UFC

UFC on FOX 23 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC on FOX 23 – Shevchenko vs. Pena z Donaldem Cerrone i Jorge Masvidalem w rolach głównych.

W walce wieczoru gali UFC on FOX 23 Valentina Shevchenko (14-2) poddała Juliannę Penę (8-3).




Pierwsza runda toczyła się wyłącznie w klinczu i w parterze z Shevchenko na górze. W klinczu Pena regularnie okopywała kolanami korpus rywalki, ale ta dwukrotnie wykorzystała to do wycięcia jej i przewrócenia. Z góry kontrolowała Amerykankę, od czasu do czasu atakując ciosami. Pena jednak cały czas pozostawała aktywna z dołu, poprawiając pozycję, uderzając z dołu i w końcówce próbując balachy – zabrakło jednak czasu.

Przez pierwsze trzy minuty drugiej rundy wyraźnie silniejsza Pena mocowała się w klincz z ponownie zamkniętą pod siatką i cofającą się na nią w linii prostej Shevchenko o obalenie. I w końcu, po kilku nieudanych próbach, dopięła swego, trafiając do gardy zawodniczki z Kirgistanu. Tam Pena atakowała z góry, próbując też utorować sobie drogę do lepszej pozycji, ale bez powodzenia. W pewnej chwili jednak Shevchenko unieruchomiła prawicę rywalki, ale ta, ignorując to, dalej atakowała z gardy lewą, co okazało się początkiem jej końca. Shevchenko skręciła się do balachy i zmusiła Penę do klepania, gwarantując sobie w ten sposób walkę o pas mistrzowski kategorii koguciej.

Po walce Valentina Shevchenko wymieniła się jeszcze uprzejmościami z Amandą Nunes, która pojawiła się w oktagonie, aby zapewnić, że złota nie odda. Walka o pas – przyklepana.

Na koniec zwyciężczyni odtańczyła taniec zwycięstwa.

W co-main evencie gali Jorge Masvidal (32-11) zaprezentował wyborną formę, demolując Donalda Cerrone (32-8), którego ubił ostatecznie w drugiej rundzie.




Cerrone rozpoczął od celnych kopnięć na korpus, ale Masvidal odpowiedział kilkoma prostymi na głowę. Gamebred trafił następnie soczystą kombinacją 1-2, ale Kowboj odpłacił mu równie dobrą kontrą. Jednak Masvidal wyraźnie się rozkręcił, a jego ciosy zaczęły dochodzić coraz częściej. Kowboj trafił mocnym lowkingiem, potem prostym. Masvidal odpłacił mu szybką kombinacją, ale potem znów zainkasował lowkinga na wykroczną nogę, która była już mocno obita. Cerrone spróbował obalenia, ale bez powodzenia. Masvidal trafił prostym, potem obrotowym backfistem, który zachwiał Cerrone, ale ten szybko się pozbierał i odpowiedział kopnięciem. Potem jednak znów jego głowa odskoczyła kilka razy po piekielnie szybkich prostych Masvidala i bitych w przyspieszonym tempie kombinacjach. Kowboj jednak aktywnie pracował lowkingami, ale potem sam zainkasował soczyste dwa ciosy i potężne kopnięcie na korpus. Gamebred zwęszył krew, zaatakował ponownie na korpus, a potem w kontrze na kopnięcie na korpus, które swoim zwyczajem przechwycił, wypłacił Cerrone potężny prawy, posyłając go na deski. Wydawało się, że jest po walce, bo Masvidal doskoczył z potężnymi bombami, ale runda dobiegła końca – choć wydawało się, że sędzia mógł przerwać walkę (przerwał, ale się rozmyślił?), bo Cerrone był ledwie przytomny, nie broniąc się inteligentnie.

Druga runda była już jednak tylko formalnością – Masvidal od początku ruszył do zdecydowanych – ale wykalkulowanych – ataków, raz za razem trafiając szybkimi ciosami Kowboja i okrutnie obijając mu korpus kolanami w klinczu. Zdesperowany Cerrone spróbował kopnięcia na głowę, ale ponownie zostało one przechwycone i skontrowane potężnym ciosem, po którym walczący u siebie zawodnik ponownie wylądował na deskach. Szybko wstał, walka przeniosła się do klinczu, a tam Masvidal rozpuścił ręce, celując przede wszystkim na korpus – sędzia przerwał pojedynek, widząc, że Cerrone ma już dość.

Po walce Gamebred zaproponował Danie White’owi zakład o $200 tys., że nie znajdzie nikogo, kto go pokona.

To z pewnością największe, najbardziej medialne zwycięstwo Masvidala, który wygrywa w ten sposób trzecią walkę z rzędu, przerywając serię czterech wiktorii Cerrone i stając się drugim – po Rafaelu dos Anjosie zawodnikiem, który pokonał Kowboja od 2013 roku.

Już w jednej z pierwszych akcji Francis Ngannou (10-1) spróbował potężnym prawym skontrować kopnięcie Andreia Arlovskiego (25-14), ale cios nie trafił czysto. Białorusin próbował utrzymywać Kameruńczyka na dystans kopnięciami na kolano, ale ten pozostawał cierpliwy, cały czas wywierając presję i czając się na rozstrzygającą akcję. Pitbull ruszył do ostrej szarży i trafił ostatnim ciosem, ale zainkasował też kontrę. Po chwili jednak ponownie zaatakował, tym razem obszernym prawym ni to cepem, ni to sierpem, ale był to początek jego końca – Ngannou zdołał bowiem przepuścić cios, odpowiadając kombinacją lewego sierpowego i prawego z dołu, które trafiły idealnie – pierwszy w czubek głowy, drugi na szczękę – posyłając byłego mistrza na deski. Kilka dodatkowych uderzeń z góry i było po sprawie!

Zgodnie z przewidywaniami, starcie Jasona Knighta (17-2) z Alexem Caceresem (12-10) było przepełnione akcją. Caceres wyglądał znacznie lepiej przez niemal całą pierwszą rundę, obijając w stójce napierającego niczym Zombie Knighta i świetnie uchodząc przed jego atakami, a także dobrze broniąc się przed próbami zapaśniczymi, ale w samej końcówce wszystko się zmieniło – Knight trafił kilkoma ciosami, następnie efektownie rzucając Caceresem o matę, by potem błyskawicznie zając jego plecy, walcząc o duszenie. Nie starczyło jednak czasu. Co się jednak odwlekło, nie uciekło – na początku drugiej rundy Knight spróbował rzutu z klinczu i choć Caceres dobrze się wybronił, to na niewiele się to zdało, bo agresywny Knight dopadł go i przerwócił ponownie, następnie kapitalnie zachodząc mu w okamgnieniu za plecy. Z tej pozycji rozpoczął kanonadę, okrutnie ostrzeliwując Caceresa ciosami i łokciami, by w końcu znaleźć drogę do duszenia na niespełna minutę przed zakończeniem rundy. Po walce rzucił wyzwanie Chan Sung Jungowi.

Po walce, w której długimi fragmentami działo się bardzo niewiele, Sam Alvey (30-8) wypunktował Nate’a Marquardta (35-17-2). Alvey cały niemal czas pozostawał na wstecznym, ale raz na jakiś czasy wyprowadzał kombinacje, pędząc przed siebie – i jego ciosy dochodziły szczęki Marquardta. Ten ostatni był nieco szybszy, ale obawiał się wchodzenia w półdystans, gdzie na kontry czaił się Smiley. Ostatecznie na przestrzeni całej walki trafił go kilkoma dobrymi ciosami, a nawet na chwilę obalił, ale sam zainkasował znacznie więcej uderzeń, raz nawet zaliczając deski i kończąc z mocno porozbijaną facjatą. Sędziowie jednogłośnie wskazali na Alvey’a, który wyzwał następnie do walki Jacka Marshmana.

W pierwszej odsłonie Aljamain Sterling (12-2) był aktywniejszy, starając się cały czas trzymać Raphaela Assuncao (24-5) na dystans różnorodnymi kopnięciami – i wiele z nich doszło celu, choć nadal Amerykanin panicznie bał się półdystansu. Mocniej jednak trafiał Brazylijczyk, nastawiony przede wszystkim na kontry bokserskie. Druga runda wyglądała podobnie, choć po dobrej pierwszej minucie w wykonaniu Assuncao jego aktywność spadła, a wykorzystujący swoją przewagę warunków fizycznych Amerykanin trafiał coraz częściej. W trzeciej odsłonie Sterling wreszcie zaczął śmielej atakować ciosami i kilka z nich doszło czysto szczęki Assuncao, który nadal pozostawał mniej aktywny, oddając pole rywalowi. Ostatecznie jednak sędziowie niejednogłośnie wskazali na Brazylijczyka, choć wydaje się, że walka jak najbardziej mogła też pójść na konto Amerykanina.

Jingliang Li (12-4) i Bobby Nash (8-2) dali efektowną, pełną szalonych akcji walkę, z której ostatecznie to Chińczyk wyszedł obronną ręką. Li dominował przez pierwsze cztery minuty otwierającej rundy, kilka razy naruszając debiutującego w UFC rywala i kapitalnie broniąc obaleń, ale potem zainkasował potężną bombę, po której znalazł się w ciasnym duszeniu.

Przetrwał jednak trudne chwile, ale na początku drugiej rundy do głosu znów doszedł Amerykanin, kilka razy mocno trafiając rywala. Li odwrócił jednak losy pojedynku, w klinczu naruszając, a potem potężnym sierpem posyłając Nasha na deski i tym samym odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie.

Debiutujący w oktagonie Jordan Johnson (7-0) absolutnie zdominował zapaśniczo – a nawet poobijał na nogach, świetnie korzystając z lewego prostego – Luisa Henrique da Silvę (12-2), przez większość walki terroryzując Brazylijczyka ciosami z góry i próbami poddań. Świetny debiut – walko mieć Johnsona na oku.

Alessio Di Chirico (11-1) najpierw wybronił próby obaleń ze strony Erica Spicely’ego (10-1), by następnie obalić go z klinczu, co okazało się początkiem jego końca. Szybko bowiem Amerykanin złapał go w ciasny trójkąt z pleców, zmuszając Włocha do klepania.

Marcos Rogerio de Lima (15-4-1) w pierwszej rundzie rozprawił się z biorącym walkę w zastępstwie i debiutującym w oktagonie Jeremym Kimballem (14-6). Salwującego się ucieczką po zainkasowaniu kilku uderzeń rywala trafił mocnym prawym sierpowym w bok głowy, posyłając go na deski i dobijając z góry.

W starciu dwóch debiutantów mających za sobą przygodę w TUF 24 Alexandre Pantoja (17-2) niejednogłośnie wypunktował Ericka Sheltona (10-3), najprawdopodobniej dzięki długim fragmentom w pierwszej i drugiej rundy, które spędził za plecami rywala.

W pojedynku otwierającym galę między dwoma zawodnikami, którzy przegrali w swoich debiutach Jason Gonzalez (11-3) po kilku pierwszych wymianach soczystym podbródkowym naruszył JC Cottrella (17-5) – ten wcielił się w rolę spanikowanego zapaśnika, przenosząc walkę do parteru. Tam spróbował poddania, ale nic z tego nie wyszło – walka na chwilę wróciła na nogi, a tam ponownie próbując obalenia, oddał szyję, będąc zmuszonym do odklepania duszenia.

Wyniki UFC on FOX 23

Walka wieczoru

135 lbs: Valentina Shevchenko (14-2) pok. Juliannę Penę (8-3) przez poddanie (balacha), R2, 4:29

Karta główna

170 lbs: Jorge Masvidal (32-11) pok. Donalda Cerrone (32-8) przez TKO (ciosy), R2, 1:00
265 lbs: Francis Ngannou (10-1) pok. Andreia Arlovskiego (25-14) przez KO (ciosy), R1 1:32
145 lbs: Jason Knight (17-2) pok. Alexa Caceresa (12-10) przez poddanie (RNC), R2, 4:21

Karta wstępna

185 lbs: Sam Alvey (30-8) pok. Nate’a Marquardta (35-17-2) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
135 lbs: Raphael Assuncao (24-5) pok. Aljamaina Sterlinga (12-2) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Jingliang Li (12-4) pok. Bobby’ego Nasha (8-2) przez KO (ciosy), R2, 4:45
205 lbs: Jordan Johnson (7-0) pok. Luisa Henrique da Silvę (12-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
185 lbs: Eric Spicely (10-1) pok. Alessio Di Chirico (10-2) przez poddanie (trójkąt), R1, 2:14
185 lbs: Marcos Rogerio de Lima (15-4-1) pok. Jeremy’ego Kimballa (14-6) przez TKO (ciosy), R1, 2:27

Karta UFC Fight Pass

125 lbs: Alexandre Pantoja (17-2) pok. Ericka Sheltona (10-3) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
155 lbs: Jason Gonzalez (11-3) pok. JC Cottrella (17-5) przez poddanie (D’Arce), R1, 3:54

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button