Analizy zawodnikówTechnika MMAUFC

Sierpem #2 – Te Huna i jego boks

James Te Huna Lowking.pl

Może się wydawać, że dywizja półciężka w UFC jest nudna. Jon Jones demoluje kolejnych rywali, których w oktagonie ustawia przed nim Joe Silva i końca jego dominacji dostrzec nie sposób. Tymczasem w cieniu mistrza trwa szalenie interesująca walka o przedarcie się na czołowe pozycje w kategorii półciężkiej.

W drugiej odsłonie cyklu „Sierpem” (pierwsza dotycząca Carlosa Coditatutaj) przyjrzymy się tym, którzy lada chwila, dwie mogą zacząć być poważnie rozpatrywani w kontekście walki o najwyższe laury w drugiej najcięższej dywizji UFC. James Te Huna, Glover Teixeira, Jimmy Manuwa. Jeden z nich wkrótce może mocno pokrzyżować szyki Machidzie, Shogunowi, Gustafssonowi czy Hendersonowi w ich dążeniach do (ponownego) skrzyżowania rękawic z Jonem Jonesem. Dzisiaj przyjrzymy się pierwszemu z nich – co do zaoferowania ma James Te Huna?

Te Huna – ewolucja

W 2007 roku tego potomka Maorysów brutalnie odprawił Hector Lombard i nic nie wskazywało na to, że po pięciu latach to Te Huna będzie znajdował się w lepszej pozycji wyjściowej w największej na świecie organizacji MMA.

Urodzony w Nowej Zelandii i trenujący w Australii 31-letni Te Huna (15-5) zawitał do UFC w 2010 roku po tym, jak zdemolował Anthony’ego Perosha, zdobywając mistrzowski tytuł CFC w kategorii półciężkiej. Nie zjednał sobie jednak szczególnej sympatii fanów tym pojedynkiem, gdy już po przerwaniu walki przez sędziego zasady mu się kompletnie pomieszały i leżącemu Peroshowi wypłacił solidnego stompa. Z drugiej jednak strony mamy Te Hunę, który dwa lata później całą swoją wypłatę po przegranym pojedynku z Gustafssonem przeznaczył na rzecz ofiar trzęsienia ziemi w Nowej Zelandii.

James Te Huna w swoim debiutanckim pojedynku w UFC odprawił – nie bez pewnych kontrowersji związanych z momentem przerwania walki – Igora Pokrajaca. Nowozelandczyk był w tym pojedynku zdecydowanie lepszym zapaśnikiem i dzięki sukcesywnym obaleniom odniósł zwycięstwo, pomimo tego że już w pierwszej rundzie poważnie uszkodził rękę. W kolejnym starciu nie sprostał Gustafssonowi, z którym również zapragnął walczyć w parterze. Od tamtej porażki jednak w oktagonie oglądamy innego Jamesa.

Nowozelandczyk, który w wieku czternastu lat rozpoczął treningi bokserskie, niejako wrócił do korzeni. W kolejnych trzech zwycięskich pojedynkach w UFC zdecydowanie rzadziej korzystał ze swojego firmowego obalenia z wybraniem jednej nogi i innych prób przenoszenia walki do parteru. Te Huna uwierzył w swój boks. Jasne, Ricardo Romero, Aaron Rosa i Joey Beltran to nie są rywale z najwyższej półki, co nie zmienia jednak faktu, że Nowozelandczyk w tych starciach zaprezentował się z doskonałej strony.

Szeroki wachlarz bokserski

James ma szybkie i ciężkie ręce, a jego arsenał uderzeń z obu może robić wrażenie. Nowozelandczyka cechuje także świetna praca nóg, dzięki której to on może dyktować tempo pojedynku. Te Huna lubi, do czasu aż poczuje krew, walczyć z kontry – paruje ciosy przeciwnika, ewentualnie przyjmuje na gardę lub robi unik, by potem wystrzelić ze swoimi uderzeniami. Czasami są to pojedyncze proste – Nowozelandczykowi nie robi większej różnicy, którą ręką je wyprowadza (lewą – GIF 1, prawą – GIF 2).

Te Huna vs Beltran Te Huna vs Beltran
GIF 1 i GIF 2

Inne przykłady dobrej pracy jabem z walki z Beltranem na UFC on Fuel TV: Munoz vs Weidman można obejrzeć tutaj – GIF i GIF. Dobra praca prostymi z obu rąk i lekkość ich wyprowadzania są bez wątpienia sporymi atutami Nowozelandczyka, które skutecznie rozbijają plany i założenia taktyczne jego rywali. Warto także zwrócić uwagę, że nie zawsze są to ciosy bite z pełną siłą, Te Huna nie jest typem zawodnika, który w każde uderzenie wkłada maksymalną moc. Umiejętnie je różnicuje, trzymając przeciwnika w niepewności, choć odnotować trzeba, że w pojedynku z Beltranem już w połowie pierwszej rundy złamał lewą rękę, co na pewno nie pozostało bez wpływu na dalszy przebieg walki. Sam zresztą wspomniał potem, że zmuszony był od tego momentu walczyć ostrożniej.

Nierzadko Nowozelandczyk kontruje także kombinacjami ciężkich ciosów uderzanych z mocnym skrętem tułowia (GIF 3) i potężnymi sierpami (GIF 4).

Te Huna vs Beltran Te Huna vs Beltran
GIF 3 i GIF 4

Różnorodność i potencjał arsenału, który do kontrataku wykorzystuje Te Huna, nie pozwala w pełni otworzyć się jego rywalom. Nowozelandczyk nie jest, oczywiście, Machidą i jednak przed skontrowaniem na ogół paruje ciosy z lepszym lub gorszym skutkiem, ale wachlarz uderzeń, którymi może następnie zaskoczyć przeciwnika, jest bardzo bogaty.

Te Huna potrafi też świetnie schodzić z linii ciosu przeciwnika, jednocześnie skracając dystans. Ponownie, Beltran nie jest szczególnie utalentowanym uderzaczem, ale nie umniejsza to uznania, jakie budzić musi praca nóg Nowozelandczyka. W poniższym fragmencie (GIF 5) widać nie tylko dobre uderzenie wyprzedzające Te Huny i zejście z linii ciosu Beltrana, ale też kapitalny timing naszego dzisiejszego bohatera.

Te Huna vs Beltran
GIF 5

Przyspieszenie, balans i.. odsłonięta, podejrzana szczęka

Nowozelandyczk nieustannie balansuje ciałem, znacznie utrudniając pracę swojemu przeciwnikowi, dobry przykład tutaj – GIF. Gdy poczuje krew, dzięki świetnej dynamice, którą dysponuje, przechodzi do natychmiastowego ataku, w którym, generalnie – nie kalkuluje. W ruch idzie najcięższy oręż, jakim dysponuje, a więc przede wszystkim potężne podbródkowe.

Te Huna vs Beltran
GIF 6

W powyższym fragmencie (GIF 6) warto zwrócić uwagę na pracę, jaką wykonuje lewa wirujące ręka Te Huny, która ma za zadanie skupić uwagę przeciwnika oraz po części przesłonić mu wizję, by odpowiednio przygotować uppercuta. Te Huna w tym przypadku próbował aż trzy razy tego ciosu, ale ani razu nie trafił czysto w szczękę Beltrana. Biorąc pod uwagę jego umiłowanie do podbródkowych, trzeba stwierdzić, że Nowozelandczyk czasami nadużywa tej techniki, co może się dla niego źle skończyć w walce z klasowym rywalem. Także, a może przede wszystkim, budzić niepokój musi jego wysoko uniesiona szczęka w momentach, gdy rusza do furiackiego ataku – aż prosi się o to, by ją przetestować. A test taki raczej nie wypadnie pozytywnie, jeśli przypomnieć sobie, że Te Huna lądował na deskach nie tylko w walce z Lombardem, ale także z Pokrajacem czy właśnie Beltranem, który w końcówce drugiej rundy posadził go króciutkim, ledwie dostrzegalnym prostym (GIF 7) po nieudanej próbie podbródkowego Nowozelandczyka.

Te Huna vs Beltran
GIF 7

Nie jest to jedyny przykład tej nagannej maniery – w samej walce z Beltranem Te Huna wielokrotnie demonstrował, że lubi walczyć z wysoko podniesioną głową i prawdopodobnie tylko dobremu balansowi ciała zawdzięcza to, że Joey w którymś momencie go nie ustrzelił. We fragmencie poniżej (GIF 8) Te Huna świetnie unika ciosu Beltrana, trafiając jednocześnie kontrującym prawym, poprawionym następnie błyskawicznym podwójnym lewym (na korpus i na szczękę), ale też w środku akcji przyjmuje krótki prosty Amerykanina, który lekko zachwiał Nowozelandczykiem. Ciosy na korpus zawsze wiążą się ze sporym ryzykiem, bo odsłaniają głowę, a jeśli dodatkowo połączymy to z nawykiem eksponowania szczęki przez Te Hunę, to stwierdzić trzeba, że na pewnym etapie jego kariery w UFC może go to sporo kosztować.

Te Huna vs Beltran
GIF 8

Inny przykład szczęki wystawionej na ostrzał tutaj – GIF.

Te Huna dysponuje fenomenalną dynamiką. Potrafi błyskawicznie doskoczyć z potężnym ciosem (poniższy fragment z walki z Rosą – GIF 9). Kapitalne przyspieszenie w połączeniu z ogromnym atletyzmem czynią z niego zawodnika, który niebawem powinien zacząć dobijać się do czołówki. Tym niemniej, nawet w poniższej akcji widać, że nad odsłanianiem szczęki w momentach swojej szarży musi jeszcze bardzo solidnie popracować.

Te Huna vs Rosa
GIF 9

Ciosy na korpus i kopnięcia

Te Huna praktycznie nie korzysta z technik kopanych – jeśli to robi, są to niemal wyłącznie niskie, na ogół wewnętrzne, kopnięcia, których jedynym celem jest wybicie z rytmu przeciwnika. Nie idzie za nimi żadna poważna siła. Stanowią tylko element przygotowania rywala, ustawienia go na decydującą szarżę Nowozelandczyka. Wysokie kopnięcia czy też choćby kopnięcia na korpus to technika, której Te Huna praktycznie nie stosuje.

Jest jednym z niewielu zawodników, którzy chętnie atakują korpus przeciwnika, zarówno prawym prostym przygotowanym markowanym podwójnym lewym (GIF 10) oraz kombinacją prawy na korpus, lewy na korpus, lewy na szczękę (GIF 11). Bardzo szybka lewa ręka na korpus i potem natychmiast na szczękę to częsta technika stosowana przez Nowozelandczyka – inny przykład znaleźć można odrobinę wyżej (GIF 8), z tym że tam podwójny lewy (korpus, szczęka) poprzedzony był prawym na głowę.

Te Huna vs Beltran Te Huna vs Beltran
GIF 10 i GIF 11

Te Huna często wkłada sporą siłę w ciosy na korpus, co – pomijając fakt, że nieco się wtedy odsłania – daje mu dwie duże korzyści. Po pierwsze i oczywiste – obniża odporność i kondycję przeciwnika, i po drugie – powoduje, że rywal opuszcza ręce, odsłaniając łakomy kąsek dla Te Huny – swoją szczękę.

Boks.. i co dalej?

Jak daleko w UFC ze swoim boksem może zajść James Te Huna? Na pewno szybkie i ciężkie ręce oraz świetna praca nóg mogą go zaprowadzić daleko, tym bardziej, że ofensywne zapasy Nowozelandczyka stoją na solidnym poziomie, więc zawsze może się do nich odwołać. Może martwić fakt, że nie jest mistrzem w bronieniu obaleń, a na plecach nie czuje się dobrze. Niechęć do korzystania z kopnięć może powodować, że z czasem stanie się mocno przewidywalny dla swoich rywali. Tylko dobremu balansowi ciała zawdzięcza też fakt, że od dawna nikt go nie znokautował, co Te Huna stara się mocno ułatwić swoim rywalom, zostawiając podczas ataków swoją szczękę wysoko w górze. Na pewno brakuje mu jeszcze trochę opanowania w momencie, gdy włącza mu się tryb berserkera, choć z drugiej strony, to właśnie jeden z elementów, które decydują o tym, że walki Nowozelandczyka ogląda się z wypiekami na twarzy. Nie każdy musi być wyrachowany jak, nie przymierzając, Georges Saint Pierre.

Dzierżący rekord liczby znaczących ciosów zadanych w jednej rundzie w UFC w kategorii półciężkiej (James w pierwszej rundzie walki z Beltranem zaliczył aż 71 takich ciosów) Nowozelandczyk wyleczył już wszystkie urazy po swoim ostatnim boju i zgłasza gotowość do kolejnego starcia. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, to na początku 2013 roku powinniśmy zobaczyć go po raz kolejny w oktagonie, tym razem z przeciwnikiem z wyższej półki, co wydaje się oczywistością, biorąc pod uwagę, że wygrał ostatnie trzy walki w UFC. Jeśli Te Huna zdejmie z ekspozycji swoją szczękę, to już dzisiaj może stanowić poważne zagrożenie dla niemal każdego zawodnika w kategorii półciężkiej.

…………………………

Pozostałe części cyklu Sierpem:

Nate Diaz: przegląd arsenału
Co na GSP ma Condit

fot. ufc.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 15

  1. Kaczko, porównaj z pierwszą częścią, tym razem jest aż 11-4 na korzyść gifów na stronie w porównaniu z tymi z odnośnika. To spory postęp ;) Jednak wrzucanie większej liczby niż 10 gifów i to jeszcze na stosunkowo niedużej przestrzeni to chyba jednak najkrótsza droga do zamulenia strony..

  2. Bardzo interesujący artykuł – widać, że włożyłeś w to sporo pracy. Jeśli mogę coś zasugerować, to.. uderz w Polskę z tym, nigdzie w polskiej sieci nie ma takich tekstów. I druga rzecz – chętnie bym też przeczytał tego typu analizy bardziej znanych zawodników.

  3. Eri23, nie aspiruję do miana redaktora w innych portalach i wątpię, by i one były zainteresowane – z różnych powodów. Na początku zdarzało mi się czasami przesłać jakiś tekst do takich i owakich portali branżowych, ale zarzuciłem ten niecny proceder ;)

Dodaj komentarz

Back to top button