UFC

Chris Weidman o możliwej walce z Robertem Whittakerem: „Mam sparingpartnera, który go znokautował”

Były dominator kategorii średniej Chris Weidman opowiada o potencjalnej walce z Robertem Whittakerem, wyjaśniając, dlaczego byłby w niej faworytem.

W ocenie zasiadającego na tronie kategorii średniej UFC Roberta Whittakera sytuacja w dywizji nie jest szczególnie skomplikowana. Wierzy on, że kolejnym pretendentem do pasa powinien być były czempion Chris Weidman, który ma na koncie zwycięstwo z drugim najpoważniejszym kandydatem do walki o złoto, Kelvinem Gastelumem.




Nieszczególnie dziwi, że Weidman podziela zdanie Nowozelandczyka.

Oczywiście dla mnie najlepszym scenariuszem byłaby teraz walka z Whittakerem.

– powiedział Weidman w programie The MMA Hour (za MMAFighting.com).

Czuję, że byłoby to dla mnie naprawdę dobre stylistycznie zestawienie. Wierze, że mógłbym do niego wyjść i go skończyć.

Jestem gościem z największymi osiągnięciami w tej dywizji. Miałem najwięcej obron pasa od czasu Andersona Silvy. Miałem ostatnio pod górkę. Byłem niepokonany, przegrałem jedną walkę, a potem trzy z rzędu. Ale wróciłem na pozycję, na której powinienem być, odbudowałem się mentalnie i pokonałem jednego z najmocniejszych zawodników, Kelvina Gasteluma. Czułem, że dominowałem w tamtej walce i skończyłem go. Uważam, że jesteś tak dobry jak twoja ostatnia walka – a ostatnio skończyłem tego właśnie gościa. Na pewno więc zasługuję na walkę o pas – i to byłoby dobre starcie.

Nie jest jednak tak, że Weidman, który dochodzi do siebie po kontuzji kciuka – po operacji znacznie dłuższego niż pierwotnie – zamierza bić się wyłącznie o tytuł. Przyznał bowiem, że jeśli matchmakerzy UFC zdecydują, że powinien wcześniej wygrać jeszcze jedną walkę, nie będzie stanowiło to dla niego żadnego problemu.

Jeśli natomiast miałoby dojść do konfrontacji z Whittakerem…

Jest mocny, trudny do uchwycenia, wywodzi się z czegoś przypominającego karate.

– powiedział 34-letni Amerykanin.

Mam jednak świetnych sparingpartnerów. Mam Wonderboya, który przecież go znokautował. Jest dla mnie jak rodzina i sam fakt, że mój brat go znokautował, daje mi dodatkową motywację, aby z nim nie przegrać. Jak miałbym funkcjonować w rodzinie, gdybym wyszedł tam i z nim przegrał? Daje mi to dużo motywacji i pewności siebie przed walką.

To jednak twardy gość. Trudno utrzymać go na dole. Uważam jednak, że sposób, w jaki łączę uderzenia, zapasy, grapling i jiu-jitsu, stanowiłby dla niego problem. Jestem dla niego zbyt wszechstronny. Nie ma więc znaczenia, jak bardzo jest twardy.

*****

Syberyjski rzeźnik, marudny Kowboj i człowiek-chimera – pięć wniosków po UFC Singapur

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button