
„Mike Brown mówi, że ma dar od Boga i musi go wykorzystać” – Mateusz Gamrot twierdzi, że Robert Ruchała jest „nie do zajechania”, ocenia Williama Gomisa
Mateusz Gamrot opowiedział o Robercie Ruchale – jego największych atutach, aspektach, które warto poprawić, oraz walce z Williamem Gomisem.
Od dłuższego już czasu z Florydy dochodziły bardzo optymistyczne wieści na temat bitewnych umiejętności i potencjału Roberta Ruchały.
Największym ich apostołem był Dustin Poirier, któremu polski zawodnik pomagał w przygotowaniach do trylogii z Maxem Hollowayem. Luizjańczyk nie szczędził Robertowi komplementów, przyznając, że sprawiał mu on mnóstwo problemów, delikatnie rzecz ujmując.
Bardzo podobne odczucia ma też jeszcze lepiej znający Roberta Ruchałę – wszak od lat mieli okazję trenować na matach Czerwonego Smoka – Mateusz Gamrot. Zapytany o nowosądeczanina w rozmowie z Arturem Mazurem w magazynie Klatka po Klatce, Gamer nie szczędził swojemu młodszemu koledze komplementów.
– Myślę, że kopnął go 50 razy w głowę na rundę – zażartował Mateusz, nawiązując do sparingów Roberta z Dustinem. – Robercik jest szalony. Kopie te fronty, te haje, te takie wygibasy swoje różne. Ale to wszystko trafia.
– King Mo to jest zakochany. King Mo jest zakochany w nim. No i ma kondycję, stary. Jest nie do zajechania. On już teraz może pięć rund walczyć. To jest naprawdę, jak to Mike Brown mówi, gift from God. Masz dar od Boga i musisz to wykorzystać. Każdy ma coś innego. A Robercik ma tę wytrzymałość, ma kondycję. No i ma tę stójkę nieszablonową, co trafia po prostu.
– Jeszcze jakby tylko dopracował jakąś cegłówkę w ręce, że gdy będzie ich trafiał, to będą siadać… Przechodzi tą transformację. Robi przygotowania motoryczne, robi siłownię i faktycznie jest silny fizycznie. Kiedyś na początku jak zaczął przyjeżdżać do nas, to był podobny, ale nie miał tej siły fizycznej i wszyscy żeśmy go przełamywali tym. A teraz naprawdę się wzmacnia, szybko wstaje z parteru, odbija się jak piłeczka, więc naprawdę robi progres duży.
– A co najważniejsze, chce mu się to robić. To nie jest tak, że robi za karę, tylko naprawdę chce mu się to robić. To jest dobra droga.
W swoim debiutanckim występie w oktagonie UFC Robert Ruchała skrzyżuje rękawice z Williamem Gomisem. Do walki tej dojdzie 6 września podczas gali UFC Fight Night w Paryżu, na której pojawi się też – w charakterze gościa – Mateusz Gamrot.
– Myślę, że chyba dobry – powiedział Gamer o francuskim rywalu dla Roberta. – Stójkowicz, mańkut, podobny do tego Parnasse’a, więc taka pomału droga, żeby się zrewanżować kiedyś.
– Plus, ten gość walczył z Marshallem, zawodnikiem z ATT, to jak Marshall go przewrócił, to leżał jak biedronka na plecach. Robercik więc nie dość, że ma tę przewagę w stójce – będą mogli się szachować – to jest bardziej wszechstronny. Zawsze jak go przewróci, to będzie mógł go ustabilizować w parterze. A nie zapominajmy, że Robercik ma bardzo dobry ten parter, więc…
– Myślę, że idealny rywal na galę w Paryżu. Miejscowy, z dużym rekordem w UFC, bo ma chyba 4-1, więc solidny rywal.
Co zaś tyczy się Mateusza Gamrota, to póki co nie ma on zaplanowanej żadnej walki. Celuje w rewanżowe starcie z Beneilem Dariushem i liczy na to, że dojdzie do niego jeszcze w tym roku.
Poniżej cały wywiad oraz analiza porażki Mateusza Rębeckiego na UFC Vegas.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.