UFC

UFC Fight Night 102 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 102 – Lewis vs. Abdurakhimov w Albany.

W walce wieczoru gali UFC Fight Nigt 102 w Albany Derrick Lewis (17-4) po niełatwej chwilami do oglądania walce ubił w czwartej rundzie Shamila Abdurakhimova (17-4).

Rosjanin od początku krążył po łuku, unikając napierającego Lewisa. Ten w końcu wystrzelił z kopnięciem na głowę, po którym znalazł się jednak na deskach, przewrócony przez Rosjanina. Trafiając do pozycji bocznej, Abdurakhimov od razu poszukał klucza na rękę, ale Amerykanin wybronił się, wstał i walka przeniosła się do klinczu z Rosjaninem szukającym obalenia. Minęła połowa rundy. Pojedynek trafił na środek oktagonu. Lewis wybronił obalenie Abdurakhimova. Chwilę potem zaatakował mocnym cepem, ale wpadł w Rosjanina, który odwrócił go i przyszpilił na chwilę do siatki, by następnie rozerwać klincz. Amerykanin spróbował lowkinga, ale został on przechwycony przez rywala, który przewrócił go, zdobył dosiad i… runda pierwsza dobiegła końca.

Na początku drugiej odsłony Lewis zainkasował cios w oko, które wyraźnie zaczęło mu przeszkadzać. Gdy tylko walka przenosiła się na środek oktagonu, a Amerykanin próbował atakować, Rosjanin błyskawicznie przechodził do klinczu, gdzie szybko łapał podwójne podchwyty, unieruchamiając nieporadnego w tej płaszczyźnie rywala. Gdy natomiast Lewis próbował kopnięć, Abdurakhimov przechwytywał je, z ciosami powalając Amerykanina na deski. Tam jednak w końcówce rundy Lewis spróbował czegoś na podobieństwo skrętówki, będąc bliskim odwrócenia pozycji. Zdołał jeszcze w kotłowaninie zdzielić Rosjanina kilkoma ciosami, ale ostatecznie skończył ponownie na plecach. W hali słychać było coraz więcej gwizdów.

Do trzeciej rundy Lewis wyszedł z mocnym postanowieniem poprawy, atakując znacznie żwawiej. Abdurakhimov krążył jednak po łuku, a Lewisowi nie starczało footworku, aby unieruchomić go w pobliżu siatki. Zdołał jednak kilkoma ciosami bitymi z biodra trafić Rosjanina, choć i sam zainkasował prawe proste w kontrze. Lewis poszukał obalenia, ale nie był w stanie przewrócić Abdurakhimova. Chwilę potem sam wylądował na plecach, gdy Rosjanin skontrował jego dwucepową biodrową kombinację zejściem do nóg. W parterze jednak nie działo się wiele. Abdurakhimov skupiał się na kontroli i pojedynczych uderzeniach, a i Lewis czynił niewiele. Sędzia w końcu podniósł obu zawodników. Lewis ruszył do natarcia, ale po raz kolejny ograniczały się one do zamachowych cepów, przed którymi z łatwością uchodził coraz bardziej jednak zmęczony Abdurakhimov. W końcu jednak cierpliwość skończyła się też sędziemu, który poinformował Rosjanina, że odbierze mu punkt, jeśli nadal będzie unikał walki. W samej końcówce rundy Lewis znów rozpuścił ręce i tym razem ze dwa ciosy doszły celu.

Czwartą odsłonę Lewis rozpoczął od najkrótszej drogi do wylądowania na plecach – kopnięcia na głowę. Rosjanin nie zdołał go jednak utrzymać na dole i walka wróciła na dystans. Lewis podkręcił tempo, znów wszedł z ciosami, trafiając mocnym podbródkowym, ale i od razu Abdurakhimov złapał klincz, by zregenerować siły. Z oktagonu zaczęło wiać nudą, obaj zawodnicy zwolnili, a sędzia zaczął zachęcać ich do walki. W końcu jednak na dwie minuty przed końcem czwartej rundy Lewis dopiął swego i przewrócił Abdurakhimova pod siatką, zasypując go gradem ciosów. Przeszedł do dosiadu, kontynuując kanonadę. W końcu sędzia, widząc niezdarną obroną Rosjanina, przerwał pojedynek.

W ten sposób Lewis odniósł piąte zwycięstwo z rzędu, choć zdecydowanie nie był zadowolony z przebiegu pojedynku, przyznając po walce ze łzami w oczach, że była jedną z najgorszych w jego wykonaniu.

Francis Ngannou (9-1) i Anthony Hamilton (15-6) podeszli do siebie z dużym szacunkiem, w pierwszej minucie walki nie wyprowadzając ani jednego uderzenia. W końcu wywierający presję Ngannou wystrzelił z niskim kopnięciem, ale Hamilton skontrował obaleniem – kameruński Francuz jednak błyskawicznie przetoczył go i walka trafiła do klinczu pod siatką. Amerykanin poszukał obalenia, zapinając klamrę za biodrami Ngannou – Kameruńczyk jednak złapał kimurę, poprawił uchwyt i demonstrując nieprawdopodobną siłę, wywrócił rywala, w parterze zmuszając go do klepania! Niesamowity występ Francuza!

Dla 30-letniego zawodnika jest to już czwarte z rzędu zwycięstwo w UFC przed czasem – i pierwsze przez poddanie.

Corey Anderson (9-2) całkowicie zdemolował zapaśniczo i parterowo Seana O’Connella (17-9), bez problemu przenosząc walkę na deski, gdzie jego dominacja nie podlegała żadnej dyskusji – ostatecznie skończył sterroryzowanego i poobijanego rywala w drugiej rundzie, ubijając go uderzeniami z góry. Doskonała dyspozycja i mądra strategia Andersona!

W pierwszej odsłonie lepiej boksersko poukładany Gian Villante (15-7) szybko okrutnie porozbijał rzucającego raz za razem okrutne cepy z pełną mocą Saparbeka Safarova (8-1), posyłając go na deski i będąc bliskim skończenia walki.

Safarov przetrwał, ale potem wcale nie miał z górki – uszkodził nogę zblokowanym kopnięciem, kuśtykając już do końca pojedynku. Zademonstrował jednak niebywałe serce do walki i odporność, a w drugiej części otwierającej walkę rundy jego szalone sierpy w końcu zaczęły dochodzić celu – solidnie naruszył zmęczonego już Villante i wydawało się, że jest o krok od powrotu z dalekiej podróży. Amerykanin zdołał jednak przetrwać nawałnicę i obaj wyszli do drugiej rundy – wcześniej jednak lekarz podczas przerwy sprawdził uszkodzoną nogę Rosjanina, który zacisnął zęby, udając, że wszystko jest w porządku.

Od początku drugiej odsłony Villante skupił się na okopywaniu kontuzjowanej wykrocznej nogi rywala. Ponownie zaczął też trafiać ciosami i w końcu statyczny już Safarov – przyparty do siatki – podniósł tylko gardę, nie próbując wydostać się spod kanonady uderzeń Amerykanina, zmuszając sędziego do przerwania walki.

Justine Kish (6-0) prezentowała się znacznie lepiej w stójce, ale wydawało się, że długie fragmenty parterowych bojów, w których lepsza była biorąca tę walkę w zastępstwie Ashley Yoder (5-2) zapewnią jej zwycięstwo. Sędziowie zgodnie orzekli jednak o wiktorii Kish.

Długim fragmentem pierwszej rundy Randy Brown (10-1) musiał bronić się przed balachą z pleców debiutującego w oktagonie Briana Camozziego (7-3) po tym, jak wcześniej naruszył go na nogach, a potem obalił, ale w drugiej rundzie rozstrzygnął sprawę. Camozzi poszukał sprowadzenia pod siatką, oddając szyję, którą Brown ochoczo przechwycił swoimi długimi kończynami, zagrażając rywalowi duszeniem. Wykorzystał dogodną pozycję do powalenia Camozziego na deski kolanem na głowę, a potem dobił go uderzeniami z góry.

Gerald Meerschaert (25-8) zaprezentował się bardzo dobrze w swoim debiutanckim boju pod banderą UFC, fundując Joemu Gigliottiemu (7-2) drugą z rzędu porażkę w oktagonie. Reprezentant Roufosport wyglądał lepiej w stójce, później z klinczu efektownym rzutem przenosząc walkę do parteru, gdzie po krótkiej kotłowaninie ciasna anakondą udusił rywala.

Andrew Sanchez (9-2) nie miał większych problemów z wypunktowaniem Trevora Smitha (14-7), odnosząc drugie zwycięstwo w oktagonie amerykańskiego giganta. Dominował – szczególnie w dwóch pierwszych rundach, bo w trzeciej opadł już nieco z sił – w płaszczyźnie stójkowej, raz za razem przedzierając się przez dziurawą jak szwajcarski ser defensywę kickbokserską rywala – czy to kombinacjami, czy też pojedynczymi uderzeniami. Smith pozbierał się w trzeciej rundzie, atakując agresywniej, ale i tak nie był w stanie wiele zdziałać.

Debiutant Shane Burgos (8-0), który wziął walkę na trzy tygodnie przed galą, po pełnej szalonych wymian walce wypunktował Tiago dos Santosa (20-6-1). Amerykanin przez cały niemal pojedynek spychał Brazylijczyka do głębokiej defensywy, stopując próby obaleń ze strony rywala i rozbijając go sierpami i podbródkowymi – szczególnie lewą ręką – w półdystansie. Jego praca na nogach była co prawda bardzo przeciętna, bo zamiast zamykać rywalowi przestrzeń, po prostu ganiał go po oktagonie, ale pokazał kawał bad boyowskiego charakteru, ultra-ofensywne nastawienie (choć często też kontrował), sprawny boks i twardą szczękę – defensywa do poprawy! – zyskując uznanie w oczach wszystkich sędziów.

Marc Diakiese (11-0) obronił nieskazitelny rekord, pokonując przez decyzję Frankiego Pereza (10-3) dzięki zapaśniczej dominacji – polegającej w głównej mierze na kontroli i leżeniu – w rundach pierwszej i trzeciej. Druga należała do Amerykanina, który mocno porozcinał z góry bardzo niekomfortowo czującego się w walce z pleców Brytyjczyka.

Debiutant Ryan Janes (9-1) wypunktował w nieporadnej aferze stójkowej Keitha Berisha (5-1), będąc zawodnikiem znacznie aktywniejszym, lepszym kondycyjnie i zmuszając rywala do krążenia przy siatce w defensywie. Obaj jednak byli piekielnie sztywni, a ich stójkowa defensywa wymaga jeszcze wielu mocnych szlifów.

W bezbarwnej walce otwierającej galę Juliana Lima (9-3) wypunktowała debiutującą w oktagonie JJ Aldrich (4-2), będąc skuteczniejszą w stójce, którą mieszała z tajskim klinczem i obaleniami. To trzecie zwycięstwo Brazylijki w ostatnich czterech walkach.

Wyniki UFC Fight Night 102

Walka wieczoru

265 lbs: Derrick Lewis (17-4) pok. Shamila Abdurakhimova (17-4) przez TKO (gnp), R4, 3:42

Karta główna

265 lbs: Francis Ngannou (9-1) pok. Anthony’ego Hamiltona (15-6) przez poddanie (kimura), R1, 1:57
205 lbs: Corey Anderson (9-2) pok. Seana O’Connella (17-9) przez TKO (gnp), R2, 2:36
205 lbs: Gian Villante (15-7) pok. Saparbeka Safarova (8-1) przez TKO (uderzenia), R2, 2:54

Karta wstępna / UFC Fight Pass

115 lbs: Justine Kish (6-0) pok. Ashley Yoder (5-2) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
170 lbs: Randy Brown (9-1) pok. Briana Camozziego (7-3) przez TKO (uderzenia), R2, 1:25
185 lbs: Gerald Meerschaert (25-8) pok. Joego Gigliottiego (7-2) przez poddanie (anakonda), R1, 4:12
185 lbs: Andrew Sanchez (9-2) pok. Trevora Smitha (14-7) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
145 lbs: Shane Burgos (8-0) pok. Tiago dos Santosa (20-6-1) jednogłośną decyzją (30-26, 29-27, 29-28)
155 lbs: Marc Diakiese (11-0) pok. Frankiego Pereza (10-3) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
185 lbs: Ryan Janes (9-1) pok. Keitha Berisha (5-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
115 lbs: Juliana Lima (9-3) pok. JJ Aldrich (4-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button