UFC

Justin Scoggins: „Dla mnie nie ma Demetriousa Johnsona i nikogo innego”

Świetnie dysponowany w starciu z Ray’em Borgiem Justin Scoggins stawia przed sobą ambitne cele w 2016 roku – chce zdetronizować Demetriousa Johnsona.

Jest jednym z najbardziej utalentowanych i najefektowniej walczących zawodników w UFC. Podczas gali UFC Fight Night 82 23-letni Justin Scoggins potwierdził swój niebywały talent, ani przez moment nie dając dojść do słowa mocnemu i faworyzowanemu przed walką Ray’owi Borgowi.

Nie powiedziałbym, że było to łatwe zwycięstwo.

– powiedział w rozmowie z dziennikarzami po gali.

Zdecydowanie cały czas musiałem być czujny. Byłem skoncentrowany na tym, co chce zrobić. Ray to niebezpieczny gość. Kilka razy podczas walki grapplingowej czułem, że pracuje nad rzeczami, na które musiałem uważać. Na szczęście świetnie przygotowałem się do tej walki, mam za sobą wspaniały zespół. (…) Miałem naprawdę dobrych partnerów od jiu-jitsu, więc czułem się komfortowo w każdej pozycji, ale gdy jesteś ze mną na nogach? Nie będziesz ode mnie lepszy, mam najlepsze uderzenia w UFC i nikt nigdy nie będzie ode mnie lepszy tutaj.

W sześciu z siedmiu zwycięstw, jaki odniósł przed rozpoczęciem przygody z UFC, nie potrzebował pomocy sędziów punktowych, ubijając rywali ciosami lub zmuszając ich do poddania. Jednak w oktagonie największej organizacji świata w czterech dotychczasowych zwycięstwach – pomimo tego, że dominujących – przed czasem skończył tylko jednego rywala, Richiego Vaculika w debiucie.

Tank nie ukrywa, że w starciu z Borgiem chciał poprawić te statystyki.

Chciałem skończenia. Moim celem było wyjść tam i znokautować go w pierwszej rundzie. Taki cel mam zawsze. Zawsze, gdy mi się to nie udaje, wiem, że muszę wrócić na salę i trenować jeszcze ciężej, żeby dać fanom to, czego chcą. Chcą oglądać szybko ubijanych gości.

Zbieram te zwycięstwa przez decyzje, ale moim celem jest kończenie walk. Nawet pomimo tego, że to był dominujący występ, zawsze istnieje możliwość poprawy.

2014 rok kończył w kiepskim nastroju, przegrywając, trochę na własne życzenie, dwie kolejne walki w oktagonie. Znalazł się na skraju zwolnienia z organizacji, ale pewną wiktorią nad Joshem Sampo uratował posadę. Teraz, po pokonaniu sklasyfikowanego przed walką na 12. pozycji w rankingu kategorii muszej Borga, celuje znacznie wyżej.

Dla mnie to ja jestem mistrzem tej dywizji. Nie ma Demetriousa Johnsona ani nikogo innego. Dla mnie Justin Scoggins jest mistrzem i potwierdzam to każdą swoją walką. Wszystko, co się teraz liczy, to zdobycie złotego pasa.

Nie ukrywa też, że chciałby walczyć teraz jak najczęściej, wetując sobie w ten sposób czas stracony na zaleczenie kontuzji – o charakterze których nie chciał rozmawiać – z jakimi smagał się w poprzednich miesiącach.

Chciałem dzisiaj postawić pieczęć, przekazać im, że jestem zdrowy i gotowy do walki, żeby mnie z powrotem tam wsadzili. Nie jestem z tych, którzy przesiadują. Mój cel na 2016 to tytuł mistrza świata i jestem na dobrej drodze.

Bez znaczenia, kto to będzie; moim celem jest zostanie mistrzem świata w 2016 roku. Mogą mnie zestawić dosłownie z każdym – i pokonam go. W tym roku się to stanie, będę miał złoty pas na swoich biodrach.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button