UFC

Tyron Woodley stawia Danie White’owi ultimatum: „Musisz mnie przeprosić, bo inaczej zacznę ujawniać brudy”

Tyron Woodley w obszernej tyradzie odpowiedział na krytykę ze strony Dany White’a po swojej trzeciej obronie złota podczas gali UFC 214 w Anaheim, gdzie wypunktował Demiana Maię.

Mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley spuścił psy wojny, odpowiadając na krytykę ze strony Dany White’a, który po gali UFC 214 nie ukrywał, że jego walka z Demianem Maią nie przypadła – delikatnie rzecz ujmując – mu do gustu.

Woodley powstrzymał obalenia Mai, zwyciężając na punkty

Nieszczególnie przejmuję się fanami, ale jeśli nazwa twojego stanowiska brzmi „promotor”, to promuj, kurwa, swoich zawodników.

– powiedział wzburzony Woodley podczas programu The MMA Hour.

Promuj swojego mistrza! Nie degraduj swojego mistrza. Naruszyłem ramię w pierwszej rundzie i nie byłem w stanie wyprowadzać mocnych uderzeń – a wszyscy ci, którzy nie rozumieją, co to jest obrąbek stawowy, idźcie sobie wygooglać albo sprawdzić na Wikipedii – a pomimo tego dalej trzymałem się swojego kursu, swojej drogi, realizowałem plan na walkę. Musiałem ograniczyć swoje uderzenia – zamachowe, podbródkowe i tego typu rzeczy, które raniły moje ramię – do ciosów prostych.

Należą mi się więc publiczne przeprosiny. Zamierzasz oceniać mnie publicznie, Dana White? Musisz mnie publicznie przeprosić.

Uczyniłem wyłącznie pozytywne rzeczy dla tego sportu. Byłem wzorem dla tej jebanej organizacji. Wychodzę tam i biję się uczciwie. Opowiadałem o twoim sporcie zza biurka FOX na tydzień przed swoją walką. Zawsze wywiązuję się ze swoich obowiązków wobec organizacji. Teraz przerwa. Za słowem 'biznes’ stoi 'człowiek’. Musisz być człowiekiem i jesteś mi dłużny publiczne przeprosiny. A jeśli tego nie otrzymam, zacznę ujawniać gówno, którego ludzie nie chcieliby usłyszeć. I nie żartuję.

Dopytany o szczegóły, odpowiedział wymijająco.

Wiedzą dobrze, o czym mówię. Czekam na publiczne przeprosiny.

Woodley podkreślił też, że nikt nie krytykował Demiana Mai za jego podejście czy też Stephena Thompsona. Wspominał, że White wstawiał się wręcz za tym ostatnim, podobnie jak za Sagem Northcuttem.

Wszystkich innych się tłumaczy, tworząc dla nich wymówki, a ja jestem zawodnikiem, który zawsze ma przeciwko sobie krytyków, nienawistników – i cały czas trzymam się, pomimo gwizdów i wszystkiego innego wykonując swoją pracę. Zasługuję na szacunek.

T-Wood przekonywał, że największy problem ma z tym, że White nie porozmawiał z nim w pierwszej kolejności, choć akurat czy rzeczywiście tak było, ocenić trudno, bo podczas konferencji prasowej po gali – a wówczas sternik organizacji najbardziej skrytykował Woodley’a – frontman UFC przytaczał już rozmowę, jaką odbył z Woodley’em, w której miał powiedzieć mu, co sądzi o jego walce z Maią.

Razem z Daną nie mamy nawet złych relacji. Nawet nie jestem jakoś szczególni wściekły na Danę – po prostu jest mi winny przeprosiny. Gdy przeprosi, nie ma problemu.

– powiedział.

Uważasz, że dałem gównianą walkę? Poproś mnie na bok i powiedz mi to, zanim wyjdziesz na podium. Jeśli uważasz, że nie dałem dobrej walki, że nie promowałem jej albo zrobiłem coś negatywnego, może opublikowałem w mediach coś, co ci się nie podobało, może powiedziałem coś nie tak w FOXie – lubię komunikację. Przyjdź. Powiedz mi o tym.




Tak czy inaczej, Tyron podkreślał, że po przegranych walkach nigdy nie narzekał i nie szukał wymówek, jakby zapominając swoją powtarzaną od dawien dawna narrację, jaką zaprzęga do boju na samo wspomnienie o porażce z Rorym MacDonaldem.

Stwierdził też, że jest niebywale aktywnym mistrzem, który zawsze bije się z pretendentami numer jeden – w przeciwieństwie do choćby Michaela Bispinga, który „udaje kontuzję”. Zaznaczył też, że tak naprawdę o walce z Maią dowiedział się ledwie cztery tygodnie temu, przekonując, że wcześniej trenował jedynie dlatego, że taka jest jego praca.

Popatrzcie na to w ten sposób – dlaczego miałbyś mnie nie promować?

– spytał Woodley.

Ilu zawodników w UFC jest tak wszechstronnych? Ilu jest tak przykładnych poza oktagonem? Którzy komunikują się tak, jak robię to ja? Którzy promują się tak jak ja? Którzy są takimi analitykami jak ja, którzy studiują ten sport tak mocno jak ja? A do tego mogę być eksplozywny, mogę być niszczycielski, mogę być piekielnie ostry, mam świetną kondycję.

Każdy jednak szuka czegoś… „Tyron ma za dużo mięśni, nie da rady przez pięć rund!”. I robię pięć rund. A teraz: „Tyron chce za dużo pieniędzy!”. Ale Tyron wziął walkę, której wydawało ci się, że nie weźmie – ale teraz „Tyron chce kasowej walki! Musi wcześniej wygrać jeszcze kilka!”. „Dobra, teraz masz swoją kasową walkę, ale nie walczyłeś tak, jak chciałem!”. Zawsze będzie to 'coś’. Ale wiecie co? Cały czas tu będę – i nigdzie się nie wybieram.

*****

Jon Jones: „Nie obiecuję, że będę świętym, bo koniec końców jestem dzikim sku*wielem”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button