
Menadżer poprosił, aby nie dążył publicznie do rewanżu z Armanem Tsarukyanem? Szczere słowa Mateusza Gamrota: „Nie chcą, żeby zawodnicy ATT się wyzywali do walki”
Mateusz Gamrot zabrał po raz pierwszy głos nt. spiskowych – wydawać by się mogło – teorii, wedle których menadżer wstrzymuje go przed zapraszaniem w oktagonowe tany Armana Tsarukyana.
Mateusz Gamrot nie pozostawił większych wątpliwości w temacie krążących od wielu miesięcy nad Wisłą spekulacji, wedle których prowadzący jego karierę właściciel American Top Team Dan Lambert miał poprosić go, aby medialnie nie promował tematu rewanżu z Armanem Tsarukyanem.
Na polskiej scenie fani oraz eksperci więksi i mniejsi od dawna zachodzili w głowę, dlaczego Gamer nie dążył do rewanżowego starcia z Ormianinem, który od kilku dobrych miesięcy znajdował się – i nadal się znajduje – w stanie specyficznego zawieszenia – a to w następstwie wycofania się z mistrzowskiego rewanżu z Islamem Makhachevem, który miał odbyć się w styczniu.
Ahalkalakets nie był widziany na matach American Top Team od ponad pół roku – co potwierdził między innymi niepałający doń większą sympatią Renato Moicano. Trenuje w klubie Jaxxon Kalifornii, który określa mianem swojej przystani. Musi stoczyć jeszcze jedną walkę – i to im szybciej, tym lepiej – a nie ma się z kim bić, bo nikt jego bitewnymi usługami zainteresowany nie jest – poza skonfliktowanym z UFC Danem Hookerem, który jednak do akcji będzie w stanie wrócić dopiero w listopadzie.
Wydawać by się zatem mogło, że wszystko ułożyło się idealnie dla Mateusza Gamrota, który obroniwszy swoją pozycję w rankingu przed zakusami Ludovita Kleina, jest gotów do powrotu w każdym niemal momencie. Piekielnie cennym orężem Polaka w walce o drugie starcie z Ormianinem byłby też fakt, że pozostaje on ostatnim zawodnikiem, który zadał mu porażkę.
Matchmakerzy UFC kilka miesięcy temu chcieli zestawić polsko-ormiański rewanż, na który Ahalkalakets jednak nie przystał, uznając taką propozycję za potwarz. Rzecz jednak w tym, że swoje stanowisko szybko zmienił, obwieszczając później wszem i wobec, że zrobi wszystko, co UFC każe.
Tymczasem w ostatnich miesiącach Mateusz Gamrot nie próbował praktycznie w ogóle wykorzystać idealnej medialnie pozycji do ataku na Armana Tsarukyana. Nad Wisłą stanowiło to tym większe zaskoczenie, że przecież potencjalny rewanż stanowiłby dla Polaka nieprawdopodobną szansę na natychmiastowe włączenie się do rozgrywki o tytuł mistrzowski – a czasu na to wiele mu nie zostało, co sam przyznał, 2025 rok zapowiadając jako kluczowy w swojej karierze.
Czy zatem rzeczywiście Dan Lambert – chętnie w przestrzeni medialnej komplementujący Armana Tsarukyana i wróżący mu publicznie mistrzostwo – wydał „odgórny przykaz”? O to zapytał Mateusza Gamrota w najnowszym wywiadzie Patryk Prokulski z TVP Sport.
– Oni nie chcą po prostu, żeby, tak jakby, zawodnicy ATT kłócili się między sobą, czy wyzywali się do walki, żeby nie robić złego wizerunku dla klubu po prostu – powiedział Mateusz. – Była jedna wspólna historia nasza, w sensie Armana – kiedy UFC chciało nas zestawić, a on się bronił rękami i nogami, że nie chce do tego dojść.
– To ja po tym też trochę tak jakby przestałem naciskać, bo skoro on już definitywnie zapiera się i nie chce, to wszystko zostaje tylko w rękach UFC, żeby doprowadzić do tego pojedynku. I jeżeli będą chcieli zrobić, to to zrobią po prostu. A te gierki medialne to bardziej właśnie grają medialnie, a nie wpływają jakoś tam na ruchy organizacji po prostu.
– Trochę więc tak jakby wyciszyłem to medialnie, aczkolwiek cały czas kąsam tam Dana Lamberta, że chcę tego pojedynku i jeżeli mogą, to niech doprowadzą po prostu do tego. Oczywiście tu jest ten wspomniany Benny, ale wiadomo, że najlepiej byłoby walczyć z Armanem, bo jest najwyżej w rankingu.
Zapytany przez dziennikarza raz jeszcze, czy zatem była rzeczywiście „delikatna sugestia, aby może medialnie odpuścić” temat rewanżu z Ormianinem, Mateusz Gamrot długo się nie zastanawiał.
– Bo oni nie chcą powtórzyć sytuacji, kiedy był Colby Covington i Masvidal, bo to źle PR-owo wyglądało dla klubu, gdzie się kłócili, a później jeden i drugi musiał być wyrzucony – powiedział. – Takie niesnaski. A jednak atmosfera w ATT naprawdę jest fajna, mocno koleżeńska.
– Wiesz, oni odbierają Armana jako zawodnika ich, ale ja go na przykład tam w ogóle nie widuję po prostu, więc dlatego ja to też tak inaczej trochę odbieram i zawodnicy z ATT też to inaczej odbierają. Więc… No zobaczymy.
Kilka lat temu, po pierwszej walce, Gamrot i Tsarukyan toczyli medialne boje, nie szczędząc sobie uprzejmości. Jednak Lambert poprosił ich wtedy o zakopanie topora wojennego. Wydawało się jednak, że wraz z tegorocznym opuszczeniem klubu przez Ormianina pakt o nieagresji przestał obowiązywać, szczególnie że Ahalkalakets podskubał też medialnie Polaka. Okazuje się jednak, że jest inaczej.
Nie wiadomo póki co, kiedy wróci Arman Tsarukyan. W sobotę jego menadżer Sayat Abdrakhmanov potwierdził, że Ormianin będzie musiał stoczyć jeszcze jedną walkę przed potyczką o tron, lamentując jednak nad brakiem rywali – nikt z czołówki bić się bowiem z Ahalkalaketsem nie zamierza. Pozostaje Dan Hooker – ale dopiero na listopad.
Mateusz Gamrot jest natomiast na kursie kolizyjnym ze sklasyfikowanym na 8. pozycji Beneilem Dariushem.
Cały wywiad jest dostępny tutaj.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Gamrot zawalczy z Darkiem i powiedzmy, że wygra i co dalej. Z pierwszej 6 nikt z nim nie będzie chciał walczyć dalej. Co wtedy może Fiziewv? Albo znowu ktoś z poza top15 albo niżej zlokalizowany?
Jedyna szansa, że gdyby ktoś z top 6 z walki wypadł i jakimś cudem Gamrot by tam wskoczył i wygrał. W takim tempie to i 3 lata się nie przebije do top 5. Zegar tyka niestety.
Drugi wariant to czekać nie brać walk, aż się przetasuje trochę, ale to też ma dużo -. Szkoda bo chciałbym zobaczyć Mateusza w walce o pas. Na dzień dzisiejszy to trochę jak w kawałku „Day that never comes”.
Ja uważam że Gamer nigdy nie zawalczy o pas ufc. Moim zdaniem nie ma podjazdu do żadnej osoby z top 5 , walka z Hookerem to tylko potwierdziła. Hooker to nie jest jakiś wybitny zawodnik a jednak walka mega bliska . Klein był na spokojnie do skończenia i powienien być skończony… dominacja była, ale jednak niedosyt został. Potencjalny rewanż z Armanem też myślę że Gamer miałaby bardzo duży problem … Arman o 7 lat młodszy, ciągle się rozwija i pewnie teraz będzie łapał swój szczyt kariery. Gamer swój szczyt już powoli ma za sobą, nie rozwinie się bardziej, nie będzie miał ciosu na KO a tej siły w ciosach jednak mu trochę brakuje i nie mówię tylko o stójce. Myślę że Gamer będzie takim zawodnikiem na przedarcie do top 5 dla innych zawodników. Ogólnie fajnie się go ogląda, ale pewne braki ma i tych braków już nie uzupełni. Gamer o jakieś 2 lata za późno przeszedł do UFC .