Analizy zawodnikówTechnika MMAUFC

Jak oni uderzają #1 – Jorge Masvidal

Od ogrodu Kimbo Slice’a do oktagonu UFC – jak walczy jeden z najciekawszych zawodników wagi lekkiej na świecie?

Jorge Masvidal mimo ciągle młodego wieku ma za sobą lata doświadczenia w MMA w postaci imponującego rekordu 34 walk. W czasie tych bojów mogliśmy oglądać dwie twarze bohatera tekstu – kreatywnego uderzacza z wyróżniającym się boksem, któremu nieobce są pozostałe aspekty MMA, ale także uśpionego fightera, wyczekującego kontry z uporem lepszej sprawy lub nawet jej nie wyprowadzającego. Co ciekawe, chimeryczna natura Gamebreda często widoczna była na przestrzeni jednej nawet walki. Czasem zmiany taktyki mogły wręcz dziwić – po zdominowaniu KJ Noonsa w płaszczyźnie bokserskiej w pierwszych dwóch rundach Masvidal w trzeciej zaczął skupiać się na obaleniach, praktycznie rezygnując z dalszego karania rywala prostymi czy kolanami, co przynosiło wcześniej rewelacyjne efekty. Właściwą analizę olbrzymich umiejętności pozwolę sobie rozpocząć od tego, co sprawia, że Masvidal nie walczy, przynajmniej teraz, ze ścisłym topem swojej wagi.

Phoenix in Flames

Olbrzymi problem Jorge to rażąca momentami pasywność. Objawia się to zwłaszcza w pierwszej rundzie, w której czasami trafiany jest mocno przez zawodników, którzy teoretycznie powinni unikać dłuższego przebywania w stójce z mieszkańcem Miami. Jednym z takich przypadków było starcie z Michaelem Chiesą, który co prawda prezentuje coraz lepszą stójkę, ale daleko mu ciągle do pozycji faworyta w kickbokserskim starciu z solidnymi uderzaczami. Zwycięzca TUFa dał natomiast radę powalić na deski Masvidala, a także trafiać go, dopóki ten ostatni się nie „odblokował”.

Podobny syndrom Jorge napotkał w UFC przy pojedynku z Timem Meansem. Nie potrafiąc wyczuć dysponującego przewagą warunków fizycznych rywala, dawał się raz po raz trafiać, szczęśliwie dla siebie wykorzystując swoje zapasy. Walka z Meansem poddawała niestety w wątpliwość to, jak Gamebred może sobie poradzić w UFC. Złe wrażenie systematycznie zacierał, ale grzebiąc w jego przeszłości trafić można na…

Pojedynek z Gilbertem Melendezem to największa plama na honorze Masvidala. Co robi wyśmienity uderzacz o doskonałej pracy rąk i przewadze zasięgu z bazującym na agresywnym boksie Melendezem? Czeka na kontrę. Okej, brzmi dobrze. Tylko, że kontra nie nadeszła przez cztery rundy. Pojedyncze, nieśmiałe ciosy Masvidala zamykały się prawdopodobnie w liczbie dwudziestu. Melendez mimo kilku udanych akcji nie potrafił znacząco naruszyć Gamebreda, ale dzięki aktywności bezproblemowo wygrywał rundy, zaledwie raz kusząc się na próbę obalenia. Oglądało mi się to, jako osobie znającej możliwości członka American Top Team, tragicznie. Dopiero piąta runda przyniosła jakiekolwiek wybudzenie skutkujące zwyciężeniem jej na kartach dwóch sędziów.

Największy problem omawianego tu zawodnika to jego częste zawieszanie się. Początkowo nawet drobne sukcesy przyniosła presja Justina Wilcoxa, który preferuje raczej cepy nad technikę. Gdyby w każdej walce od początku 29-latek walczył agresywnie oraz karał swoimi świetnymi nieraz kontrami, być może byłby już w okolicach eliminatora do titleshota, tym bardziej, że walka z Rustamem Khabilovem została niesłusznie w moim odczuciu przyznana Dagestańczykowi.

Natomiast jeśli chodzi o stronę techniczną, to zarzut może stanowić dawanie się nieraz zamykać pod siatką. Nie jest to sytuacja tragiczna ze względu na sprawność w klinczu, ale momentami utrudniająca życie i występująca nie tylko w starciach z elitą – w pierwszej rundzie pewne sukcesy w spychaniu pod ścianę oktagonu miał przeciętniak w postaci Billiego Evangelisty.

Phoenix in Flight

To, za co cenię Masvidala to jego stójkowe umiejętności. Ten lubujący się w technikach ręcznych, zapowiadany przez Buffera jako bokser zawodnik dysponuje jednymi z najlepszych szlifów bokserskich w kategorii lekkiej w UFC. Dobrze trzyma dystans ciosami, inicjuje sprawnie akcję oraz uderza na korpus. Warto skupić się tutaj właśnie na tym ostatnim. Jorge lubi odwoływać się do ciosu na wątrobę jako rozpoczęcia kombinacji bądź pojedynczego ataku. Taktyka ta oczywiście może być ryzykowna jak każdy atak na korpus, jednak póki co dzięki szybkości Gamebred dobrze na niej wychodzi.

Masvidal niekoniecznie zresztą rozpoczyna swoje akcje bokserskie lewymi prostymi. Lubi na przykład rozpoczynać prawym krzyżowym czy podbródkowymi. Dzięki temu łapie łatwo rywali na swoje ciosy oraz wprowadza pewien element nieprzewidywalności, bowiem nie potrzebuje lewego prostego jako „wprowadzenia” do ostrzału przeciwnika. Wypada żałować jedynie, że Jorge obdarzony nie został większą siłą ciosu – sprawnie punktuje i kąsa rywali, ale nieczęsto zdarza mu się przez to skończyć kogoś przed czasem (choć posiada oczywiście ładne łupy jak zadany nogą akurat nokaut na Yvesie Edwardsie, gdy ten jeszcze był kimś więcej niż testem dla młodych zdolnych w UFC). Zarówno w walce z Patem Healym, jak i Khabilovem dał im kilka razy posmakować swoich pięści. Gdyby odpalał takie akcje częściej, być może sędziowie spojrzeliby na niego łaskawiej w walce z pokonanym niedawno sambistą, co nie zmienia faktu, że dwie pierwsze rundy należały także pod względem zapaśniczym (!) do mieszkańca Florydy.


Kunszt pięściarski widać nie tylko w ofensywie, a być może nawet bardziej w defensywie. Gdy tylko Masvidal rozpoczyna faktyczną walkę, a nie czajenie się czy starcie z problemem egzystencjalnym pokroju „Dlaczego ten człowiek chce mnie uderzyć i co ja mam zrobić?” widać wspaniałą pracę w kontrze. Oczywiście nie zawsze do niej dochodzi, bowiem i bez tego stosunkowo łatwo przychodzi wojownikowi z Florydy unikanie ciosów. Dobry balans ciałem czy wręcz uniki w stylu Andersona Silvy połączone z prowokowaniem uśmiechami czy gestami – widoczne chociażby w starciu z Billym Evangelistą – dobrze spełniają swoje zadanie. W razie czego szybki odskok pozwala zachować bezpieczny dystans. Dzięki temu „luźny” Jorge to bardzo trudny cel. Przekonał się o tym kilkukrotnie chociażby Khabilov, którego problemy z trafieniem Masvidala zostały nieco przykryte świetnym kopnięciem obrotowym z trzeciej rundy.

Gdy jednak Gamebred odpala swoje kontry, dla podążającego za nim oponenta mogą nastać ciężkie chwile. Czasem kilka tylko trafień w odpowiedzi na atak potrafi wybić z rytmu walki oraz sprawić, że kolejne akcje będą ostrożniejsze. Dlatego też walka przeciwko Jorge, który jest w dobrym stanie mentalnym, to olbrzymie wyzwanie, bowiem każda inicjatywa może zostać ukarana. Najskuteczniejszą receptą zdaje się więc presja i częsty atak już od początku z nadzieją na to, że Masvidal będzie potrzebował czasu na złapanie luzu. Dobrze tę taktykę realizował Chiesa, paradoksalnie nieco zbyt dużą rolę poświęcając zapasom czyli swej mocniejszej niż stójka stronie. Mimo to twarda szczęka pozwoliła przetrwać Masvidalowi ciężkie chwile i skończyć za pomocą d’arce agresywnego Michaela. Co się dzieje jednak, gdy mamy do czynienia z tym zawodnikiem, którego chcemy oglądać? Kontry wchodzą w świetny sposób, dzięki doskonałemu timingowi. Nie tylko za pomocą rąk, ale także kolan, do których lubi się odwoływać bohater analizy.

Nie tylko jednak boks to siła Jorge. Dysponuje także szerokim arsenałem nożnym, do którego odwołuje się wprawdzie rzadziej niż do rąk ale z bardzo dużą celnością. Potrafi używać nie tylko standardowych technik, próbuje chociażby front kicków z wyskoku, kopnięć na kolano (którymi dręczył Pata Healy’ego) czy kopnięć na łydkę. Bardzo często można zaobserwować także nieco skróconą wersję latającego kolana, która również jest w stanie siać spustoszenie.

Kolana odgrywają zresztą w stylu walki Gamebreda dużą rolę. Potrafi nimi zasypać w klinczu (przygotowujący się między innymi w Tajlandii Evangelista przyjął ich w jednej serii kilkanaście!), lubi nimi razić przy zrywaniu klinczu czy podnoszeniu walki z parteru. Techniką tego rodzaju powalił Noonsa (dokładniej rzecz ujmując, widząc, że kolano przestrzeliło, wyprostował z morderczym efektem piszczel – typ techniki załączony na drugim gifie poniżej). Dlatego też zawodnicy dążący do przeniesienia walki do parteru muszą się bardzo pilnować.

Kopnięciem, które upodobał sobie dumny reprezentant ATT, jest middle kick. Bity bardzo mocno. Boleśnie precyzyjny – przekonał się o tym chociażby Pat Healy, w pewnym momencie podskakując po przyjęciu tej techniki na końcówkę żeber. Uderzenia w to konkretne miejsce, pomijając bolesność, wybija mocno z rytmu walki, a także może spowodować kilkusekundowe problemy ze złapaniem oddechu. Uderzenie to pojawia się zarówno jako część większej ilości ciosów, czasem ją inicjując jak i pojedynczy, potężny strzał w ciało oponenta. Kopnięcie to niełatwo wybronić, gdy bije się je z taką dynamiką, jaką dysponuje Masvidal.

Stójkę Jorge tym groźniejszą czyni fakt, że radzi sobie doskonale z obu pozycji. Pierwszą rundę starcia z Patem Healym przewalczył z odwrotnej dla niego, jako praworęcznego, pozycji, dzięki czemu miał ułatwioną drogę do middle kicków. Umiejętność ta ma ogrom zalet – wprowadza element zaskoczenia, w zależności od wybranego ustawienia otwiera się droga do większej skuteczności innych technik, spada przewaga mańkuta oraz można w wypadku wybitnie mocnych low kicków rywala dalej kontynuować walkę po zmianie pozycji.

Jak wyglądają inne elementy walki u Masvidala? Wcale nie gorzej. Widząc problemy z Meansem w uderzanej części (komiczne zważywszy na różnicę w umiejętnościach), Gamebred wykonał kilka obaleń. O ile obalenie również lubiącego przysnąć w oktagonie Tima nie jest wielkim wyczynem, to sprowadzenie do parteru Khabilova już tak.

Samego Masvidala również ciężko powalić. Posiada on najwyższą obronę przed obaleniami w historii Strikeforce, do tego doskonale hamował zapędy zapaśnicze Rustama Khabilova, o poziomie którego ofensywnych zapasów można mówić tylko rzeczy dobre i bardzo dobre. Pat Healy, korzystając ze swojej dużej siły jak na lekkiego (jakby nie patrzeć przedtem był półśrednim), dawał radę przewracać Jorge, jednak ten od razu wstawał.

W parterze Amerykanin również czuje się bardzo dobrze. Pomijając już poddanie sprawnego grapplera Chiesy to mimo małej ilości „subów” radzi sobie na ziemi wyśmienicie. Nie popada w panikę, szybko dochodzi do siebie, jeśli trafił tam z powodu ciosów. Samemu jest w stanie w niezły sposób utrudnić pracę rywalowi (neck crank na Meansie), dysponuje też całkiem dobrym GnP, uwzględniając nawet jego mało ważące niestety ręce.

Jak widać, Jorge Masvidal to zawodnik dysponujący ogromnym – nieco marnowanym niestety – talentem. Jego wszechstronność w każdym momencie walki czy wyjątkowo techniczna stójka powinny przynieść mu miejsca w pierwszej dziesiątce rankingu UFC. Tak się jednak nie dzieje ze względu na jego chimeryczność. Myślę jednak, że jeśli utrzyma bojowe nastawienie z dwóch ostatnich walk, to szybko dostanie walkę z kimś z numerkiem przy nazwisku.

Czy Daron Cruickshank, z którym 26 lipca Masvidal zmierzy się na UFC on Fox 12 stanowi dla niego zagrożenie? Dla spiętego tak. Czy Daron Cruickshank to zagrożenie dla rozluźnionego Masvidala? Nie sądzę. Celny boks, szybkie techniki nożne czy zdecydowana przewaga grapplersko – zapaśnicza powinny zamienić fightera z Detroit w łatwy cel – skoro byli w stanie tego dokonać Adriano Martins oraz John Makdessi, to może i Masvidal. Gamebred to zawodnik niestety niedoceniany, który jednak powinien jeszcze zawalczyć w UFC o wyższe cele. Dysponuje niezbędnymi do tego umiejętnościami.

Powiązane artykuły

Komentarze: 13

  1. Masvidal nie będzie miał żadnych problemów z małym Cruickshankiem. Boksersko stoi o dwa poziomy wyżej i tak samo graplingowo. Zresztą Daron sam czasami walczy jakby miał kij w tyłku i pewnie teraz będzie tak samo.

    Tekst bardzo dobry, ale dwie uwagi: jakoś nie zawsze potrafiłem połączyć gify z tekstem to raz. A dwa to warto takie teksty wrzucać blisko walk. A trzy – wytrwałości życzę, bo domyślam się, że taki tekst pochłania masę czasu!

    1. Dziękuję :)
      Uwagi oczywiście zostaną uwzględnione, problem z gifami wynika w dużej mierze z tego, że niechcący je trochę pomieszałem, a potem miałem lekki problem to odkręcić, no ale to już taki detal, który będzie na sto procent poprawiony :)

  2. Dzięki serdeczne za świetny artykuł! Odkąd pamiętam, Masvidal mnie zawsze fascynował (gdy się rozkręcił w walce) i irytował (gdy miał to wszystko w głębokim poważaniu). Istna huśtawka nastrojów!

    W sumie sam zastanawiam się teraz, gdzie może zajść w UFC, czy jest już w najlepszym etapie swojej kariery, czy gdzieś w pobliżu, czy też może być jeszcze dużo lepszy. Życzę mu jak najlepiej, ale wydaje mi się, że powoli dobijając do trzydziestki i mając tak wiele walk na koncie (starego psa ciężko nauczyć nowych sztuczek), maksimum jego możliwości to top 10 dywizji. Chociaż jest prawdopodobnie w stanie toczyć wyrównane walki z każdym – tak jak z Melendezem. Ileż ja się wtedy uwkurwiałem, jak tak stał pod tą siatką w pierwszych rundach i nic nie robił, żeby się obudzić dopiero w ostatniej :)

    1. Jak na moje to Masvidalowi wystarczy walczyć tak jak w walce z Khabilovem, może nieco aktywniej i będzie stanowił solidny test dla każdego dążącego do pierwszej piątki. Coś nowego jest jeszcze jak najbardziej w ATT podłapać – warto zauważyć, że w UFC nieco chętniej odwołuje się do technik nożnych nieco innych niż tylko kolan.

    1. W chwili obecnej na tapecie jest Cub Swanson, później pomyślimy :) Zwycięzca Lawler – Brown to całkiem prawdopodobna opcja do analizy jako przyszły kandydat do TSa, choć również możliwe, że po Cubie wezmę się za Thatcha, bo walczy 23 sierpnia i patrząc na czas jego walk nie będę miał bardzo dużo do oglądania ;)

Dodaj komentarz

Back to top button