
„Jedynie co, to szkoda, że kibice Arka nie potrafią się zachować” – Sebastian Przybysz opowiedział o atmosferze na KSW 107 i wiktorii z Marcello Morellim
Mistrz wagi koguciej Sebastian Przybysz podsumował wiktorię nad Marcello Morellim, przyznając, że nie był pod wrażeniem zachowania kibiców Arkadiusza Wrzoska.
Mistrz wagi koguciej Sebastian Przybysz po niełatwym boju pokonał Marcello Morelliego w co-main evencie sobotniej gali KSW 107.
Pierwotnie Polak miał skrzyżować rękawice z Oleksiim Polishchukiem, ale ten przestrzelił limit wagowy o ponad cztery kilogramy – w rezultacie do mistrzowskiej walki został desygnowany debiutujący pod egidą KSW Marcello Morelli.
Wenezuelczyk miał swoje bardzo dobre momenty w klatce – w rundzie drugiej zafundował Sebiciowi knockdown, rozbijając mu też prawą nogę lowkingami – ale ostatecznie to Polak skończył walkę w glorii zwycięzcy, w rundzie trzeciej posyłając pretendenta na deski i kończąc zawody duszeniem.
– Dobrze smakuje – powiedział Sebastian o zwycięstwie w rozmowie z dziennikarzami po gali. – Delikatnie ciężko mi to mimo wszystko przełknąć, bo ten ostatni czas był naprawdę ciężki. Starałem się trzymać dobrą maskę, że mnie to nie rusza, ale wewnętrznie czułem naprawdę duża presję. Wiedziałem, że biorąc tą walkę, sporo ryzykuję, bo tak naprawdę miałem do stracenia wszystko, a Marcello nie miał do stracenia nic, biorąc ten pojedynek. Dało się to wyczuć od pierwszej sekundy, jak się na mnie rzucił.
– Bardzo mocno bije, bardzo dobry zawodnik. Wiedziałem o tym wcześniej, bo przyglądałem mu się od kilku pojedynków. Cieszę się, że się udało wygrać.
– Od początku wiedziałem, że bardzo mocnym i ciężkim rywalem dla mnie. Ludzie go bardzo mocno skreślali, bo go nie znali. Wiedziałem, że bardzo dużo ryzykuję tą walką, ale… K**wa mać, to jest moje miasto, moi kibice tu byli, mnóstwo ludzi. No nie mógłbym nie wziąć tego pojedynku, wziąć se wypłatę i pójść do domu jak gdyby nigdy nic. Chciałem więc wyjść tutaj. Bardzo dużo musiałem dźwignąć. Muszę przyznać, że ciężko było to gdzieś znieść w środku, ale zniosłem.
– Bartek Leśko powiedział, że jak to mnie nie złamało, to już prawdopodobnie nic mnie nie złamie w życiu, bo to, ile musiałem unieść na swoich barkach w ostatnim czasie, to było naprawdę bardzo dużo.
Reprezentant Mighty Bulls Gdynia i WCA przyznał, że na początku Marcello Morelli zaskoczył go dynamiką i mocą w pięściach. Polakowi doskwierała mu okopana noga, w której „coś zaczęło chrupać”, utrudniając mu poruszanie się.
Po zwycięstwie Sebić spróbował rozruszać publiczność na trybunach. Wskoczył z mikrofonem na siatkę, apelując do kibiców o meksykańską falę. Pojawił się jednak pewien problem…
– Odkąd wiedziałem, że będzie walka w Ergo Arenie, marzyło mi się, żeby trochę rozbujać moich kibiców, zrobić meksykańską falę – powiedział Sebastian. – I cieszę się, że udało się to zrobić, bo chyba ruszyliśmy trochę halę. Jedynie co, to szkoda, że kibice Arka Wrzoska nie potrafią się zachować.
– Jak udzielałem wywiadu, to zaczęli już krzyczeć jakieś swoje hasła. Tam też ich trochę nawoływałem, żeby bawili się z nami, ale szkoda, że nie chcieli wziąć w tym udziału, tylko oni czekali na tę jedną walkę. No ale trudno, tak to wygląda czasem. Nie będę się tutaj na nikogo obrażać. Po prostu następnym razem dołączcie do zabawy z całą resztą, bo fajnie, że czekacie na jednego zawodnika, ale na tej gali jeszcze bije się jeszcze kolejnych dwudziestu chłopaków.
Zapytany o potencjalny powrót do zestawienia z Oleksiim Polishchukiem, który w Ergo Arenie poddał Islama Djabrailova, Polak podszedł do tematu z rezerwą.
Mistrz wierzy natomiast, że wspólnie z Marcello Morellim zdołają nadać dywizji piórkowej blasku.
– Rozbujamy tę kategorię wagową jeszcze, zobaczycie – zapowiedział. – To nie jest tak, że będziemy się kisić znowu i będzie dwóch, trzech zawodników dobrych, tylko rozkręćmy to tak, żeby ta kategoria wagowa była taka, żeby ludzie chcieli to oglądać. Mam nadzieję, że dzisiejszy pojedynek ludziom się podobał.
Poniżej podsumowanie walki Phila De Friesa z Arkadiuszem Wrzoskiem.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.