
Czołowy ciężki z bilansem 7-1 i serią trzech zwycięstw poza UFC: „Przynajmniej odchodzę z podniesioną głową”
Martin Buday nie jest już zawodnikiem UFC, pomimo iż mógł pochwalić się pod egidą czołowej organizacji doskonałym bilansem.
Może i legitymował się w oktagonie UFC bilansem 7-1 i serią trzech zwycięstw, ale Martin Buday zmuszony był pożegnać się z amerykańskim gigantem.
W czwartek gruchnęły nieoczekiwane wieści o zakończeniu przygody słowackiego ciężkiego z organizacją UFC. Jak poinformował dziennikarz Mike Heck, kontrakt Badysa dobiegł końca wraz z jego wiktorią nad Marcusem Buchechą i matchmakerzy UFC nie zdecydowali się zaproponować mu nowej umowy.
Wieści te szybko potwierdził główny zainteresowany.
– Tak, to prawda, wczoraj dostałem telefon, że UFC na ten moment nie zaproponuje mi nowego kontraktu… – napisał Martin na platformie X. – Cóż, przynajmniej odchodzę z podniesioną głową. Dziękuję.
Wspomniana wiktoria z Buchechą podczas zeszłotygodniowej gali UFC Fight Night w Abu Zabi zapewniła obchodzącemu w listopadzie 34. urodziny Słowakowi awans na 12. miejsce w rankingu wagi ciężkiej.
Najprawdopodobniej za rezygnacją z bitewnych usług byłego mistrza Oktagonu stał jego styl walki – efektywny ale nie efektowny. Dość powiedzieć, że ze wspomnianych siedmiu zwycięstw w oktagonie UFC aż sześć odniósł poprzez decyzje sędziowskie. Jedynej porażki doznał w starciu z Shamilem Gazievem.
Martin Buday nie jest jedynym ciężkim, z którego UFC zrezygnowało po zwycięstwie – choć w jego przypadku po aż trzech. Wcześniej w podobnej sytuacji z organizacją rozstawali się Augusto Sakai czy Alexandr Romanov.
Poniżej analiza walki Mateusza Rębeckiego z Chrisem Duncanem.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.