UFCZapowiedzi gal UFC

Przed Burzą – UFC FN 49, Henderson vs RDA

KARTA GŁÓWNA

170 lbs: Mike Pyle vs Jordan Mein

Mike Pyle (26-9-1, 9-4 UFC) oraz Jordan Mein (29-8, 2-1 UFC) mieli pierwotnie bić się z, odpowiednio, Demianem Maią i Brandonem Thatchem, ale obaj musieli wycofać się z powodu kontuzji. Tym samym rękawice skrzyżują Pyle i Mein.

Amerykanin to przede wszystkim bardzo dobry grappler z przyzwoitymi zapasami. Ostatnimi czasy jedna zdaje się preferować wymiany stójkowe, co nie jest dobrym znakiem na okoliczność konfrontacji z Jordanem Meinem. Obrona przed uderzeniami w wykonaniu Pyle’a przedstawia się słabo, a kickbokserskiego obrazu przeciętności dopełnia jego podejrzana szczęka. Kanadyjczyk w stójce prezentuje się znacznie lepiej, dobrze kontrolując i skracając, gdy trzeba, dystans. Jego umiejętności uderzane stoją na wyraźnie wyższym poziomie niż Pyle’a.

Quicksand całkiem nieźle radzi sobie jednak w klinczu i z pewnością Kanadyjczyk będzie musiał mieć się na baczności, by nie dać się docisnąć do siatki – tam bowiem mogą spać na niego mocne kolana i łokcie. Fanów Meina może trochę niepokoić, że Kanadyjczyk w dwóch z trzech dotychczasowych walk w UFC był bliski porażki przez poddanie, bo, jak wspomniałem, Pyle porusza się bardzo dobrze w parterze i na pewno jest w stanie odklepać rywala.

Zawodnicy prezentują się podobnie pod kątem warunków fizycznych, ale jeśli chodzi o wiek, dzieli ich przepaść. Pyle ma już 38 lat i wydaje się, że powoli zbliża się do finiszu swojej kariery. 24-letni Kanadyjczyk natomiast – pomimo, paradoksalnie, większego doświadczenia niż rywal – nadal jest na etapie rozwijania swoich umiejętności.

Myślę, że Jordan Mein, mimo lekko konserwatywnego podejścia (podobnego do tego, które zaprezentował w ostatniej walce z Hernanim Perpetuo), będzie w stanie ubić Amerykanina w trzeciej rundzie, choć jedno udane obalenie tego ostatniego może zwiastować dlań ogromne problemy.

Zwycięzca: Jordan Mein przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Mam wrażenie, że Mike Pyle jest odrobinę niedoceniany przy kursie 2.85, ale jednak nie na tyle, by przekroczyć granicę, która czyni kurs atrakcyjnym. 1.45 na Meina również nie powoduje palpitacji serca, więc najlepiej tę walkę odpuścić pod kątem bukmacherskim.

Propozycja – no bet

185 lbs: Thales Leites vs Francis Carmont

Thales Leites (23-4, 8-3 UFC) po powrocie do UFC zanotował trzy zwycięstwa, natomiast Francis Carmont (22-9, 6-2 UFC) po wcześniejszej passie sześciu kolejnych wygranych w ostatnich dwóch pojedynkach musiał uznać wyższość Ronaldo Jacare Souzy oraz CB Dollaway’a i teraz prawdopodobnie walczy o pozostanie w organizacji.

Brazylijczyk to obecnie całkiem wszechstronny – przynajmniej w porównaniu do czasów sprzed zwolnienia z UFC – zawodnik, który jednak nadal najpewniej czuje się w parterze, który jest jego najmocniejszą stroną. Francis Carmont tymczasem w dwóch ostatnich walkach zaprezentował pewną ewolucję w stosunku do tego, jak radził sobie wcześniej – przestał koncentrować się tylko i wyłącznie na zapasach i kontroli z góry, zdecydowanie częściej korzystając z technik uderzanych. Czy to tylko krótkotrwała zmiana wymuszona profilem jego rywali (z Jacare lepiej nie zadzierać w parterze, Dollaway’a trudno obalić), czy też znak, że Francuz częściej będzie odwoływał się do ciosów i kopnięć, trudno powiedzieć. Bez względu jednak na to, czy reprezentant Tristar Gym korzystał będzie chętniej z uderzeń czy też z zapasów, wydaje się, że w obu tych płaszczyznach powinien mieć mniejszą (stójka) lub większą (zapasy) przewagę.

Leites to swego rodzaju słabsza wersja Souzy – nie dysponuje tak dobrymi zapasami, obala przede wszystkim z klinczu, w stójce także brakuje mu dynamiki krajana. Tężyzna fizyczna Francuza oraz bardzo dobra kondycja (z tej Brazylijczyk nie słynie…) powinny zaprowadzić go do wygranej na punkty. Myślę, że zapasy i kontrola z góry Carmonta są na tyle dobre, że w razie jakichś stójkowych problemów, które mogą się pojawić, będzie mógł przenieść walkę do parteru i nie dać się tam poddać.

Innymi słowy, myślę, że Limitless jest odrobinę lepszy od Leitesa w każdej niemal płaszczyźnie (wyłączając czyste BJJ), co w połączeniu z zawsze doskonałym przygotowaniem fizycznym, siłą i gameplanem od Zahabiego dobrze mu wróży na okoliczność tej walki.

Zwycięzca: Francis Carmont przez decyzję

BUKMACHER MMA

Carmont – 1.65, Leites – 2.30. Zaproponowane przez bukmacherów kursy wydają się trafnie odzwierciedlać rzeczywistość, choć… być może warto jednak pochylić się nad 1.65 na Francuza, bo jego zapaśnicza przewaga i lepsza kondycja wydają się być kluczem do przewidzenia losów tego pojedynku. Osobiście nadal się waham, ale absolutnie nie wykluczam, że jednak się skuszę…

Propozycja – no bet

145 lbs: Max Holloway vs Clay Collard

Pierwotnie Max Holloway (9-3, 5-3 UFC) miał zmierzyć się w bardzo interesującym boju z niepokonanym amerykańskim Bośniakiem Mirsadem Bekticem, ale ten ostatni nabawił się kontuzji i z ledwie tygodniowym zastępstwem do gry wchodzi Clay Collard (13-4, 0-0 UFC), by skrzyżować rękawice z Hawajczykiem.

Collard to przede wszystkim striker, co zapowiada nam dużo efektownych stójkowych wymian. O fajerwerki ze strony Holloway’a w postaci obrotówek czy pięknych ciosów na korpus możemy być pewni, ale w tym aspekcie również i Collardowi nic zarzucić nie można – z tą różnicą, że lubuje się on w długich agresywnych kombinacjach.

Mam wrażenie, że ten pojedynek nie będzie spacerkiem dla Holloway’a, ale Błogosławiony pokonywał jednak na swojej drodze znacznie lepszych zawodników niż Collard, dysponuje dobrą kondycją (jego rywal miał tydzień na przygotowania…) oraz w razie problemów może próbować przenosić walkę do parteru. Fakt, że będzie to również debiut Collarda w UFC stawia pod znakiem zapytania jego formę.

Zwycięzca: Max Holloway przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Holloway – 1.25, Collard – 4.25. Nic na to nie poradzę, ale kurs na Holloway’a jest niegrywalny… Zdecydowanie ciekawiej przedstawia się 4.25 na Collarda, ale z uwagi na to, że to debiutant, który wchodzi na zastępstwo tydzień przed galą, tylko ryzykantom polecam typ na niego.

Propozycja – ???

155 lbs: Valmir Lazaro vs James Vick

Pojedynek Valmira Lazaro (12-2, 0-0 UFC) z Jamesem Vickiem (5-0, 1-0 UFC) zapowiada się bardzo interesująco i być może z podobnego założenia wyszli włodarze UFC, umieszczając go tak wysoko w karcie walk.

Będący na fali 11 kolejnych wygranych Brazylijczyk na co dzień trenuje w Nova Uniao, co widać, słychać i czuć, choć… chwilami mocno przypomina w sposobie poruszania się samego Andersona Silvę. To bardzo dobry striker, który potrafi walczyć z obu pozycji. Jest typem zawodnika, który lubi wywierać presję, ale służy ona przede wszystkim sprowokowaniu rywala do wyprowadzenia ciosu, by następnie go skontrować. Lazaro bardzo chętnie uderza na korpus, co w konfrontacji z wysokim Vickiem może odegrać istotną rolę. Brazylijczyk jest w swoich ruchach bardzo oszczędny, dzięki czemu też jego kondycja stoi na bardzo dobrym poziomie.

Jak zatem konfrontują się style obu? Vick to przede wszystkim bokser z dobrymi warunkami fizycznymi. Ciosami prostymi utrzymuje swoich oponentów na dystans, ale kontrujący styl Lazaro w połączeniu z dobrym balansem, który prezentuje, wydają się całkiem nieźle odpowiadać na to, co do oktagonu wnosi Amerykanin. Tym bardziej, że Brazylijczyk będzie zapewne szybszym zawodnikiem. Wobec tego wydaje mi się, że drogą do zwycięstwa dla Jamesa może być wykorzystywanie swojej przewagi siłowej w klinczu – tam Lazaro już tak nie błyszczy.

Warto również wziąć pod uwagę, że Vick powraca po rocznej przerwie, co stawia pod sporym znakiem zapytania jego aktualną formę. Brazylijczyk przewyższa też relatywnie nieopierzonego rywala pod względem doświadczenia, choć, z drugiej strony, dla Lazaro będzie to debiut w UFC i Bóg jeden raczy wiedzieć, czy/jak wpłynie to na jego dyspozycję. Dodatkowo, walczy pierwszy raz poza Brazylią… Innymi słowy, w tej walce mamy bardzo wiele niewiadomych.

Przyznam szczerze, że mam spory problem z wytypowaniem zwycięzcy tego starcia. Ostatecznie jednak minimalnie skłaniam się ku wszechstronniejszemu stójkowo Valmirowi Lazaro, choć Jamesowi Vickowi, mając przewagę terenu, warunków fizycznych i siły, jest jak najbardziej w stanie na zatrzymanie rozpędzonego długą serią zwycięstw Brazylijczyka.

Zwycięzca: Valmir Lazaro przez decyzję

BUKMACHER MMA

Faworytem tego starcia jest James Vick, którego wygrana wyceniana jest obecnie na około 1.65. Natomiast za zwycięstwo Lazaro bukmacherzy płacą około 2.30. Wobec tego, że walkę oceniam na 50/50, jest mi znacznie bliżej do postawienia na Brazylijczyka i tak – za drobne – uczynię.

Propozycja – zwycięstwo Valmira Lazaro (2.30)

145 lbs: Tom Niinimaki vs Chas Skelly

W ciekawie zapowiadającej się batalii w kategorii piórkowej Chas Skelly (11-1, 0-1 UFC) i Tom Niinimaki (21-6, 1-1 UFC) spróbują powetować sobie ostatnie porażki w oktagonie UFC.

Obaj zawodnicy znani są przede wszystkim z solidnych zapasów i dobrej gry parterowej, do których odwołują się najczęściej. W stójce minimalnie skłaniam się ku trenującemu w Blackzilians Finowi, który jest zdecydowanie bardziej techniczny, niż chwilami zapominający się w obszernych ciosach Skelly. Ten ostatni jednak będzie dysponował lepszymi warunkami fizycznymi oraz dużą przewagą zasięgu (10 cm), co może mocno utrudnić żywot Kamiennej Twarzy.

Fin prezentuje się jednak świetnie od strony zapaśniczej i pomimo tego, że Amerykanin trenuje wspólnie z Johnym Hendricksem i sam jest bardzo dobrym zapaśnikiem, to jednak przewagę w tym aspekcie daję dynamiczniejszemu i prawdopodobnie silniejszemu Niinimakiemu. Skelly nie był w stanie sforsować zapaśniczej defensywy utalentowanego, ale jednak ustępującego zapaśniczo Niinimakiemu Mirsadowi Bekticowi, samemu lądując dwukrotnie na plecach po obaleniach Serba. Fin zdążył już udowodnić, że kontrola z góry jest jego bardzo mocnym atutem i myślę, że nie inaczej będzie w pojedynku ze Skellym.

Daleki jednak jestem od skreślania Skelly’ego, ale myślę, że doświadczenie Niinimakiego w połączeniu z jego metodycznym zapaśniczym stylem oraz spokojem, które wnosi do oktagonu, zaprowadzą go dy wygranej.

Zwycięzca: Tom Niinimaki przez decyzję

BUKMACHER MMA

Bukmacherzy delikatnie faworyzują Fina (1.75 do 2.15) i wydaje mi się, że kurs ten nieźle odzwierciedla szanse obu zawodników. Prowadzi mnie to w prostej linii do konkluzji, że obstawianie tej walki przy takich kursach nie jest zbyt atrakcyjną propozycją.

Propozycja – no bet

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 16

  1. naiver muszę się z Tobą nie zgodzić odnośnie walki Pyle vs. Mein
    Jak dla mnie szanse rozkładają się bardzo równomiernie. Co prawda Mein jest dobrym zawodnikiem, młodym, z potencjałem ale brak mu „tego czegoś”.
    Pyle lepszy już nie będzie, ma 38 lat ale jest bardzo kreatywnym zawodnikiem i wydaje mi się, że czymś zaskoczy Meina i wygra tę walkę.

  2. Rabittt, nie wiem, czy (jaką) wagę przywiązujesz do ostatniej potyczki Meina, ale może to jest kwestia różnic między nami – bo ja bardzo niewielką. Wracał po długiej przerwie, zapowiadał, że będzie ostrożny, był ostrożny, nie walcząc tak, jak to czyni zwykle. Zresztą Perpetuo to nie gość z pierwszej łapanki, co potwierdził z Meansem (choć przegrał).

    Pyle natomiast zaprezentował się przeciętnie ze słabym Waldburgerem, ma swoje lata, poza Storym w walce, w której prawie przegrał w pierwszej rundzie, nie pokonał nikogo znaczącego, od każdego prawie przyjmując w stójce mocne ciosy. Nie będzie tutaj też miał przewagi wzrostu i zasięgu, którą na ogół się cieszy. Owszem, w klinczu albo w parterze może nabroić, ale myślę, że Mein prędzej ubije go w stójce.

  3. Największym problemem Pyle’a jest to, że daje się trafiać. Często zapomina o obronie gdy zaczyna wyprowadzać ciosy. Jak najbardziej Mein w stójce będzie miał przewagę ale jeśli Mike złapie go w klincz i obali to Jordan będzie miał naprawdę duży problem.

  4. „choć czy będzie ona przekonywująca” przekonująca* w opisie ME.

    Niestety nie widzę szans dos Anjosa w tym starciu. Urwie 1, może 2 rundy, a potem zostanie wyprzytulany na śmierć. Benson pokręci włoskami, kopnie 2 low kicki i wygra 50:43.
    Mein także mnie nie przekonuje, ale sądzę, że wygra z Pylem po dosyć wyrównanej walce – chyba, że go szybko znokautuje.
    Carmont według mnie jest lepszym zawodnikiem, silniejszym i mocno zmotywowanym po 2 porażkach.

  5. A ja wam mówię, że RDA zaskoczy. Jeśli gość był w stójce lepszy od Cerrone, dawał radę zapaśniczo z Highem i kondycyjnie stoi nieźle a do tego ma czym przyłożyć to nie wolno go skreślać

Dodaj komentarz

Back to top button