UFC

Błachowicz vs Shogun – kawałek nieba

Polską scenę MMA obiegła dziś lotem błyskawicy skrzydlata wiadomość, jakoby Jan Błachowicz w swoim długo oczekiwanym debiucie w UFC miał zmierzyć się z legendarnym Brazylijczykiem Mauricio Shogunem Ruą.

Według www.gazetaesportiva.net cieszynian może być przeciwnikiem Shoguna na gali UFC w Japonii, która odbędzie się 20 września. Zarówno jednak management Mauricio Ruy – jak donosi dziennikarz Bruno Massami – jak i sam Jan Błachowicz – jak donosi dzienn… znaczy Wojsław Rysiewski – nie potwierdzają tych doniesień. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rua, który wiele lat spędził, bijąc się w japońskich ringach Pride, idealnie nadaje się do wzmocnienia azjatyckiej karty UFC. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, a szanse na to, że Shogun będzie walczył w kraju kwitnącej wiśni oceniam na spore, to czy jego rywalem rzeczywiście może być Błachowicz? Co kierować może matchmakerem Joe Silvą przy rozpatrywaniu takiego zestawienia? Czy chodzi o to, by Rua mógł na oczach swoich japońskich fanów odnieść efektowne zwycięstwo i z powrotem włączyć się do rywalizacji na wyższe niż ostatnie cele? Czy może na legendzie Brazylijczyka wypromowany miałby zostać Polak? A może Silvie wszystko jedno, bo w końcu oba rozwiązania da się przekuć w marketingowy sukce.

Tło pojedynku

Jan Błachowicz nie walczył od 16 marca 2013 roku, gdy na gali KSW 22 pokonał Gorana Reljica. Od jakiegoś czasu jednak zmagał się z kontuzją kolana i w końcu zdecydował się operacyjnie naderwane/zerwane więzadło naprawić. Jeśli miałby walczyć w Japonii, będzie to oznaczać niemal równo półtoraroczną przerwę w występach. Cieszynianin wygrał pięć ostatnich walk, z czego cztery przez decyzję.

Mauricio Rua nie radzi sobie najlepiej ostatnimi czasy. W czterech walkach, które stoczył ostatnio, aż trzy razy wychodził z oktagonu na tarczy. W porażce z Chaelem Sonnenem nie miał okazji pokazać zbyt wiele, zdominowany zapaśniczo przez Amerykanina. Nadzieję w serca jego licznych na całym świecie fanów wlała potyczka Brazylijczyka z Jamesem Te Huną, w której Shogun zaprezentował się bardzo dobrze, szybko i brutalnie nokautując Nowozelandczyka. Gdy w kolejnym starciu, tym razem rewanżu z Danem Hendersonem, szło mu bardzo dobrze przez pierwsze dwie rundy, można było pokusić się o ciche, nieśmiałe „Shogun powrócił…”, ale jeden moment nieuwagi przy rozrywaniu klinczu w połączeniu z kowadłem w prawicy Amerykanina doprowadziły do knockdownu, po którym Rua już nie powrócił.

Kto lepszy na papierze?

Mauricio Shogun Rua ma już najlepsze lata kariery za sobą – to nie ulega wątpliwości. Powolutku schodzi jednak z bardzo wysokiego poziomu. Poziomu, na który być może jeszcze nie wdrapał się Janek Błachowicz. Polak to solidny, silny i wszechstronny zawodnik w każdej płaszczyźnie. Niemal w każdym elemencie walki prezentuje co najmniej dobry poziom. Nie jest jednak wybitny w żadnej płaszczyźnie. Nie ma ciężkich rąk w stójce, płynność jego ruchów i luz w wyprowadzaniu ciosów i kombinacji również nie powodują zachwytów. W parterze Janek jest groźny zarówno z pleców, jak i z góry, choć rzadko decyduje się ostatnimi czasy na próby skończenia walki przed czasem czy to ciosami, czy też poddaniami. Od czasu pamiętnej porażki z Thierrym Sokoudjou zdaje się preferować bardziej bezpieczny styl walki, mniej ryzykując i koncentrują się bardziej na kontroli pojedynku niż próbach jego rozstrzygnięcia przed czasem.

W tym hipotetycznym starciu Brazylijczyk ustępował będzie Polakowi pod względem warunków fizycznych i prawdopodobnie siły. Być może Polak będzie miał też niewielką przewagę w aspektach zapaśniczych, choć to raczej wróżenie z fusów. W stójce natomiast Shogun jest prawdziwą bestią, nawet pomimo upływu lat i masy kontuzji, które przebył w swojej bogatej karierze. Nie zapominajmy bowiem, że wieloletnie trening w Chute Boxe oznaczały mordercze sparingi, praktycznie nie różniące się od normalnej walki, kilka razy w tygodniu. Ostatnie dwa pojedynku Ruy mogą jednak sugerować, że nadal tli się w nim jakiś ogień z przeszłości – Brazylijczyk powrócił do swojego dawnego managera, zmienił klub (trenuje z Demianem Maią) i nadal nie myśli o zakończeniu kariery, nawet coś przebąkując czasami o możliwości zejścia do kategorii średniej. W jego starciach widać też ostatnio mocne szlify bokserskie – Shogun zaczął uderzać na korpus, częściej korzysta z lewego prostego, nie inicjuje każdego niemal ataku długim podbródkowym. Zauważalna jest praca bokserska nowego Shoguna, który teraz nie zawsze uderza, by zabić. A że zabić może, to wiemy doskonale, bo co ja co, ale silny cios zostaje przez długie lata, nawet jeśli reszta atrybutów fizycznych już nie domaga.

W mojej ocenie Janek nie ma narzędzi stójkowych (nokautujący cios) ani grapplerskich (poddania czy gnp), by skończyć Shoguna. Każda sekunda spędzona w stójce z Brazylijczykiem oznaczać będzie natomiast ogromne ryzyko, bo ten ostatni, dysponując kowadłem w obu rękach, zawsze znajduje się o jeden celny cios od zwycięstwa przez nokaut. Atomowe lowkingi, które kiedyś były wizytówka Ruy, nadal siać mogą postrach w poczynaniach Błachowicza. Umiejętnością wstawania z pleców oraz próbami dźwigni na nogi Shogun rekompensuje sobie deficyty w płaszczyźnie defensywnych zapasów. Największą szansą dla Polaka będzie w mojej opinii zamęczanie Maurycego w klinczu i przenoszenie walki do parteru połączone z kontrolą z góry. Każde jednak skrócenie dystansu wiązać się będzie z koniecznością przedarcia się przez twarde pięści Ruy, a najmniejsza chwila nieuwagi może skończyć się wylądowaniem na deskach.

Biorąc pod uwagę ogromną różnicę doświadczenia, długą przerwę w startach Jana Błachowicza spowodowaną kontuzją oraz fakt debiutu w UFC (motyle w brzuchu?), trudno nie upatrywać faworyta tego starcia w Mauricio Shogunie Rui. Tym bardziej, że walka nie będzie main eventem gali (będzie nim walka Marka Hunta z Roy’em Nelsonem), a zatem odbędzie się na dystansie trzech rund, a zatem ewentualna przewaga kondycyjna Polaka nie będzie szczególnie widoczna. O ile w ogóle będzie…

Kurs bukmacherski

Jan Błachowicz to niezwykle solidny zawodnik, ale myślę, że bukmacherzy będą jednak dość mocno faworyzować wolno schodzącego z piedestału Shoguna.

Predykcja kursu:

Mauricio Rua – 1.35
Jan Błachowicz – 3.00

fot. msn.foxsports.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 25

  1. „…jak donosi dzienn… znaczy Wojsław Rysiewski – nie potwierdzają tych doniesień.” – ładny pocisk. Debiutant kontra legenda? Osobiście nie wierzę w to starcie. Błachowicza nie znają ani w Stanach, ani w Japoni, a Shogun to weteran największych organizacji oraz zawodnik top 10 i wielkie nazwisko. Oczywiście byłaby to wspaniała walka i wielka szansa dla Janka, choć nie koniecznie na debiut. Gdyby do niej doszło to nie skreślałbym Polaka, bo to nr 2 w Europie i naprawdę solidny zawodnik, a Mauricio jednak jest bliżej końca kariery niż początku. Natomiast fakt, że walka miałaby się odbyć w Japoni dużo daje Brazylijczykowi, doping jaki tam by miał czyni cuda (i nie mam na myśli jedynie Japończyków). Póki co nie ma się co rozpisywać, poczekajmy na oficjalne informacje.

      1. Albo odwrotnie;) Czepiasz się… Świat byłby pięknym miejscem, gdyby wszyscy pisali tak składnie i bezbłędnie jak ja. Albo chociaż próbowali. Ja ostatnio sypiam raz na 2 doby i to po 3-4 godziny, więc sam fakt, że nie piszę jeszcze od prawej do lewej jak w hebrajskim mnie usprawiedliwia. Pozdro

  2. Nie wierze w taki pojedynek. Gdyby jednak, znaczyłoby to że Błachowicz ma świetny kontrakt w UFC. Rzadko się zdarza, aby anonimowy debiutant walczył z rywalem tak wysoko będącym w rankingu. Z drugiej strony jeśli już ma być ktoś tak wysoko notowany, to lepiej Rua, niż jakiś zapaśnik.

  3. W stójce Polak nie miałby czego szukać. Na papierze 2 wygrane w ostatnich 5 walkach wyglądają źle. Jednak w miarę wyrównana walka z Gustafssonem, piękny nokaut Te Huny i dominacja Hendersona przez 2 rundy wciąż dają mi nadzieję, że „Shogun wróci”. Widać u niego od jakiegoś czasu spory progres bokserski i znowu zaczyna kopać.
    Jednak to wszystko to tylko gdybanie i ja nie wierzę w taką walkę. Sądzę, że spróbują zestawić Shoguna z Nogueirą jako rewanż.

  4. Zestawienie Shoguna z Błachowiczem byłoby prezentem dla Brazylijczyka. Być może pojawił się pomysł takiego zestawienia, ale czy do niego dojdzie? Ciężko mi w to wierzyć…

    Jeśli jednak będziemy świadkami tego starcia, to chyba każdy polski fan MMA byłby podeskcytowany i niejeden z nas (dość nieracjonalnie) kibicowałby Polakowi, aczkolwiek Maurycy byłby dla mnie zdecydowanym faworytem.

    Całość traktuję z przymrużeniem oka, jako podgrzanie atmosfery przed zestawieniem pierwszego pojedynku naszego najlepszego zawodnika dywizji LHW w UFC :)

  5. Mimo tego, że bardzo lubię Janka to chyba w takiej walce trzymałbym kciuki za Szoguna, bo to jeden z moich idoli. Janek i tak po ewentualnej porażce się odkuje, a dla Szoguna taka porażka mogłaby oznaczać koniec kariery.

  6. Przypomniał mi się jeszcze jeden punkt a propos krytyki blogu – niepotrzebne pociski po konkurencyjnych stronach. Czemu to ma służyć? Regularnie czytam zarówno Lowkinga, jak i Rocksów, i przez takie zaczepki czuję się niekomfortowo – serio, jak bym miał wybrać, którego kolegę bardziej lubię :/
    Jak macie jakieś osobiste spiny, to załatwajcie je… osobiście. Nasz światek MMA jest tak mały, że naprawdę niepotrzebne takie akcje.

    1. PsiCore, to drobniutka uszczypliwość, nie pocisk (zwróć uwagę, że mimo wszystko zawsze podaję źródło), poza tym w artykułach pozwalam sobie na takie prztyczki raz na kilka miesięcy. Myślę, że to kropla w morzu tutejszych tekstów (także w tym). Wiesz przecież, że ja tu nie piszę informacyjnie, tylko zawsze przemycam w większym lub mniejszym stopniu swoje opinie na dany temat, więc…

    2. Konkurencja? Jaka to jest konkurencja? Lowking nie ma konkurencji jeśli chodzi o takie teksty. Mmarocks obecnie jest przeznaczone do realizacji interesów ich „dziennikarzy”, które niektórzy nazywają interesami dla dobra mma… Mają do tego prawo, ale ja mam opinie takich dziennikarzy gdzieś. Najbardziej mnie jednak dziwi, że nawet zagorzali fani mma, opierają swoje postrzeganie polskiego mma z opinii tych „niezależnych” dziennikarzy.

        1. Ostatnio parę razy mignęło mi zawoalowane „na niskim królu” – takie też usuwają?
          Nie ulega wątpliwości, że to słabe zachowanie (skoro takich mmanewsy zostawiają), ale dlatego tym bardziej Naiver powinien być ponad to :) Anyway, przy tak szybkim rozwoju lowkinga, kiedyś zapewne dojdzie do nieuniknionej konfrontacji w jakimś studio TV ;)

  7. PsiCore, mówiem już wielokrotnie każdy ma swój rozum i swoje sumienie, ja po prostu ignoruje te aluzje naivera jeśli uważam je za przesadzone, choć zdarzają się też i takie, które po prostu są odzwierciedleniem rzeczywistości… nie widzę powodu żebyś czuł się źle będąc czytelnikiem obu tych stron. Ja nigdy z tym problemu nie miałem.

    Postawcie się również w skórze naivera – radzicie mu żeby całkowicie odpuścił, ugryzł się w język, lub po prostu przemilczał, ale to jednak nie was zbanowano za chęć prowadzenia merytorycznej dyskusji, która wielu osobom się mimo wszystko przydała. Pomijam już fakt, że naiver długo przed tym incydentem zostawił wiele serca i wiedzy w swoich komentarzach na cohones.

    Clue sprawy jest to, że naiver na lowkingu nikogo nie namawia i nie przymusza do podpisywania się pod jego poglądami dotyczącymi rocksów i to powinno wystarczyć.

Dodaj komentarz

Back to top button