UFC

UFC 227 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 227 – TJ Dillashaw vs. Cody Garbrandt II, która odbywa się w Los Angeles.

W walce wieczoru gali TJ Dillashaw (16-3) ponownie znokautował Cody’ego Garbrandta (11-2) – tym razem w pierwszej rundzie. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****




W co-main evencie gali Henry Cejudo (13-2) sensacyjnie wypunktował Demetriousa Johnsona (28-3-1), rozsiadając się na tronie kategorii muszej. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Renato Moicano (13-1-1) poddał Cuba Swansona (25-10) w pierwszej rundzie walki. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

JJ Aldrich (7-2) obnażyła stójkowe braki Polyany Viany (10-2), po nieszczególnie emocjonującym pojedynku wypunktowując Brazylijkę w stosunku 29-28, 29-28, 29-27. Amerykanka wyraźnie przeważała technicznie w stójce, jednocześnie nie dając sobie zrobić krzywdy w parterze.

*****

Otwierający kartę główną Thiago Santos (18-6) i debiutujący w oktagonie Kevin Holland (13-4) postraszyli się kopnięciami na otwarcie walki – Brazylijczyk nawet trafił Amerykanina latającym na korpus. Szybko jedna Santos przeniósł walkę do parteru, bez większego oporu ze strony Hollanda, który poszukał omoplaty – ale nic z tego nie wyszło. Brazylijczyk potraktował go serią bomb z góry, ale Amerykanin zaatakował balachą – wydawało się blisko, ale Santos zdołał się wykaraskać. Pozostał na górze, tam prawie do końca pierwszej rundy terroryzując rywala uderzeniami. Niektóre z nich doszły czysto, ale Hollandowi oddać jednak trzeba, że sporo z nich zblokował.

Debiutant nie stracił jednak rezonu w drugiej rundzie, raz za razem wdając się z Brazylijczykiem w dyskusje. Zarówno na nogach, jak i w parterze przewaga Santosa nie podlegała jednak dyskusji. Widać było wyraźną przewagę siłową Brazylijczyka, który kilka razy mocno wstrząsnął rywalem, ciskając nim też kilka razy o deski. Amerykanin cały czas pozostawał jednak w grze, a w pewnej chwili naruszył nawet Marrettę ciosami, rundę kończąc w parterze na górze, gdzie zdzielił go jeszcze kilkoma łokciami.

Trzecia runda stała pod znakiem dominacji zapaśniczej i parterowej Santosa, który zmaltretował Hollanda z góry, ale nie był w stanie ani go ubić, ani go poddać.

Sędziowie wskazali na Brazylijczyka (29-27, 29-27, 29-26), który powraca na zwycięskie tory po porażce przez nokaut z Davidem Branchem.

*****

Pedro Munhoz (16-3) w świetnym stylu zdemolował Bretta Johnsa (15-2) na pełnym dystansie w wyróżnionej walce karty wstępnej. Pełna relacja – tutaj.

*****

Ricky Simon (14-1) był zdecydowanie aktywniejszym i agresywniejszym – stójkowo i zapaśniczo – zawodnikiem w dwóch pierwszych rundach walki z debiutującym w oktagonie Montelem Jacksonem (6-1). Pomimo wyraźnej przewagi gabarytów Jacksona Simon raz za razem szukał przedarcia się do półdystansu czy obaleń – z mieszanym co prawa skutkiem, ale i tak robił znacznie więcej.

W trzeciej odsłonie Simo zamęczył natomiast rywala w klinczu pod siatką, pieczętując zwycięstwo.

Werdykt był formalnością – sędziowie wypunktowali pojedynek w stosunku 30-27, 30-27, 29-28 dla Ricky’ego Simona, który odnosi drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie UFC.

*****

Ricardo Ramos (12-1) od początku walki z Kyung Ho Kangiem (14-8) wywarł presję, starając się zamknąć rywala na siatce. Kang jednak dobrze radził sobie w grze kontrującej, kilka razy zaskakując Brazylijczyka dobrymi ciosami po przepuszczeniu jego ataków. Ochoczo polujący na obrotówki Ramos w końcu dosięgnął rywala serią ciosów pod siatką, ale Kang zdołał część z nich zblokować i nawet poszukać odpowiedzi. W końcówce walka się wyrównała – walczący dotychczas z wstecznego Koreańczyk zdzielił rywala kilkoma prostymi, dwukrotnie idąc tez obaleń – raz nawet zdołał przewrócić Ramosa, ale tylko na chwilę.

Początek drugiej rundy należał zdecydowanie do Brazylijczyka, który rozpuścił ręce, kilkoma ciosami, także na korpus, wstrząsając Koreańczykiem. Ten zachował jednak spokój, przechwytując jedno z kopnięć rywala i wycinając go. Kang zszedł za nim do parteru, trafiając do gardy. Tam poszukiwał miejsca na ataki łokciami, ale to Ramos chętniej rozpuszczał je z pleców. Brazylijczyk w końcu zaatakował skrętówką, później próbując balachy na kolano – Kang wydostał się, ale poszukał gilotyny i skończył na plecach.

Z góry jednak Ramos się nie napracował, bo rywal szybko zdołał wrócić na nogi. Ostatnia minuta należała do Koreańczyka, który wydawał się mieć nieco więcej sił, kąsając rywala prostymi. W samej końcówce Brazylijczyk sfinalizował jednak obalenie.

Ostatnia runda należała do Kanga, który pozostawał znacznie aktywniejszy, kąsając nastawiającego się na pojedyncze bomby i wyraźnie już zmęczonego Ramosa szybkimi prostymi – pojedynczymi i w kombinacjach, czasami kończonych lowkingiem. Stosował też masę kiwek, utrudniając Brazylijczykowi działania defensywne i kontrujące.

Sędziowie wskazali niejednogłośnie (2 x 29-28, 28-29) na odnoszącego czwarte zwycięstwo z rzędu Ricardo Ramosa. W ten sposób seria czterech wiktorii Kyung Ho Kanga dobiega końca.

*****

Pierwsza runda pojedynku otwierającego kartę wstępną pomiędzy Sheymonem Moraesem (10-2) i debiutującym w oktagonie Mattem Saylesem (7-2) toczyła się wyłącznie w stójce. Tam Amerykanin starał się narzucić mocną presję – i na początku notował pewne sukcesy, dosięgając Brazylijczyka kilkoma uderzeniami oraz lowkingami na wysokości łydki. Z czasem jednak to lepiej stójkowo poukładany Moraes prezentował się lepiej, szczególnie męcząc rywala ciosami na korpus. Regularnie polował też na kontrujące łokcie oraz łokcie na rozerwanie klinczu – ale ze średnim powodzeniem. Wybronił natomiast wszystkie zapaśnicze próby Saylesa, częstując go też kilkoma dobrymi kopnięciami na korpus – głównie swoimi firmowymi po przekroku.

W drugich pięciu minutach obaj zawodnicy mieli swoje momenty. Na początku Sayles przeważał, zmuszając rywala do walki ze wstecznego, ale z czasem to Moraes zaczął dochodzić do głosu, regularnie polując na potężne sierpy z prawej, łokcie, kopnięcia na korpus po przekroku i… palce w oczy.

W ostatniej odsłonie świetnie dysponowany kondycyjnie debiutant zdecydowanie podkręcił tempo. Moraes – ostrzeżony raz jeszcze za palce w oczy – był już wyraźnie zmęczony, choć cały czas odpowiadał uderzeniami. Sayles nic sobie jednak z nich nie robił, wywierając i ostrzeliwując rywala sierpami, które chętnie przygotowywał sobie bitymi na pół mocy prostymi. W samej końcówce ruszył już do zdecydowanej szarży, ale nie był w stanie ubić hasającego przy siatce Brazylijczyka.

Ostatecznie sędziowie jednogłośnie wskazali na Sheymona Moraesa, który odnosi pierwsze zwycięstwo w UFC po przegranym debiucie z Zabitem Magomedsharipovem.

*****

W wyróżnionym pojedynku karty UFC Fight Pass Alex Perez (21-4) koncertowo zdemolował Jose Torresa (8-1) w pierwszej rundzie walki. Pełna relacja – tutaj.

*****

Debiutująca w oktagonie Chinka Weili Zhang (17-1) – uważana za wielki talent – bez większych problemów wypunktowała Danielle Taylor (9-4).

Zhang była na przestrzeni 15 minut znacznie agresywniejsza i aktywniejsza, choć nie była nawet blisko skończenia swoim zwyczajem hasającej po oktagonie jak w kociokwiku Amerykanki. Ba, w końcówkach pierwszej i drugiej rundy zainkasowała nawet mocne prawe, po których się zachwiała.

*****

W walce otwierającej galę Marlon Vera (13-5-1) znokautował w drugiej rundzie Wulijia Burena (11-6). Pełna relacja – tutaj.




Wyniki UFC 227

Walka wieczoru

135 lbs: TJ Dillashaw (16-3) pok. Cody’ego Garbrandta (11-2) przez TKO (ciosy), R1, 4:17

Co-main event

125 lbs: Henry Cejudo (13-2) pok. Demetriousa Johnsona (28-3-1) niejednogłośną decyzją (2 x 48-47, 47-48)

Karta główna

145 lbs: Renato Moicano (13-1-1) pok. Cuba Swansona (25-10) przez poddanie (RNC), R1, 4:15
115 lbs: JJ Aldrich (7-2) pok. Polyanę Vianę (10-2) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 29-27)
185 lbs: Thiago Santos (18-6) pok. Kevina Hollanda (13-4) jednogłośną decyzją (2 x 29-27, 29-26)

Karta wstępna

135 lbs: Pedro Munhoz (16-3) pok. Bretta Johnsa (15-2) jednogłośną decyzją (30-26, 29-28, 29-27)
135 lbs: Ricky Simon (14-1) pok. Montela Jacksona (6-1) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
135 lbs: Ricardo Ramos (12-1) pok. Kyung Ho Kanga (14-8) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
145 lbs: Sheymon Moraes (10-2) pok. Matta Saylesa (7-2) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta UFC Fight Pass

125 lbs: Alex Perez (21-4) pok. Jose Torresa (8-1) przez KO (ciosy), R1, 3:36
115 lbs: Weili Zhang (17-1) pok. Danielle Taylor (9-4) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
145 lbs: Marlon Vera (13-5-1) pok. Wulijia Burena (11-6) przez TKO (ciosy), R2, 4:53

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button