Rosyjskie MMAUFC

UFC Moskwa: Hunt vs. Oleinik – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night 136 – Hunt vs. Oleinik, która odbywa się w Moskwie.

Przetrwawszy trudne chwile, w walce wieczoru Alexey Oleinik (57-11-1) poddał w pierwszej rundzie Marka Hunta (13-13-1). Pełna relacja ze starcia – tutaj.

*****

W co-main evencie Jan Błachowicz (23-7) zdominował i poddał Nikitę Krylova (25-6) w drugiej rundzie pojedynku. Pełna relacja – tutaj.




*****

Już w jednej z pierwszych akcji Shamil Abdurakhimov (19-4) przewrócił Andreia Arlovskiego (27-17), kontrując jego kopnięcie, ale nie zdecydował się zejść za Białorusinem do parteru, zapraszając go na nogi. Szybko jednak ponownie skontrował kopnięcie Pitbulla, kładąc go na plecach i trafiając do jego gardy. Tam jednak niewiele robił, unieruchomiony przez Arlovskiego i sędzia przeniósł walkę na nogi. Tam nie działo się wiele. Obaj zawodnicy zdecydowanie nie podkręcali tempa, notując po kilka uderzeń – wydaje się, że mocniejszymi trafił Dagestańczyk.

Na początku drugiej rundy nie wydarzyło się wiele. Z czasem Abdurakhimov obaleniem skontrował próbę kopnięcia na kolano w wykonaniu Arlovskiego. Zszedł za Białorusinem do gardy, tam atakując krótkimi uderzeniami. Pitbull w końcu wrócił na nogi, ale przypłacił to zainkasowaniem kilku bardzo mocnych uderzeń, prostujących jego nos. Szybko na jego twarzy pojawiła się krew.

Zdołał jednak z klinczu obalić rywala, ale ten błyskawicznie wstał. Minuta do końca rundy drugiej. Obaj zawodnicy już mocno zmęczeni. Arlovski trafia prawym, ale walka trafia do klinczu. Tam mocują się, mocują, aż w końcu Białorusin ślicznym wycięciem przewraca Dagestańczyka, na koniec częstując go jeszcze mocnym uderzeniem na głowę.

Shamil otworzył ostatnią rundą ślicznym obrotowym łokciem, ale Andrei zniósł go bardzo dobrze. Klincz. Bez efektów. Chwila dystansu i znowu klincz. Obaj są już jednak mocno zmęczeni. Abdurakhimov trafia prawym na korpus, Arlovski prawym na głowę. Kolejny kros na korpus Białorusina. Przerwa – Dagestańczyk zdzielił Białorusina palcami po oczach. Po wznowieniu walka szybko trafiła do klinczu, gdzie Arlovski trafił kilkoma kolanami na korpus, zanim znów przeszli do kickboxingu. Ale oto kolejna przerwa – Pitbull trafiony kolanem w przyrodzenie. Po wznowieniu doszło jeszcze do kilku pojedynczych wymian, z których niewiele jednak wynikło.

Sędziowie wypunktowali walkę w stosunku 30-27, 30-27 i 29-28 dla Shamila Abdurakhimova, który odnosi drugie z rzędu zwycięstwo, serwując Andreiowi Arlovskiemu drugą z rzędu porażkę.

*****

Thiago Alves (22-13) i Alexey Kunchenko (19-0) rozpoczęli otwierającą kartę główną walkę bardzo badawczo. W dwóch pierwszych minutach nie wydarzyło się wiele, nie licząc pojedynczych lowkingów w wykonaniu obu. Alves był odrobinę aktywniejszy w obszarze kopnięć, choć gdy rozpuszczał ręce, Kunchenko pozostawał poza zasięgiem. Półtorej minuty do końca toczonej w spokojnym tempie rundy. Brazylijczyk trafia wreszcie soczystym krosem, ale Rosjanin pozostaje niewzruszony. W końcówce debiutant odrobinę podkręcił tempo, ale brazylijski weteran nie dał sobie zrobić krzywdy, nawet odpowiadając kilkoma własnymi uderzeniami.

W drugiej rundzie obaj kontynuowali kickbokserskie boje. Kunchenko był odrobinę agresywniejszy, wywierając presję, ale Alves pozostawał aktywniejszy, szczególnie w obszarze kopnięć, którymi atakował na wszystkich poziomach. Rosjanin zmienił na jakiś czas pozycję na odwrotną, ale na niewiele się to zdało. Defensywa Brazylijczyka spisywała się bardzo dobrze – i znacznie częściej trafiał kopnięciami – głównie na głowę i nogi.

Od początku trzeciej odsłony Brazylijczyk terroryzował wykroczną nogę Rosjanina na wysokości łydki, ale ten w końcu zaczął osiągać sukcesy w krótkich kombinacjach pięściarskich na głowę – głównie w kontrze właśnie na kopnięcia rywala. W końcówce Kunchenko mocno podkręcił tempo, zamykając Alvesa na siatce i tam kilka razy dosięgając go dobrymi ciosami oraz obalając. Rosjanin wyraźnie przejął inicjatywę, ale nie był w stanie skończyć weterana.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Alexeya Kunchenko w stosunku 30-27, 29-28 i 29-28. W ten sposób Rosjanin obronił nieskazitelny rekord, serwując Thiago Alvesowi drugą z rzędu porażkę.

https://twitter.com/ufc/status/1041033592971845632




*****

Największy bukmacherski faworyt gali Petr Yan (10-1) robił, co mógł, aby znokautować twardego jak skała Jin Soo Sona (9-3), ale nie był w stanie. Wygrał jednak jednogłośną decyzją. Pełna relacja – tutaj.

*****

Rustam Khabilov (23-3) od początku walki z Kajanem Johnsonem (23-14-1) starał się wywierać presję, poszukując przede wszystkim potężnego prawego cepa. Ochoczo zmieniający pozycje Kanadyjczyk dobrze krążył jednak przy siatce, opędzając się od Dagestańczyka prostymi i kopnięciami, także na kolano – z całkiem niezłym skutkiem. Był zdecydowanie aktywniejszy, nie dając się też zamykać pod siatką. Wyraźnie sfrustrowany Dagestańczyk poszukał obalenia, ale nic z tego nie wyszło. Ba, w samej końcówce Johnson zdzielił go jeszcze soczystym kopnięciem na głowę na zakończenie kombinacji.

Początek drugiej rundy należał do Amerykanina, który hasał przy siatce, ostrzeliwując Dagestańczyka ciosami i kopnięciami, także srogimi lowkingami na wysokości łydki. Khabilov w końcu dosięgnął rywala kilkoma ciosami, a z czasem poszukał obalenia – i w końcu je znalazł, przewracając rywala pod siatką. Kanadyjczyk zainkasował kilka uderzeń, ale mocno kręcił się z pleców, okrutnie utrudniając Dagestańczykowi pracę z góry.

Pierwsze dwie minuty ostatniej odsłony należały do aktywniejszego Johnsona, który zdzielił nawet Khabilova dwoma potężnymi kolanami na głowę w kontrze na próby zapaśnicze Dagestańczyka. Wybronił się przed nimi, dosięgając jeszcze Khabilova serią ciosów.

Dagestańczyk spróbował obrotowego łokcie po nieudanym sprowadzeniu, ale nie trafił. Na nieco ponad minutę przed końcem walki położył w końcu Kanadyjczyka na plecach, wbijając go w siatkę. Z dołu to jednak Johnson pozostawał znacznie aktywniejszy, kręcąc się jak zły.

Sędziowie punktowi wskazali niejednogłośnie (2 x 29-28, 28-29) i dyskusyjnie na Rustama Khabilova, który odnosi szóste z rzędu zwycięstwo.

Kontrakt z UFC Kajan Johnson kończy w ten sposób z dwiema porażkami.

*****

Mairbek Taisumov (27-5) rozpoczął walkę z Desmondem Greenem (21-8) od serii potężnych lowkingów na wykroczną nogę odwrotnie ustawionego Greena, z czasem dokładając kopnięcie na korpus. Spróbował też kopnięcia na głowę i krosa, ale Amerykanin pozostawał czujny. Wywierał nawet presję, próbując dosięgać Czeczena prostymi na korpus, ale ten dobrze opędzał się od niego kopnięciami na wszystkich poziomach. W końcówce obaj podkręcili tempo i to Amerykanin wyszedł lepiej z ostrej wymiany.

W drugiej odsłony obaj nadal toczyli kickbokserskie boje, wymieniając się uprzejmościami w stójce – i Green w żadnej mierze nie odstawał od faworyzowanego, ale w swoich poczynaniach bardzo przewidywalnego Taisumova, który korzystał niemal wyłącznie z krosa i kopnięć zakroczną nogą. W końcówce Amerykanin zainkasował jednak kopnięcie na głowę, z którego nic sobie co prawda nie zrobił, ale ruszył do szalonej szarży, inkasując prawego, po którym wylądował na deskach. Szybko jednak pozbierał się, w ostatnich sekundach dosięgając jeszcze Czeczena soczystym krosem.

Do trzeciej rundy Taisumov wyszedł agresywniej, nie oddając już tak ochoczo pola – to on wywierał presję, zmuszając Greena do walki ze wstecznego. Obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty – Taisumow w obszarze kopnięć, Green ciosów – ale wydawało się, że to Czeczen trafiał częściej.

Ostatecznie sędziowie przyznali zwycięstwo Mairbekowi Taisumovowi w stosunku 3 x 30-27. To szósta z rzędu wiktoria Czeczena.

*****

Magomed Ankalaev (11-1) zdemolował i znokautował Marcina Prachnio (13-4) w pierwszej rundzie walki. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

Jordan Johnson (10-0) nie dał żadnych szans debiutującemu w oktagonie Adamowi Yandievowi (9-1), zwyciężając przez poddanie w drugiej rundzie. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

W drugiej walce gali Ramazan Emeev (18-3) od początku wywarł presję, próbując nękać cofającego się Stefana Sekulica (12-3) krótkimi kombinacjami i kopnięciami na głowę. Odwrotnie ustawiony Serb opędzał się od Azera kopnięciami na kolano – i jednym z nich trafił czysto. Emeev poszukał obalenia, ale bez powodzenia. Obaj wdali się w klinczerskie boje, w których delikatna przewaga należała do Emeeva. Z czasem polujący głównie na prawego sierpa i prawe kopnięcie na głowę Azer w końcu przewrócił Sekulica. Ten zdołał wrócić, ale na rozerwanie klinczu zainkasował potężnego prawego, po którym ledwie ustał. Emeev rzucił się z furią na rywala, trafiając jeszcze kolanem, a następnie atakując z góry – ale debiutant przetrwał.

Na otwarcie drugiej odsłony Ramazan ruszył do ostrych ataków, ale Sekulic zwolnił tempo walki, na chwilę przewracając rywala. Potem akcja przeniosła się do klinczu, gdzie Emeev zdzielił oponenta soczystym podbródkiem. Przez ostatnie trzy minuty walka toczyła się w stójce, gdzie nie działo się jednak wiele – Emeev napierał, ale jego aktywność spadła. Sekulic próbował kopnięć na kolano.

Trzecia runda również należała do Emeeva, choć fajerwerków w niej nie stwierdzono. Azer był stroną przeważającą, prezentując nieco większą aktywność, trafiał częściej. Próby obaleń ze strony Serba kontrował kimurami. W klinczu rozpuszczał kolana, polował na kopnięcia na głowę.

Punktowi wskazali na Ramazana Emeeva (30-26, 30-27, 29-28), który odnosi trzecie z rzędu zwycięstwo w UFC.

*****

W starciu otwierającym galę pomiędzy walczącymi o pozostanie w organizacji Merab Dvalishvili (8-4) szybko przeniósł akcję do parteru, z góry terroryzując uderzeniami Terriona Ware (17-8). Zainkasowawszy masę uderzeń z góry, na dwie minuty przed końcem otwierającej pojedynek rundy Amerykanin wrócił na nogi, ale tylko na chwilę – Gruzin ekspresowo położył go na plecach, kontynuując ciemiężenia rywala. W końcówce Ware wrócił przy siatce na nogi, tam jedna inkasując jeszcze kilka mocnych ciosów i kopnięć.

Pierwsze dwie minuty rundy drugiej toczyły się w stójce, gdzie przeważał zdecydowanie aktywniejszy Dvalishvili. Sparaliżowany ryzykiem obalenia Ware pozostawał całkowicie bierny. I stało się – w końcu Gruzin zaprzęgnął do działania zapasy, rzucając Amerykaninem na lewo i prawo. W końcu ułożył obie przeciwnika na plecach, do końca rundy dręcząc go uderzeniami z góry.

Merab szybko przeniósł akcję do parteru na otwarcie ostatniej rundy. Nie pozwalając Ware’owi na powrót na nogi, gnębił go ciągłą ofensywą. W ostatniej minucie Gruzin jeszcze podkręcił tempo, kanonadą krótkich uderzeń zasypując Ware’a. Amerykanin przetrwał jednak do końca walki.

Werdykt był formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali (3 x 30-25) na odnoszącego premierowe zwycięstwo w oktagonie i tym samym przerywającego czarną serię dwóch porażek Meraba Dvalishviliego.

Z kolei los Terriona Ware’a po czwartej z rzędu porażce wydaje się przesądzony.




Wyniki UFC Fight Night 136

Walka wieczoru

265 lbs: Alexey Oleinik (57-11-1) pok. Marka Hunta (13-13-1) przez poddanie (RNC), R1, 4:26

Co-main event

205 lbs: Jan Błachowicz (23-7) pok. Nikitę Krylova (25-6) przez poddanie (brabo), R2, 2:41

Karta główna

265 lbs: Shamil Abdurakhimov (19-4) pok. Andreia Arlovskiego (27-17) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
170 lbs: Alexey Kunchenko (19-0) pok. Thiago Alvesa (22-13) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta UFC Fight Pass

185 lbs: Khalid Murtazaliev (14-2) pok. CB Dollawaya (17-9) przez TKO (uderzenia), R2, 5:00
135 lbs: Petr Yan (10-1) pok. Jin Soo Sona (9-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
155 lbs: Rustam Khabilov (23-3) pok. Kajana Johnsona (23-14-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
155 lbs: Mairbek Taisumov (27-5) pok. Desmonda Greena (21-8) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
205 lbs: Magomed Ankalaev (11-1) pok. Marcina Prachnio (13-4) przez KO (ciosy), R1, 3:09
185 lbs: Jordan Johnson (10-0) pok. Adama Yandieva (9-1) przez poddanie (trójkąt rękami), R2, 0:42
170 lbs: Ramazan Emeev (18-3) pok. Stefana Sekulica (12-3) jednogłośną decyzją (30-26, 30-27, 29-28)
135 lbs: Merab Dvalishvili (8-4) pok. Terriona Ware’a (17-8) jednogłośną decyzją (3 x 30-25)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button