
„Ten etap minął już dawno” – delikatnie zirytowany Jan Błachowicz wyjaśnia, że teraz „bawi się tym sportem, cieszy, a przy okazji coś kapnie”
Były mistrz wagi półciężkiej UFC Jan Błachowicz nie pozostawił większych wątpliwości, jakie są obecnie jego priorytety w MMA.
Jan Błachowicz powróci w progi oktagonu UFC w grudniu w Las Vegas – prawdopodobnie na UFC 323 – gdzie zmierzy się z idącym jak burza Bogdanem Guskovem, ale Uzbek nie był pierwszym rywalem, jakiego matchmakerzy UFC zaproponowali Polakowi.
W rozmowie z Pawłem Wyrobkiem z Polsat Sport Cieszyński Książę ujawnił, że miał ofertę rewanżowej walki z Dominickiem Reyesem. Rzecz jednak w tym, że pojedynek ten miał odbyć się znacznie wcześniej, co kolidowało z planami byłego polskiego mistrza, zakomunikowanymi UFC dużo wcześniej. Błachowicz był gotów na potańcówkę z Reyesem w późniejszym terminie, ale matchmakerzy mieli na Amerykanina inne plany – w sobotę zmierzy się on w Australii z Carlosem Ulbergiem.
W starciu z rozpędzonym serią czterech zwycięstw Bogdanem Guskovem – młodszym od naszego reprezentanta o prawie dekadę – Jan Błachowicz nie ma wiele do ugrania pod kątem rankingowym. Wszak Jan okupuje 5. miejsce w klasyfikacji, podczas gdy Uzbek jest na pozycji 11.
Zapytany, co sprawiło, że zgodził się na takie zestawienie, Cieszyński Książę odrobinę się zirytował.
– Ja sobie nie wybieram rywali – powiedział. – Ja już to mówiłem miliard razy w każdym możliwym wywiadzie: dostaję kontrakt i go po prostu akceptuję. Tyle. Nie zaakceptowałem Reyesa, bo mi termin nie pasował.
– Gdyby mi dali każdego innego, to… Nie mam już statusu mistrza, żeby sobie też żądać nie wiadomo czego, więc jest Guskov. I ja się cieszę. Mnie mobilizować nie trzeba, bo ja to lubię robić, więc to robię i jakby koniec historii.
Na uwagę dziennikarza, że przecież swego czasu opowiadał, że na tym etapie kariery interesują go już tylko walki o coś, bo zapracował sobie na to swoimi dokonaniami, Cieszyński Książę zareagował bardzo szybko.
– No ale ten etap minął już dawno – wtrącił. – To już jest… No, nie oszukujmy się, ja jestem na końcówce swojej kariery.
– Wiesz, to było rok temu, dwa lata temu. Ja się teraz już tym bawię, cieszę się tym sportem, przy okazji coś kapnie – ale dla mnie najważniejsze jest to, że będę miał z tego przyjemność. Cieszę się, że mogę wyjść… Póki mogę, to to robię, póki sprawia mi to przyjemność, to to robię i chcę się tym bawić, cieszyć. Jest rywal, jest walka. Fajnie, szykuję się, jadę, walczę.
42-letni Jan Błachowicz nie był widziany w glorii zwycięzcy od maja 2022 roku, gdy pokonał Aleksandara Rakicia. Pół roku później w mistrzowskim boju zremisował z Magomedem Ankalaevem, a następnie uległ niejednogłośnie debiutującemu wtedy w 205 funtach Alexowi Pereirze.
W marcu tego roku powrócił po ponad półtorarocznej nieobecności spowodowanej poważnymi problemami z barkami, przegrywając jednogłośną decyzją sędziowską z Carlosem Ulbergiem.
Polak wierzy, że w starciu z Bogdanem Guskovem w końcu powróci na zwycięskie tory.
– Bardzo niebezpieczny na nogach – powiedział o Uzbeku. – Mocno bije, na to trzeba będzie uważać. Ale wydaje mi się, że fajnie stylowo będzie siedział, będzie fajna walka dla oka. I stylowo mam wrażenie, że dla mnie też – czy to będzie w stójce, czy walka się przeniesie w klincz czy w parter, to jego styl będzie mi siedział i będę mógł wykorzystać swoje atuty i w końcu walkę wygrać bez żadnych niedomówień, niedopowiedzeń, tak, jak bym chciał.
Cała rozmowa dostępna tutaj.
Poniżej nagranie poświęcone walce Mateusza Gamrota z Charlesem Oliveirą.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.