Polskie MMATechnika MMAUFC

Jak poskromić rzeźnika? Ubijamy Thiago Santosa w 10 krokach!

Thiago Santos to piekielnie niebezpieczny zawodnik, który nie zwykł wygrywać decyzjami sędziowskimi i poddaniami – jak poskromić może go w Pradze Jan Błachowicz?

W walce wieczoru sobotniej gali UFC on ESPN+ 3 w Pradze Jan Błachowicz (23-7) stanie do najważniejszego pojedynku w swojej sportowej karierze, krzyżując pięści z Thiago Santosem (20-6). Zwycięstwo zagwarantuje mu pozycję lidera – przynajmniej w ujęciu sportowym – w rajdzie po walkę o złoto kategorii półciężkiej ze zwycięzcą szykowanej na 2 marca konfrontacji mistrza Jona Jonesa z Anthonym Smithem.

Jak pokonać brazylijskiego rzeźnika, który dziesięć z dwunastu zwycięstw w oktagonie odniósł przed czasem? Gdzie szukać luk w jego oktagonowej grze? Na co uważać?

Przyjrzyjmy się…

1. Uważaj na kopnięcia – głównie z odwrotnej pozycji!

Thiago Santos wywodzi się z Capoeiry i Muay Thai – uwielbia zatem wszelkiego rodzaju techniki nożne. Zarówno te bardziej klasyczny rodem z MT, jak i te wymyślne z Capoeiry. W jego arsenale znajdziemy w zasadzie wszystko – od lowkingów, także na łydkę, przez kopnięcia okrężne na korpus i głowę po kopnięcia frontalne czy latające. Z obu nóg i z obu pozycji.

Tym niemniej – w wykorzystaniu kopnięć przez Marretę da się zaobserwować pewne schematy. Najważniejszy z nich polega na tym, że Brazylijczyk najchętniej odpala techniki nożne lewą nogą z odwrotnej pozycji.

Zmieniwszy pozycję na odwrotną, Thiago Santos nie czeka – jeśli tylko znajduje się wówczas w zasięgu kopnięć, odpala srogie middlekicki, co widzimy powyżej na przykładach z jego walk z Jackiem Marshmanem i Anthonym Smithem.

Z Walijczykiem – pierwsza animacja – zmianę ustawienia na odwrotne wykorzystuje od razu do skrócenia dystansu, ustawiając się pod kopnięcie, natomiast z Amerykaninem hasa do przodu i do tyłu, również natychmiast po zmianie ustawienia na leworęczne od razu kąsając rywala kopnięciem na korpus.

Powyżej kluczowa akcja w walce Brazylijczyka ze Smithem. Ustawiony klasycznie Thiago szuka ataku łokciem, potem trafiając do odwrotnej pozycji – i od razu, zanim Amerykanin przestawi się mentalnie na nowe ustawienie rywala, dosięga go srogim kopnięciem na korpus, by za chwilę dobić go uderzeniami.

Marreta potrafi w okamgnieniu zmienić pozycję na odwrotną, odpalając kopnięcia – i Janek musi być na to przygotowany. Prawica naszego zawodnika musi być zawsze w gotowości – strzegąc zarówno głowy, jak i korpusu. Cieszynianin musi też niezwykle uważać na kopane na wysokości łydki lowkingi, w których od niedawna gustuje jego rywal.

Zainkasowanie kilku takich, jakimi Thiago Santos potraktował powyżej Davida Brancha, może skończyć się dla Polaka fatalnie.

To jednak nie wszystko, bo…

2. Uważaj na lewicę z odwrotnej pozycji!

Brazylijczyk zdaje sobie jednocześnie doskonale sprawę, że jego styl walki staje się coraz bardziej czytelny, gdy zmienia ustawienie na leworęczne – i dlatego szuka nowych rozwiązań, chętnie wykorzystuje koncentrację rywali na obronie przed technikami nożnymi, aby zaskoczyć ich ciosami – najczęściej lewym sierpem lub prostym.

Będąc ustawiony odwrotnie, Thiago Santos markuje kopnięcie, by ostatecznie doskoczyć do Kevina Hollanda z lewym sierpem w drugie tempo.

Na drugim przykładzie widzimy natomiast lewego prostego z walki z Davidem Branchem – także poprzedzonego zamarkowanym kopnięciem.

Pozostańmy jeszcze na chwilę w temacie odwrotnej pozycji reprezentanta Kraju Kawy

3. Kastruj kopacza z miejsca i czasu – szczególnie, gdy zmieni pozycję na odwrotną!

Brazylijczyk domyślnie walczy z klasycznej pozycji. Jest praworęczny. Na początku kariery zmieniał ustawienie na odwrotne wyłącznie pod kopnięcia okrężne na głowę lub korpus. Teraz oczywiście nieco urozmaicił swój arsenał ofensywny w leworęcznej pozycji, bo czasami odpali krosa, czasami latające kopnięcie. Rzecz jednak w tym, że o ile sprawny uderzacz potrafi przyswoić sobie aspekty ofensywne w nowym dla siebie ustawieniu w miarę szybko, to na poprawę defensywy potrzeba znacznie więcej czasu.

Właśnie dlatego gdy Brazylijczyk zmieni pozycję na odwrotną, warto albo znaleźć się poza zasięgiem jego kopnięć, albo… ruszyć do ofensywy! Czy to własnym kopnięciem, czy też – jeszcze lepiej – wejść w półdystans, rozpuścić ręce. Marreta nie jest bowiem typem kontruderzacza – a już szczególnie wtedy, gdy znajdzie się w ustawieniu z prawą nogą z przodu.

Nie jest żadnym sekretem, że mierząc się z rywalem, który dysponuje szerokim arsenałem niebezpiecznych kopnięć, należy pozbawić go możliwości ich wyprowadzania – czyli wywierać presję, ograniczając w ten sposób delikwentowi czas i przestrzeń na odpalenie tychże kopnięć. Zaprzęganie bowiem technik nożnych na wstecznym jest zadaniem bardzo skomplikowanym – o czym przekonał się ostatnio, by nie sięgać pamięcią daleko, Israel Adesanya w starciu z leciwym ale sprytnym Andersonem Silvą.

Santos kocha przestrzeń – nie przepada za półdystansem. Nie czuje się dobrze na wstecznym. Gubi się. Trzeba to wykorzystać.

4. Wyboksuj kopacza!

Gegard Mousasi i David Branch pokazali najlepiej, jak rozprawić się z brazylijskim rzeźnikiem.

Ormianin od samego początku walki wywierał metodycznie presję, zamykając Santosa na siatce, nie dając mu miejsca na odpalanie kopnięć. Przyświecała mu święta zasada, wedle której albo pozostawał w półdystansie uniemożliwiającym rywalowi kopanie, albo – rzadziej – kompletnie poza jego zasięgiem.

Z kolei David Branch musiał zainkasować kilka srogich lowkingów na wysokości łydki, aby w końcu podkręcić tempo i ruszyć do ostrzejszych ataków, zmuszając rywala do walki ze wstecznego – czego, jak wspominałem, Brazylijczyk nie lubi.

Na pierwszym przykładzie David Branch zamyka próbującego odchodzić do lewej Thiago Santosa na siatce. Brazylijczyk próbuje kontrować lewym sierpem na wstecznym, ale Amerykanin ładnie nurkuje i posyła go na deski prawym overhandem, następnie uderzeniami z góry dopełniając dzieła zniszczenia.

Gegard Mousasi kalkulował jeszcze mniej niż David Branch. Na drugiej animacji rusza ostro i choć inkasuje lewego sierpa i prawicę od cofającego się reprezentanta Kraju Kawy, to sam dosięga go serią ciosów pod siatką, ostatecznie posyłając na deski podbródkami.

Defensywa bokserska Thiago Santosa zdecydowanie nie należy do najlepszych. Nieruchoma głowa, sztywna sylwetka, szczęka zadarta. Podobnie jest w aspektach ofensywnych, jeśli chodzi o ataki pięściarskie – gdy wyprowadza swoje bomby, pozostaje w tej samej pozycji. Nie pochyla/odchyla głowy, nie chowa szczęki.

Powyżej kilka akcji bokserskich Thiago Santosa z walki z Jackiem Hermanssonem – widać pewnego rodzaju mechaniczność, sztywność i nieruchomą głowę.

A zatem pomimo tego, że cieszynianin sam posiada dobry kickboxing i dobrze kopie, dystans bokserski powinien dawać mu większą przewagę – szczególnie, jeśli zmusi Brazylijczyka do walki ze wstecznego.

Na przytoczonych powyżej animacjach z porażek Santosa z Mousasim i Branchem da się jednak dostrzec pewien element, na który nasz zawodnik będzie musiał uważać, jeśli ruszy do ostrzejszej szarży bokserskiej…

5. Uważaj na lewego sierpa w kontrze!

Właśnie… O ile Santos na wstecznym często się po prostu gubi, to tu i ówdzie smagnie jakimś kontrującym lewym sierpem w poszukiwaniu szczęki rywala. Pozostaje oczywiście cały czas wyprostowany jak struna ze szczęką zadartą w niebo – co umożliwiło udane akcje wspomnianym Mousasiemu i Branchowi – ale… Trzeba uważać!

Na pierwszym przykładzie – z walki z Geraldem Meerschaertem – ustawiony odwrotnie Brazylijczyk markuje obrotówkę, potem szukając lewego kontrującego sierpa w odpowiedzi na szarżę Amerykanina.

Na drugim przykładzie podwójnym lewym kontrującym sierpem – jednym celnym – odpowiada na atak Davida Brancha. Głowa? Standardowo wysoko. Ma wiele szczęścia, że prawy sierp Amerykanina pruje powietrze.

Mając jednak na uwadze, że pod względem odporności szczęki Jan Błachowicz przypomina Gegarda Mousasiego, kto wie, czy nie warto byłoby pójść śladami Ormianina, przedzierając się do półdystansu nawet kosztem zainkasowania jednego czy dwóch ciosów?

Tym niemniej, lewego sierpa w kontrze trzeba mieć na uwadze.

Na chwilę wróćmy jednak jeszcze do wspomnianych kopnięć Brazylijczyka…

6. Kontruj kopnięcia ciosami!

Oczywiście – nie te na głowę! Jednak ostre skrócenie dystansu w odpowiedzi na lowingi czy middlekicki? Jak najbardziej! W poprzednich walkach Santos zainkasował bowiem sporo ciosów od zawodników, którzy ruszyli na niego w chwili, gdy wyprowadzał kopnięcie.

Na pierwszym przykładzie Thiago Santos podchodzi do Jacka Marshmana, atakując wewnętrznym lowkingiem. Głowy nie strzeże – próbuje w ostatnich chwili się odchylić – i inkasuje prawego i lewego, ale i tak ma sporo szczęścia, bo… kilkadziesiąt sekund później Walijczyk w odpowiedzi na to samo kopnięcie posyła go na deski soczystym prawym.

Powyżej Brazylijczyk – tym razem ustawiony odwrotnie – atakuje mańkuta Meerschaerta wewnętrznym kopnięciem. W odpowiedzi inkasuje lewego – pomimo prób utrzymania dystansu wyprostowanymi rękami.

Jeśli Santos zainkasuje jedną lub drugą kontrę, zastanowi się dwa razy, zanim ponownie odwoła się do swojej najgroźniejszej broni.

7. Kontruj kopnięcia obaleniami – i męcz z góry!

Nie tylko ciosami można osłabić zapał Brazylijczyka do atakowania technikami nożnymi – równie dobrze można bowiem dokonać tego zejściami do nóg w kontrze na jego kopnięcia. Najważniejsze jednak, że w ten sposób – czyli finalizując obalenie – można upuścić zdecydowanie najwięcej krwi niebrylującemu w walce na chwyty rywalowi.

Gerald Meerschaert kapitalnie podbiera nogę atakującego lowkingiem Thiago Santosa – i przenosi walkę do parteru.

O obalenie reprezentant Kraju Kawy łatwo jednak nie będzie. Jego defensywa zapaśnicza jest solidna, a nawet jeśli znajdzie się w parterze, od razu haruje jak zły, aby wrócić na nogi, nie dając rywalom ani sekundy na ustabilizowanie pozycji.

Gerald Meerschaert dobrze schodzi pod ciosami Brazylijczyka do nóg, sadzając go na tyłku pod siatką. Marreta błyskawicznie jednak walczy o powrót na nogi, podpiera się, dystansuje i ostatecznie dopina swego, jeszcze na rozerwanie klinczu strasząc kopnięciem na głowę.

Jeśli jednak Janek Błachowicz sfinalizuje obalenie… Ustabilizuje pozycję… Powinien dominować – bezsprzecznie. Thiago Santos nie ma bowiem nic do zaoferowania z pleców – i szczerze wątpię, aby uległo to zmianie pomimo mocnych parterowych szlifów w ostatnich miesiącach.

Kevin Holland był bliski odklepania Thiago Santosa balachą – bardzo przecież lubianą też przez Cieszyńskiego Księcia. Na drugim przykładzie Amerykanin – który sam żadnym parterowym wirtuozem nie jest – przenosi walkę do parteru kimurą, lądując w pozycji bocznej.

W parterze – gdy zostanie ustabilizowany – Thiago Santos, odrobinę wzorem Derricka Lewisa, stara się nie tracić energii na mocowanie się z rywalami, szukając raczej okazji do dynamicznego, siłowego powrotu na nogi. A takowy kosztuje sporo energii. Pod Jankiem Błachowiczem prawdopodobnie zresztą zmuszony będzie jednak do pracy – a konkretnie do obrony. To powinno wydrenować jego zasoby kondycyjne – i nawet jeśli wróci na nogi, to nie będzie już tak szybki i dynamiczny.

8. Przygotuj się na nowe sztuczki w arsenale Santosa!

Brazylijczyk nie jest absolutnie typem kontruderzacza – ale pomimo 35 lat na karku nadal wzbogaca swoją oktagonową grę o nowe elementy. Jednym z takowych w walce z Jimim Manuwą, a więc ostatniej, jaką stoczył, były próby kontr kombinacją sierpów – prawego i lewego.

Już w pierwszej akcji Santos kapitalnie straszy Manuwę kopnięciem, wykorzystując to do przekroku i zmiany pozycji na odwrotną. A to może znaczyć tylko jedno – odpala natychmiast srogiego middlekicka, po którym Brytyjczyk wyraźnie klei łokieć do boku. Próbuje doskoczyć z bezpośrednim lewym sierpem, ale Brazylijczyk odpowiada ostrymi prawym i lewym, tym pierwszym posyłając rywala na deski.

Na drugim przykładzie Poster Boy szuka krosa, ale Marreta ponownie odpowiada prawym i lewym. Tym razem ten pierwszy cios pruje powietrze, ale drugi dosięga Manuwę w czubek głowy, wyraźnie zaburzając jego błędnik.

9. Klinczuj!

Thiago Santos przez lata wojował w kategorii średniej, dopiero w zeszłym roku przenosząc się do półciężkiej. Jan Błachowicz musiałby odciąć sobie nogę, aby kiedykolwiek ściąć do 185 funtów. Będzie od Brazylijczyka większy i prawdopodobnie silniejszy.

Owszem, Marreta nieźle korzysta w klinczu z kolan, tajskiej klamry, ale mówimy o klinczu zapaśniczym. Okrutnie naruszony Jimi Manuwa był w pierwszej rundzie w stanie trzymać go długimi fragmentami z plecami na siatce – i niewykluczone, że w tym obszarze sukcesy notować może też Jan Błachowicz, który przecież elementy walki pod ogrodzeniem mocno ostatnimi czasy poprawił.

10. Zachowaj spokój!

Brazylijczyk to oktagonowy rzeźnik – co objawia się jego ogromną tolerancją na ryzyko oraz morderczymi intencjami. Szał bitewny ogarnia go bardzo często – wystarczy, że trafi jednym czy dwoma dobrymi ciosami czy kopnięciami i rusza bez opamiętania w poszukiwaniu skończenia. Na ogół dopina swego i dobija nieboraka, ale – nie zawsze.

Brazylijczyk trafia obrotówką, naruszony Smith cofa się na siatkę. Tam Santos doskakuje z latającym kolanem, ale wpada w klincz, przewraca się i aby nie oddać pleców, kładzie się na nich – z Amerykaninem w dosiadzie.

Innymi słowy, Cieszyński Ksiażę musi być gotowy na totalne oktagonowe szaleństwo. I mieć świadomość, że w konfrontacji z brazylijskim rzeźnikiem wszystko może zmienić się w ułamku sekundy – a to oznacza, że trzeba zachować spokój, zarówno będąc bliskim skończenia go, jak i wtedy, gdy pojawią się problemy.

Okiełznanie tego draba nie będzie łatwe. W odpowiedzi na inkasowane jaby od Błachowicza prędzej zamknie oczy i pozwoli, by spadła na niego pomroczność jasna, ruszając do furiackiej szarży niż zostanie na miejscu, zbierając kolejne ciosy. Trzeba być na to przygotowanym – także mentalnie.

Podsumowanie

Thiago Santos to rywal nieobliczalny, który potrafi pokonać rywali teoretycznie lepszych – vide Jack Hermansson czy nawet Jimi Manuwa – oraz przegrać ze słabeuszami – vide Eric Spicely.

Jan Błachowicz musi zaprzęgnąć do działania wszystkie oktagonowe narzędzia, jakimi dysponuje – umiejętnie je mieszając – aby w Pradze to jego ręka powędrowała w górę. Firmowy lewy prosty cieszynianina może pomóc – ale nie wystarczy. Trzeba próbować obaleń, męczyć Brazylijczyka w klinczu, kontrować kopnięcia, wywierać presję bokserską.

Czy Cieszyński Książę sprosta wyzwaniu?

*****

Szanowni Czytelnicy, jeśli przypadła Wam do gustu powyższa analiza i inne treści na Lowking.pl oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, zapraszam Was do objęcia portalu mecenatem na Patronite.pl. Szczegóły w oknie poniżej. Dziękuję!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button