Analizy zawodnikówTalenty MMATUFUFC

W domu TUF #1 – podsumowanie 19. sezonu

Zapraszamy do obszernego podsumowania 19. sezonu The Ultimate Fightera będącego pierwszą odsłoną nowego cyklu poświęconego temu właśnie reality show.

Podczas konferencji prasowej Dana White ogłasza kolejny sezon najpopularniejszego na świecie reality show o tematyce MMA. Kilka tygodni później mają miejsce castingi, w których uczestniczą setki zawodników wszechstylowej walki wręcz z całego świata. Po dokładnej ocenie umiejętności wybranych zostaje trzydziestu dwóch szczęśliwców, którzy w premierowym odcinku będą mieli okazję zaprezentowania się na oczach setek tysięcy telewidzów. Parami toczą oni ze sobą walki na pełnych zasadach MMA. Szesnastu przechodzi dalej – wybrańcy przez sześć tygodni mieszkają ze sobą i szkolą swoje umiejętności pod okiem gwiazd UFC pełniących rolę trenerów. Po długim okresie pełnym presji i nerwów tylko jeden zawodnik z danej kategorii wagowej zwycięży tzw. Six-figure contract z największą organizacją mieszanych sztuk walki na świecie, mając również okazję przechwycenia innych cennych nagród, jak na przykład motocykl Harley-Davidson.

Zagorzali fani MMA z pewnością wiedzą, czego dotyczy ten opis. The Ultimate Fighter to reality show tworzony przez organizację UFC od roku 2005. Podczas prawie dziesięciu lat działalności program miał za zadanie poszukiwania talentów, zawodników, którzy kiedyś będą w stanie podbić swoją kategorię wagową. Trzeba przyznać, że pomysł nie zawiódł – już czterech mistrzów UFC (Forrest Griffin, Matt Serra, Rashad Evans i T.J. Dillashaw) i wielu pretendentów do pasa rozpoczynało swoją przygodę w tym właśnie programie. Show odniosło niesamowity sukces, również międzynarodowy – TUF doczekał się sezonów poza granicami USA – w Australii, Kanadzie, Brazylii i Chinach.

Jako wielki entuzjasta The Ultimate Fightera rozpoczynam nowy cykl na Lowkingu. Cykl, którego zadaniem będzie podsumowanie i ocena danego sezonu, pracy trenerskiej a także poziomu talentu zawodników. Tekst nie jest skierowany jedynie do widzów reality show – do lektury zachęcam wszystkich tych, którzy nie są zaznajomieni z uczestnikami, a chcieliby się czegoś o nich dowiedzieć. Dziś rozłożymy na czynniki pierwsze sezon numer 19., którego trenerami byli BJ Penn i Frankie Edgar, a zawodnicy rywalizowali ze sobą w dwóch kategoriach wagowych – półciężkiej i średniej.

Welcome to The Ultimate Fighter!

O tym, czy dany sezon TUF’a będzie należał do udanych, czy zobaczymy w nim ciekawych zawodników, świetne pojedynki i dużo akcji, możemy się przekonać jeszcze przed jego emisją. W jaki sposób? Dana White może dać nam sporo wskazówek. A mianowicie, jeżeli sezon jest dobry, prezydent UFC robi wszystko, by odpowiednio go wypromować – głównie poprzez nakręcanie atmosfery na konferencjach prasowych i w wywiadach. Tak było w przypadku świetnego sezonu 17. , w którym zwycięzcą został obecnie niepokonany w UFC  Kelvin Gastelum – za sprawą zawsze charyzmatycznego szefa największej organizacji świata edycja była na ustach fanów na wiele tygodni przed emisją pierwszego odcinka. Tak było wtedy, lecz z pewnością tak nie było teraz. Brak jakiejkolwiek promocji, jakiegokolwiek nakręcania atmosfery, mała ilość zapowiedzi, wpadka ze spoilerami dotyczącymi pierwszego odcinka – sezon numer dziewiętnaście skazany był na porażkę. I taką porażką się okazał.

Zanim jednak przejdę do konkretów, wspomnę trochę o faux pas, jakiego dopuścili się twórcy promo, które na kilka dni po wrzuceniu do sieci, zostało usunięte. Jak wiemy, w pierwszym odcinku ma miejsce 16 walk preeliminacyjnych, wskutek których połowa uczestników nie będzie miała okazji na dostanie się do domu TUFa. Ich talent oceniany jest przez dwie gwiazdy UFC pełniące rolę trenerów, którzy następnie przydzielają po ośmiu zawodników do swoich drużyn. Na kilka tygodni przed emisją sezonu ukazało się video promocyjne, w którym przypadkowo została podana gotowa lista teamów, na skutek czego wszyscy widzowie wiedzieli, kto awansuje, a kto pozna gorycz porażki. Jak to możliwe, że twórcy filmiku popełnili taką głupotę? Nie mam pojęcia.

Premiera sezonu miała miejsce 16 kwietnia bieżącego roku. Oto lista walk, które odbyły się w trakcie edycji:

Walki preeliminacyjne:

Waga półciężka:

Dan Spohn pokonał Tylera Kinga przez KO (prawy sierpowy), runda 1
Todd Monaghan pokonał Jake Heuna przez poddanie (balacha), runda 1
Chris Fields pokonał Josha Stansbury’ego przez TKO (kontuzja kolana), runda 2
Anton Berzin pokonał Codyego Mummę przez poddanie (balacha), runda 1
Josh Clark pokonał Johna Poppie przez poddanie (balacha z trójkąta), runda 3
Patrick Walsh pokonał Douga Sparksa przez poddanie (kimura), runda 1
Matt van Burren pokonał Daniela Vizcayę przez TKO (ciosy łokciami), runda 1
Corey Anderson pokonał Kellyego Anundsona przez jednogłośną decyzję po dwóch rundach

Waga średnia:

Hector Urbina pokonał Adriana Milesa przez poddanie (gilotyna), runda 1
Roger Zapata pokonał Tylera Mintona przez TKO (ciosy), runda 1
Ian Stephens pokonał Lymana Gooda przez jednogłośną decyzję po dwóch rundach
Tim Williams pokonał Bojana Velickovica przez TKO (ciosy), runda 3
Eddie Gordon pokonał Matta Gabela przez jednogłośną decyzję po dwóch rundach
Dhiego Lima pokonał Adama Stroupa przez jednogłośną decyzję po dwóch rundach.
Mike King pokonał Nordine Taleba przez jednogłośną decyzję po trzech rundach.
Cathal Pendred dostał się do domu TUF’a bez walki – jego przeciwnik nie zrobił wagi

Team Edgar: Corey Anderson, Patrick Walsh, Matt van Burren, Todd Monaghan,
Ian Stephens, Dhiego Lima, Eddie Gordon, Hector Urbina

Team Penn: Anton Berzin, Josh Clark, Dan Spohn, Chris Fields
Mike King, Tim Williams, Cathal Pendred, Roger Zapata

Ćwierćfinały:

Waga półciężka:
Dan Spohn pokonał Todda Monaghana przed jednogłośną decyzję po dwóch rundach
Corey Anderson pokonał Josha Clarka przez większościową decyzję po dwóch rundach
Patrick Walsh pokonał Antona Berzina przez jednogłośną decyzję po trzech rundach
Matt van Burren pokonał Chrisa Fieldsa przez większościową decyzję po dwóch rundach

Waga średnia:
Cathal Pendred pokonał Hectora Urbinę przez jednogłośną decyzję po trzech rundach
Dhiego Lima pokonał Tima Willaimsa przez poddanie (duszenie zza pleców), 3:35, runda 2
Roger Zapata pokonał Iana Stephensa przez większościową decyzję po trzech rundach
Eddie Gordon pokonał Mike’a Kinga przez jednogłośną decyzję po trzech rundach

Półfinały:

Waga półciężka:
Corey Anderson pokonał Patricka Walsha przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 30-27)
Matt van Burren pokonał Daniela Spohna przez TKO (prawy kros i ciosy w parterze), 1:45, runda 2

Waga średnia:
Eddie Gordon pokonał Cathala Pendreda przez niejednogłośną decyzję (29-28, 28-29, 29-28)
Dhiego Lima  pokonał Rogera Zapatę przez poddanie (balacha), 0:34, runda 1

Na początku wspomnę co nieco o zawodnikach, którzy nie dostali się do domu TUF’a. Dla Jake’a Heuna było to drugie podejście do reality show (po porażce z Adamem Cellą) i co ciekawe – drugi raz przegrał w identyczny sposób, wpadając w balachę z gardy po totalnej dominacji nad przeciwnikiem. Josh Stansbury to ciekawy prospekt (mający na koncie zwycięstwo nad półfinalistą Danem Spohnem), który poniósł porażkę w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach – przy niefortunnym obaleniu Chrisa Fieldsa (nad którym miał w pojedynku olbrzymią przewagę) doznał kontuzji kolana, przez którą był zmuszony poddać starcie. Kelly Anundson, który przegrał z finalistą, Coreyem Andersonem, to solidny fighter walczący w Bellatorze – ma tam na swoim koncie zwycięstwa nad Rodney’em Wallace’m i Volkanem Oezdemirem. Występ Nordine Taleba tak bardzo spodobał się prezydentowi UFC, że po przegranym pojedynku dostał szansę uczestnictwa w TUF: Nations, gdzie stoczył emocjonujący trzyrundowy bój z Tylerem Manawaroa, i ostatecznie dostał kontrakt z UFC.

Największym rozczarowaniem okazał się jednak były mistrz Bellatora, Lyman Good, typowany jako faworyt sezonu. Na dystansie dwóch rund zawiodła go obrona przed obaleniami, co wykorzystał świetny zapaśnik w osobie Iana Stephensa (MMA 2-0).

Do you wanna be a f***** fighter?

Ta fraza wypowiedziana przez Danę White’a w pierwszej edycji TUFa, stała się już prawie kultowa. Prezydent UFC zawsze miał tendencje do, kolokwialnie mówiąc, wjeżdżania na ambicje zawodników, których występy nie zachwycały. W tym sezonie miał wiele powodów ku temu, by słownie karcić fighterów. Wśród ośmiu walk ćwierćfinałowych widzom programu dane było oglądać tylko jedno skończenie przed czasem (Diego Limy na Timie Williamsie), a walki, które rozstrzygnęły się na dystansie 10 lub 15 minut, były mało efektowne. 7 pojedynków, z których dosłownie w każdym byliśmy świadkami wymęczającego stylu Lay&Prey.

Nie dziwne więc, że notowania sezonu zmniejszały się z każdym następnym odcinkiem. Niektórzy uczestnicy, jak Anton Berzin, Chris Fields, czy Mike King wyglądali wręcz, jakby musieli wchodzić do oktagonu za karę.

Sytuacja natomiast nieco zmieniła się za sprawą prezydenta UFC. Gdy końca dobiegnie pierwsza runda rozgrywek pomiędzy drużynami, ten przeprowadza krótki wywiad z uczestnikami, pytając o to, z kim chcieliby się mierzyć w półfinałach bądź ćwierćfinałach. W sezonie dziewiętnastym zdecydował natomiast, że udzieli zawodnikom reprymendy odnośnie ich pasywności i słabej postawy w pojedynkach, motywując ich jednocześnie do działania, po czym sam zdecyduje, kto zmierzy się z kim w następnej rundzie. Czy zadziałało? Jak najbardziej. Jeżeli miałbym wymienić cztery najefektowniejsze starcia sezonu, byłyby to same półfinały. Widać było, że uczestnicy wzięli sobie do serca słowa potencjalnego przyszłego pracodawcy i dali z siebie wszystko, co skutkowało bardzo efektownymi bojami.

Osobiście najbardziej zapamiętam walkę Daniela Spohna z Mattem van Burrenem. Był to efektowny pojedynek, od początku kontrolowany przez Spohna. Weteran Bellatora trafiał Guttera mocnymi sierpami w stójce, dał radę go obalić, a także zająć plecy. Wraz z gongiem rozpoczynającym drugą rundę inicjatywę przejął podopieczny Franka Edgara – szybko odpowiedział potężnym uderzeniem, naruszając Spohna, a przy próbie obalenia ze strony zawodnika Teamu Penn zasypał go gradem łokci. Obity i rozcięty Dragon nie miał już nic do zaoferowania i po ostatecznym krosie Matta runął półprzytomny na matę oktagonu.

O pracy trenerskiej słów kilka

Przez dwanaście tygodni emisji programu ani BJ Penn, ani Frankie Edgar, nie mieli okazji pokazać się ze strony wybitnych trenerów. Nieco lepszy w tej roli wydawał mi się jednak The Answer, który generalnie wyglądał na lepszego taktyka i motywatora dla swoich zawodników. Jego drużyna również była bogatsza w utalentowanych fighterów, co potwierdziło się w ostatecznym rozrachunku – żaden uczestnik z Teamu Penn nie doszedł ostatecznie do finału.

Wzajemne relacje pomiędzy trenerami były nijakie. Nie chodzi tu już nawet o tzw. złą krew i trashtalk – zawodnicy byli do siebie nastawieni tak przyjaźnie, że nie sprawiali nawet wrażenia, jakoby mieli wzajemnie rywalizować.

Jeśli mowa o The Prodigy, to najbardziej zapamiętane z pewnością zostaną jego podpowiedzi z narożnika. Nietrudno było zauważyć podobieństwo pomiędzy Hawajczykiem, a… Mirosławem Oknińskim – podobnie jak najpopularniejszy polski trener, Penn wypowiadał komendy najgłośniej, jak tylko potrafił. Prawda jest też taka, że podpowiedzi, jakich udzielał swoim podopiecznym, nie wnosiły wiele do pojedynku. Oglądając sezon, nie dało się nie słyszeć nieustannych prób wmawiania swoim fighterom, że ich przeciwnicy nie mają już sił, by dalej się bić. O ile w niektórych przypadkach rzeczywiście takie zagrania od strony trenera są sensowne, tak w przypadku B.J’a niekiedy graniczyły one z absurdem – chociażby podczas trwania walki pomiędzy Cathalem Pendredem a Eddiem Gordonem, gdzie ledwo po upłynięciu trzydziestu sekund walki Prodigy wykrzykiwał „He’s tired, Cathal!”.

Czterej wspaniali, czyli analiza finalistów

W wadze średniej zmierzą się w finale Eddie Gordon i Dhiego Lima.

gordon
fot. Zuffa/UFC.com

Eddie Gordon (6-1) to zawodnik wywodzący się z zapasów i trenujący z Chrisem Weidmanem w Serra-Longo Fight Team. Dysponuje on mocnym uderzeniem, a także siłą fizyczną. Gordon, jak na warunki wagi średniej, jest bardzo ciężki (do limitu middleweight ścina z około 220 funtów!). Czy jest to fighter perspektywiczny? Moim zdaniem nie. A przynajmniej nie wybije się ponad przeciętność, jeżeli dalej będzie gubić go pasywność. Można wprawdzie tłumaczyć jego słabą postawę tym, że mierzył się z trudnymi rywalami, jak Cathal Pendred i Mike King, jednak sama jego postawa kompletnie nie zachwycała. Jego stójka z pewnością nie jest efektowna – okazjonalnie rzuca mocne cepy lub obszerne sierpy, a do zapasów nie odwołuje się tak często, jak powinien.

lima2
fot. Zuffa/UFC.com

Dhiego Lima (9-1) to brat obecnego mistrza Bellatora, Douglasa Limy, i z pewnością najbardziej utalentowany zawodnik w całym sezonie. Wśród trzech skończeń, jakie mogli widzowie oglądać podczas pojedynków w domu TUFa – dwa należały do niego – balacha na Rogerze Zapacie i mataleo , które zafundował Timowi Williamsowi. Mimo braku nokautów podczas trwania sezonu jest to bardzo dobry striker, dysponujący też kreatywnym parterem. Co ciekawe, przed TUFem walczył głównie w kategorii półśredniej, więc nie miał przewagi siły i wagi nad innymi uczestnikami.

Typowanie finału: w stójce przewaga z pewnością będzie należała do Limy. Problemami, z jakimi będzie musiał się zmierzyć, są siła fizyczna i zapasy Gordona. Truck nie dysponuje jednak niesamowitą kontrolą ani niszczycielskim ground&pound, stąd mam wrażenie, że kreatywna praca z gardy Brazylijczyka również przyczyni się do jego zwycięstwa. Nie stawiałbym jednak na ten pojedynek pieniędzy.

Mój typ: Lima przez decyzję.

W wadze półciężkiej w szranki staną Corey Anderson i Matt van Burren.

corey2
fot. Zuffa/UFC.com

Corey Anderson (2-0) był pierwszym półciężkim, jakiego przy wyborze drużyn wskazał Frankie Edgar. Jak na 24 lata i zaledwie dwie zawodowe walki, prezentuje bardzo solidny zestaw umiejętności. Przed startami w MMA uczestniczył zarówno w boksie, jak i zapasach. Jego atutem jest też dobra kondycja. Jeżeli w dalszym ciągu będzie się rozwijał, to myślę że jest w stanie wygrać niejedną walkę w największej organizacji świata.

van buren
fot. Zuffa/UFC.com

Matt van Burren (6-2) to weteran Bellatora, legitymujący się rekordem 6-2. Gutter najlepiej czuje się w stójce – nie można jednak powiedzieć, że jest to wytrawny uderzacz. Finalista ten szczególnie upodobał sobie ciosy łokciami – szczególnie w klinczu, podobne do tych, którymi Travis Browne znokautował Gabriela Gonzagę. W taki sposób znokautował on Daniela Vizcayę w walce eliminacyjnej i mocno porozcinał Daniela Spohna w półfinale. Jego zapasy pozostawiają jednak wiele do życzenia. Trzeba przyznać, że w domu TUFa miał on opinię dziwaka i był bardzo irytujący dla pozostałych uczestników.

Typowanie finału: Corey Anderson, z całą otoczką „pierwszego wyboru” wśród wszystkich zawodników, nie jest wielce utalentowany – jest to jednak fighter solidny, który posiada argumenty zarówno w stójce, jak i zapasach. Myślę, że nie będzie miał wielu problemów z obaleniem i kontrolą Guttera, co ostatecznie przyczyni się do jego zwycięstwa przez decyzję.

Mój typ: Anderson przez decyzję

Irlandzki badboy i spółka – największe rozczarowania sezonu

W dziewiętnastym sezonie nie zabrakło zawodników, którzy typowani byli jako potencjalni finaliści, jednak zawiedli, odpadając z gry w słabym stylu. Oto oni:

4) Ian Stephens (2-0)

stephens
fot. Zuffa/UFC.com

Kiedy ten nikomu nieznany 24-latek zdominował zapaśniczo Lymana Gooda w rundzie preeliminacyjnej, większość widzów typowała go jako zdecydowanego faworyta, który mało efektownym, acz efektywnym stylem będzie przebijał się przez kolejnych przeciwników. Prawie nikt się jednak nie spodziewał , że przeszkodą nie do przejścia na jego drodze okaże się Roger Zapata, którego agresywny styl walki odsłonił braki Iana. Okazało się, że poza obaleniami, Stephens nie ma praktycznie nic do zaoferowania – nie umie nawet poprawnie kontrolować przeciwnika w parterze, a jego Ground&pound  nie istnieje. Decyzja w boju Zapata – Stephens była dość kontrowersyjna, nie zmienia to jednak faktu, że faworyt mocno zawiódł.

3) Mike King (5-0)

king
fot. Zuffa/UFC.com

Mike King był istnym posterboyem tej edycji reality show – jego charakterystyczny wizerunek powodował, że pojawiał się w dosłownie każdej zapowiedzi dziewiętnastego sezonu TUF’a. Po niesamowicie efektownej walce z Nordine Talebem, w której zaprezentował szeroki wachlarz umiejętności ( obrotowe łokcie, latające kolana, dźwignia na nogę bez użycia rąk), w pojedynku z Eddiem Gordonem pokazał się miernie, głównie ze względu na pasywność, sprawiając zawód wielu fanom, którzy oczekiwali wojny na miarę starcia Kinga z Kanadyjczykiem.

2) Cathal Pendred (13-2)

pendred
fot. Zuffa/UFC.com

Czy jest obserwator TU’a, który nie typował Pendreda jako potencjalnego finalisty? Wątpię. Irlandczyk był uważany za jednego z najlepszych prospektów w wadze półśredniej. Tymczasem okazało się, że nawet utrzymanie się w UFC może być w przyszłości dla tego 25-latka problemem. Cathal to przede wszystkim grappler, który najlepiej czuje się, gdy może neutralizować atuty rywali swoją siłą fizyczną. Okazało się, że poza wyżej wymienioną fizycznością nie ma prawie nic do zaoferowania. Nie jest to nawet wytrawny zapaśnik. Jego defensywa stójkowa jest… ehm, nie istnieje. Hector Urbina był bardzo bliski znokautowania go dwa razy w ciągu trwania pojedynku, a cepy Eddiego Gordona bez problemu trafiały do jego szczęki. Ofensywnie w tej płaszczyźnie też prezentował się co najwyżej miernie.

1) Anton Berzin ( 3-1)

berzin
fot. Zuffa/UFC.com

Urodzony w Rosji Anton Berzin zajmuje pierwsze miejsce na liście największych rozczarowań sezonu. O tym zawodniku mówiono już jakiś czas przed emisją sezonu, jednak największy hype miał on za sobą po fenomenalnym zwycięstwie nad Codym Mummą w rundzie preeliminacyjnej, które sprawiło, że B.J Penn wybrał go jako pierwszego do swojej drużyny. Trzeba przyznać, że jest to zawodnik bardzo utalentowany – dysponuje świetnym, kreatywnym parterem i dobrymi zapasami. Podczas wycinków z treningów uczestników można było zauważyć interesujące sztuczki, jakie wykonywał na sparingach – np. latające balachy. Jego biografia również prezentowała się dość interesująco – urodzony w kraju matrioszek, najmłodszy z dziesięciorga rodzeństwa, Anton musiał wręcz walczyć o przeżycie, gdy wraz z rodziną przeprowadził się do USA. Początkowo miał kształcić się na lekarza, lecz zamiłowanie do sportów walki wzięło górę i zdecydował, że tak będzie zarabiał na życie.

Berzin sprawił ogromny zawód, gdy po pierwszej, wygranej przez niego rundzie z Patrickiem Walshem, kolokwialnie mówiąc, spuchł – zabrakło mu kondycji i woli walki, by nawet próbować przeciwstawić się obaleniom rywala.

Przewidywania bonusów
Walka sezonu: Matt van Burren vs Daniel Spohn
Występ sezonu: Dhiego Lima za poddanie Rogera Zapaty
Występ sezonu: Matt van Burren za znokautowanie Daniela Spohna

PODSUMOWANIE

Plusy:

– montaż,
– dobre pojedynki półfinałowe,
– kilku niezłych zawodników…

Minusy:

– …jednak jeszcze więcej rozczarowań,
– mało ekscytujące walki,
– „nijacy” trenerzy,
– przeciętny poziom talentu zawodników,
– mało interesujący uczestnicy.

Za każdy sezon TUFa będę przyznawał mu ocenę. Dziewiętnasta edycja była jedną z najsłabszych w historii, i mnie osobiście ciężko było się przemóc, by dotrwać do końca w jej śledzeniu.

Ostatecznie oceniam ten sezon na:

stars

Na zakończenie dodam, że zbliża się premiera sezonu latynoamerykańskiego, w którym trenerami będą Cain Velazquez i Fabricio Werdum. Dana White póki co wygląda na zachwyconego jego poziomem, stąd twierdzę, że warto będzie zwrócić na tą edycję szczególną uwagę.

fot. Zuffa/UFC.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 8

  1. Doskonała robota! Czytało się lekko i przyjemnie, tylko jeden problem… nie oglądałem chyba 3 ostatnich odcinków i teraz nie mam powodu, żeby oglądać ;D

    Na podstawie tego, co oglądałem (dzisiaj nadrobię te ostatnie odcinki), również uważam Dhiego Limę za najbardziej perspektywicznego zawodnika z całej stawki.

    Kurekq, na Fight Passie są TUFy.

  2. kurekq, TUFa ściągam przez piratebaya ( sezony amerykańskie) lub oglądam na fightpassie ( sezony Brazil, China itp). Numerowane edycje sa dostępne na fightpassie z opóźnieniem, stąd po prostu ,,piracę” ;)

    Kapitan M: póki co chyba zostanę tylko przy podsumowaniach całych sezonów, wydaje mi się że to lepsze rozwiązanie w sytuacji, gdy więcej fanów TUFa nie ogląda, niż go ogląda

    Dzięki za dobry odbiór! Postaram się, żeby cykl nie ograniczał się do podsumowań sezonu ( myślę o czymś w rodzaju typowania faworytów i czarnych koni, jak na wielu amerykańskich portalach)

Dodaj komentarz

Back to top button