Technika MMAUFC

Sierpem #65 – Goryl czy Wonderboy?

Techniczna analiza i typowanie doskonale zapowiadającej się walki wieczoru gali UFC Fight Night 130 w Liverpoolu pomiędzy Darrenem Tillem i Stephenem Thompsonem.

Robiący furorę w kategorii półśredniej Darren Till stanie w walce wieczoru liverpoolskiej gali UFC Fight Night 130 przed największym wyzwaniem w karierze, krzyżując pięści z zaprawionym w bojach dwukrotnym pretendentem do pasa mistrzowskiego Stephenem Thompsonem.




Kto wyjdzie obronną ręką z tej interesująco zapowiadającej się konfrontacji dwóch wybornych, ale jakże różnych urzedarzy? Przeanalizujmy…

170 lbs: Darren Till (16-0-1) vs. Stephen Thompson (14-2-1)

Kursy bukmacherskie: Darren Till vs. Stephen Thompson 1.83 – 2.00

Analizę pozwolę sobie podzielić na cztery części. W pierwszych dwóch przyjrzymy się stylom walki, jaki prezentują obaj zawodnicy, by w trzecim spróbować zidentyfikować najważniejsze elementy, które mogą okazać się kluczowe dla przebiegu i rezultatu pojedynku. W ostatnim wskażę swój typ wraz z krótkim uzasadnieniem.

A zatem?

Jak walczy Darren Till?

25-letni Brytyjczyk to potężnie zbudowany, dysponujący doskonałymi warunkami fizycznymi i ciężkimi uderzeniami z każdej kończyny specjalista od Muay Thai – choć nie tego klasycznego. Pochodzący z Liverpoolu zawodnik wzbogacił bowiem swoją grę o dużą mobilność, rewelacyjną kontrolę dystansu i solidny boks.

Potrafi zarówno wywierać presję, czyniąc oktagon klaustrofobicznym dla swoich rywali – i trzeba mu oddać, że zamyka ich na siatce bardzo umiejętnie – jak i kontrować. Najchętniej utrzymuje oponentów na końcach swoich pięści i kopnięć, bo właśnie w tym dystansie czuje się najlepiej, smagając ich głównie lewicą i kopnięciami zakroczną nogą. Tu i ówdzie wejdzie w klincz z jakimś łokciem lub poszuka obalenia, aby zdzielić nieboraków łokciowymi bombami z góry, ale generalnie jest styl opiera się na kontroli dystansu, długich prostych i kopnięciach.

Przyglądając się Tillowi nieco bliżej, możemy zidentyfikować kilka najczęściej stosowanych przez niego technik. Są to: lewy prosty (kros z odwrotnej pozycji), sporadyczny prawy prosty czy też podbródkowy, okrężne kopnięcie zakroczną nogą na każdej wysokości, kopnięcie po przekroku na nogi/korpus, wejście w dystans z łokciem oraz kolana z tajskiego klinczu. Innymi słowy, nie ma tego wiele.

Na pozór zatem styl Brytyjczyk jest nieszczególnie skomplikowany, by nie rzec – ubogi. Jak zawsze jednak – diabeł tkwi w szczegółach…

Rzecz bowiem w tym, że wspomnianą lewicą Darren potrafi atakować na wiele sposobów. A to uderzy prostego przez gardę rywala, a to ciasnego sierpa za jego gardę, a to zaatakuje z dołu. Do tego dochodzi masa kiwek niezwykle aktywną prawicą Brytyjczyka, którą ustawia sobie przeciwników pod mocniejsze uderzenia. Czasami tylko zamarkuje prawego, by wyprowadzić lewego, czasami jednak go wyprowadzi, czasami w pół tempa, czasami w drugie tempo, a czasami w trzecie.

Jeśli dodamy do tego, że posiada doskonałe warunki fizyczne i jest bardzo szybki jak na swoje gabaryty, wówczas zrozumiałe staje się, dlaczego święci takie sukcesy ze swoją lewicą. Jego oponenci nie są przyzwyczajeni nie tylko do masy kiwek, jakie stosuje, ale przede wszystkim do dystansu, z jakiego potrafi ich dosięgnąć.

Uzupełniające wszystko to srogie kopnięcia lewą nogą to kolejny elementy, który oczywiście pomaga Tillowi w szermierce na pięści. Nigdy do końca nie wiadomo, czy wyprowadzi lewego prostego, czy może okrężne kopniecie – a jeśli to ostatnie, to na korpus czy głowę?

Innym słowy, na papierze dużo tego nie ma, ale mnogość sposobów, na jakie ustawia sobie rywali pod rzeczone ataki, a także delikatne – ale piekielnie istotne – różnice w ich wyprowadzaniu wespół z dużą mocą, z jaką to robi, czynią z niego zawodnika trudnego do rozczytania i niezwykle niebezpiecznego.

Przyjrzyjmy się na kilku przykładach, jak Brytyjczyk potrafi ustawiać sobie rywali pod swoją firmową lewicę…

Powyżej dwie akcje zakończone krosem na szczękę Nicolasa Dalby’ego i Jessina Ayariego. Na obu elementem wspólnym jest też zdobycie dominującej pozycji przez Darrena Tilla przed wyprowadzeniem ataku – czyli zajście na zewnątrz do wykrocznej nogi klasycznie ustawionych rywali.

Inaczej wygląda jednak sama egzekucja. Na obu przykładach Till nie atakuje co prawda w pierwsze tempo, ale na pierwszym drogę do szczęki Duńczyka toruje sobie poprzez unieruchomienia jego lewicy. Z kolei w starciu z Niemcem lewicę poprzedza tylko szybką kiwką prawym.

Powyżej z kolei dwa przykłady ataków lewicą w różne tempo – tym razem z odwrotnie ustawionym Bojanem Velickovicem. Na pierwszym z nich Brytyjczyk atakuje w półtora tempa, tylko odrobinę opóźniając wyprowadzenie lewicy po tym, jak standardowo kiwnął prawą. Wystarcza jednak, aby dosięgnąć szczęki zaskoczonego Serba, który próbuje kontrować prawym sierpem – nic z tego jednak nie wychodzi, bo Till nie wpada w półdystans, pozostając poza obszarem rażenia przeciwnika.

Na drugim przykładzie atakuje natomiast w drugie tempo, markując wcześniej lewicę. Cios ponownie dochodzi. Zwracam uwagę na rozciągniętą sylwetkę Brytyjczyka, który robi pełen użytek ze swojego ogromnego zasięgu, wychylając się mocno razem z ciosem. Nie za mocno jednak! Nie wpada w półdystans, błyskawicznie odchylając się przed kontrami Velickovica, które prują powietrze.

Z kolei na powyższych przykładach Darren Till kompletnie zostawia na uboczu prawicę, atakując w drugie tempo lewicą (pierwsza animacja) oraz próbuje ustawiać sobie rywala szybkim lowkingiem, następnie szukając tajskiego klinczu po wyprowadzeniu lewego prostego (druga animacja).

Nie muszę oczywiście dodawać, że szarże takie jak zaprezentowana na pierwszym przykładzie, w starciu ze świetnie czującym się w kontrze Wonderboyem będą bardzo ryzykowne.




Tutaj natomiast widzimy, jak Till miesza ciasne lewe sierpowe z lewymi prostymi, czyli zmienia trajektorię prowadzenia ciosu, zaskakując Donalda Cerrone.

Jak wspominałem, od czasu do czasu Goryl, bo taki od niedawna nosi przydomek Till, zaprzęga jednak do działania prawicę, nie wykorzystując jej tylko i wyłącznie w charakterze kiwek. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal stanowi ona przede wszystkim przygotowanie artyleryjskie pod lewicę.

Powyżej dwa przykłady ataku 1-2 w wykonaniu Darrena Tilla – choć raczej z uwagi na natychmiastowo podążającą za prawicą lewicę jest to raczej 12. Na pierwszym przykładzie zwracam przede wszystkim uwagę na pracę na nogach Brytyjczyka. Czaruje prawicą, by następnie doskonale zamknąć przestrzeń próbującemu uciekać do boku Bojanowi Velickovicowi i ostatecznie posłać go na deski. Jednocześnie unika odchyleniem kontry, zachowując bezpieczną odległość – ot, kolejny przykład świetnego zarządzania dystansem.

Na drugim przykładzie początek końca Donalda Cerrone. Brytyjczyk zachodzi jego wykroczną nogę, odpalając szybkie 12 – i tym razem mierząc odrobinę niże, bo na tym etapie walki rozczytał już dobrze grę regularnie nurkującego pod tego rodzaju atakami Kowboja.

Skoro zaś mowa o zamykaniu na siatce, o którym wspomniałem wyżej, przyjrzyjmy się – już bez omawiania – bliżej drugiej z zaprezentowanych powyżej akcji. Cerrone oczywiście nie jest szczególnie chyżonogim zawodnikiem, ale na poniższej animacji dobrze widać, jak Till utrzymuje Amerykanina na siatce, poruszając się równolegle do niego.

Reprezentant liverpoolskiego Team Kaobon najchętniej bije się oczywiście na długim dystansie, wykorzystując tam swoje świetne warunki fizyczne, ale jako zawodnik mający za sobą lata praktyki Muay Thai tu i ówdzie poszuka również tajskiego klinczu, by rozpuścić kolana. Czyni to albo poprzez przepuszczenie ataku wpadających weń rywali i próbę złapania tajskiej klamry, albo tak, jak widać poniżej – czyli nie w kontrze na uderzenia przeciwnika, ale z własnej inicjatywy, przechodząc do klinczu z uderzeń.

Na obu powyższych przykładach z walki z Nicolasem Dalbym Darren Till chwyta kark rywala po wyprowadzeniu lewicy – na pierwszej animacji z własnej inicjatywy, na drugiej – w kontrze.

Wspomniałem wcześniej o ciągotkach Darrena Tilla do korzystania z kontr. O ile na ogół to Brytyjczyk wywiera presję i najczęściej sam inicjuje ataki, to zdarza się, że presja stanowi dla niego tylko środek na sprowokowanie przeciwnika do wyprowadzenia ataku – wtedy przepuszcza go, odpowiadając najczęściej swoją firmową lewicą z zejściem pivotem do lewej. Bliźniaczo podobnie do… Conora McGregora.

Podobieństwo widać gołym okiem. Na obu powyższych akcjach to Brytyjczyk jest stroną nacierającą, niejako wymuszając na poszukującym przestrzeni Ayarim atak z ciosami. Gdy ten nadchodzi, Till przepuszcza ciosy i odpowiada soczystym lewym.

Wspomnianego lewego w charakterze kontry Goryl lubi też zaprzęgać w charakterze podbródka – tak czynił regularnie w konfrontacjach z ochoczo nacierającym Nicolasem Dalbym oraz chętnie nurkującym pod ciosami Donaldem Cerrone.

Darren Till idealnie wymierzonym lewym z dołu posyła na deski szarżującego Nicolasa Dalby’ego. Na drugim przykładzie jeszcze jedna tego rodzaju próba z wielu, jakie podjął w tamtej potyczce Brytyjczyk.

Jeśli natomiast chodzi o kopnięcia Tilla, to najczęściej odpala lewą nogę, atakując okrężnie na głowę lub korpus, ewentualnie lowkingiem. Rzadziej korzysta natomiast z kopnięć prawą nogą po przekroku – czy to na korpus (druga akcja poniżej), czy też lowkingiem.

Gdy z kolei uda mu się unieruchomić rywala blisko siatki, Brytyjczyk uwielbia odpalać soczystego łokcia, wpadając w klincz – i trzeba mu oddać, że czyni to niezwykle sprawnie i dynamicznie. W dotychczasowych pięciu walkach pod sztandarem UFC zdołał wyrządzić rywalom sporo obrażeń tego rodzaju akcjami.

Generalnie jego praca łokciami stoi na wysokim poziomie – także, gdy znajdzie się na górze w parterze. Jest gibki, elastyczny, uderza z dużą mocą.




Kończąc tę krótka charakterystykę Darrena Tilla, warto też wspomnieć o jego niebywałej pewności siebie, widocznej także w oktagonie. Brytyjczyk chętnie ostentacyjnie daje rywalom do zrozumienia, że niewiele robi sobie z ich uderzeń, co jak najbardziej może działać na nich deprymująco.

Podsumowując, Darren Till to posiadający solidne fundamenty, dobrze poukładany kickboksersko zawodnik. Jest w pełni wiadomy swoich mocnych stron i bardzo inteligentnie miesza nieszczególnie bogaty – choć różniący się detalami – arsenał oktagonowy, czym sieje spustoszenie w szeregach obronnych oponentów.

Rzućmy teraz pokrótce okiem na Wonderboya

Jak walczy Stephen Thompson?

Amerykanin również zdecydowanie preferuje walkę w stójce, ale tam prezentuje zupełnie odmienne – choć w niektórych aspektach jednak podobne – podejście.

W przeciwieństwie do Darrena Tilla Stephen Thompson potrafi walczyć z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej – nie mając też żadnych problemów ze zmienianiem ich w locie.

O ile Brytyjczyk od czasu do czasu zainicjuje klincz czy wejdzie w półdystans, Amerykanin jak ognia wystrzega się tych płaszczyzn, robiąc zawsze, co w jego mocy, aby utrzymać dystans kickbokerski – czyli mieć rywali na końcach swoich pięści i szczególnie kopnięć. Tak wyraźna preferencja do zachowania długiego dystansu wymaga oczywiście od niego niebywałej pracy na nogach i masy kiwek, które zniechęcają rywali do przedzierania się do półdystansu. I oba te elementy Wonderboy opanował do perfekcji.

Kolejna fundamentalna różnica między oboma polega na ich arsenale – ten Stephena jest bez porównania bogatszy. Amerykanin potrafi atakować z obu pozycji ciosami prostymi z obu rąk, tu i ówdzie wplatając sierpa, a do tego jego wachlarz kopnięć jest przebogaty – z obu nóg.

W przeciwieństwie do Brytyjczyka, który jest swego rodzaju snajperem, czając się na pojedyncze uderzerzenia – ewentualnie dwu-uderzeniowe kombinacje – Amerykanin chętnie atakuje dłuższymi kombosami, które czasami kończy kopnięciami na głowę.

Uwagę zwraca nie tylko jego doskonała kontrola dystansu i świadomość oktagonu – rozumiana jako umiejętność utrzymywania walki na jego środku, unikania przyszpilenia do siatki – ale też niebywała szybkość i refleks. Lata w kickboxingu i kempo robią swoje. Pomimo 35 lat na karku Wonderboy nadal zachwyca przyspieszeniem i precyzją – choć nie jest zawodnikiem, który uderza szczególnie mocno. W jego poczynaniach widać wyraźne pozostałości punktującego stylu walki. Rzecz jednak w tym, że precyzja – szczególnie przy uderzeniach, których nie widać – czasami potrafi zdziałać nie mniejsze cuda niż ciężkie ręce.

W grze Amerykanina kluczową rolę odgrywają oczywiście kopnięcia – przede wszystkim przednią nogą, bardzo często z odwrotnej pozycji.

Kopnięcie boczne w kontrze na atak rywala – tu Jorge Masvidala – żaden problem! Stephen Thompson pozostaje poza zasięgiem rażenia przeciwnika, jednocześnie potrafiąc dzięki swojej elastyczności i szybkości błyskawicznie zastopować natarcie Gamebreda.

Wonderboy uwielbia mieszać ataki kopnięciami bocznymi na korpus z bocznymi i zakręcanymi w ostatniej chwili na głowę – odrobinę na modłę tych brazylijskich.

Powyżej dwie akcje, które wykonał jedna po drugiej. Na początku (pierwsza animacja) będąc jak zawsze ustawionym niemal bokiem, zahipnotyzował Masvidala prawą ręką, by następnie skarcić go zupełnie niesygnalizowanym kopnięciem bocznym na korpus. Kilka sekund później (druga animacja) zmienił cel ataku – wyprowadził dokręcone kopnięcie na głowę, którego Jorge co prawda uniknął, ale… ponowienie – tym razem boczne na głowę – weszło czysto.

Bliźniaczo podobną akcję – tj. mieszanie kopnięć na korpus z tymi na głowę – widzieliśmy w starciu Wonderboya z Johnym Hendricksem.

Thompson najpierw zdzielił Hendricksa kopnięciem bocznym na schaby, by następnie bliźniaczo podobnie zainicjować kolejne kopnięcie – ale teraz skończyło się na ataku na głowę, którego Bigg Rigg kompletnie się nie spodziewał.

Z kolei na drugim przykładzie rzadziej przez Wonderboya stosowane klasyczne kopnięcie okrężne zakroczną nogą na głowę – jednak przy wszystkich cudach, jakie wyprawia z technikami nożnymi, także takie klasyczne kopnięcie może okazać się zaskakujące.

Jak widać na powyższych przykładach, Thompson uwielbia bujać się na lewo i prawy, skracać dystans i go zwiększać, stosować masę kiwek i przyruchów czy nawet przyzwyczajać rywali do pewnych schematów, by następnie je łamać.

Pomimo tego, że największe spustoszenie sieją jego kopnięcia, to nie sposób zapomnieć o jego rękach. Te bowiem również bywają piekielnie niebezpieczne. Przyjrzyjmy się kilku ulubionym akcjom Wonderboya.

Poniżej dwa przykłady błyskawicznych ataków krótkimi kombinacjami w wykonaniu Stephena – z obu pozycji.

Gdy Stephen zaczyna rytmicznie przeskakiwać z nogi na nogę, wiadomo, że zaraz wystrzeli – i tak też dzieje się na pierwszym przykładzie. Ustawiony odwrotnie, błyskawicznie skraca dystans, najpierw markując prawego na górę, potem wyprowadzając krótkiego – raczej służącego zmyłce niż wyrządzeniu obrażeń – lewego, by zakończyć kombo mocnym prawym, o którego tak naprawdę od początku chodziło.

Na drugim przykładzie wyprowadza atak z klasycznej pozycji – prawy na korpus, lewy na głowę i prawy na głowę.

Zaprezentowane powyżej (i poniżej) ciosy nie są szczególnie mocne – ale przez to bardzo szybkie, a do tego precyzyjne. Jak natomiast wspominałem, mieszanka szybkości i precyzji może stanowić gargantuiczne zagrożenie.

Wonderboy chętnie atakuje też krosem z odwrotnej pozycji, którego przygotowuje sobie najczęściej na dwa sposoby. Oto one.

Na pierwszym przykładzie Thompson „urabia” sobie Masvidala pod lewego podwójnym prawym – na głowę i korpus. Nie stoi oczywiście za nimi żadna moc, ale są piekielnie szybkie, okupując uwagę rywala, zaskoczonego następnie lewym, przy wyprowadzaniu którego Wonderboy zdobywa pozycję dominującą, zachodząc wykroczną nogę Masvidala. Zwracam też uwagę na standard u Thompsona – czyli unikanie wpadania w półdystans.

Z kolei na drugim przykładzie Stephen czaruje prawicą, by drogę do lewicy utorować sobie przytrzymaniem/zbiciem przedniej ręki Masvidala. Po wyprowadzeniu ataku błyskawicznie odskakuje, unikając kontry. Ot, kolejny punkt na jego koncie.




Czasami jednak Wonderboy kończy kombinacja kopnięciami – które na ogół są już dla rywali niedostrzegalne, a przez to bardzo niebezpieczne.

Krótkie kombinacje pięściarskie – w charakterze zasłony dymnej pod wieńczące je kopnięcie na głowę – Stephen Thompson zaprzęga do działania bez względu na ustawienie swoich rywali. Próbował ustrzelić w ten sposób zarówno klasycznie ustawionego Jorge Masvidala, jak i mańkuta Johny’ego Hendricksa.

Od tego rodzaju akcji rozpoczął zresztą w 2012 roku swoją przygodę z UFC, nokautując Dana Stittgena.

Wracając natomiast do akcji pięściarskich… W starciu z Jorge Masvidalem Stephen Thompson błysnął taką akcją:

Na czym polega trik? Zwróćcie uwagę na lewicę Wonderboya, którą markuje atak na głowę na samym początku – na co daje się nabrać Gamebred, próbując swoją prawicą zbijać niewyprowadzony nigdy przez rywala cios. Ba, w charakterystycznym dla siebie stylu – dawno już rozczytanym przez Stephena – unosi też wykroczną nogę, co okrutnie ogranicza jego mobilność czy zdolność do zwrócenia się w kierunku przeciwnika. Będąc już w dystansie, Thompson schodzi zatem do prawej i z bocznego kąta posyła na deski kompletnie zaskoczonego i wyprowadzonego w pole Masvidala. Majstersztyk!

Grzechem oczywiście byłoby, gdyby obdarzony tak niesamowitą szybkością zawodnik jak Thompson nie zaprzęgał jej do boju w celach kontrujących. I jak najbardziej to czyni.

Na obu powyższych akcjach Wonderboy zaprasza Hendricksa do ataku – na co ten ostatni daje się skusić. Inkasuje jednak trzy świetne prawe z odejściem, które stanowi ulubioną technikę kontrującą Thompsona.

Na koniec warto wspomnieć, że również i Thompson dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, robiąc z nich – i swojej dynamiki – kapitalny użytek. Nie jest może tak ostentacyjnie pewny siebie w oktagonie jak Darren Till, ale cechuje go niebywały spokój i opanowanie. Bez względu na okoliczności nigdy nie traci chłodnej głowy.

Konfrontacja – kluczowe elementy

Dystans kickbokserski vs. półdystans/klincz/parter

Jak wspominałem, obaj zawodnicy uwielbiają utrzymywać długi kickbokserski dystans – Wonderboy głównie do punktowania, Goryl do polowania na rozstrzygające uderzenie.

Jednak gargantuiczne doświadczenie Amerykanina w tego rodzaju walce, jego znacznie bogatszy arsenał – z obu pozycji potrafi atakować na wiele różnych sposobów – oraz przewaga szybkościowa, którą prawdopodobnie będzie miał po swojej stronie, to właśnie jego każą widzieć w roli faworyta, jeśli pojedynek będzie toczył się na środku oktagonu. O nokaut na młodzianie będzie co prawda bardzo ciężko, bo Till udowodnił, że szczękę ma solidną, ale Wonderboy w preferowanym przez siebie dystansie ma po prostu więcej do zaoferowania. Jeśli zatem Till nie zmusi go do walki ze wstecznego – i to solidnego wstecznego, bo nie jest żadnym sekretem, że Thompson lubi walczyć z kontry, pod delikatną presją ze strony rywali – wówczas czekają go problemy.

Oczywiście, nawet w tym dystansie Brytyjczyk będzie pozostawał groźny i absolutnie nie sposób wykluczyć, że znajdzie jakąś najprawdopodobniej lewicę, aby ustrzelić Amerykanina – może w kontrze? – ale biorąc pod uwagę historię obu zawodników, trudno jednak nie faworyzować w tej przestrzeni Stephena Thompsona.

Bez względu na powyższe, warto mieć świadomość, że fakt, iż Till nie mierzył się dotychczas z zawodnikiem pokroju Thompsona, ergo – nie pokazywał umiejętności potrzebnych na jego pokonanie – nie znaczy, że ich nie posiada. Swego czasu wszyscy gremialnie skreślali TJ-a Dillashawa w konfrontacji z Renanem Barao czy Rose Namajunas w potyczce z Joanną Jędrzejczyk. A okazało się, że zwycięzcy byli stylistycznymi koszmarami dla pokonanych, potwierdzając to dwukrotnie.

Kto wie zatem, czy jeśli Till nie zacznie inteligentnie wywierać presji, przebijając się przez na ogół nieszczególnie mocne ciosy Thompsona, nie dopadnie go z jakąś lewicą? Ba, może zdoła przewrócić i rozbić w pył łokciami z góry?

Tym niemniej, na papierze sprawa jest nieskomplikowana – Brytyjczyk musi stronić od kickbokserskiego boju z Amerykaninem, który zjadł na tym elemencie zęby i zbudował karierę.

Nie znaczy to jednak, że Goryl nie będzie miał nic do zaoferowania w tym dystansie. Sposób na chyżonogiego zawodnika – a konkretnie Lyoto Machidę – lata temu pokazał już Mauricio Shogun Rua

Niskie kopnięcia i kopnięcia na kolano

Właśnie… Obaj zawodnicy walczą w szerokim ustawieniu – szczególnie Wonderboy – co z jednej strony utrudnia dosięgnięcie ich szczęki bez narażenia się na kontrę, ale z drugiej powoduje, że ich wykroczna noga bywa podatna na niskie kopnięcia. To bowiem zawsze ostatnia część ich ciała, która pozostaje w strefie rażenia, gdy utrzymują swój preferowany kickbokserski dystans.

Zarówno Thompson, jak i Till byli jeszcze niedawno mocno okopywani przez swoich rywali. Tego pierwszego chętnie nękał niskimi kopnięciami Jorge Masvidal, tego drugiego – Bojan Velickovic.

Jednym z kluczowych elementów taktyki Jorge Masvidala był ostrzał Stephena Thompsona niskimi kopnięciami oraz…

…kopnięciami na kolano Wonderboya – a to z uwagi na jego ustawienie mocno narażone na ataki.

Rzecz jednak w tym, że z czasem Wonderboy zaczął tego rodzaju próby Gamebreda karcić kontrami.

Tym niemniej, jeśli któryś zawodnik z dwójki Till i Thompson może zagrozić rywalowi lowkingami, to jest to zdecydowanie Brytyjczyk. Kopie znacznie mocniej, ma duży zasięg, a do tego twardą szczękę na okoliczność kontr Wonderboya.

Lowkingi Amerykanina nie są szczególnie mocne – raczej nimi punktuje niż zadaje obrażenia. A ponadto Goryl wydaje się zawodnikiem, którego okopać nie będzie już tak łatwo, jak swego czasu czynił to Bojan Velickovic – ale o tym za chwilę…

Progres Tilla – w walkach i między nimi

Tego elementu nie sposób zmierzyć – i bardzo trudno go oszacować. Jako nadal bardzo młody zawodnik – ma dopiero 25 lat – liverpoolczyk rozwija się z walki na walkę. W niedzielę może wejść do oktagonu z nowym zestawem umiejętności – i bez luk, które widoczne były wcześniej.

Przed starciem z Kowbojem notorycznie wypominano Tillowi, że okrutnie okopał jego wykroczną nogę znacznie słabszy od Amerykanina zawodnik pod względem technik nożnych – czyli Velickovic. Jak się okazało w oktagonie – Brytyjczyk wyciągnął wnioski z tamtej potyczki, karcąc Cerrone za każdą próbę lowkinga!

Donald Cerrone w starciu z Darrenem Tillem nie mógł liczyć na ani jednego „darmowego” lowkinga – przy każdej próbie Brytyjczyk odpowiadał ciosami, próbując jednocześnie przechwycić nogę Amerykanina.

Z kolei w potyczce z Jessinem Ayarim Goryl zmienił swoją taktykę w trakcie walki. Na początku bowiem Niemiec każdą niemal próbę krosa w wykonaniu Brytyjczyka wykorzystywał, aby zdzielić go lewym sierpem w kontrze.

Na obu przykładach powyżej Till nie trafia lewicą, ale inkasuje lewego sierpa w kontrze od Ayariego. Do czasu jednak…

Szybko bowiem Brytyjczyk wprowadził poprawki, po wyprowadzeniu ataku cofając głowę czy też nurkując – wiedział już bowiem dobrze, że Niemiec będzie czaił się z kontrującą lewicą.

Z kolei Cerrone sprawił Tillowi innego rodzaju problem niż Ayari. Nie kontrował – ale bardzo dobrze nurkował pod lewicą Brytyjczyka, który notorycznie pruł powietrze, nawet dokonawszy drobnych poprawek.

Kowboj na początku regularnie nurkował pod ciosami Goryla, od czasu do czasu strasząc go też obaleniem.

Co więc zrobił młodzian? Czytelnicy, którzy mieli okazję zapoznać się z moją analizą po tamtej walce – szczegóły tutaj – wiedzą doskonale. Otóż – Brytyjczyk wyprostował Amerykanina. Mógł to zrobić frontalami, ale to nie jest technika, którą sobie upodobał. Wybrał podbródki.

Gdy Till zaczął ostrzeliwać Cerrone ciosami z dołu w odpowiedzi na obniżanie pozycji przez Amerykanina, dla tego ostatniego był to początek końca. Przestał nurkować, a wtedy Brytyjczyk dopadł go swoimi firmowymi krosami i ostatecznie ubił.

Jak zatem widać, Darren jest zawodnikiem, który nie tylko rozwija się między walkami, ale też potrafi dokonać niezbędnych poprawek w trakcie pojedynku. Oczywiście – rozczytanie Thompsona będzie piekielnie trudne, ale… nie sposób przecież wykluczyć scenariusza, w którym Till na okoliczność konfrontacji z Wonderboyem doda do swojego arsenału, powiedzmy, lowkingi na wysokości łydki. A kilka takowych jak najbardziej może okrutnie ograniczyć mobilność Amerykanina.

Generalnie – chcę zaznaczyć, że jeśli pewnych technik nie widzieliśmy jeszcze w arsenale liverpoolczyka, nie musi to automatycznie oznaczać, że ich nie posiada.




Kontry na kopnięcia

Wspominałem wyżej, że Brytyjczyk w potyczce z Cerrone kontrował ciosami każdą niemal próbę lowkinga w wykonaniu Kowboja. To oczywiście nie wszystko, bo Till bardzo chętnie kontruje też inne techniki nożne zaprzęgane do działania przez jego rywali.

Na obu przykładach powyżej Brytyjczyk czeka na atak Dalby’ego, w tempo skracając dystans i karcąc go soczystym lewym.

Oczywiście, Nicolas Dalby to nie Stephen Thompson, ale biorąc pod uwagę, że techniki nożne to esencja gry Amerykanina, już delikatne choćby ich ograniczenie – na przykład właśnie za pomocą jakiejś celnej kontry czy okopania jego nóg – może mocno wpłynąć na występ Wonderboya.

Szarże Wonderboya kluczem do zwycięstwa Goryla?

Jeśli wrócicie do przykładów, w których omawiałem krótkie i dynamiczne kombosy Thompsona, to poza jego szybkimi rękami i nogami dostrzeżecie coś jeszcze – nieruchomą głowę. Amerykanin nie jest bokserem. Jego oktagonowa gra polega na mobilności rozumianej niemal wyłącznie jako praca na nogach – a nie balans tułowiem czy ruchoma głowa.

Gdy rusza z ostrą szarżą, trudno go co prawda ustrzelić, bo jest piekielnie szybki, ale jeśli ktoś może tego dokonać, to jest to prawdopodobnie właśnie Till – z uwagi na swoje ciągotki do kontr, świetną kontrolę dystansu oraz gabaryty.

Jeśli jednak Darren nie skarci raz na jakiś czas rywala przy okazji jego ataków, wówczas może mieć problemy…

Powyżej Jessin Ayari – znacznie wolniejszy i mniejszy od Stephena Thompsona zawodnik – dosięga Darrena Tilal w krótkiej szarży. Na drugim przykładzie jest tego bliski Donald Cerrone, który pod względem pracy na nogach stoi o dwa poziomy niżej niż Wonderboy.

Innymi słowy, Till nie może pozwolić Thompsonowi na tego rodzaju akcje – czy będzie w stanie karcić wówczas Amerykanina? To się dopiero okaże, bo można wskazać zarówno przesłanki sugerujące, że tak będzie, jak i dokładnie odwrotne.

Nisko opuszczone ręce Tilla

Od razu zaznaczę, że biorę pod uwagę, iż Brytyjczyk na okoliczność niedzielnej walki jednak uniesie ręce odrobinę wyżej – wbrew swojemu stylowi. Biorąc bowiem pod uwagę kaliber rywala, z jakim się mierzy, a przede wszystkim jego oktagonową grę pełną niesygnalizowanych, piekielnie szybkich kopnięć, defensywa oparta tylko i wyłącznie na refleksie i kontroli dystansu może się dla zawodnika z Liverpoolu źle skończyć. Jeśli można uzupełnić ją o gardę – ewentualnie uniesienie rąk na poziom klatki piersiowej, aby mogły szybciej przejść do gardy – warto to zrobić.

W przeciwnym bowiem razie…

Nicolas Dalby to żaden Stephen Thompson, ale pod względem gry nożnej najbardziej zbliżony do Amerykanina były przeciwnik Darrena Tilla. Regularnie mieszał kopnięcia na nogi i korpus z tymi na głowę. Na pierwszym przykładzie widzimy, jak smaga Brytyjczyka wewnętrznym lowkingiem, by następnie zaatakować na górę – świeży Till nie unosi rąk, ale świetnie się odchyla.

Druga animacja wygląda już nieco inaczej – Darren nie inkasuje kopnięcia na głowę, ale jak najbardziej zostaje oszukany. Po pierwszym lowkingu spodziewa się bowiem kolejnego, znów unosząc wykroczną nogę – a zamiast tego Duńczyk atakuje na głowę, co wyraźnie zaskakuje Brytyjczyka. Na jego szczęście jednak Dalby nie był w zasięgu.

Przyznam szczerze, że powyższe akcje dają naprawdę wiele do myślenia w kontekście potyczki Tilla ze Stephensem. Jeśli Dalby był w stanie kilka razy cię oszukać – co zrobi taki magik technik nożnych jak Wonderboy? Wiadomo, Till bił się z Duńczykiem ponad dwa lata temu, na pewno się rozwinął – i tak dalej… Czy jednak na tyle, by nie dać się oszukać szczwanemu lisowi Thompsonowi?

Ba, czy rzeczywiście odrobinę podniesie w ogóle ręce? Czy może przepełniony dumą pozostanie przy swoim stylu walki, opierając defensywę na refleksie i pracy na nogach?

Tym razem Dalby trafia czysto – zmęczony już w trzeciej rundzie Till spodziewał się lowkinga, uniósł nogę, gardy standardowo zabrakło – i dostał na głowę.

Thompson również oczywiście stroni od gardy, ale to styl, do którego przywykł, walcząc tak od 15. roku życia. Till powinien zatem mieć się na baczności, jeśli w niedzielę wyjdzie z rękami na poziomie bioder…

Nie znaczy to oczywiście, że Wonderboy jest nie do zdjęcia

Presja Tilla

W temacie taktyki, jaką wniesie do oktagonu młodzian, nie ma zgodności. Thompson spodziewa się agresywnego nastawienia ze strony rywala, ten natomiast w jednym z ostatnich wywiadów stwierdził jasno, że musiałby być głupcem, gdyby przeciwko rywalowi o charakterystyce Wonderboya decydował się na jakieś szalone szarże.

Tym niemniej, do takowych może zostać zmuszony, bo jeśli pojedynek zbyt długo toczył będzie się na środku oktagonu, frustracja Brytyjczyka może się pogłębiać – a to ona jest często motorem napędzającym nadmierną agresję.

Rzecz w tym, że… kto wie, czy jednak nie jest to dobry sposób na Thompsona! Nie mówię może o kompletnie nieprzygotowanych, furiackich atakach, ale mocna presja, wsparta zamykaniem przestrzeni Amerykaninowi czy to za pomocą pracy na nogach czy uderzeń z obu stron jak najbardziej może okazać się dla niego problematyczna. Nawet jego dopadnie zmęczenie, jeśli zmuszony zostanie do ciągłej walki z mocnego wstecznego.

Nie zapominajmy, że największe sukcesy Jorge Masvidal notował w drugiej i trzeciej rundzie, gdy właśnie wydawał się powiedzieć sobie w myśli: „A chuj z tym!”, ruszając ostro do przodu. Tu i ówdzie zainkasował oczywiście kontrę, ale dosięgnął Wonderboya kilkoma dobrymi ciosami. Ba, Stephen chwilami wręcz chaotycznie próbował wydostać się z potrzasku – czyli położenia, w którym za sobą ma już tylko siatkę, co okrutnie przecież ogranicza jego grę.

Zirytowawszy się, Gamebred zaatakował ostrzej – i z niezłym skutkiem. Powyżej dosięga Wonderboya dobrym lewym, przerywając jego próbę firmowej kontry prawym. O, tej poniżej z walki z Patrickiem Cote.

Zasięg Tilla jest natomiast znacznie większy od zasięgu Masvidala – i, jak wspominałem wcześniej, potrafi on świetnie zamykać rywalom przestrzeń. Nie gania ich – porusza się równolegle, odcinając im drogi ucieczki. Jeśli Stephen zawaha się i spędzi plecami do siaki o milisekundę zbyt długo, może czekać go los Cerrone (poniżej)…




Walka w Liverpoolu

Darren Till sprawia wrażenie człowieka, który jest pewny siebie i pewny swoich możliwości – w głębi serca, nie tylko na pokaz. Będzie to jednak dla niego zdecydowanie największa walka w karierze. Pierwsza historyczna gala w Liverpoolu. Wszystkie oczy zwrócone na niego. Niby próbuje zdejmować z siebie presję, chwaląc Thompsona oraz nie wykluczając scenariusza, w którym to jednak Amerykanin kończy z ręką na górze, ale… Wiadomo – musi. Dla Liverpoolu, dla scousersów, dla Dany White’a, który pojawi się pod oktagonem.

Owszem, pierwszy poważny test – walkę wieczoru z Donaldem Cerrone – zdał z wyróżnieniem, ale ranga i otoczka tamtej gali były zupełnie inne, mniejsze. A i Kowboj, jak teraz wiemy, nie był wówczas w szczytowej formie, więcej czasu spędzając przed walką na scenie filmowej niż na sali treningowej.

Niby zatem rankingowo to Wonderboy ma więcej do stracenia, ale nie ulega wątpliwości, że to na Gorylu ciąży większa presja w związku z walką w swoim mateczniku i nadziejami, jakie maja wobec niego UFC i cały świat MMA.

Klasa rywali Tilla?

Jeśli przyjmiemy, że Donald Cerrone – naturalny lekki! – miał w Gdańsku słaby dzień, jakich miewał w karierze mnóstwo, okaże się, że CV Darrena Tilla zdecydowanie nie zachwyca. W miarę pewnie wypunktował Bojana Velickovica i Jessina Ayariego, ubił Wendella Oliveirę, ledwie zremisował z Nicolasem Dalbym. To nie są nazwiska na poziomie porównywalnym ze Stephenem Thompsonem. W żadnym stopniu.

Goryl miał w każdej z tych walk momenty dominacji totalnej, fragmentami błyszczał, ale na przestrzeni 15 minut jego występy były po prostu porządne, solidne, przyzwoite – ale w żadnej mierze nie spektakularne czy wyjątkowe.

Klincz i parter

Będę szczerze zdziwiony, jeśli Amerykanin poszuka zwarcia czy obalenia. To nie jego styl – zupełnie. Natomiast Darren Till? Tutaj robi się ciekawie…

Powiedzmy sobie wprost – grzechem byłoby, gdyby Brytyjczyk nie poszukał obalenia czy szczególnie klinczu. W zwarciu jest bowiem znacznie sprawniejszym zawodnikiem od Thompsona, dysponując też mocnym tajskim klinczem oraz ostrymi łokciami, z których chętnie robi użytek. Podobnie ma się sprawa w parterze. Jeśli zdołałby położyć Wonderboya na plecach, Amerykanin znalazłby się w ogromnych tarapatach.

Wydaje się, że także od strony siłowej przewaga należeć powinna do Tilla, co może pomóc mu w bojach klinczerskich.

Innymi słowy, nawet jeśli Till będzie mniej lub bardziej rozstrzeliwany w dystansie, cały czas będzie posiadał drogę do zwycięstwa – wyboistą i krętą, bo dopadnięcie Thompsona w półdystansie, unieruchomienie go na siatce czy położenie na plecach to zadania piekielnie trudne – ale nie niemożliwe.

„Przebieg” Thompsona

Nie ulega żadnej wątpliwości, że Darren Till nie osiągnął jeszcze swojej maksymalnej formy – będzie poprawiał się z walki na walkę i proces ten jest nieunikniony. Jeśli nie doskwierają mu żadne kontuzje, o których nie wiemy, do oktagonu wejdzie w niedzielę jako lepszy zawodnik niż ostatnio.

W przypadku Stephena Thompsona pewne jest jedno – lepszy nie będzie. To ukształtowany, 35-letni już zawodnik, który pomimo niewątpliwego talentu, jakim dysponuje, nie wzbogaci nagle swojej gry o nowe, przełomowe elementy. Może co najwyżej utrzymać dotychczasową formę, ale… Ale nie sposób wykluczyć, że jednak długa kariera i masa kontuzji kolan, których w jej trakcie doznał, zaczną odciskać swoje piętno na jego dyspozycji. Na refleksie, szybkości, odporności, może kondycji.

Till jest na fali wznoszącej, Thompson próbuje zachować status quo.




Typowanie

Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie – błądzi każdy, kto nie ma wątpliwości co do zwycięzcy tego pojedynku. Typujemy bowiem na podstawie przeszłości – a dane z przeszłości, czyli walk obu zawodników, nie dają jasnej odpowiedzi na pytanie o faworyta.

Na ich podstawie możemy jednak wysnuć pewne wnioski, które starałem się przedstawić wyżej. W telegraficznym skrócie w odniesieniu do osoby Darrena Tilla można skwitować je słowami: „Jeszcze nic nie widziałem”.

Brytyjczyk posiada niewątpliwy talent, widać u niego progres, a jego zestaw umiejętności może okazać się zabójczy dla Wonderboya. Z drugiej zaś strony – nie pokonał jeszcze nikogo, podczas gdy Amerykanin bił się z elitą elit i pomimo zaawansowanego wieku nie przejawia symptomów regresu.

Liverpoolczyk jak najbardziej może wyjść z tej konfrontacji obronną ręką. Nie drgnie mi brew, jeśli skarci rywala jakąś kontrą, jeśli okrutnie okopie jego nogi i korpus, jeśli ustrzeli go łokciem w klinczu albo obali i porozbija. To realne scenariusze. Nie zapominajmy, że publiczność będzie bardzo głośno reagowała na każde uderzenie, jakie wyprowadza, ciszą kwitujące celne uderzenia Wonderboya – a to może odbić się na percepcji sędziów.

Biorąc jednak wszystkko pod uwagę, nie sposób wskazać na Darrena Tilla, nie opierając przy tym swojej argumentacji na hipotetycznym założeniu, że „jest gotowy”. Jeśli odstawimy na bok myślenie życzeniowe – albo nie uznamy go za priorytetowe – zakładające dokonanie przez Brytyjczyka progresy wystarczającego na pokonanie Amerykanina, zostaniemy z… doskonałą pracą na nogach Thompsona, rewelacyjną kontrolą dystansu, nieprzewidywalnymi uderzeniami – szczególnie kopnięciami – i solidną kondycją. A wszystko to wsparte ogromnym doświadczeniem z walk na najwyższym poziomie.

Wonderboy znajdzie się nie raz, nie dwa w nie lada tarapatach – ale przetrwa, będąc w stanie utrzymać walkę na środku oktagonu odpowiednio długo, aby przekonać do siebie sędziów punktowych.

Zwycięzca: Stephen Thompson przez decyzję

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji.

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button