Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Underdog gali – UFC 197

Który z zawodników będących bukmacherskimi uderdogami gali UFC 197 ma największe szanse na zwycięstwo?

Oto wszystkie kurs bukmacherskie wystawione przez UNIBET na galę UFC 197. Który underdog prezentuje się najciekawiej?

kursyufc1979

Kilku ich jest! Jeśli czytaliście moją analizę karty przedwstępnej UFC 197, to wiecie, że w mojej ocenie Efrain Escudero po 4.25 w starciu z Kevinem Lee to spora przesada. Również Glaico Franca nie zasługuje, aby być tak dużym underdogiem (2.50) w rywalizacji z Jamesem Vickiem.

Moją uwagę przykuwa jednak inna walka – zapowiadająca się zresztą na najciekawszą na tej gali. Chodzi oczywiście o wyborny na papierze pojedynek dwóch niebywale efektownych zawodników – Anthony’ego Pettisa i Edsona Barbozy.

Dlaczego warto zainteresować się Brazylijczykiem?

Styl walki

Dla obu zawodników to zestawienie powinno być błogosławieństwem. Obaj bowiem uwielbiają mieć dużo przestrzeni, aby korzystać przede wszystkim ze swojego arsenału nożnego. Obaj w ostatnich walkach nie mieli tego komfortu – Pettis był męczony pod siatką przez Rafaela dos Anjosa i Eddiego Alvareza, natomiast Barboza zmuszony był do walki na permanentnym wstecznym – co oznacza bardzo mocno utrudnione korzystanie z kopnięć – w starciach z Tonym Fergusonem, Michaelem Johnsonem oraz w odrobinę mniejszym stopniu z Paulem Felderem.

Teoretycznie obaj teraz odetchną. Będą mieli czas, miejsce i komfort na swoje oktagonowe popisy nożne.

Jeśli jednak przyjrzymy się uważniej stylom Amerykanina i Brazylijczyka, dostrzeżemy kilka ciekawostek…

Praca na nogach

O ile bowiem Pettis od czasu walki z Joe Lauzonem potrafi w oktagonie walczyć z obu pozycji – na walkę z Barbozą wyjdzie najprawdopodobniej w odwrotnej – to Brazylijczyk będzie miał po swojej stronie kilka mocnych atutów.

Przede wszystkim Junior pracuje na nogach bez porównania lepiej niż Showtime – Brazylijczyk już dawien dawno przestał być klasycznym zawodnikiem muay thai, który stoi w miejscu i wymienia uderzenia. Nic z tych rzeczy. Trenując pod okiem Marka Henry’ego (kilka miesięcy temu pozostawił prowadzenie swojej siłowni i skupił się tylko na treningach) – wspólnie m.in. z Frankiem Edgarem – niezwykle mocno poprawił swoje poruszanie się – nieustannie buja się na lewo i prawy, krąży po łuku, a zamknięcie go pod siatką jest piekielnie trudne.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z Amerykaninem – ten nadal raz po raz cofa się w linii prostej na siatkę (od wielu, wielu walk), co zdecydowanie powinno ułatwiać składania kickbokserskich kombinacji Brazylijczykowi – atak na wycofującego się w linii prostej rywala jest o wiele przystępniejszy niż na takiego, który szuka w odwrocie bocznych kątów, aby odpowiedzieć własnym ciosem.

Powoduje to też, że jeśli którykolwiek zawodnik ma większe szanse na wywarcie tutaj presji – co w takim pojedynku ma kapitalne znaczenie – to jest nim Barboza. Także dlatego, że sam nauczył się walczyć na wstecznym, czego nie można powiedzieć o Pettisie.

Amerykanin nie bryluje też w kontrującej grze, aby stanowić w tym elemencie większe zagrożenie – a poza tym Barboza nie z tych, którzy wpadają z ciosami, narażając się na kontrę. Może i jego szczęka jest podejrzana, ale też Pettis nigdy nie słynął ze specjalnej mocy w swoich pięściach.

Szybkość i moc w uderzeniach

Nie ma w UFC zawodnika, który miałby szybsze nogi od Edsona Barbozy. Dodatkowo, drzemie w nich ogromna moc. Jego szybkie jak błyskawica switch-kicki, atomowe lowkingi czy obrotówki sieją prawdziwe spustoszenie. Pettis w swoich kopnięciach jest bardziej finezyjny, ale też rzuca je rzadziej. Dłużej szuka okazji na wyprowadzenie kopnięcia, jest bardziej snajperem czekającym na idealny moment, który czasami – jak w ostatnich walkach – nigdy się nie pojawia.

Edson Barboza w tle.

Ponadto odwrotna pozycja Pettisa nie powinna stanowić większego problemu dla lowkingów Barbozy a, co ważniejsze, będzie otwierać mu drogę do potężnych kopnięć okrężnych na korpus, którymi jak dotychczas męczył każdego odwrotnie ustawionego rywala, Evana Dunhama nawet w ten sposób kończąc.

Kiedyś firmówka Barbozy – dziś jedno z narzędzi mordu.

Obok obrotówek na korpus, lowkigów czy okrężnego kopnięcia na schaby po przekroku.

Oczywiście, Pettis również będzie miał wówczas otwartą drogę do takich samych technik, ale przewaga mocy, szybkości (eksplozywności) i przede wszystkim aktywności Barbozy powinny okazać się decydujące.

A skoro już do tego ostatniego elementu nawiązałem, to…

Aktywność

Brazylijczyk wyraźnie przewyższa Amerykanina w tym obszarze. W pojedynku, który najprawdopodobniej długimi fragmentami toczył będzie się w dystansie kickbokserskim, prawie dwukrotnie większa aktywność Barbozy (średnio 3.93 celne uderzenia na minutę w porównaniu z 2.32 Pettisa – dane za Fightmetric) może okazać się kluczem do przekonania do siebie sędziów punktujących pojedynek.

Amerykanin nie jest zawodnikiem, który szczególnie martwiłby się o to, gdzie toczy się pojedynek – tam, gdzie zepchnie go rywal, tam próbuje znaleźć na niego sposób. Jest na swój sposób bierny. Gdy np. Barbozę ktoś przyszpili do siatki, ten robi wszystko, aby stamtąd uciec, doskonale zdając sobie sprawę, że nie tędy droga.

Wobec czego nie zdziwię się szczególnie, jeśli Junior w swoim planie na walkę uwzględni elementy klinczu – gdzie powinien mieć przewagę dzięki swojej sile i gabarytom – oraz zapasów – ale tylko w końcówkach rund, bo igranie z Pettisem w walce na chwyty to ryzykowna sprawa.

Boks

Brazylijczyk dokonał bardzo dużego progresu w obszarze swoich umiejętności bokserskich. Czasy, gdy ręce służyły mu niemal wyłącznie do ukrywania kopnięć, minęły dawno temu. Teraz potrafi składać soczyste kombinacje, uwielbia obijać korpus, a jego firmówką powoli staje się kontrujący lewy sierpowy z odejściem, którym raz po raz terroryzował Tony’ego Fergusona.

Do tego dysponuje teraz też soczystym lewym prostym, którym bardzo dobrze pracował w ostatnich dwóch pojedynkach. Pettis natomiast nigdy nie przejawiał większego uwielbienia do poruszania głową czy trzymania gardy wysoko – zamiast tego stara się utrzymywać dystans na nogach, cofając się prosto na siatkę.

Nie zrozumcie mnie źle – Barboza także nie jest mistrzem defensywy, ale jest znacznie mobilniejszy, a do tego trzyma ręce wysoko, wiele ciosów zbierając na gardę.

Zapasy

Paradoksalnie – bo Brazylijczycy nieczęsto mają przewagę zapaśniczą nad Amerykanami – spodziewam się, że Barboza będzie w tej płaszczyźnie odrobinę lepszy. Nie tylko dlatego, że Pettis zapowiadał, że teraz skupia się na uderzeniach, a nie ciągłym szlifowaniu zapasów jak przed walką z Alvarezem. Otóż, nie wyobrażam sobie, by Amerykanin był w stanie obalić Brazylijczyka – ma bardzo przeciętne ofensywne zapasy, a ostatnim zawodnikiem, którego obalił, był Jeremy Stephens… pięć lat temu. Ponadto mobilność oraz defensywne zapasy Barbozy, wspierane jego dynamiką i siłą, czynią z niego zawodnika, którego piekielnie trudno powalić na deski.

Z kolei w ofensywie zapaśniczej Brazylijczyk nie wygląda źle – uwagę zwraca szczególnie jego dynamiczne wejście w nogi. Jeśli jednak nie obali Pettisa – obrona przed obaleniami Amerykanina jest bowiem bardzo przyzwoita – i tak może wcisnąć go w siatkę i przytrzymać.

Aspekt zapaśniczy jest bardzo ważny, bo ten, który będzie miał w nim przewagę, poczuje się pewniej w stójce. Obaj bowiem teoretycznie nie muszą w ogóle martwić się o obalenia – ale gdy jeden z nich zacznie o nich myśleć, wtedy jego stójkowa gra może na tym ucierpieć.

Kondycja

Pettis wyglądał zaskakując słabo pod tym względem w konfrontacji z Eddiem Alvarezem. Miał na walkę całe przygotowania, a pierwsze dwie rundy stoczył w dużej mierze przyparty plecami do siatki, co nie jest najbardziej wycieńczające, a pomimo tego w trzeciej odsłonie był już potwornie zmęczony.

Owszem, Barboza był już wyczerpany w drugiej rundzie walki z Tonym Fergusonem, ale… ludzie. Tego się nie da porównać. Tam była wojna, nieustanna presja Amerykanina. Dodatkowo, niby miał na przygotowania sporo czasu, ale jednak wziął pojedynek w zastępstwie za kontuzjowanego Khabiba Nurmagomedova.

Rywale

Nie zamierzam przekonywać Was, że Pettis walczył ze słabszymi rywalami niż Barboza. Walczył jednak z innymi – co stylistyczne powinno być na rękę Brazylijczykowi.

Kiedy bowiem ostatnio Anthony Pettis stawał w szranki z rasowym uderzaczem? W 2013 roku. Był nim Donald Cerrone. Ten sam, który słynie z bardzo słabych pierwszych rund. Owszem, Kowboj pokonał przecież Barbozę, ale jeśli istnieje coś takiego jak lucky punch, to właśnie tym był jab Amerykanina w tamtej walce, którą do tamtego momentu wyraźnie przegrywał.

Brazylijczyk z kolei ostatnio walczy niemal wyłącznie ze strikeramiMichael Johnson, Bobby Green i szczególnie Paul Felder. Walka z tym ostatnim może być bardzo cenna w perspektywie starcia z Pettisem, bo Felder to też kawał świetnego, ciężkonogiego kopacza. Nie jest oczywiście tak finezyjny jak Pettis, ale kopie znacznie mocniej, a dodatkowo jest znacznie agresywniejszy – a jednak Barboza zdzierżył.

Poza tym warto też wziąć pod uwagę inne elementy, odrobinę mniej związane z oktagonem. Oto najważniejsze z nich.

Eddie Alvarez

Pettis przez kilka tygodni przygotowywał się do walki z Barbozą na sparingach z Cerrone, ale… Brazylijczyk z walki przeciwko Kowbojowi to zupełnie inny Brazylijczyk niż obecnie – głównie pod względem mobilności i umiejętności bokserskich.

Z kim natomiast przygotowywał się Barboza? Ano, z Eddiem Alvarezem, który dopiero co w potwornie nudnym stylu, ale jednak umęczył Pettisa. Tego samego Pettisa, który stanie w sobotę naprzeciwko Barbozy. Mark Henry, trener Alvareza i Barbozy, zjadł już zęby na analizie Showtime’a.

Presja

Barboza jest underdogiem. Przegrał ostatnią walkę. Nigdy nie był mistrzem, nigdy nie pokonał zawodnika ze ścisłej czołówki kategorii lekkiej. Pettis przegrał dwie walki z rzędu, uchodzi za faworyta. Komu bardziej zaszkodzi porażka? Kto dźwiga na swoich barkach większy ciężar? Większe oczekiwania?

Oczywiście może to też być dla Amerykanina czynnikiem motywacyjnym, ale sądzę, że raczej przełoży się to na ograniczenie ryzyka z jego strony do minimum – zrobi wszystko, aby nie popełnić głupiego błędu, co doprowadzi do tego, że jego aktywność będzie jeszcze niższa niż zazwyczaj.

Kontuzje, niska częstotliwość walk, szybki powrót

Nie ulega wątpliwości, że Pettis jest znacznie bardziej sponiewierany przez urazy niż Barboza. W zeszłym roku stoczył tylko jedną walkę z powodu nękających go nieustannie kontuzji. Dodatkowo, od jednego obozu przeszedł prosto do drugiego – nie zapominajmy bowiem, że swój ostatni pojedynek stoczył niemal dokładnie trzy miesiące temu. Barboza nie dość, że walczy regularnie, to odpoczął o ponad miesiąc dłużej.

Sergio Pettis

Brat Anthony’ego walczy na tej samej gali, ale wcześniej. Jest wyraźnym faworytem w starciu z Chrisem Keladesem i powinien poradzić sobie bez większych problemów. Gdyby jednak doszło do niespodzianki i Kelades pokonał jednak Sergio, domyślacie się chyba, jak odbiłoby się to na formie psychicznej walczącego później Anthony’ego? Podobnie jak na UFC 185.

Podsumowanie

Zwracam uwagę, że powyżej przedstawiłem aspekty, które przemawiają na korzyść Barbozy, co nie jest równoznaczne z tym, że faworyzuję go szczególnie mocno. Zwłaszcza, że w prawie żadnym z tych elementów przewaga Brazylijczyka nie będzie wyraźna – czy ma bowiem dużo lepsze zapasy? Nic z tych rzeczy. Czy jest dużo szybszy, uderza o wiele mocniej, a jego boks to inna półka niż Pettisowy? Oczywiście, że nie. Różnice są bardzo niewielkie i jak najbardziej mogą zostać przez Amerykanina zniwelowane.

Showtime to bowiem niezwykle kreatywny w stójce (i parterze!) zawodnik, który pomimo zniżki formy w ciągu 15 minut walki może potrzebować jednego tylko celnego kopnięcia lub ciosu, aby ubić Brazylijczyka lub odwrócić losy walki. Jak najbardziej jest w stanie to zrobić i absolutnie nikt nie powinien być zdziwiony – ja nie będę! – jeśli wyjdzie z tej walki z tarczą.

Jednak przedstawiona wyżej charakterystyka stylistyczna i czynniki okołooktagonowe minimalnie przemawiają za Barbozą.

Zwycięzca: Edson Barboza przez decyzję

Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.

Zwycięstwo Anthony’ego Pettisa – 1.53
Zwycięstwo Edsona Barbozy – 2.50
Edson Barboza przez decyzję – 4.00
Anthony Pettis przed czasem – 2.30

Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.

*****

Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button