UFC

Rafael dos Anjos: „Nie muszę całować Conora po dupie, żeby przypodobać się jego fanom”

Były mistrz kategorii lekkiej Rafael dos Anjos opowiada o sobotniej walce z Neilem Magnym podczas UFC 215 oraz swoich planach podboju kategorii półśredniej.

Po fatalnym 2016 roku, w którym przegrał dwie walki, tracąc pas mistrzowski kategorii lekkiej oraz z powodu kontuzji wypadł z kasowego starcia z Conorem McGregorem, Rafael dos Anjos rozpoczął przygodę ze 170 funtami od czerwcowego zwycięstwa z Tarekiem Saffiedinem, w ten sposób demony przeszłości zostawiając za sobą.

Teraz przymierza się do kolejnego kroku w drodze na szczyt kategorii półśredniej. Już w sobotę podczas gali UFC 215 w Edmonton skrzyżuje rękawice z Neilem Magnym.

Miałem kilku wysokich gości, którzy mi pomagali, więc trening był perfekcyjny.

– powiedział Brazylijczyk w rozmowie z MMAJunkie.com o przygotowaniach do starcia z wysokim Amerykaninem.

Dwaj wysocy goście pomagali mi w tym obozie. Zawsze dobrze walczę przeciwko wysokim gościom.

RDA już wcześniej zapowiadał, że nie myśli o powrocie do kategorii lekkiej z powodu ogromnych problemów ze ścinaniem wagi, jakich doświadczał. I zdania nie zmienia.

Nie ekscytuje mnie powrót do dywizji lekkiej.

– powiedział.

Nie myślę o tym. Zobaczymy. To było dla mnie za dużo. Za dużo. Moje zdrowie znaczy więcej niż pieniądze.

https://www.instagram.com/p/BXyE6BBg9sK/

W ostatnich dniach matchmaker UFC Sean Shelby zdradził, że to właśnie dos Anjos brany był pod uwagę jako rezerwowa opcja na wypadek, gdyby Demian Maia nie zaakceptował walki z Tyronem Woodley’em o złoto kategorii półśredniej. Dla Brazylijczyka jest to jasny sygnał, że jego droga do złota w 170 funtach będzie znacznie krótsza niż w 155 funtach – i jest przekonany, że zwycięstwem z Magnym włączy się do wyścigu o najwyższe cele.

Woodley zasługuje na szacunek.

– powiedział o mistrzu dos Anjos.

Obronił pas mistrzowski trzy razy w ciągu roku, więc zasługuje na szacunek. Ale jedna rzecz – stanowię dla niego zagrożenie. Mogę być zagrożeniem. Jestem agresywnym zawodnikiem, który idzie do przodu. Narzucę ostre tempo przez pięć rund. Na pewno wydarzy się jedno – złamię go albo zostanę złamany. Ale jestem pewien, że nie zostanę złamany. Jestem tego pewien. Narzucę ostre tempo i zmuszę go do walki. Nie pozwolę mu na chodzenie po oktagonie. Zmuszę go do pracy.




Dopytany natomiast o przytyki pod adresem Conora McGregora po jego porażce z Floydem Mayweatherem Juniorem, za które spadła na niego zresztą lawina krytyki, Brazylijczyk wyjaśnił:

Nie muszę całować Conora po dupie, żeby przypodobać się jego fanom. Nie cieszyłem się z jego porażki – i to jest pewne. Mogę to robić, bo wchodzę do oktagonu, a istnieje coś takiego jak karma. To wraca. Po prostu mówię prawdę. Uważam, że zaczyna walki ostro, a potem traci siły. Miał już ten problem. Wszyscy widzieli, że Natem Diazem też się wypompował. Uważam, że nie ma mocnego charakteru. Nie pracuje ostro nad kondycją, dlatego potem się męczy. Zamęczył go 40-latek.

*****

Wpływy z biletów z gali Mayweather vs. McGregor dalekie od rekordowych

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button