
Arman Tsarukyan wraca do Stanów i rozpoczyna przygotowania – wskazał najbardziej prawdopodobnego rywala!
Niedoszły pretendent do pasa wagi lekkiej UFC Arman Tsarukyan ujawnił swój sportowy plan na najbliższe miesiące.
Arman Tsarukyan chce jak najszybciej powrócić do oktagonu – jest gotów do walki nawet i za trzy tygodnie – i ma już pewne wyobrażenia na temat swojego kolejnego przeciwnika.
Sklasyfikowany na 1. miejscu w rankingu Ormianin nie był widziany w akcji od czternastu już miesięcy, gdy niejednogłośnie pokonał Charlesa Oliveirę. Do akcji miał wrócić w styczniu, w mistrzowskim rewanżu mierząc się z Islamem Makhachevem, ale w przeddzień gali wycofał się z zawodów, tracąc swoją szansę.
W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Kamilowi Gadzhievowi, Arman Tsarukyan odniósł się z pełnym zrozumieniem do zestawienia starcia pomiędzy Ilią Topurią i Charlesem Oliveirą o opuszczany przez Islama Makhacheva tron. Przyznał, że sam zmarnował swoją okazję, a Do Bronx jednak swoją ostatnią walkę wygrał – pokonał Michaela Chandlera – wobec czego teraz jego kolej.
Ormianin ma już jednak bardzo konkretne plany – z kilkoma możliwymi scenariuszami – które zamierza realizować w najbliższych tygodniach.
– Czekam teraz na tę walkę 28 czerwca (Topuria vs. Oliveira) – powiedział. – Lecę do Ameryki, zaczynam przygotowania, będę trzymał formę i będę na diecie. Jeśli ktoś dozna kontuzji, wskakuję na jego miejsce.
– Potem? Jeśli dadzą mi Hookera albo Gaethje, będę z nimi walczył w sierpniu albo na początku września, a potem pod koniec roku będę bił się o pas mistrzowski.
– Tak, dadzą mi albo Hookera, albo Gaethje. Jak rozumiem, będzie to Hooker, bo uważa, że zestawią Gaethje z Pimblettem. Oczywiście to nie jest pewne, wszystko się może zmienić. To w końcu UFC.
Pytanie natomiast, czy wspomniany przez Ormianina Dan Hooker będzie zdolny do walki w sierpniu lub wrześniu. Goszcząc w zeszłym tygodniu u Ariela Helwaniego, Nowozelandczyk wstępnie ocenił, że do powrotu po złamaniu ręki będzie gotów w okolicach września lub października.
Co zaś tyczy się Paddy’ego Pimbletta, którego ostatnimi czasy wyzywał do walki, Ormianin nie sądzi, aby dostał Brytyjczyka w swoje ręce – właśnie z uwagi na wspomnianego Justina Gaethje.
– Nie teraz – powiedział o potencjalnym boju z Baddym Ahalkalakets. – To nie ma teraz żadnego sensu. Wiemy, jak to działa.
– To jest ich gwiazda, która przynosi im pieniądze i nie walczy z czołówką. Samo UFC wie, że najprawdopodobniej pokonałbym go. Jaka więc sens, żeby mi go dać i żebym wykoleił jego nazwisko? A Gaethje jest już w schyłkowym etapie kariery, stary, złamany. Pimblett może go znokautować.
Mając jednak na uwadze także sobotnie wypowiedzi Armana Tsarukyana po zwycięstwie w grapplingowej walce z Patrickym Freire, wydaje się, że czas wybrzydzania – którego kwintesencją było wyśmianie oferty rewanżu z Mateuszem Gamrotem – w jego przypadku dobiegł końca i nie będzie upierał się przy żadnym konkretnym nazwisku. Ormianin stwierdził bowiem wtedy, że „zrobi, co UFC każe”.
Poniżej analiza zwycięstwa Mateusza Gamrota z Ludovitem Kleinem>.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.