UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 224 – Nunes vs. Pennington

Analizy i typowanie wszystkich pięciu pojedynków karty głównej gali UFC 224 – Nunes vs. Pennington, która odbędzie się w Rio de Janeiro.

Transmisja z gali UFC 224 rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 0:15 w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja w Polsat Sport od 04:00 (karta główna).

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




185 lbs: Lyoto Machida (23-8) vs. Vitor Belfort (26-13)

Kursy bukmacherskie: Lyoto Machida vs. Vitor Belfort 1.37 – 3.30

Bartłomiej Stachura: Nie będę ukrywał, że jestem mocno zdziwiony kursami bukmacherskimi tak wyraźnie faworyzującymi Lyoto Machidę. Smok wypunktował co prawda ostatnio Eryka Andersa, ale… w niczym nie przypomina już zawodnika, który lata temu rozdawał karty w kategorii półciężkiej czy utorował sobie drogę do pasa w 185 funtach.

Oparty na wyczuciu czasu i dystansu, precyzji i refleksie styl nie działa, gdy masz na karku 39 lat. Tu i ówdzie Machida oczywiście nadal błyśnie jakąś kontrą krosem czy kolanem na korpus, ale na tym etapie jego kariery wyraźnie brak mu już mocy i precyzji.

Absolutnie nie znaczy to jednak, że skreślam Machidę w konfrontacji z Belfortem, który jest przecież o dwa lata starszy od Smoka. Phenom również bowiem już od dawna nie prezentuje formy, jaką zachwycał na doładowaniu TRT, ale mimo wszystko nadal pozostaje piekielnie groźny w krótkich momentach, gdy decyduje się podkręcić tempo – może wtedy ubić nadal niemal każdego, jako że ciężkie ręce to atut, który na ogół dobrze znosi upływ lat zawodnika.

Ostatnimi czasy Vitor oczywiście podkręca tempo rzadko, bardzo starannie wybierając moment, w którym rusza z szarżą – jak to w zwyczaju mają wszyscy niemal zawodnicy na ostatniej prostej kariery, którzy stają się przeokrutnie bierni, z grozę budzącą cierpliwością poszukając tej jednej jedynej, idealnej okazji na ustrzelenie rywala. A ta na ogół nigdy się nie pojawia.

Biorąc wszystko to pod uwagę, nie wykluczam ani scenariusza, w którym Machida łapie jednak nacierającego Belforta jakąś kontrą, ani scenariusza, w którym Smok daje się zagnać na siatkę, gdzie zostaje ubity w półdystansie. Za najbardziej prawdopodobny uznaję jednak inny – ten, w którym z oktagonu wiało będzie nudą, a odrobinę aktywniejszy i prawdopodobnie poruszający się do przodu Phenom – dowodzony przez taktyka Firasa Zahabiego – ugra decyzję.

Zwycięzca: Vitor Belfort przez decyzję

135 lbs: John Lineker (30-8) vs. Brian Kelleher (19-8)

Kursy bukmacherskie: John Lineker vs. Brian Kelleher 1.39 – 3.15

Bartłomiej Stachura: Nie będę ukrywał, że forma Johna Linekera w ostatniej potyczce z Marlonem Verą stanowi dla mnie zagwozdkę. Nie wiem, czy jego bardzo przeciętny występ – oddawanie pola rywalowi, znacznie mniejsza niż zwykle aktywność, kompletnie odmienne nastawienie (wydawał się w końcówce wręcz modlić o koniec walki!) – to wynik dłuższej przerwy, jaką zrobił sobie po porażce w starciu z TJ-em Dillashawem, który pogruchotał mu szczękę, czy może właśnie następstwa tejże kontuzji, które zostaną z nim na dłużej.

Jeśli do oktagonu wejdzie stary-dobry Lineker, nie daję Kelleherowi większych szans. Zostanie zdominowany w stójce, szukając desperackich obaleń. Jeśli jednak Brazylijczyk ponownie wyjdzie niemrawy, niepewny, bierny i generalnie jakby zagubiony – oj, wtedy jak najbardziej sam może skończyć na tarczy.

Najkrótsza droga do zwycięstwa Kellehera prowadzi oczywiście przez zapasy, ale nie jest on jednak zapaśnikiem klasy Dillashawa czy Bagautinova – a przynajmniej nie łączy tak dobrze stójki z obaleniami jak ta dwójka – wobec czego może mieć poważne problemy z przewracaniem Linekera.

Tym co jednak jeszcze bardziej rzuca się w oczy w pojedynkach Amerykanina, jest jego gotowość do wymiany ostrych uderzeń w półdystansie. Czyni to jego walki bardzo efektownymi, ale jednak wdawanie się w wymiany cios za cios z Johnem Linekerem to piekielnie ryzykowna sprawa, o czym swego czasu przekonał się choćby dysponujący cięższymi od Briana Kellehera rękami Francisco Rivera.

Absolutnie nie odbieram jednak szans Amerykaninowi. Prezentuje się z walki na walkę lepiej, ma świetne cardio, walczy agresywnie, dobrze czuje się w kontrolowanym chaosie, ma twardą szczękę, jest niezwykle aktywny. Taki zestaw umiejętności może okrutnie utrudnić życie Brazylijczykowi – szczególnie, jeśli ponownie wyjdzie do walki tak niemrawy jak ostatnio. Biorąc jednak pod uwagę miejsce gali, doświadczenie Linekera oraz sygnały medialne wskazujące na to, że znów odzyskał ogień, stawiam na niego.

Zwycięzca: John Lineker przez decyzję

115 lbs: Mackenzie Dern (6-0) vs. Amanda Cooper (3-3)

Kursy bukmacherskie: Mackenzie Dern vs. Amanda Cooper 1.39 – 3.15

Bartłomiej Stachura: Dern to wielki, nadmuchany medialnymi bredniami balon. Na Cooper jednak sam jej parter prawdopodobnie wystarczy – szczególnie, że pozwoliła sobie całkowicie odpuścić ścinanie wagi, przekraczając ją o, bagatela, ponad 7 funtów. Amanda bowiem jest kompletnie zielona w walce na chwyty, a i nie dysponuje nokautującym ciosem, więc… Nie wykluczam, że utrzyma walkę na nogach i porozbija niegramotną do granic absurdu w płaszczyźnie kickbokserskiej Dern, ale…

Zwycięzca: Mackenzie Dern przez poddanie

185 lbs: Ronaldo Souza (25-5) vs. Kelvin Gastelum (15-3)

Kursy bukmacherskie: Ronaldo Souza vs. Kelvin Gastelum 1.67 – 2.30

Bartłomiej Stachura: Starcie w czubie kategorii średniej, które prawdopodobnie wyłoni kolejnego pretendenta do walki o złoto, zapowiada się doskonale. Nie jest jednak żadnym sekretem, jak do tematu podejdą obaj zawodnicy – Jacare Souza spróbuje przenieść walkę do parteru, gdzie jego dominacja nie będzie podlegać żadnej dyskusji, natomiast Kelvin Gastelum postara się utrzymać ją na nogach, gdzie jego szybkie i ciężkie ręce stanowić będą ogromne zagrożenie dla Brazylijczyka.

Nie będę ukrywał, że byłem pod wrażeniem występu Aligatora w rewanżowym starciu z Derekiem Brunsonem – przede wszystkim w obszarze stójkowym. Oczywiście wygłupy Brunsona na nogach są powszechnie znane, ale te kilka kontr, którymi skarcił go Jacare, wyglądało świetnie. Wydaje się, że naprawdę zmiana klubu i treningi w Orlando mocno mu pomogły na tym schyłkowym przecież etapie jego kariery.

Nie znaczy to oczywiście, że powinien wdawać się w szermierkę na pięści z Gastelumem, ale jak najbardziej może to znaczyć, że nie da się szybko ustrzelić. Niewątpliwie Souza poszukiwał będzie klinczu, w czym mocno pomóc może mu sam Amerykanin – a konkretnie jego agresywne nastawienie.

Gastelum dysponuje co prawda solidną obroną przed obaleniami, ale jednak jego walki z Neilem Magnym, Chrisem Weidmanem czy nawet fragmentami z Timem Kennedym muszą napawać niepokojem wszystkich jego fanów. Reprezentant Kings MMA dawał się bowiem w każdej z nich łapać w klincz, oddając obalenia. Ba, wydawało się chwilami, że do obrony przed obaleniami podchodzi tak, jak podchodził swego czasu do ścinania wagi do 170 funtów – niedbale jak sam skurwysyn. Prawdopodobnie wynika to z jego pewności siebie, bo Gastelum wydaje się zawodnikiem, który nie panikuje nawet w obliczu gargantuicznego zagrożenia, ale chwila nieuwagi w klinczu czy parterze – gdzie notorycznie oddaje plecy, próbując wstawać! – w starciu z takim asem parterowym jak Jacare, który zresztą będzie też prawdopodobnie znacznie silniejszy fizycznie, to praktycznie wyrok.

Nie drgnie mi brew, jeśli Gastelum ustrzeli Souzę, bo to realny scenariusz – pomimo całkiem niezłej nadal szczęki Brazylijczyka. Rzecz jednak w tym, że Souza będzie cały czas o jedno obalenie od poskręcania Amerykanina. Brylujący w półdystansie, ale kiepsko radzący sobie z utrzymywaniem rywali na dystans pięści czy kopnięć Gastelum w końcu wpadnie w klincz, gdzie Jacare znajdzie sposób na przeniesienie walki do parteru – a tam…

Zwycięzca: Ronaldo Souza przez poddanie

135 lbs: Amanda Nunes (15-4) vs. Raquel Pennington (9-5)

Kursy bukmacherskie: Amanda Nunes vs. Raquel Pennington 1.11 – 7.00

Bartłomiej Stachura: Amanda Nunes jest oczywiście w pełni zasłużenie faworytką tej potyczki – jest lepsza technicznie w stójce, uderza mocniej, prawdopodobnie jest też silniejsza fizycznie, walczy w Brazylii, podczas gdy dla Raquel Pennington jest to powrót do akcji po półtorarocznej przerwie. Rzecz jednak w tym, że Amerykanka to naprawdę twarda, odporna i solidnie dysponowana kondycyjnie zawodniczka, która jest wyjątkowo bitna.

Nunes może i pokazała się dobrze kondycyjnie w starciu z Shevchenko, ale ta nie narzuca żadnego mocnego tempa – wszak jest kontruderzaczką. Inaczej sprawa wygląda z Pennington. Ta od początku do końca pogrywa sobie ostro, zmuszając rywalki do sporego wysiłku.

Faworyzuję Nunes, która być może nawet znokautuje Pennington, ale szczęka absolutnie nie spadnie mi na podłogę, jeśli gremialnie skreślana – ale bardzo twarda, bitna i agresywna – Amerykanka przetrwa jej nawałnicę i od drugiej, może trzeciej rundy przejmie stery pojedynku w swoje ręce.

Tym niemniej – przyparty do muru, stwierdzam, że pas zostanie na biodrach Brazylijki, która w trudnych chwilach będzie ratować się klinczem lub obaleniami, tam łapiąc oddech.

Zwycięzca: Amanda Nunes przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Nunes - Pennington
1.11 - 7.00

Nunes
Gastelum - Jacare
2.35 - 1.69

Souza
Cooper - Dern
3.25 - 1.41

Dern
Kelleher - Lineker
3.15 - 1.39

Lineker
Machida - Belfort
1.39 - 3.35

Belfort
Ferreira - Roberson
1.95 - 1.87

Ferreira
Oleinik - Albini
2.40 - 1.67

Albini
Ramos - Hein
1.69 - 2.25

Ramos
Zaleski - Strickland
1.77 - 2.10

Strickland
Aliev - Alves
3.10 - 1.40

Alves
Hermansson - Leites
1.65 - 2.35

Hermansson
Mina - Emeev
2.70 - 1.54

Emeev
Bochnovic - Perez
3.55 - 1.36

Perez
Ostatnia gala6-5
Łącznie1147-641
Poprawne64,14 %

*****

Nate Diaz stawia warunek „oszustowi” GSP: „Inaczej możesz walczyć sam ze sobą”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button