu całkowicie go zniszczy.




Nic zatem dziwnego, że Luke Rockhold szybko odpowiedział na zaczepki.

Kłapiesz dziobem na Twitterze o 5 rano? Powiedz narkotykom „nie”, a kontraktowi na walkę „tak”. Dowolna waga, dowolne miejsce, dowolny czas.

Hrabia trzymał jednak rękę na pulsie…

Miałem zniżyć się do twojego poziomu, odpowiadając jakąś obelgą, ale wygląda na to, że ludzie zrobili to za mnie. Haha. Nieustannie mała rozgoryczona dziwka, nie tak? ?

Rockhold i Bisping spotkali się dwukrotnie. W 2014 roku Amerykanin rozbił i poddał Brytyjczyka, a dwa lata później został przez niego sensacyjnie ubity, tracąc pas mistrzowski kategorii średniej.

Po nieudanej próbie powrotu na tron 185 funtów, zakończonej ostatnio porażką z Yoelem Romero, Amerykanin zapowiedział przejście do kategorii półciężkiej, jednocześnie pozostając otwartym na trzecie starcie z Hrabią.

Kilka tygodni temu obwieścił jednak, że sposobiący się do emerytury Brytyjczyk miga się od walki – pomimo zainteresowania tematem ze strony UFC – wobec czego skupia się na kategorii półciężkiej.

Wedle nieoficjalnych doniesień, jego starcie z Alexandrem Gustafssonem o tymczasowy pas kategorii półciężkiej jest już niemal dopięte – i do ustalenia pozostaje obecnie jedynie jego termin.

*****

Frank Mir rzuca wyzwanie Mariuszowi Pudzianowskiemu

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button