UFC

UFC FN 40 – egzekucja. Kto dla zwycięzców?

Gala UFC Fight Night 40 dostarczyła nieprawdopodobnych emocji, stojąc pod znakiem niespodzianek i rewelacyjnych nokautów.

Nieśmiertelny

Matt Brown stał się bohaterem całego świata MMA. Nieśmiertelny sterroryzował Ericka Silvę, zamieniając cały oktagon w obszar wypełniony do cna nieokiełznaną agresją i dziką brutalnością, zostawiając złamanego i półprzytomnego Brazylijczyka w kałuży krwi.

Indio miał swoje okazje, gdy ciosami na korpus mocno naruszał Amerykanina, ale w obu przypadkach nie był w stanie tego wykorzystać, najpierw przenosząc walkę do parteru i ostatecznie nie będąc w stanie poddać Browna, później natomiast bezsensownie wpadając w klincz, zamiast kontynuować natarcie z dystansu. Gorąca głowa Brazylijczykowi zdecydowanie nie służy, choć jest z drugiej strony gwarantem niezwykle emocjonujących starć.

Pomijając te nieliczne – acz bardzo groźnie dla ostatecznego zwycięzcy wyglądające i dodające masy dramaturgii to tego spektakularnego boju – momenty, w których udane akcje przeprowadzał Silva, walka toczyła się pod mordercze dyktando Browna. Nieustanna presja, szalona agresja, zróżnicowane ataki, wszystko to zadecydowało o końcowym triumfie Amerykanina. Przed walką za faworyta uznawałem Ericka – jednocześnie stawiając i sugerując stawianie na Matta – ale tą walką Nieśmiertelny obalił kilka mitów o swojej osobie, co bardzo dobrze wróży mu na przyszłość. Otóż, udowodnił, że kondycyjnie stoi na doskonałym poziomie, co wcale nie było takie oczywiste przed tą nieprawdopodobną serią siedmiu kolejnych wygranych. I po drugie – dokonał niebywałego progresu w obszarze defensywnego grapplingu, co jest kluczowym elementem dla jego agresywnego stylu – będąc bowiem pewnym swoich umiejętności parterowych, może oddać się swoim morderczym zapędom w stójce. Jak go obalą, to obalą.

Szacunek należy oddać również Brazylijczykowi, który po raz kolejny – po laniu, które sprawił mu kiedyś Jon Fitch – pokazał niebywałą odporność i serce do walki, które wystarczyły aż do trzeciej rundy. Z ostatnich siedmiu rywali Nieśmiertelnego tylko Stephen Thompson był w stanie wytrwać dłużej, przegrywając po decyzji sędziowskiej.

Następny rywal

Matt Brown domaga się walki o pas, do czego ma zresztą mocne podstawy. Nie pokonywał może zawodników ze ścisłej czołówki swojej wagi, ale seria siedmiu masakr z pewnością stanowić może uzasadnienie dla jego mocarstwowych ambicji. Wydaje się jednak, że zerwany biceps Johny’ego Hendricksa i wypowiedzi Dany White’a po gali, doprowadzą do tego, że Nieśmiertelny stoczy jeszcze jedną walkę przed ewentualnym bojem o pas.

Sytuacja w dywizji półśredniej jest jednak odrobinę skomplikowana, bo w prawdopodobnym eliminatorze do walki o pas mistrzowski Tyron Woodley zmierzy się za miesiąc z Rorym MacDonaldem. Robbie Lawler za dwa tygodnie natomiast zmierzy się z Jakiem Ellenbergerem w starciu również niezwykle istotnym dla drabinki dywizji półśredniej. Carlos Condit pozostaje poza rywalizacją z uwagi na zerwane więzadło.

Widzę trzy możliwości – albo Brown zmierzy się ze zwycięzcą starcia MacDonald vs Woodley, albo z wygranym pojedynku Lawler vs Ellenberger, albo też z jedynym wolnym zawodnikiem z czołówki – Hectorem Lombardem. Z tych trzech możliwości najbliżej mi do tej ostatniej. Woodley lub MacDonald powinni dostać walkę o pas, zwycięzca starcia Lawler vs Ellenberger będzie znajdował się o co najmniej jedną walkę od boju mistrzowskiego, natomiast wygrany pojedynku Brown vs Lombard byłby następny do titleshota – po Woodley’u/MacDonaldzie.

A zatem:

Matt Brown vs Hector Lombard

Kto dla przegranego?

Erick Silva vs Tim Means

Odrodzenie?

Rozważający przed galą zakończenie kariery w MMA Costas Philippou przerwał serię dwóch porażek, efektownie nokautując mocno faworyzowanego Lorenza Larkina. Amerykański Cypryjczyk wyszedł do walki bardzo agresywnie, stawiając wszystko na jedną kartę, co zaowocowało pięknym nokautem. Dzięki temu kariera Costasa w UFC nadal trwa, a mający na koncie dwie porażki z rzędu i rekord 1-3 w organizacji Larkin nie może być pewny swojego losu. Agresja była tym, czego szczególnie brakowało Philippou w poprzednich walkach, więc pomimo tego, że osobiście nie wiążę z nim większych nadziei, to być może ta wiktoria pozwoli mu na przewartościowanie swojego stylu walki.

Następny rywal

Wygrana nad Larkinem to cenny skalp, tym bardziej, że Philippou zdołał skończyć Amerykanina, co wcześniej udało się tylko Kingowi Mo jeszcze w dywizji półciężkiej. Nie sądzę jednak, by Costas zasłużył sobie tą wygraną na rywala ze ścisłej czołówki. Aspirujący do tego miana Thales Leites pasowałby, jak ulał. Brazylijczyk wygrał trzy walki po powrocie do UFC przeciwko przeciętnym rywalom, więc starcie między nim a Philippou miałoby sens.

A zatem:

Costas Philippou vs Thales Leites

Kto dla przegranego?

Lorenz Larkin vs Mamed Khalidov

A Pettis tak potrafi?

Daron Cruickshank zanotował najważniejsze zwycięstwo w karierze, rewelacyjną kombinacją powalając na deski faworyzowanego Erika Kocha i następnie dobijając go w parterze. Swoimi ostatnimi występami The Detroit Superstar powoduje, że oczekiwanie na powrót trenującego w końcu z Kochem Anthony’ego Pettisa jest dużo łatwiejsze do zniesienia. Kombinacje, które wyprowadza Daron, gdy jest w formie, nie mają sobie równych! Ze świecą szukać w całym UFC zawodnika, który powala rywali na deski tak spektakularnymi kombinacjami, jak czyni to ostatnio Cruickshank! Ręka, noga, ręka, noga!

Następny rywal

Nie mam wątpliwości, że kolejnym przeciwnikiem dla Darona musi być stójkowicz – to gwarancja emocji i nadzieja na kolejne nieprawdopodobne kombinacje w wykonaniu Amerykanina. Kandydatów jest kilku, ale w mojej ocenie najciekawszym z nich byłby Takanori Gomi, który wygrał trzy z czterech ostatnich pojedynków. Japończyk raczej nie próbowałby przenosić walki do parteru, więc moglibyśmy mieć nadzieję na efektowną wojnę w stójce.

A zatem:

Daron Cruickshank vs Takanori Gomi

Kto dla przegranego?

Erik Koch vs John Makdessi

Reszta karty głównej

Neil Magny wypunktował Tima Meansa, głównie dzięki zapasom i pracy w parterze. Pojedynek nie był szczególnie efektowny, ale Magny zrobił to, co musiał, by zanotować wygraną.

Proponowane walki:

Neil Magny vs Zak Cummings
Tim Means vs Erick Silva

Soa Palelei zgodnie z oczekiwaniami zmasakrował Ruana Pottsa, a jego gnp z każdą kolejną walką budzić musi coraz większą trwogę kolejnych rywali. Choć pamiętać trzeba, że ubicie Pata Barry’ego i teraz Pottsa nie należy do jakichś wielkich osiągnięć…

Proponowane walki:

Soa Palelei vs Jared Rosholt
Ruan Potts vs Shawn Jordan

Po wyrównanym boju precyzyjniejszy w stójkowych akcjach Chris Cariaso wygrał na punkty z faworyzowanym Louisem Smolką.

Proponowane walki:

Chris Cariaso vs Kyoji Horiguchi
Louis Smolka vs Ray Borg

—-

A Wam jak podobała się gala? Z kim w kolejnych starciach widzielibyście bohaterów wczorajszej gali?

fot. UFC.com / Zuffa

Powiązane artykuły

Komentarze: 21

  1. Silva mnie pozytywnie zaskoczył, jest twardszy niż myślałem, ale słabszy niż sądzą niektórzy. Swoją drogą chciałbym zobaczyć jak on teraz wygląda. Co do starcia Browna z Lombardem, to nie jestem zachwycony tym pomysłem. Lubię obu zawodników, a wynik jest dość łatwy do przewidzenia. Albo Lombard skończy Browna w ciągu 2, góra 3 minut, albo Brown będzie go bić przez 15 minut. Wg mnie to Matt powinien być pierwszy w kolejce po pas, ale kontuzja Hendricksa to utrudnia. Nie wykluczone, że ktoś wypadnie z zaplanowanych walk, więc Nieśmiertelny może też wziąć zastępstwo. Nie był zbyt obity, no może poza wątrobą.

    Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na zachowanie Palelei’a w czasie walki. Nie dość, że szarpał rywala za spodenki kilkukrotnie, to jeszcze smyrał go po tyłku i jajach. Sportowe zachowanie, nie ma co.

    1. Nie widziałem tego w walce Paleleia…

      Silva jest twardy, ale zupełnie brak mu pomyślunku w oktagonie, wszystko robi na żywioł. Się uda, to jest efektowna wygrana, się nie uda, to pada kondycyjnie i dostaje okrutne lanie.

      Co do Brown vs Lombard natomiast, wiem, że te rankingi UFC są funta kłaków warte, ale fakt tego, że Matt nie ubił jeszcze nikogo, kto znajdowałby się w Top 10 dywizji jest dla mnie jakimś argumentem na to, że jednak wypadałoby przed walką o pas kogoś takiego ubić. Jego najlepszy skalp jak dotychczas to Erick Silva – z całym szacunkiem dla Brazylijczyka, bo lubię go i cenię, to jednak nie jest rywal, którego pokonanie powinno gwarantować walkę o pas – nawet jeśli była to egzekucja, którą poprzedziło 6 innych egzekucji – tyle, że jednak na mniej lub bardziej solidnych średniakach.

      Innymi słowy, zwycięzca walki MacDonald vs Woodley pierwszy po pas, potem wygrany Brown vs Lombard. Tak to widzę.

      1. Tyle się napisałem, a tu jakiś pieprzony błąd, więc jeszcze raz, w skrócie:
        Wolę oglądać osobno Browna i Lombarda, choć to logiczne zestawienie. Natomiast MacDonald w przypadku zwycięstwa, powinien jeszcze poczekać.

        Walkę Paleleia oglądałem dwa razy, bo nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Chyba, że to ja jestem uprzedzony, a to była jakaś tajemna technika;)

        Mam nadzieję, że teraz wejdzie.

  2. wyjątkowo niedbały dobór zestawień, nie miałeś czasu naiver na mały research? :) Illdemar Alcantara jest już zaklepany, z kolei Timowi Meansowi proponujesz dwie różne walki. Ale ogólnie lubie czytać tu artykuły, pierwszy raz zdecydowałem sie coś napisać więc witam

    1. Witam, stoner :) Kajam się za Alcantarę, sprawdzałem wszystkich, tak mi się zdawało, ale, jak widać, błędnie. Co do Meansa, tak, choć w sumie ze schematu każdy mógł się raczej domyślić, że chodziło o Pottsa w wadze ciężkiej. Poprawiłem też tą jedną walkę, cały czas pamiętałem, żeby przy Timie wpisać Silvę, ale jak już przeszedłem do tej walki, to o tamtej zapomniałem… :/

      Tekst powstał w ciągu pierwszych pół godziny, gdy miałem dostęp do kompa dzisiaj, na dodatek w trakcie oglądania meczu, stąd te niedopatrzenia, które z pokorą biorę na klatę, obiecując poprawę :)

  3. Zgadzam się z propozycją Brown vs Lombard i pewnie byłoby tak jak T9X pisze, no ale bądź tu mądry i powiedz czy Hector ustrzeliłby Browna w pierwszej czy Brown Hectora zajechał w drugiej/trzeciej? Oto jest pytanie :)

    1. Stawiałbym na Lombarda. Przy jego dynamice, sile ciosu i dziurawej gardzie Browna sądzę, że padł by na deski po 2 minutach. Przypomnijmy sobie jak wyglądała 1 runda Hector/Shields, gdzie ten drugi był na cholernie asekuranckim wstecznym (a szczękę to on ma naprawdę mocną). Immortal z kolei pewnie rzuciłby się na Lombarda jak wściekły. A uważam, że w półdystansie, mimo wszystkich swoich braków – Kubańczyk jest krulem*.

      * celowy zabieg

  4. Brown vs Lombard chyba najlepsze zestawienie dla obu. Co do propozycji dla Silvy to nie bardzo mi się podoba. Wolałbym – mimo wszystkich jego przywar – żeby obijał się na wyższym poziomie. Mike Pierce, John Hathaway,Hyun Gyu Lim, Koscheck. Jak UFC zestawi go teraz z którymś z nich to będę megazadowolony.

    Phillipou vs Leites bardzo mi się podoba. Jakoś nie wpadłem na to zestawienie po gali, a teraz wydaje mi się oczywiste. Co do Larkina to nie skreślałbym go jeszcze z roostera UFC bo to bardzo solidny zawodnik i niejeden bój może wygrać.

    Cruickshank vs Gomi spoko, ale bardziej podoba mi się pomysł na zestawinie go z Piotrkiem Hallmannem jeśli ten upora się z Edwardsem. Myślę, że to fajny stylistycznie rywal dla Piotrka za którym idzie teraz lekki hype. Zwycięstwo nad takim zawodnikiem vy nie zawadziło, a jeśli Piotrek przyjąłby odpowiednią taktykę to przyszłoby ono raczej łatwo.

    Palelei vs Rosholt bardzo fajny pojedynek. Zwycięzca mógłby już pokusić się o walki z szerokim topem.

    Cariaso vs Horiguchi też trafia w me gusta. Tylko, że tutaj zwycięzca takiego pojedynku miałby już pełne prawo powalczyć z topem i kręcić się koło jakiegoś contender shota.

  5. Hallmann dla Cruickshanka w mojej opinii się nie nadaje jednak. White wspominał, że Daron dostanie teraz kogoś z wyższej półki, a Piotrek nawet jeśli wygra z Edwardsem, to w mojej opinii tego kryterium nie będzie spełniał. Ja bym go zobaczył najchętniej właśnie z Gomim, ale na Sherdogu proponują mu Masvidala i pomimo tego, że uważam, iż Jorge powinien dostać jednak kogoś lepszego, to chętnie bym to obejrzał.

    Co do Sherdoga jeszcze, przeczytałem właśnie artykuł, w którym Critchfield również pisze o tym, że brak kogokolwiek z Top 10 w CV Browna nie sprzyja walce o pas, ale – i to najciekawsze – wspomina i Nicku Diazie jako kolejnym przeciwniki. Oczywiście, szanse na to są bliskie zeru, ale cóż by to była za wojna!

    1. Myślę, że dla Matta ostatecznym testem przed TSem powinien być zwycięzca Lawler – Ellenberger – przeciwnik z top 5. Natomiast Silva pewnie znowu dostanie ogóra na odbudowanie, choć ja bym go widział bardziej z jakimś innym „prospektem” – Thatchem. Ten jest co prawda na win streaku, ale to byłaby świetna walka i moim zdaniem ostatecznie by skończyła hype na Can Crushera (ładniejszy nick od Indio, prawda?).
      Strasznie po tej gali Horoguchiego doceniłem i stał się jedynym poza Scogginsem muszym, którego losy mnie interesują.

      1. Tak, jak pisałem, brałem to pod uwagę, ale mój problem z takim zestawieniem polega na tym, że Jake Ellenberger w mojej opinii nie zasługiwałby na walkę o pas nawet po ewentualnym pokonaniu Lawlera i Browna – a przynajmniej nie powinien być przed MacDonaldem, z którym w końcu przegrał. Wcześniej natomiast pokonał przeciętnego Marquardta, słabego Hierona i przegrał z Kampmannem. Widzę to tak:

        – najpierw MacDonald/Woodley z Hendricksem,
        – następnie wygrany Brown/Lombard,
        – potem zwycięzca Lawler/Ellenberger znajduje się o jedną (w przypadku Lawlera) i o dwie (w przypadku Ellenbergera) walki od boju z mistrzem.

  6. Brown vs Diaz? Byłbym zachwycony! Miałbym w głębokim poważaniu jakieś drabinki i inne takie aspekty logicznego matchmakingu i delektował się tym starciem jak diabli!

    Chociaż bardziej prawdopodobne moim zdaniem jest jednak zaproponowane przeze mnie wyżej z Lombardem.

Dodaj komentarz

Back to top button