Polskie MMAUFC

Michał Oleksiejczuk o walce z Ionem Cutelabą na UFC 217: „Nie jadę tam jako mięso armatnie”

Najnowszy polski nabytek UFC, Michał Oleksiejczuk, opowiada o swojej szykowanej na nowojorską galę UFC 217 walce z Ionem Cutelabą.

Przed dwoma dniami gruchnęła wiadomość miła uszom wszystkich polskich fanów MMA o zakontraktowaniu przez UFC świetnie rokującego półciężkiego znad Wisły Michała Oleksiejczuka.

Wychowanek Górnika Łęczna w swojej debiutanckiej walce pod banderą amerykańskiego giganta skrzyżuje pięści z Ionem Cutelabą podczas nowojorskiej gali UFC 217, która odbędzie się 4 listopada w legendarnej Madison Square Garden. Nasz zawodnik zastąpi kontuzjowanego Gadzhimurada Antigulova, który pierwotnie szykowany był dla Mołdawianina.

Michał Oleksiejczuk w UFC – powalczy z Ionem Cutelabą na UFC 217

W ocenie niektórych pomimo imponującej serii zwycięstw byłego już mistrza organizacji Thunderstrike Fight League, który pozostaje niepokonany od trzech lat, mogąc pochwalić się serią dziewięciu wiktorii, w tym ośmiu przed czasem, jest on zbyt młody na debiut w oktagonie – liczy sobie bowiem dopiero 22 lata.

Czuję się przygotowany, bo trenowałem do gal TFL czwarty-piąty miesiąc. Myślę, że ten wiek jest dobry.

– odniósł się do takich opinii główny zainteresowany w rozmowie z MMANews.pl.

Wcześniej zacznę, szybciej się z tym wszystkim obędę, zobaczę, jak to jest – i później, w przyszłości nie będę miał żadnego stresu ani problemu z wystąpieniem po takiej gali.

Nic tutaj do stracenia nie mam, do zyskania mam wiele. Walka wzięta na zastępstwo. Skorzystałem z tego bez żadnego wahania. Wiadomo, na początku, może musiałem to sobie przemyśleć, ale później już doszedłem do wniosku, że nie ma na co czekać, nie odrzuca się takich ofert. Idę na całość.

Zadanie stojące przed Oleksiejczukiem nie będzie łatwe – przynajmniej „na papierze” na takowe się nie zapowiada – bo mający za sobą już cztery walki w oktagonie, w tym dwie zwycięskie, Cutelaba to agresywny, ciężkoręki, twardoszczęki i solidny w obszarze kondycyjnym rywal, który może stanowić dla polskiego zawodnika największe sportowe wyzwanie w karierze. Młodzian podchodzi jednak do tematu spokojnie.

Ludzie skazują mnie na pożarcie, mówią, że Cutelaba mnie zabije. Ja uważam, że przy dobrym przeprowadzeniu tej walki, z głową, będę w stanie zrobić sensację.

– stwierdził Oleksiejczuk, który dostał angaż w UFC w wyniku współpracy Jacka Sarny i Pawła Kowalika, .

Nie jadę tam jako mięso armatnie, tylko jadę tam, żeby pokazać, że jednak Polacy w UFC też mogą wygrywać. Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żebym na tej gali wystąpił i dobrze się pokazał.

Wiadomo, że to jest duża gala, numerowana, jakiś stres będzie, bo to jest duże wydarzenie, ale myślę, że jak już wejdę do klatki i drzwi się zamkną, to już ten stres z każdą minutą będzie coraz mniejszy.

Od dawien dawna pojawiają się też głosy sugerujące, że niewyróżniający się warunkami fizycznymi jak na kategorię półciężką Michał, który chociażby w ostatnim starciu wyglądał na o wiele mniejszego od ubitego ostatecznie Riccardo Nosiglii, powinien przenieść się do kategorii średniej, aby tam poszukać szczęścia. Na najwyższym bowiem poziomie, gdzie umiejętności zawodników są piekielnie wysokie, o wyniku walki przesądzić mogą najdrobniejsze detale – w tym właśnie te siłowo-gabarytowe.

Oleksiejczuk przyznał jednak, że do swojej ostatniej potyczki zbijał ze 103 kilogramów, wyjaśniając, dlaczego zamierza pozostać w kategorii półciężkiej.

Nie planuję schodzić niżej – ani do 84 kg, ani do 77. Ci, którzy tak gadają, nie znają się na MMA, to nie są żadni znawcy MMA.

– ocenił.

Jestem jeszcze młody, więc myślę, że ta siła fizyczna, sylwetka też się z czasem poprawią. A że mam taką genetykę, jaką mam, no to przykro mi. Jakoś dziewięć walk wygrałem w 93 kg.

Na razie nie ma mowy o żadnym przechodzeniu w dół. Mogłoby to też zadziałać w drugą stronę – może gdybym zrzucił do 84, to może byłoby to za dużo kilogramów i może byłbym osłabiony. W 93 idzie dobrze, więc pozostańmy na razie w tej kategorii.

Oleksiejczuk bił się już między innymi na galach Fight Exclusive Night i doświadczenie wyniesione z uczestnictwa w tego rodzaju dużych wydarzeniach z pewnością może mu się przydać w Nowym Jorku – i choć gala UFC 217 to bez wątpienia największe sportowo-medialne wydarzenie tego roku w kalendarzu amerykańskiego giganta, to urodzony w Łęcznej zawodnik pozostaje dobrej myśli.

Ogólnie staram się podchodzić do tego wszystkiego na spokojnie. Nie wiadomo, jak będzie na miejscu, ale na tą chwilę to wszystko – to, że będę się bił na numerowanej gali, że w tym wieku – nie robi na mnie żadnego wrażenia. Pieniądze, warunki finansowe są ok, ale to też mnie nie skusiło. Nikt mnie nie musiał kusić. Jestem wojownikiem, chcę się bić, chcę się bić z najlepszymi – jak mi to wyjdzie, nie wiem, ale mogę zapewnić, że będę się po prostu bił, trenował do końca.

– powiedział.

Co mnie skusiło? Skusiła mnie najbardziej chęć już takiej mocnej walki. Wiadomo, te poprzednie walki też miałem z mocnymi rywalami, ale czuję w środku, że mogę rywalizować już – wiadomo, nie będę mówił tutaj głupot, że mogę rywalizować z czołówką tego UFC, ale myślę, że ten rywal, którego teraz mi dano, na ten moment jest odpowiedni.

Wiadomo, UFC – najlepsza organizacja. Takim organizacjom się nie odmawia, ale najbardziej chciałem się sprawdzić. To był priorytet. Chcę rywalizacji z mocnymi rywalami, chcę się sprawdzić.

Przygotowany jestem dobrze, jeszcze zostały trzy tygodnie. Przygotowywałem się do TFL-a, więc ja tutaj bym był ostrożny w tych komentarzach, które piszą niektórzy eksperci. Mogę zrobić sensację i mam nadzieję, że tak będzie i się wszyscy zdziwią.

Cały wywiad poniżej:

*****

Morderczy nokaut w wykonaniu Pawła Biszczaka na FEN 19 – video

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button