Rosyjskie MMA

Rasul Mirzaev: „Nie pogratulowałem Khabibowi tytułu UFC, bo…”

Popularne na świecie hasło „takie rzeczy tylko w Rosji” po raz kolejny w odniesieniu do MMA w tym kraju nabiera na znaczeniu. .

„Dawno temu w Ameryce” Sergio Leone czy „Prawo Bronxu” Roberto De Niro, to być może pozycje zbyt głośne, by snuć analogie do burzliwej kariery Rasula Mirzaeva, ale ta z pewnością mogłaby posłużyć za scenariusz filmu pod znamiennym tytułem „Zdarzyło się w Rosji”.




Jeszcze rok temu żyliśmy historią zawodnika, który wskutek, rzekomo, honorowego wstawienia się za swoim kolegą w kawiarnianym konflikcie, dorobił się przymusowej kilkumiesięcznej przerwy w życiorysie spowodowanej napaścią w swoim mieszkaniu i długą rekonwalescencją po postrzałach (szczegóły tutaj, tutaj i tutaj). Dziś natomiast 32-latek, który w listopadzie 2016 roku stoczył swoją ostatnią zawodową walkę, pożegnał się z dotychczasowym pracodawcą – Fight Nights Global – i dołączył do stajni Mairbeka Khasieva, właściciela ACB. Wydawałoby się, że wszystko zaczęło układać się dla Czarnego Tygrysa tak, jak powinno. Wydawałoby się, że to koniec kłopotów i czas na odbudowanie kariery, ale… Nie do końca.

24 kwietnia Mirzaev został bowiem zdjęty z rozpiski szlagierowej gali ACB 86 w Moskwie. O wszystkim poinformował wówczas rosyjski portal informacyjny РИА Новости (RIA Nowosti). Rasul odniósł kontuzję podczas treningu. Walczyć nie będzie. A miał to zrobić z innym rosyjskim piórkowym Abdulem-Rakhmanem Temirovem. Ostatecznie ten ostatni stanął w szranki z powołanym na zastępstwo Denisem Silvą – fundując Brazylijczykowi nokaut w pierwszej rundzie.

Dla Mirzaeva miał to być wymarzony debiut dla prężnie działającej organizacji, przed ogromną moskiewską publicznością, ale kontuzja przecież nie wybiera. Teraz walczy o kolejny powrót. Kiedy to się stanie? Na chwilę obecną nie wiadomo.

Niby wszystko brzmi dość banalnie. Ot, przygotowania do walki, kontuzja w trakcie zajęć – banał. Niby nie ma się nad czy rozwodzić, gdyby nie kilka doniesień, które każą bliżej przyjrzeć się losowi Rosjanina.

Jeden z rosyjskich portali branżowych, VMMA.ru, poinformował bowiem, że do zdjęcia Mirzaeva z rozpiski doszło nie w wyniku kontuzji odniesionej podczas treningu, a w czasie ulicznej bójki. Od razu w rosyjskich mediach rozpoczęło się snucie domysłów, czy draka, w której udział wziął nasz główny bohater, nie jest pokłosiem jego konfliktu z ludźmi Khabiba Nurmagomedova? Do dziś znany jest jednak tylko jeden jej uczestnik. Rasul Mirzaev.

Skąd takie domysły rosyjskich dziennikarzy? Nie od dziś wiadomo, że Rasul nie żywi dużej sympatii do rodziny Nurmagomedovów – czyli ojca Abdulmanapa oraz jego syna Khabiba. Zapewne z wzajemnością. Nieoficjalnie mówi się, że jego odejście z FNG spowodowane jest również jego relegowaniem z klubu Eagles MMA, dla którego federacja Kamila Gazhieva stanowi swojego rodzaju gniazdo dla wypuszczanych z klubu orląt.

Sam Mirzaev do swojego odejścia z klubu Eagles MMA podchodzi odrobinę enigmatycznie.

Tak się złożyło, ale odszedłem na samym początku.

– powiedział w wywiadzie dla Sport24.ru.

Po prostu wydaje mi się, że tak będzie dla mnie lepiej. Teraz szukam sobie klubu, ale na ten moment niczego nie zakładam.

Co natomiast swego czasu powiedział o Mirzaevie, Abdulmanap Nurmagomedov w wywiadzie dla Sport-Express.ru?

Nie powiedziałbym, że nasze relacje z nim (z Mirzaevem) są złe. Po prostu my dystansujemy się od sytuacji, które nie powinny zachodzić w życiu sportowca na takim poziomie. Khabib to prezydent klubu „Eagles MMA”. Czy my w jakiś sposób wpływamy na życie Mirzaeva? Nie. Po prostu w naszym klubie nie może być takiego sportowca jak Mirzaev. Naruszającego dyscyplinę. Wszystko w tym temacie. Czy to jakaś tragedia?

Powyższa wypowiedź Nurmagomedova seniora spotkała się z odpowiedzią Mirzaeva, który dopytywany przez dziennikarza Aleksandra Lutnikova z Match.tv, odparł tak:

Ojcu łatwo jest mówić, kiedy ma obok siebie syna, rozumiesz? Jest trenerem i może wyrazić swój punkt widzenia w danej sprawie, ale ja żyję po swojemu, tak jak i każdy inny człowiek żyje po swojemu. Zdobywałem swoje określone tytuły i wszystko było w porządku. Nigdy nie miałem problemów z dyscypliną czy czymkolwiek. Ludzie mówią o mojej dyscyplinie, ale wcale mnie nie znają, nie wiedzą jak żyję.

Odpowiedz na słowa Abdulmanapa powtórzył jeszcze w wywiadzie dla wspomnianego wcześniej Sport24.ru:

Nie wszyscy jesteśmy idealni. Mówiąc szczerze, każdy sportowiec to indywidualista i żyje po swojemu. Rozumiem, że to świetny trener, ojciec świetnego zawodnika, który przywiózł do Rosji pas, o którym wielu może tylko śnić. Ale ja wychowałem się bez ojca, który mógłby mi cokolwiek podpowiedzieć. Żyłem po swojemu, mam swój światopogląd. Nikomu nie słodzę, ale i nikomu nie przeszkadzam. Żyje pokojowo. Staram się być wartościowym człowiekiem.

Rasul Mirzaev nawiązał też do brooklyńskiej scysji Khabiba Nurmagomedova z Artemem Lobovem – prywatnie swoim dobrym kolegą – która była następstwem nieprzychylnych wypowiedzi Rosyjskiego Młota pod adresem Dagestańskiego Orła.

Cała ta sytuacja to swego rodzaju dynamit. Wydaje mi się, że Lobov nie miał racji, wyrażając się tak o Khabibie. To nie było ładne i powinien był pojąć, że odwet prędzej czy później przyjdzie. Ale minął już prawie rok i pamiętam dużo sytuacji, kiedy Khabib mógł podejść do niego w Rosji i wyjaśnić to. Ale do tego nie doszło. A mogło dojść podczas turniejów Fight Nights. Mogli się spotkać ze trzy razy. Nie doszło do tego tam, tylko tam, gdzie wszyscy wiemy. Wydaje mi się, że Khabib powinien wyjaśnić całą tę sytuację.

– powiedział Mirzaev.

Lobov wypowiedział się za swojego przyjaciela, kiedy mówił o Khabibie, a przyjaciel pokazał swój stosunek do tego. Pokazał, jakim jest przyjacielem. Conor przyjechał tam jako przyjaciel (Lobova). Ale też jakby o tym wszystkim nie mówić, postąpił nieładnie, pokaleczył wielu zawodników. Jednak pokazał po prostu, że jest przyjacielem. Czy gdybyś ty miał taką sytuację, nie przyjechałbyś, aby pomóc przyjacielowi? I masz odpowiedź.

Khabib powinien był wyjaśnić to wszystko z nim na spokojnie, sam na sam, a wyszło z tego podwójne zamieszanie.




Po wszystkich tych wydarzeniach rosyjscy dziennikarze odnotowali również, że Mirzaev, jako jeden z nielicznych, nie pogratulował swojemu rodakowi zwycięstwa nad Alem Iaquintą i zdobycia pasa UFC kategorii lekkiej. Rasul odniósł się również i do tej niesnaski:

Tak się stało, że mu nie pogratulowałem. Być może nie chciałem. To wszystko. Nie uznałem, aby to wydarzenie było na tyle ważne, aby to jakoś manifestować. Mógłbym po prostu zadzwonić i pogratulować. Teraz zresztą wszystko odbywa się na Instagramie. Ja po prostu nie chciałem w tym uczestniczyć – i tyle. A tak w ogóle to nie utrzymujemy wzajemnych relacji.

Być może to właśnie te słowa spowodowały jeszcze większą niechęć względem Rasula ze strony pomagierów Khabiba. A być może i jego samego. Nie od dziś wiadomo, że z Khabibem albo możesz się zgadzać, albo… Jak kiedyś o Dagestańskim Orle w wywiadzie dla Sport-Express.ru wypowiedziała się inna rosyjska ikona mieszanych sztuk walki – Oleg Taktarov:

Khabib to niezły zawodnik i ogólnie gość. Grzeczny, szanuje starszych, potrafi słuchać. Ale ma też w sobie swego rodzaju młodzieńczą werwę, by postawić do pionu każdego, kto wypowiedział się o nim nieprzychylnie. Tak było w Penzie z jedynym z dziennikarzy czy w Nowym Jorku z Lobovem.

*****

Doniesienia: ustalono ostateczną datę gali UFC w Moskwie

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button