UFC

Trzech wspaniałych po UFC 180

Oto trzech zawodników, którzy zyskali najwięcej splendoru po wczorajszej gali UFC 180.

#3 – Ricardo Lamas

Pokonał: Dennisa Bermudeza przez poddanie (gilotyna), 3:18, R1

Ricardo Lamas nie był faworytem w pojedynku z rozpędzonym passą aż siedmiu zwycięstw i będącym ostatnio w wybornej formie Dennisem Bermudezem. Większość ekspertów większych i mniejszych spodziewała się, że nie prezentujący się jakoś szczególnie dobrze w ostatnich starciach Bully zostanie rozjechany przez agresywnego przeciwnika, ale nic takiego się nie stało. Po w miarę wyrównanym początku Lamas ustrzelił Bermudeza soczystym lewym prostym (skojarzenia z Donaldem Cerrone i Edsonem Barbozą prawidłowe), po czym próbującego ratować się wejściem w nogi rywala w okamgnieniu złapał w kapitalną gilotynę, którą przypieczętował doskonałe zwycięstwo nad niezwykle pewnym swego przed pojedynkiem Menacem.

Lamas zapowiedział po walce, że z wielką chęcią przetestuje zapaśnicze umiejętności Conora McGregora, jeśli Irlandczyk w styczniu upora się z Dennisem Siverem. Uważa, że Notorious przed ewentualnym titleshotem powinien zmierzyć się z rywalem o zapaśniczej charakterystyce.

#2 – Fabricio Werdum

Pokonał: Mark Hunta przez (T)KO (kolano na głowę i uderzenia z góry), 2:27, R2

Fabricio Werdum był co prawda bardzo wyraźnym faworytem w starciu przeciwko Markowi Huntowi, którego stawką był tymczasowy pas mistrzowski kategorii ciężkiej, ale po pierwszej rundzie, w której Samoańczyk zaprezentował się doskonale, jednym z ciosów powalając Brazylijczyka na deski, z uśmiechu, z którym ten ostatni wchodził do oktagonu, nie pozostało nic. Pomimo tego, że Hunt odrobinę zwolnił w drugiej rundzie, to nic nie zapowiadało, że skończy na deskach – a tak właśnie się stało po spektakularnym latającym kolanie Vai Cavalo, który zamarkowawszy zejście po nogi, wystrzelił nim prosto w odsłoniętą szczękę Samoańczyka, powalając go na deski i tam kilkoma dodatkowym ciosami zmuszając sędziego do przerwania walki. Werdum tym samym dołączył do Melvina Manhoefa i Juniora dos Santosa, którzy jak dotychczas byli jedynymi będącymi w stanie skruszyć tytanową szczękę Samoańczyka.

Gdy w lutym 2012 roku Brazylijczyk po czterech latach i fatalnym pojedynku z Alistairem Overeemem w Strikeforce powracał do UFC, mało kto spodziewał się, że zanotuje on tak fantastyczną passę, demolując po drodze Roy’a Nelsona, Mike’a Russowa, Antonio Rodrigo Nogueirę, Travisa Browne’a, by wczoraj ubić rewelacyjnym kolanem Marka Hunta.

Renesans formy, przyozdobiony teraz tymczasowym pasem mistrzowskim, 37-letniego Brazylijczyka trwa! Jego kolejnym rywalem będzie Cain Velasquez, o ile do marca Amerykanin zdoła się wykurować.

#1 – Kelvin Gastelum

Pokonał: Jake’a Ellenbergera przez poddanie (duszenie zza pleców), 4:46, R1

Pomimo tego, że Kelvin Gastelum przy ścinaniu wagi nie mógł liczyć na pomoc Mike’a Dolce – który prawdopodobnie nadal nosi urazę za to, że zwycięzca TUFa stwierdził kiedyś, że nie stać go na usługi guru ścinania – to wypełnił limit wagowy bez problemu, co było wstępem do koncertu, jaki dał w konfrontacji z ciężkorękim Jakiem Ellenbergerem. Juggernaut był bezwzględnie najtrudniejszym rywalem, z jakim mierzył się dotychczas Gastelum.

23-latek bardzo dobrze radził sobie w stójce, gdzie wyprowadził kilka świetnych kombinacji w kontrach. Przyjął co prawda kilka uderzeń Ellenbergera, ale nic sobie z nich nie robił. Skończenie nadeszło w końcówce pierwszej rundy, gdy będący już w trybie pasywności – po przyjęciu kilku ciosów na głowę i potężnego middle kicka – Ellenberger zdołał w klinczu zdobyć plecy Gasteluma, próbując suplesa. Ostatecznie jednak to Kelvin dużo lepiej odnalazł się w sytuacji po tej próbie obalenia, w ekspresowym tempie zdobywając plecy Jake’a. Po kilku uderzeniach z góry zapiął ciasne duszenie, po którym jego rywalowi nie pozostało nic innego, jak odklepać.

Kelvin Gastelum w doskonałym stylu potwierdził tym samym swoje ogromne aspiracje w dywizji półśredniej. Stał się też jedynym zawodnikiem w historii, który zawodowo walczącego od prawie dziesięciu lat Ellenbergera skończył w pierwszej rundzie.

A Wy kogo wyróżnilibyście najbardziej po gali?

fot. sport.yahoo.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button