UFC

Ile zarabia, z kim i dlaczego chce się bić, a z kim bić się nie chce, kiedy wróci – Khamzat Chimaev szczerze o swoich dalszych celach sportowych

Rozdający karty w wadze średniej Khamzat Chimaev zabrał głos na temat potencjalnych pojedynków z Alexem Pereirą, Nassourdinem Imavovem i Seanem Stricklandem.

Gdyby zależało to od niego samego, Khamzat Chimaev w kolejnym boju skrzyżowałby rękawice z mistrzem wagi półciężkiej Alexem Pereirą. Rozdający karty w 185 funtach Czeczen nie pozostawił co do tego żadnych wątpliwości w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił na kanale ESPN MMA.

Wilk odniósł się jednocześnie do wyzwania ze strony Poatana oraz jego trenera Glovera Teixeiry – tyle że wyzwania w formule grapplingowej, bo taką zaproponowali Brazylijczycy.

– To dobra walka dla niego i dobra walka dla mnie – powiedział wesoło. – Wszyscy wiedzę, że UFC nie chce dać mi tej walki, więc… A gość jeszcze gada coś o tym, że chce bić się ze mną w zapasach czy tam grapplingu. Ale grappling i ji-jitsu to nie jest nasza robota. Nasza robota to walka w UFC. Nie opowiadaj więc głupot.

– Powiedział, że może walczyć z Du Plessisem. Zaakceptował tę walkę. A teraz nagle opowiada, że „o, Khamzat to nie jest dla mnie dobra walka”.

– Mówi, że jest ode mnie bardziej znany i dlatego jakoby wykorzystuję jego nazwisko. Brachu, moje jedno „cześć” na Instagramie wykręca większe liczby niż twoje historie. Nie wydaje mi się zatem, aby gość był ode mnie sławniejszy.

– Razem ze swoim trenerem… Jak on się nazywa? Tak, Teixeira. Mówi, że jak mnie zobaczy w hotelu albo gdzieś, to… Brachu, nie potrzebujemy hotelu. Chodź do UFC, masz kontrakt. Chcesz się bić, to jedziemy. Po co bawisz się w dziecinadę?

– Jeśli chcesz prawdziwej walki, możemy się gdzieś spotkać. Zobaczymy, kto ma większe serce. Mogę się bić gdziekolwiek. Hotel, poza hotelem, gdziekolwiek. No ale walczymy w UFC. Wychodzimy, walczymy, zarabiamy pieniądze i fani dowiadują się, kto jest kim.

Chimaev prognozuje jednak, że do walki z Pereirą nie dojdzie – także z uwagi na politykę UFC.

– Nie sądzę, aby chciał tej walki – powiedział. – Wie, co będzie, UFC też wie, co będzie. Nie mogę zdradzić, co mówi mi UFC, bo okazałbym brak szacunku Alexowi. Wszyscy wiedzą jednak, że gość nie jest na moim poziomie.

– Jest mocnym uderzaczem. Jednym z najlepszych. Szacunek za to. Nokautujące pięści i tak dalej. No ale, brachu, spytajmy 99% ludzi, którzy oglądają UFC, kto wygra walkę między nami. Powiedzą ci. On też to wie. Dlatego ucieka. Dlaczego zaakceptował walkę z Du Plessisem, a ze mną nie zaakceptował? Przecież zlałem Du Plessisa, zniszczyłem go w pięć rund.

– I opowiada, że jestem za mało sławny. Du Plessis jest sławny? Nie wydaje mi się. Ma setki wyświetleń na Instagramie, a nie miliony, jak ja.

Czeczen stwierdził, że o ile nazwisko rywala jest dla niego drugorzędne, to inaczej rzecz ma się z gażą za walkę – pieniądze są priorytetem. Tak się natomiast składa, że jedno z drugim mocno się łączy…

– W mojej kategorii są Imavov, Strickland, Hernandez – powiedział. – Wyjdę do każdego. Bez różnicy. Liczy się duży czek, odpowiednie pieniądze.

– Te walki nie ekscytują mnie szczególnie, no ale mam robotę do wykonania. Muszę zarobić. Jeśli pojawi się duże nazwisko, które będzie oznaczać duże pieniądze, to będę podekscytowany.

– Normalnie zarabiasz 2-3 miliony dolarów za walkę, a jak pojawia się duże nazwisko, to dostajesz 5-6 milionów. Oczywiste zatem, że będziesz szukał czegoś takiego. Za jednego gościa dostajesz podwójną wypłatę. Takich walk potrzebuję. No ale zobaczymy. Jeśli jednak nikt nie będzie chciał się bić, to wychodzę do gościa, jakiego da mi UFC.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Czeczen pozostanie jednak w wadze średniej, gdzie w pierwszej obronie pasa mistrzowskiego skrzyżuje rękawice z rozpędzonym serią pięciu zwycięstw Nassourdinem Imavovem. Wilk nie jest jednak wielkim entuzjastą takiego zestawienia…

– Tak, trenowaliśmy razem, chociaż nie MMA – powiedział o Dagestańczyku. – Robiliśmy trochę zapasów. Zna moje umiejętności zapaśnicze, ja znam jego umiejętności stójkowe. No ale to nie było MMA. Byłem tam, żeby mu pomóc. To dobry człowiek. Znam go, on zna mnie, znamy się.

– Jeśli mnie pytasz, to nie chcę z nim walczyć. Znamy się. To muzułmanin. Jest z Dagestanu, a wiecie, jak to jest z rywalizacją Czeczenii z Dagestanem. Ludzie będą robić dramaty w Internecie. Będzie wiele bzdur, których nie lubię.

– Jeśli jednak UFC tego chce, nie odmówię. Jeśli gość tego chce, Nassourdine tego chce, biorę to. Zobaczymy. (…)

Khamzat Chimaev ma też na oku innego potencjalnego rywala – regularnie batożącego go w mediach Seana Stricklanda.

– Jest tez wielu innych gości – powiedział Czeczen. – Strickland go (Imavova) pokonał. Może więc zrobią im rewanż albo ja będę się bił ze Stricklandem. Mogę walczyć ze zwycięzcą. Zresztą mogę walczyć z kimkolwiek. Wiele opcji.

– Na pewno jednak chcę stoczyć jeszcze jedną walkę tutaj i potem chcę przejść wyżej.

– To byłaby śmieszna walka – kontynuował opowieść o potencjalnym boju z Tarzanem. – Byłoby wesoło w wywiadach i tak dalej. No ale gość przegrał sporo walk. Musi teraz wygrać jedną walkę. Przegrał chyba dwa ostatnie starcia. Przegrał z gościem, którego niszczyłem przez pięć rund. Dlatego musi wygrać jeszcze jedną walkę.

– Jeśli jednak mi go dadzą, to walczymy, mam to gdzieś. Jeśli UFC uzna, że to dobra walka, to jedziemy.

Tak się natomiast składa, że w międzyczasie zestawiono walkę Seana Stricklanda z Anthonym Hernandezem, która – na to wygląda – jednemu lub drugiemu zapewni titleshot.

Khamzat Chimaev poinformował, że przeszedł już „małą operację” i za tydzień wraca do treningów. W progi oktagonu chciałby zawitać „miesiąc albo dwa” po kończącym się w marcu ramadanie. Marzy mu się stoczenie trzech walk w 2026 roku, co powinno być o tyle łatwiejsze, że nie ma już problemów z wizą do Stanów Zjednoczonych.

Poniżej podsumowanie gali UFC 323 w postaci pięciu najważniejszych zeń wniosków.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button