
„Nie wiem, co się stało z polskimi kibicami” – Robert Bryczek bez ceregieli o „mentalnej prostytucji” wśród fanów po dominującej wiktorii na UFC Paryż
Nie oszczędził gorzkich słów Robert Bryczek fanom oraz ekspertom większym i mniejszym po dominującym zwycięstwie z Bradem Tavaresem na UFC Paryż.
Może i nad Wisłą zachwytów nad paryskim występem Roberta Bryczka nie brakowało, ale… Polski średni podchodzi do nich z pewną rezerwą. Goszcząc w najnowszej odsłonie magazynu Oktagon Live na Kanale Sportowym, reprezentant Uniq Fight Club zwrócił uwagę na zmianę postrzegania swojej osoby na polskiej scenie, diagnozując u polskich fanów niekonsekwencję czy też – jak to określił – „mentalną prostytucję”.
W drodze do gali UFC Fight Night we Francji Robert Bryczek nie był najbardziej obleganym medialnie polskim reprezentantem. Powracając po przegranym debiucie ze zwolnionym już z organizacji Ihorem Potierią, 19-miesięcznej przerwie i problemach zdrowotnych, Polak nie był faworytem w starciu z zaprawionym w bojach Bradem Tavaresem. Jak przyznał, dało się to odczuć w drodze do gali.
– Miałem świadomość tego, że byłem skazywany przez większość specjalistów i tutaj branżowe media na porażkę – powiedział Robert. – To się też dało odczuć w fight-weeku, że ta otoczka była na dwóch pozostałych Polakach – na Robercie, na Marcinie, którzy byli faworyzowani.
– Ale dla mnie takie rzeczy, jak już wspominałem wcześniej w wywiadach, działają jako dodatkowy bodziec, jako kop motywacyjny, żeby faktycznie gdzieś tam udowodnić sobie i ponownie zamknąć usta niektórym. I udało się to zrobić.
– To już nie pierwszy raz w karierze, gdy stawiano na mnie krzyżyk, a ja wracałem i udowadniałem, że jest inaczej. I robię to dalej.
W oktagonie Robert Bryczek zaprezentował świetną formę, od początku zawodów spychając Brada Tavaresa do głębokiej długimi fragmentami defensywy. Już w pierwszej rundzie był bliski skończenia doświadczonego Hawajczyka, ale ten przetrwał. W trzeciej odsłonie Polak dopiął jednak swego, nokautując porozbijanego już rywala. Tym samym odniósł pierwsze zwycięstwo pod egidą UFC.
Polski zawodnik nie ukrywa jednak, że nie podoba mu się rozdźwięk pomiędzy komentarzami, jakie teraz pojawiają się pod jego adresem i tymi, które pojawiały się po porażce z Potierią.
– Miałem już nawet taką rozmowę ze swoją dziewczyną na ten temat, bo tak później, jak opadają emocje, na chłodno to później zawodnik widzi, kto się odzywa, jak się zachowują media – powiedział. – Większość ludzi żyje ostatnią walką, a my patrzymy na całokształt naszej kariery.
– I właśnie jest to takie trochę przykre. Pamiętam, jak była seria wygranych w Oktagonie i gdzieś tutaj faktycznie ludzie mocno wychwalali, bardzo się podniecali tym wszystkim. Po przegranej – gdzie to też się zdarza, to jest normalne w sporcie, nie wiem, sporty zespołowe – która drużyna wygrywa wszystkie mecze? Są też przecież przegrane. A ludzie gdzieś tak potrafią o 180 zmienić swoje nastawienie i ja nauczyłem się tym nie przejmować. Dla mnie ważne jest zdanie ludzi, którzy faktycznie są dla mnie autorytetami, zdanie bliskich czy przede wszystkim teamu i mojego sztabu trenerskiego, bo mamy swój cel i idziemy po to. I patrzymy oczywiście na całość.
– To jest coś naturalnego, że te przegrane też przychodzą, są słabsze, lepsze dni. Tutaj ostatnia walka wygrana i tutaj widzę gdzieś ten hype. Nagle ludzie gdzieś się obudzili, że tu ten potencjał jest. My w to nie wątpiliśmy przez chwilę.
– Tego mi brakuje tutaj w polskiej mentalności. Nie wiem, co się stało z polskimi kibicami, że oni faktycznie tak potrafią wieszać psy, potem jest uwielbienie po wygranej. A powinni jednak wspierać tych swoich zawodników ciągle.
– To jest taka forma mentalnej prostytucji dla mnie. Może to brzydko brzmi, ale tak to wygląda.
Opromieniony efektowną wiktorią, Robert Bryczek chciałby kolejny pojedynek stoczyć jeszcze w tym roku, ale póki co nie wie, czy uda się plany te zrealizować.
Cała rozmowa tutaj.
Poniżej podsumowanie paryskiej gali.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.