KSWPolskie MMA

Szymon Kołecki ostatnią nadzieją na pokonanie Phila De Friesa? Dyrektor KSW apeluje o trochę powagi: „Dopiero co toczył w miarę wyrównany pojedynek z Olim Thompsonem”

Dyrektor sportowy KSW Wojsław Rysiewski nie pozostawił najmniejszych wątpliwości, co sądzi w temacie potencjalnej walki Szymona Kołeckiego z Philem De Friesem.

Zapytany o potencjalne zestawienie mistrza wagi ciężkiej Phila De Friesa z Szymonem Kołeckim, nie gryzł się w język dyrektor sportowy i matchmaker KSW Wojsław Rysiewski, jednoznacznie taki pomysł oceniając.

W minioną sobotę panujący nad Wisłą od 2018 roku Brytyjczyk po raz dwunasty już obronił tytuł mistrzowski dywizji królewskiej, tym razem w pierwszej rundzie poddając niepokonanego wcześniej Arkadiusza Wrzoska.

Kolejna dominująca wiktoria Phila De Friesa – tym razem nad rywalem, który wedle kursów bukmacherskich miał najwięcej szans na jego detronizację od kilku dobrych lat – wywołała kolejne dyskusje na nadwiślańskiej scenie: kto może pokonać Brytyjczyka?

W przestrzeni medialnej pojawił się osobliwy pomysł. Może brytyjskie panowanie nad Wisłą zakończy… Szymon Kołecki? Uzbrojony dodatkowo w trenerskie wsparcie ze strony Mirosława Oknińskiego. Czy taki scenariusz wchodzi w grę? O to Wojsława Rysiewskiego w najnowszej odsłonie magazynu Klatka po Klatce zapytał Artur Mazur.

– Bądźmy poważni – odparł Wojsław. – Szymon Kołecki nie ma żadnych szans z Philem De Friesem. Jest zawodnikiem w ogóle kategorii 93 kilogramów i jeszcze w jego wieku… Jakby, no, Szymon dopiero co toczył pojedynek w miarę wyrównany z Olim Thompsonem. To tak jakby, nie wiem, pomniejszyć Phila De Friesa o jakieś 40%, wtedy dostajemy Oliego Thompsona.

– Myślę, że Marcin Łazarz będzie bardzo ciekawym rywalem dla Szymona w Międzyzdrojach.

Szymon Kołecki występował w KSW w latach 2019-2021, tocząc dla organizacji cztery walki, wszystkie zwycięskie. Jedną – z Mariuszem Pudzianowskim – stoczył w limicie kategorii ciężkiej.

Powróciwszy do sportu w zeszłym roku, były sztangista pokonał pod egidą Babilon MMA Oliego Thompsona i Przemysława Mysialę. Do akcji powróci w lipcu, mierząc się z Marcinem Łazarzem.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że rywalem Phila De Friesa na trzynastą obronę tronu będzie Stefan Vojcak.

Cały wywiad z Wojsławem Rysiewskim jest dostępny tutaj.

Poniżej zapowiedź i wstępna analiza świeżo ogłoszonej walki Mateusza Rębeckiego z Chrisem Duncanem.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

  1. Wbrew pozorom Wrzosek miał narzędzia, żeby pokonać PDF-a. Gdyby jego walka przypominała choć trochę tę z Tomasem Moznym, miałby zdecydowanie większe szanse. Doprecyzowując: chodzi mi o orbitowanie wokół rywala – w stylu Paczuskiego – utrzymywanie większego dystansu, jak z Moznym, i punktowe rozbijanie przeciwnika. Oczywiście, to nie gwarantowałoby zwycięstwa, ale Wrzosek sam przyznał, że taki był mniej więcej plan – którego jednak nie zrealizował.

    Czytałem zarzuty, że jeśli Wrzosek trafi na dobrego parterowca, to nie ma żadnych szans. To nie do końca prawda. Na tle PDF-a wyglądał właściwie tak, jak większość jego dotychczasowych rywali. Wrzosek zbiera teraz owoce swojego genialnego planu kończenia walk w 10–15 sekund. Z perspektywy kanapowego laika można powiedzieć: trzeba było pozwolić tym wcześniejszym walkom potrwać nieco dłużej i zdobyć więcej realnego doświadczenia. Trening to jedno, walka to drugie. „MMA bziku, ale bez obaleń” się nie sprawdziło.

    Warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

    Brak realizacji planu. Czy wynikał z brawury, arogancji, czy z braku koncentracji na początku walki? Trudno powiedzieć. Ale sam Wrzosek wcześniej trochę śmiał się ze Szpilki, a teraz sytuacja wygląda podobnie.

    Mniej oczywisty aspekt: presja. Wrzosek, biorąc pod uwagę jego pochodzenie i mentalność, nie może sobie pozwolić nawet po walce na stwierdzenie, że „presja była spora”. A jednak – oczekiwania były ogromne, i to mogło go przytłoczyć.

    Jeśli chodzi o potencjalną walkę Kołeckiego z PDF-em – nie ma to najmniejszego sensu. Z kilku powodów:

    Wizerunkowy absurd. Załóżmy, że 43-letni Kołecki wygrywa w KSW – co wtedy? KSW, które przez 24 lata miało mistrza w postaci młodszego, fizycznie dominującego PDF-a, teraz oddaje pas innemu starszemu zawodnikowi. To poważnie osłabia wizerunek federacji na arenie międzynarodowej.

    Kwestie finansowe. Może jeszcze na tę jedną walkę dałoby się to jakoś spiąć budżetowo, ale co dalej? Szpilka vs Kołecki? I co, jeśli Szpilka jakimś cudem/przypadkiem zostaje mistrzem KSW? Wiem, że przesadzam, ale taki scenariusz nie wygląda dobrze – i nie buduje prestiżu.

    Kołecki nie powinien być nawet rozważany w kontekście KSW. Federacja tego nie chce z powodów finansowych. Co do wypowiedzi Wojsława – nie zgadzam się, że walka z Olim była wyrównana. Uważam, że z niektórymi zawodnikami z rankingu KSW w wadze ciężkiej Kołecki miałby szansę, ale skoro nie mogą się dogadać, to ciągnięcie tego tematu nie ma większego sensu.

    Jak pokonać PDF-a?

    Są dwie drogi:

    Ubić go w stójce lub mocno „podłączyć”.

    Wystawić kogoś z dużą masą, znakomitymi zapasami (szczególnie defensywnymi) i solidnym boksem. Typy? Może Pudzian, może nawet Bombardier lub ten ochroniarz Milanowic czy jak mu tam. 🤔

    Podobała mi się walka, jaką stoczył Michał Kita. Miał konkretny pomysł – nawet w parterze te łokcie, które przez chwilę zadawał z dołu, wyglądały nieźle. To był jakiś plan. Oczywiście, z Kitą są inne problemy – trochę mówił o tym jego trener (chyba Jeruszka) – ale to już temat na inną rozmowę. Największy opór jednak bez wątpienia Sakai.

    Piszę w miare obiektywnie chociaż bardzo lubię zarówno Kołeckiego jak i Kitę. Moja wypowiedź nie ma na celu „disowania”.

Dodaj komentarz

Back to top button