UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 220 – Miocic vs. Ngannou

Typowanie i analizy karty głównej gali UFC 220 – Stipe Miocic vs. Francis Ngannou, która odbędzie się w Bostonie.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o 1:00 czasu polskiego.

Do analiz obu kart wstępnych zapraszamy tutaj.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

Poniżej analizy wszystkich walk karty głównej.




Poniżej analizy wszystkich starć karty głównej – od pierwszych walk do ostatnich.

135 lbs: Thomas Almeida (22-2) vs. Rob Font (14-3)

Kursy bukmacherskie: Thomas Almeida vs. Rob Font 1.87 – 2.05

Bartłomiej Stachura: Stylistycznie pojedynek zapowiada się na nie lada fajerwerki, bo obaj zawodnicy najchętniej wymieniają uprzejmości w płaszczyźnie kickbokserskiej – i to jak!

Brazylijczyk to agresywnie nastawiony, piekielnie wszechstronny i kreatywny stójkowicz, który lubuje się w długich, falowych atakach, które często wyprowadza w kilku-uderzeniowych kombinacjach, regularnie wzbogacanych o łokcie i kolana.

Amerykanin z kolei to przede wszystkim bardzo dobrze poukładany bokser, który bryluje w szybkich i precyzyjnych ciosach prostych, dysponując też dobrymi warunkami fizycznymi i solidną pracą na nogach.

O ile przed walką trudno jednoznacznie wskazać faworyta, to jeśli walka wyjdzie za pierwszą rundę, sprawa powinna być oczywista. Rzecz bowiem w tym, że Brazylijczyk niemal zawsze potrzebuje 2-3 minut, aby wejść w pojedynek, złapać dystans, rozczytać rywala, oswoić się z oktagonem. Wtedy też grozi mu największe niebezpieczeństwo, czego dowodzi prawie każda walka, jaką stoczył w UFC – regularnie bowiem w pierwszej rundzie ląduje na deskach.

I to właśnie będzie szansa dla Roba Fonta. Musi wykorzystać pierwsze fragmenty walki, w których Almeida dopiero łapie czutkę, aby go skończyć, wykorzystując swoje dobre szlify bokserskie.

Jeśli bowiem tego nie uczyni, prędzej czy później pęknie. I to dosłownie, bo – z całym szacunkiem – nie jest to zawodnik, który dysponowałby największym sercem do walki. Kilka przyjętych ciosów dramatycznie go zmienia, czego dowiódł w starciach z Johnem Linekerem czy Pedro Munhozem. Z tym pierwszym praktycznie nie podjął walki, w pewnym jej momencie wręcz próbując wciągać rywala do gardy! Tego drugiego obijał, ale nie zdzierżył presji i w końcu zaczął się łamać – aż został rozbity i uduszony.

Scenariusz, w którym Font wygrywa w pierwszej rundzie, nie jest zatem pozbawiony podstaw, ale jednak nie jest to zawodnik, który dysponuje tak ciężkimi uderzeniami jak Cody Garbrandt – a tylko on był w stanie ubić Brazylijczyka.

Almeida znajdzie się na początku pojedynku w tarapatach, może nawet po raz kolejny na deskach – ale przetrwa. Z czasem natomiast będzie rozmontowywał i metodycznie łamał Fonta, by ostatecznie w drugiej lub trzeciej rundzie skończyć go ciosami lub wygrać pewną decyzją sędziowską, jeśli Amerykanin powtórzy swoją taktykę z walki z Linekerem.

Zwycięzca: Thomas Almeida przez (T)KO

205 lbs: Gian Villante (15-9) vs. Francimar Barroso (19-6)

Kursy bukmacherskie: Gian Villante vs. Francimar Barroso 1.71 – 2.30

Bartłomiej Stachura: Co ta walka robi na karcie głównej, Bóg jeden raczy wiedzieć… Obaj zawodnicy zdecydowanie nie błyszczą w oktagonie. Villante regularnie spamuje 2-3 dokładnie tymi samymi kombinacjami kończonymi kopnięciem, Barroso krąży przy siatce, polując na cepa w kontrze lub wciskając do niej rywali. Dwaj wyrobnicy.

Minimalnie skłaniam się w kierunku Villante, ufając, że jego aktywność – lowkingi? – zadecyduje o przychylności ze strony sędziów punktowych, ale biorąc pod uwagę jego dziurawą jak szwajcarski ser defensywę, nawet mi brew nie drgnie, jeśli skończy ubity jakimś cepem przez Brazylijczyka.

Tym niemniej – Gian Villante przez decyzję.

Zwycięzca: Gian Villante przez decyzję

145 lbs: Shane Burgos (10-0) vs. Calvin Kattar (17-2)

Kursy bukmacherskie: Shane Burgos vs. Calvin Kattar 1.51 – 2.80

Bartłomiej Stachura: Shane Burgos to piekielnie przyjemny dla oka zawodnik – walczy bardzo agresywnie, a jednocześnie chętnie opuszcza bardzo nisko ręce, polegając na swoim bardzo dobrym balansie i oktagonowej czutce. Chętnie prowokuje swoich rywali, przemawia do nich – po prostu świetnie się w oktagonie bawi. Dysponuje twardą szczęką, doskonałą kondycją i mocnymi defensywnymi zapasami.

Mający za sobą udany debiut – pokonał Andrego Filiego, biorąc walkę w zastępstwie – Calvin Kattar to jednak stójkowo o wiele lepszy zawodnik od trzech dotychczasowych ofiar Shane’a Burgosa w oktagonie – Tiago Tratora, Charlesa Rosy i Godofredo Pepey’a. Trenujący wspólnie między innymi z Robem Fontem Kattar to przede wszystkim bardzo dobrze poukładany bokser o solidnych fundamentach. Dysponuje świetnym lewym prostym oraz kombinacją 1-2.

W swoim debiucie w UFC Calvin Kattar porozbijał Andrego Filiego, prezentując poukładany, techniczny boks.

Rzecz jednak w tym, że Kattar w swoich poczynaniach bywa mocno przewidywalny, ograniczając się właśnie do wspomnianych lewego prostego i kombinacji 1-2. Znacznie kreatywniejszy i trudniejszy do rozczytania Burgos jak najbardziej z czasem może wykorzystać powtarzalność akcji rywala – zwłaszcza, że jego defensywa stoi na solidnym poziomie, a i kontry absolutnie nie są mu obce.

Nie sądzę, by pojedynek ten trafił do parteru, bo żaden nie posiada wystarczająco mocnych ofensywnych zapasów, aby kłaść drugiego na plecach. Wszystko rozegra się zatem najprawdopodobniej w stójce, gdzie Burgos dobrym technicznie, ale powtarzalnym akcjom Kattara przeciwstawi swoją kreatywność i agresję.

W swoim drugim pojedynku w UFC Shane Burgos w kapitalnym stylu zamęczył i ubił Charlesa Rosę.

Nie wykluczam, że szczególnie na początku pojedynku Kattar może notować sukcesy długimi prostymi lub kombinacjami 1-2, ale jeśli balans Burgosa zawiedzie, w sukurs przyjdzie mu twarda szczęka. Jego ciągła presja w końcu zacznie doskwierać Kattarowi i spodziewam się, że najpóźniej w połowie walki Shane przejmie jej stery w swoje ręce, ostatecznie po dobrym, toczonym w żwawym tempie pojedynku wypunktowując rywala.

Zwycięzca: Shane Burgos przez decyzję

205 lbs: Daniel Cormier (19-1) vs. Volkan Oezdemir (15-1)

Kursy bukmacherskie: Daniel Cormier vs. Volkan Oezdemir 1.31 – 3.95

Bartłomiej Stachura: Gdy zawodnik toruje sobie drogę do walki o złoto niezasłużonym zwycięstwem – przegrał w debiucie z Ovincem St. Preuxem, a sędziowie się pomylili – oraz dwoma ekspresowymi nokautami, cholera wie, co tak naprawdę potrafi. Trzeba opierać się na poprzednich walkach – a te, szczególnie ta z Kellym Anundsonem – nie wróżą Volkanowi Oezdemirowi dobrze przed potyczką z Danielem Cormierem.

W 2014 roku Volkan Oezdemir został pod banderą Bellatora zamęczony zapaśniczo przez Kelly’ego Anundsona.

Owszem, jego defensywa zapaśnicze bez wątpienia dzisiaj stoi już na wyższym poziomi i ogólnie jest też lepszym zawodnikiem, a grzechem byłoby lekceważy moc drzemiącą w jego pięściach, ale… Turecki Szwajcar może tę walkę wygrać w zasadzie wyłącznie w sposób, w jaki pokonywał Mishę Cirkunova i Jimiego Manuwę – a więc zawodników ustępujących Danielowi Cormierowi o kilka klas pod względem zapasów – a więc także i klinczu. Mistrz musiałby popełnić okrutny błąd, straszliwie zlekceważyć Turka albo doznać dramatycznego regresu w odporności szczęki po nokaucie z rąk Jona Jonesa, aby dać się ubić pod siatką w klinczu.

Jeśli bowiem do klinczu dojdzie, to właśnie Amerykanin będzie rozdawał tam karty, prawdopodobnie przewracając Szwajcara i maltretując go z góry, by ostatecznie zmusić go do poddania.

Oezdemir będzie miał swoją szansę w pierwszej rundzie – musi spróbować poszukać szczęki skracającego dystans Cormiera i liczyć na złoty strzał. Jeśli bowiem nie znajdzie go w pierwszej rundzie, w kolejnych zostanie najprawdopodobniej zdominowany. Jego kondycja jest niepewna, podczas gdy Cormier na 5-rundowym dystansie zwolnił wyłącznie w wyniszczającej klinczerskiej walce z Jonem Jonesem. Nie widzę sposobu, aby mógł tak bardzo zmęczyć go Volkan Oezdemir.

Podsumowując, Oezdemir ma typową szansę, jaką zawsze ma kowadłoręki uderzacz – może odrobinę podrasowaną wiekiem i przebiegiem Cormiera. To jednak nie wystarczy.

Zwycięzca: Daniel Cormier przez poddanie

265 lbs: Stipe Miocic (17-2) vs. Francis Ngannou (11-1)

Kursy bukmacherskie: Stipe Miocic vs. Francis Ngannou 2.65 – 1.57

Bartłomiej Stachura: Obszerną analizę umiejętności obu zawodników pozwoliłem sobie przedstawić w poniższym nagrania, do którego zapraszam.

Jak natomiast widzę przebieg walki i jego rezultat? Cóż… Francis Ngannou naprawdę wygląda jak next BIG thing. W MMA stanowi pewnego rodzaju ewenement, bo nie przypominam sobie żadnego innego ciężkiego, który z jednej strony byłby tak ogromny i tak silny, a jednocześnie tak niebywale szybki i zwinny. Jego praca na nogach w walkach z Andreiem Arlovskim i Alistairem Overeemem robiła piorunujące wrażenie! Odrobinę przejaskrawiając, hasał na nogach, doskakiwał i odskakiwał niemal jak Rose Namajunas w starciu z Joanną Jędrzejczyk!

Uwielbiany przez niego lewy sierpowy stanowił będzie przeogromne zagrożenie dla Stipego Miocica, który był regularnie smagany tego rodzaju ciosami przez Marka Hunta – znacznie przecież mniejszego, dysponującego mniejszym zasięgiem i prawdopodobnie wolniejszego od Francisa Ngannou! Ba, Alistair Overeem regularnie obijał Amerykanina krosem z odwrotnej pozycji – a takowym również dysponuje Kameruńczyk.

Wiele mówi się o zapasach mistrza, które mogą stanowić klucz do pokonania pretendenta. Owszem, mogą, ale prawdopodobnie najwcześniej od drugiej, może trzeciej rundy, gdy zacznie odczuwać trudy pojedynku. A trzeba najpierw przetrwać te 10 minut, co nie będzie dla Miocica łatwe. Spodziewam się bowiem, że dopóki Francis będzie miał siły, nie da się położyć na plecach. Po tym, jak z dziecinną łatwością ustawiał sobie na siatce Overeema, mam poważne wątpliwości, czy zapasy Miocica wystarczą – szczególnie w pierwszych rundach.

To jednak nie wszystko, bo nie poznaliśmy tak naprawdę jeszcze pełnego arsenału Kameruńczyka. A jeśli zacznie kopać lowkingami na wysokości łydki? Jak Junior dos Santos? Wtedy Amerykanin będzie zmuszony do ostrego ataku – a Ngannou jako kontruderzacz na to właśnie czeka.

Z drugiej zaś strony nie jest absolutnie tak, że Miocic nie ma nic do zaoferowania w tej walce. Ma wiele – z soczystym lewym prostym na czele. Wsparty mobilnością i dyscypliną w defensywie, może w ten sposób napsuć mnóstwo krwi Kameruńczykowi. Lowkingi też są wysoce wskazane, bo Ngannou miał wyraźne problemy z blokowaniem ich w poprzednich walkach – choć chętnie je kontrował, wobec Amerykanin musi być bardzo czujny.

Pomimo tego, że nie spodziewam się, aby Miocic na początku walki notował sukcesy w płaszczyźnie zapaśniczej, jak najbardziej powinien szukać klinczu, uważając jednakowoż, aby w drodze doń nie dać się ustrzelić. Nawet bowiem jeśli nie zdoła przewrócić Ngannou, to właśnie w klinczu najbardziej go zmęczy – a pamiętajmy, że Kameruńczyk w całej swojej karierze nie widział trzeciej rundy! Ba, w drugiej w walce z Curtisem Blaydesem mocno zwolnił. Nawet w starciu z Overeemem po rozerwaniu klinczu zniknęła na chwilę jego błyskotliwa praca na nogach.

Wiele zatem sprowadza się do pytania – czy Stipe Miocic przetrwa pierwszą rundę? I jeśli tak – w jakim stanie? Jeśli do drugiej nie wyjdzie na miękkich nogach, spodziewam się, że przejmie stery walki w swoje ręce i skończy Ngannou. Czy jednak rzeczywiście przetrwa pierwsze 5 minut, biorąc pod uwagę, że ma ciągotki do wdawania się w wymiany w półdystansie?

Bez najmniejszego przekonania stawiam na to, że Predetor zostawi za sobą kolejnego trupa – choć nie będę w najmniejszym stopniu zdziwiony, jeśli Miocic przejdzie do historii, po raz trzeci broniąc pas mistrzowski – czy to rozdając karty od drugiej rundy, czy też – bo taka opcja też jest możliwa – ubijając Ngannou jakimś krosem w pierwszej.

Tym niemniej…

Zwycięzca: Francis Ngannou przez (T)KO

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Miocic - Ngannou
2.65 - 1.57

Ngannou
Cormier - Oezdemir
1.31 - 3.95

Cormier
Burgos - Kattar
1.51 - 2.80

Burgos
Barroso - Villante
2.30 - 1.71

Villante
Font - Almeida
1.95 - 1.95

Almeida
Davis - Bochniak
1.74 - 2.25

Davis
Alhassan - Homasi
1.53 - 2.75

Alhassan
Pantoja - Ortiz
1.80 - 2.15

Ortiz
Ige - Arce
2.25 - 1.74

Ige
Barzola - Bessette
1.44 - 3.05

Barzola
Makhachev - Tibau
1.40 - 3.30

Makhachev
Ostatnia gala7-4
Łącznie1071-591
Poprawne64,44 %

Analizy karty wstępnej – tutaj.

*****

Kalendarz MMA: dziesięć lat temu w Newcastle…

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button