Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Tony Ferguson vs. Charles Oliveira – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC 256

Analiza i typowanie co-main eventu gali UFC 256 pomiędzy Tonym Fergusonem i Charlesem Oliveirą.

W szlagierowo zapowiadającej się konfrontacji w ramach co-main eventu gali UFC 256, która odbędzie się w Las Vegas, były tymczasowy mistrz 155 funtów Tony Ferguson skrzyżuje rękawice z rozpędzonym serią siedmiu zwycięstw Charlesem Oliveirą.

Amerykanin jest bukmacherskim faworytem pojedynku. Czy zasłużenie?

155 lbs: Tony Ferguson (25-4) vs. Charles Oliveira (29-8)

Wielokrotnie na łamach Lowking.pl rozpisywałem się o oktagonowym arsenale Tony’ego Fergusona – przede wszystkim przy okazji jego niedoszłych walk z Khabibem Nurmagomedovem – więc ujmijmy temat w telegraficznym skrócie…

Otóż, El Cucuy to kreatywny, ale i w swoich poczynaniach często chaotyczny i niestroniący od nieprzestrzegania podstaw stójkowicz, który dobrze odnajduje się w obszarze zapaśniczym, będąc też świetnym grapplerem.

Na nogach Tony lubi wywierać sporą presję i narzucać wysokie tempo, bardzo chętnie mieszając ustawienie między klasycznym i odwrotnym – często nie dba jednak przy tym o zachowania odpowiedniego dystansu, narażając się w trakcie procesu zmiany pozycji na ataki.

Jego defensywa nie jest szczelna, delikatnie rzecz ujmując. Ferguson rzadko korzysta z gardy, opierając obronę przede wszystkim na pracy na nogach – a że pod tym kątem żadnym gigantem nie jest, to bardzo często w sukurs przychodzić musi mu niezwykle twarda szczęka. El Cucuy często wpada z uderzeniami w rywala, wlokąc nogi za sobą – a później zmuszony jest do chaotycznej ucieczki, nagminnie odwracając się bokiem do przeciwnika, a czasami wręcz tyłem. Rzadko chowa brodę – na ogół jest ona wysoko zadarta.

Ferguson chętnie zaprzęga do działania długie proste z przednich rąk – z obu pozycji. Tu i ówdzie złoży krótką kombinację z dwoma ciosami. Z lubością odwołuje się natomiast do kopnięć, korzystając z szerokiego ich spektrum. O ile nie stroni od tych okrężnych na głowę i korpus z obu nóg – bo i z obu ustawień – to szczególnie upodobał sobie kopnięcia smagające na korpus, również z obu nóg. Czasami wyprowadza je po przekroku, czasami natomiast są to latające kopnięcia smagające. Chętnie rąbie też niskimi kopnięciami.

Amerykanin dobrze odnajduje się w klinczu, tam zaprzęgając do działania ostre jak brzytwa łokcie, z których zresztą korzysta też czasami w obszarze kickboserskim – choćby w postaci doskoków z łokciem czy obrotowych łokci.

Pomimo bogatego zapaśniczego doświadczenia i mocnego parteru El Cucuy nie jest typem zawodnika, który poszukiwałby obaleń. Dość powiedzieć, że ostatnim zawodnikiem, jakiego przewrócił, był… Gleison Tibau! Ponad pięć lat temu! Skąd zatem tyle poddań w bilanse Amerykanina? Otóż, presja, jaką wywiera w stójce, tam metodycznie rozbijając rywali, prowadzi do tego, że jego przeciwnicy sami inicjują obalenia, parter. Wtedy natomiast do gry wkraczają doskonałe umiejętności walki na chwyty Fergusona.

El Cucuy skutecznie korzysta z przedniego uchwytu za głowę i rękę (tzw. snap down), ściągając rywali na dół – często po wybronieniu ich próby zapaśniczej. Z tej pozycji chętni przechodzi do brabo czy anakondy. Jest aktywny z pleców, poszukując poddań, kotłując się, atakując łokciami.

Ferguson wyróżnia się doskonałą kondycją, nabierając rozpędu z każdą rundą. Pomimo iż kilka razy zdarzyło mu się zaliczyć deski, jest to też zawodnik obdarzony bardzo twardą szczęką.

Jak na jego tle prezentuje się Charles Oliveira?

Otóż, Brazylijczyk kiedyś był niemal wyłącznie grapplerem, stójkowe wymiany wykorzystując jedynie do tego, aby skrócić dystans i poszukać obalenia. Jednak w ostatnich latach bardzo mocno podciągnął swoje umiejętności kickbokserskie.

Dziś do Bronx to agresywny stójkowicz, który nie lęka się niczego. Walczy w wyprostowanej pozycji, przywodzącej na myśl Muay Thai. Teoretycznie nie jest to najlepsze ustawienie pod obronę przed obaleniami, ale… Brazylijczyk jest arcymistrzem gilotyn i potrafi fantastycznie wybierać głowę rywali szukających sprowadzeń. A nic – może poza kontrującym kolanem – nie zniechęca bardziej do zapasów aniżeli właśnie ciasne gilotyny.

Oliveira świetnie pracuje na nogach w ofensywie – nie gania swoich rywali, zamiast tego umiejętnie kastrujc ich z przestrzeni. Podobnie jak Tony Ferguson, tytanem defensywy na pewno nie jest – jego głowa jest statyczne, korpus względnie nieruchomy – ale lepiej się od Amerykanina porusza i przede wszystkim trzyma wysoko ręce. Nawet zatem jeśli czasami nie zdąży odskoczyć przed atakiem rywala, może nadal uniknąć uderzeń, przyjmując je na gardę.

Brazylijczyk odrobinę rzadziej aniżeli Ferguson odwołuje się do ciosów prostych, ale fantastycznie – nie gorzej niż Amerykanin – korzysta z różnorodnych kopnięć, szczególnie tych smagających oraz niskich. Lowkingi do Bronxa to absolutna maestria – wyprowadzane z pełną mocą, ślicznie technicznie, precyzyjne. Nie tylko na łydkę, czasami też na uda. Oliveira nie zapomina też od latających kopnięciach czy latających kolanach.

Oliveira lubi odwoływać się do podbródków, częściej też od Fergusona zaprzęgając do działania sierpy – na ogół bardzo ciasno. Tu i ówdzie zaatakuje kombinacją kickbokserską, łącząc ciosy z kopnięciami.

Podobnie jak Tony, tak i Charles doskonale stosuje w oktagonie łokcie – z doskokiem w charakterze sierpowych, pionowe, obrotowe czy nawet bite z dołu a la Anderson Silva z pamiętnej walki z Tonym Fryklundem jeszcze z 2006 roku.

Jak na speca od Muay Thai przystało, Charles Oliveira skutecznie korzysta też z kolan w klinczu, ochoczo terroryzując schaby czy głowę rywali z tajskiej klamry.

Brazylijczyk jest wybornym specjalistą od walki na chwyty. O ile Amerykanin bardziej poluje na instynktowne poddania, będąc w stanie do cna wykorzystać sekundę nieuwagi ze strony przeciwników, tak Charles Oliveira potrafi walczyć w parterze w bardziej metodyczny sposób – kręci się, przetacza, przechodzi od jednej techniki do kolejnej – a jego arsenał poddań jest przebogaty!

Odwołuje się do zapasów chętniej niż Ferguson – czy to za pomocą rzutów z klamry, haczeń, czy też zejść do nóg rywali – często idealnie w tempo w kontrze pod ciosami. Owszem, podobnie jak Amerykanin, czasami po prostu wykorzystuje panic wrestling gagatków, aby udusić ich gilotyną, ale w przeciwieństwie do Fergusona do Bronx czasami sam obala. Potwierdzają to statystyki. El Cucuy na przestrzeni 15 minut średnio szuka obalenia 0.49 razy, podczas gdy Charles Oliveira – 2.61.

Przez pierwsze lata swojej wojaczki w UFC – rywalizował głównie w wadze piórkowej – Charles Oliveira słynął z… braku serca do walki. Łamał się pod presją, tracił wolę walki, nieomal prosił swoim zachowaniem sędziego o jej przerwanie. Jednak ostatnimi czasy wygląda w tym aspekcie znacznie lepiej – nie szuka ucieczki po zainkasowaniu mocnych uderzeń, potrafi przezwyciężyć trudności. Nabrał pewności siebie, zaufania do własnych umiejętności – głównie w stójce! – na co być może pozytywnie wpływa też brak katorżniczego ścinania wagi po migracji do kategorii lekkiej.

Jak może przebiegać walka, gdy obaj zawodnicy staną naprzeciwko siebie w oktagonie?

Konfrontacja

Nie ukrywam, że niezwykle ciekawi mnie, jak będzie wyglądać tutaj rywalizacja zarówno w stójce, jak i w parterze. W obu tych płaszczyznach nie sposób wyraźnie faworyzować któregokolwiek z nich.

Obaj zawodnicy są agresorami, którzy nie czują się komfortowo na wstecznym. Który z nich narzuci tutaj swój styl, swoje tempo? Czy Charles Oliveira od pierwszych sekund rzuci się na Tony’ego Fergusona, jak chociażby uczynił to w konfrontacji z Kevinem Lee, w zasadzie nie oddając Amerykaninowi pola? Czy da się w ogóle zmusić szalonego El Cucuya do walki ze wstecznego, skoro nawet okrutnie porozbijany, w starciu z Justinem Gaethje nieustannie szukał ofensywy? A może Brazylijczyk posiada narzędzia, aby spowolnić tempo pojedynku preferowane przez Amerykanina, chociażby rąbiąc jego nogi czy schaby?

Wspomniany pojedynek z Highlightem może być bardzo ważny w kontekście starcie Fergusona z Oliveirą. Nie sposób bowiem nie zadać sobie pytania, czy okrutne lanie, jakie w maju sprawił mu Gaethje, nie odbije się na odporności Fergusona? Jest to tym bardziej zasadne, że Tony ma już na karku 36 lat i masę wojen za sobą.

Jeśli do oktagonu w Las Vegas wejdzie Tony o podobnej jak dotychczas odporności i mentalności, Charles może mimo wszystko mieć w stójce problemy. Owszem, Brazylijczyk jest w szermierce na pięści i kopnięcia sprawniejszy technicznie i znacznie odpowiedzialniejszy w defensywie, ale presja i aktywność ze strony Amerykanina mogą okazać się dla niego zabójcze. Nie jestem bowiem pewien, ile prostych i smagających kopnięć na korpus autorstwa Fergusona wytrzyma Oliveira.

Na pewno w sukurs Brazylijczykowi może przyjść jego praca na nogach. Jeśli nawet El Cucuy zmusi go do oddawania pola, niewykluczone, że reprezentant Kraju Kawy nie będzie dawał się zamykać na siatce jak Anthony Pettis. Być może będzie w stanie w odrobinę podobny do Justina Gaethje sposób utrzymywać akcję na środku oktagonu, obnażając przeciętną pracę na nogach Tony’ego Fergusona, który ma tendencje do ganiania swoich rywali, zamiast kastrować ich z przestrzeni.

Natomiast jeśli rzeczywiście szczęka Fergusona nadal trzyma fason, wówczas przewagi techniki i mobilności Oliveiry – oraz być może szybkości – mogą okazać się niewystarczające. Jak bowiem wspominałem, El Cucuy nie jest typem zawodnika, który obniża aktywność z uwagi na doznawane obrażenia. Może jak najbardziej przełamać Oliveirę. Warto też w tym kontekście wspomnieć, że Amerykanin posiada lepszy zasięg ramion i jest odrobinę wyższy – a mając na uwadze, że lepiej zaprzęga też do działania długodystansowe bronie, szczególnie proste, to w szermierce na pięści i kopnięcia Oliveirę może czekać trudna przeprawa.

Powtarzam jednak – wszystko to przy założeniu, że masakra z rąk Gaethje jednak nie odcisnęła się piętnem na odporności Fergusona. Jeśli jednak rzeczywistość w oktagonie okaże się inna i Tony nie może polegać już na swojej szczęce, do Bronx jak najbardziej może ustrzelić Amerykanina, szczególnie w pierwszych minutach – choćby w jakiejś kontrze na kopnięcie. Wtedy bowiem – tj. dopóki przeciwnicy El Cucuya mają pełen bak z paliwem – jego ułomności techniczne – szczególnie w defensywie! – są najbardziej widoczne. Później, gdy rywale Amerykanina opadają z sił, nie będąc w stanie wytrzymać narzuconego przezeń tempa, świetna kondycja Tony’ego maskuje jego luki techniczno-defensywne.

Na papierze Ferguson powinien mieć po swojej stronie przewagę zapaśniczą, ale… Mój Boże! Mając na uwadze z jednej strony, jak często przy stójkowych atakach traci równowagę, gubi nogi, będąc podatnym na obalenia, a z drugiej jak świetnie instynktownie sprowadzenia potrafi finalizować Oliveira, absolutnie nie wykluczam tutaj scenariusza, w którym Brazylijczyk jest jednak w stanie położyć Amerykanina na plecach.

Pytanie jednak, czy będzie też w stanie go skontrolować? Już w locie na plecy El Cucuy wściekle się kręci, kotłuje, aby nie dać się ustabilizować. Mając jednak naprzeciwko siebie przeciwnika klasy do Bronxa, Ferguson będzie musiał piekielnie uważać. Jego nonszalanckie chwilami zachowanie na plecach – tj. przesadne zaufanie do własnych umiejętności i ekwilibrystycznych technik – obnażył swego czasu Kevin Lee. Absolutnie zatem nie wykluczam, że w kulance parterowej to Charles Oliveira będzie tutaj dyktował warunki – chociażby w tym znaczeniu, że to on będzie stroną atakującą, podczas gdy Tony Ferguson zmuszony będzie się bronić.

Mam oczywiście w pamięci, że swego czasu do Bronxa poddali gilotyną Anthony Pettis czy Ricardo Lamas, ale… Obaj zawsze słynęli z tej właśnie techniki – nie słynie z niej El Cucuy – a i oddać trzeba Charlesowi Oliveirze, że w swoich parterowych poczynaniach odrobinę ograniczył w ostatnich latach agresję. Kiedyś szukał poddania za wszelką cenę, nawet z niedogodnych pozycji, w konsekwencji czasami ładując się w tarapaty. Teraz w walce na chwyty jest znacznie bardziej metodyczny. Nie traci sił, gdy czuje, że technika nie jest dopięta, przywiązuje większą wagę do utrzymywania dogodnych pozycji, chętniej odwołuje się do uderzeń.

Typowanie

Brazylijczyk jest młodszy, mniej rozbity, lepszy technicznie zarówno w stójce, jak i w parterze. Znajduje się na fali siedmiu zwycięstw, walczył w ostatnich latach regularnie. Absolutnie nie wykluczam jego zwycięstwa nawet w scenariuszu, w którym szczęka El Cucuya nadal okaże się twarda. Jak najbardziej może złapać Amerykanina w poddanie, ale może też porozbijać go na pełnym dystansie – tj. zwyciężyć dwie pierwsze rundy i przetrwać trzecią.

Umiejętności Fergusona – a może raczej jego atrybuty fizyczne, tj. szybkość, dynamika, czas reakcji – są już bowiem na równi pochyłej. Nie zachwycił w pojedynkach z Kevinem Lee, Anthonym Pettisem i Donaldem Cerrone, a w konfrontacji z Justinem Gaethje wypadł dramatycznie słabo. Żenująco słabo. Charles Oliveira może go pokonać, będąc po prostu mocniejszym zawodnikiem, posiadając wyższe umiejętności, lepsze fundamenty.

Z drugiej natomiast strony, dla do Bronxa będzie to gigantyczny przeskok w poziomie rywali. Jego najcenniejszym skalpem w wadze lekkiej pozostaje Kevin Lee, który gigantem nie jest. Cała reszta ofiar Brazylijczyka to zawodnicy ze średniej co najwyżej półki – Nik Lentz, Jared Gordon czy Christos Giagos. To nie jest poziom El Cucuya! Nawet starzejącego się El Cucuya.

Ponadto w narożniku Brazylijczyka nie stanie z powodu zakażenia koronawirusem jego trener, a walkę tę wziął on bez pełnego obozu przygotowawczego. Tony Ferguson od dłuższego czasu szlifował natomiast formę, pierwotnie na październik – vide niedoszłe starcie z Dustinem Poirierem – potem właśnie na grudzień.

Przyznam też szczerze, że starcie Charlesa Oliveiry z Paulem Felderem – ostatnie, jakie przegrał – może napawać jego fanów pewną obawą. Nie będąc w stanie poddać Amerykanina, Brazylijczyk ponownie pękł mentalnie, kompletnie opadając też z sił.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

Zresztą w drugiej rundzie walki z Kevinem Lee, gdy ponownie wylądował na plecach, nie będąc w stanie zagrozić klejącemu się do niego rywalowi, dało się dostrzec pewnego rodzaju desperację Brazylijczyka – nie miał już sił, aby doprowadzić do kotłowanin, błagalnie spoglądając na sędziego, aby ten podniósł walkę. W trzeciej odsłonie zainkasował kilka mocnych uderzeń, nie będąc już w stanie unikać ataków Motowna Phenoma. Przetrwał jednak, następnie dusząc historycznie lichego w obszarze kondycyjnym rywala gilotyną.

Rzecz jednak w tym, że o ile absolutnie nie wykluczam scenariusza, w którym Tony Ferguson pada pod uderzeniami Brazylijczyka z uwagi na ogólne porozbijanie i osłabioną odporność, to jednak szczerze wątpię, aby ucierpiała jego kondycja. Innymi słowy, jeśli przetrwa rundę pierwszą, w drugiej prawdopodobnie Tony podkręci tempo. Podobnie w trzeciej – a wtedy do Bronx może już oddychać rękawami.

Nie ukrywam, że kurs bukmacherski na wiktorię Charlesa Oliveiry uważam za znacznie atrakcyjniejszy, nie dostrzegając żadnej niemal wartości w tym na Tony’ego Fergusona. Scenariusz, w którym Brazylijczyk wygrywa w dowolny sposób – przez decyzję, przez nokaut lub przez poddanie – jest ze wszech miar możliwy. Nawet mi brew nie drgnie. Amerykanin jest na równi pochyłej, podczas gdy Brazylijczyk cały czas się rozwija, okrzepł jako zawodnik – zarówno pod kątem fizycznym, technicznym, jak i mentalnym.

Mimo wszystko za najbardziej prawdopodobny scenariusz uważam jednak ten, w którym szczęka El Cucuya da radę – tj. nie padnie pod uderzeniami Brazylijczyka – a jego przewagi aktywności, kondycji i mentalności – to zawodnik niemal nie do złamania – okażą się decydujące. Amerykanin przetrwa trudne chwile w pierwszych minutach walki, następnie stopniowo przejmując jej stery w swoje ręce. Wygra na punkty lub przez techniczny nokaut.

Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:

Tony Ferguson vs. Charles Oliveira 1.55 – 2.35 – z cashbackiem 200 PLN

Zwycięzca: Tony Ferguson przez (T)KO

*****

Koszulki Lowking.pl dostępne w sprzedaży!

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button