UFC

Yoel Romero: „To nie ja – to Bóg”

Yoel Romero nie jest pod wrażeniem uwag, jakie pod jego adresem wygłasza mistrz kategorii średniej Michael Bisping.

Przed nowojorską galą UFC 205 Michael Bisping kilka razy powtarzał, że nie zamierza walczyć z Yoelem Romero w swojej drugiej obronie pasa mistrzowskiego kategorii średniej, przekonując, że Kubańczyk nadal może odczuwać korzyści ze stosowania dopingu, za który został zawieszony na pół roku.

Jednak wraz z latającym kolanem, jakim Romero ubił Chrisa Weidmana, temat wpadki dopingowej jako argumentu na rzecz uniknięcia przez Hrabiego walki z Kubańczykiem umarł śmiercią naturalną. Bisping nie szczędzi jednak Żołnierzowi Boga krytycznych słów, określając go nawet mianem największego pierdolonego oszusta w sporcie.

Michael Bisping gada dla samego gadania.

– podsumował tyrady mistrza Romero w programie The MMA Hour.

Próbuje otwierać buzię, żeby coś było usłyszane, ale nic się nie wydostaje.

Bisping przyznał, że pierwotnie Dana White chciał zestawić jego starcie z Romero już 21 stycznia na gali UFC 208 w Anaheim, jednak Brytyjczyk odmówił, tłumacząc, że ma za sobą intensywny rok, niezaleczone urazy i chciałby spędzić święta z rodziną.

Jak ten człowiek, ten stary człowiek może mieć taką sylwetkę?

– żartował z Bispinga Żołnierz Boga, nawiązując do swojej formy.

Jak ten człowiek może pokonywać tych wszystkich młodych sportowców? Odpowiedź jest widoczna, ale oni nie chcą jej dostrzec: to nie ja – to Bóg.

Nadal jestem tylko pretendentem numer jeden, bo nie mam jeszcze pasa na swoich biodrach. Dlatego jestem pretendentem a nie mistrzem. Po następnej walce nie będę już pretendentem numer jeden – będę mistrzem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button