UFC

Powrót króla – McGregor vs Miller

Wreszcie! Po miesiącach tęsknoty i niecierpliwości wreszcie otrzymaliśmy wieść, której wyglądaliśmy codziennie, nerwowo obgryzając paznokcie i raz po raz odświeżając internety.

Najbardziej niewyparzona gęba światowego MMA, drugie wcielenie ociekającego pewnością siebie Muhammada Ali, niekwestionowany GOAT, mistrz dwóch dywizji wagowych UFC i bożyszcze Irlandczyków oraz fanów z całego świata spragnionych powiewu świeżości w skostniałych czasami oktagonowych i pozaoktagonowych realiach UFC – jedyny i niepowtarzalny Conor McGregor (14-2, 2-0 UFC) powraca do klatki!

Charyzmatyczny Mesjasz irlandzkiego, a wkrótce europejskiego i światowego MMA skrzyżuje rękawice z amerykańskim tyczkarzem w osobie Cole’a Millera (21-8, 10-6 UFC), który od dawna poszukiwał kontaktu z pierwiastkiem boskości – na gali UFC Fight Night 46, która odbędzie się 19 lipca w Dublinie, jego marzenia w końcu staną się rzeczywistością.

Conor McGregor doskonale zadebiutował w amerykańskiej organizacji, spektakularnie rozprawiając się z solidnym wówczas Marcusem Brimagem, serwując jednocześnie Amerykaninowi pierwszą w karierze porażkę przez (T)KO. W drugim boju rozmontował utalentowanego, zwłaszcza w płaszczyźnie kickbokserskiej, Maxa Holloway’a, choć obaj nabawili się kontuzji – Hawajczyk uszkodził stopę, Irlandczyk natomiast zerwał więzadła w kolanie. Teraz powróci po 11 miesiącach nieobecności.

Cole Miller to prawdziwy weteran UFC, który walczył aż 16 razy dla amerykańskiego giganta. W ostatnim boju przeciwko Samowi Sicilii zaprezentował doskonałą dyspozycję, ubijając rywala w stójce i poddając w parterze. Pamiętajmy bowiem, że to BJJ jest zdecydowanie najmocniejszą stroną Amerykanina – z 21 zwycięstw w karierze aż 15 zanotował przez poddanie. Z całego zastępu zawodników chętnych do zmierzenia się z McGregorem i dotkniętych komentarzami nie próżnującego podczas rehabilitacji Irlandczyka to właśnie Amerykanina wybrano na kolejną ofiarę.

Spodziewam się, że starcie McGregor vs Miller stało będzie pod znakiem rywalizacji strikera z grapplerem. Owszem, wysoki jak tyczka Amerykanin będzie miał 11 centymetrów przewagi wzrostu i 8 centymetrów przewagi zasięgu, ale… patrząc z drugiej strony, czymże są te o 4 ledwie centymetry dłuższe ramiona? Miller pokazał się z bardzo dobrej strony przeciwko brawlerowi Sicilii, ale McGregor stoi o kilka klas wyżej w aspekcie kickbokserskim od ostatniego rywala Amerykanina. Rzekłbym nawet, że jeśli ktokolwiek z aktywnych obecnie zawodników na świecie zbliża się najbardziej do Andersona Silvy za jego złotych czasów, to będzie to właśnie Conor McGregor. Uwielbia walczyć z kontry, ale – w przeciwieństwie do Pająka – nieustannie prze do przodu, zamykając rywali pod siatką i prowokując do wyprowadzenia ciosów, które potem kontruje. Pod tym względem przypomina odrobinę braci Diaz. Ma w sobie też pierwiastek Lyoto Machidy. Zresztą, o tym, jak walczy Irlandczyk, możecie przeczytać w 21. odcinku cyklu Sierpem.

Innymi słowy, jeśli Notorious będzie w stanie utrzymać walkę w stójce, a po kontuzji nie wróci jakiś nieswój, spodziewam się egzekucji. Dzięki doskonałej pracy nóg i atakom z trudnych do przewidzenia kątów a także doskonałemu wykorzystaniu ciosów prostych McGregor nie będzie miał problemów z przebijaniem się przez długie ręce rywala. Jeśli natomiast walka trafi do parteru – na co szanse nie są zbyt duże z uwagi na przeciętne co najwyżej ofensywne zapasy Millera – cóż, wtedy szanse Amerykanina wzrosną bardzo mocno, bo jego przewaga w tej płaszczyźnie powinna być wyraźna.

Tak czy inaczej, walka zapowiada się… wróć! Występ Conora McGregora zapowiada się wybornie! Sean Shelby zestawił Irlandczyka z przeciwnikiem idealnie nadającym się do tego, by powracający po długiej przerwie Notorious mógł przed własną publicznością zademonstrować pełnię swoich możliwości!

Powiązane artykuły

Komentarze: 12

  1. Hehe, dobre, Panowie :) Nie oglądałem Gry o Tron, choć przymierzam się, jak kiedyś czas pozwoli, bo wszyscy o tym gadają, a ja nie wiem nawet, co to.

    Póki Conor potwierdza to w oktagonie, moim zdaniem może gadać, co chce i nie ma nic przeciwko. Ma styl zdecydowanie bardziej przemawiający do mnie niż Sonnen, a w jego występach można dostrzec pierwiastek geniuszu, więc…

  2. Jeśli kontuzja nie odbije się na jego formie to Najlepszy przerobi Millera na schabowe. Wolałbym jakiegoś solidnego zapasiora, żeby przetestował w tym aspekcie przyszłego niszczyciela Aldo, Pettisa i Jonesa.

    1. Zapasy Conora mogliśmy już zobaczyć w walce z Hollowayem. Irol obalał i kontrolował w parterze Maxa, zrobił to co nie udało się Filliemu trenującemu w TAM. Wiem, że trochę naciągane ale moim zdaniem pokazuje to dobre zapasy i ten boski pierwiastek McGregora.

        1. Żeby mieć dobre zapasy defensywne trzeba mieć dobrą ofensywę, stać się prawdziwym zapaśnikiem. Dobrym przykładem może być Gustafsson. Dlatego wnioskuję, że Irlandczyk obrony ma także na porządnym poziomie.

          W walce z Hollowayem rozwalił sobie kolano a i tak nie odpuścił. Conor jest skazany na wielki sukces, już nie mogę się doczekać tego, co zrobi z Millerem. Tak jak w tytule – powrót króla.

  3. Holloway wziął tamtą walkę z McGregorem w zastępstwie, choć miał ponad miesiąc na przygotowania, więc nie było tak źle. Mimo wszystko nikt tak Maxa w UFC jeszcze nie zdominował ani stójkowo (Garcii nie wliczam…), ani zapaśniczo, a to o czymś świadczy. Pamiętam, że nawet Dustin Poirier musiał ratować się parterem, gdy nie radził sobie w stójce z zupełnie wówczas nieopierzonym i też chyba walczącym (debiutującym) w zastępstwie Maxem.

    Wiem, że Holloway rozwalił sobie stopę na początku starcia z Irlandczykiem, ale nie jestem pewien, czy w jakimś bardzo znaczącym stopniu wpłynęło to na przebieg walki. Odświeżyłem sobie ten pojedynek raz jeszcze i sposób, w jaki McGregor wywierał na nim presję, nie dając nawet sekundy wytchnienia i naprawdę KAPITALNIE zamykając pod siatką Hawajczyka (nigdy go nie gonił, poruszał się tylko do boku, blokując drogę ucieczki), znamionował naprawdę wielką klasę.

    Zwracam też uwagę, że McGregor trenuje z Gunnarem Nelsonem, więc myślę, że obaj mogą się od siebie nawzajem nauczyć cholernie dużo.

  4. Tak, pisałem o tym na Facebooku. Uważam, że Brandao będzie znacznie większym wyzwaniem dla McGregora, zwłaszcza w pierwszych 5 minutach. Irlandczyk przygotowywał się na wysokiego, klasycznie ustawionego grapplera, a dostaje niskiego, krępego mańkuta z mocnym ciosem. Będzie faworytem, ale myślę, że bukmacherzy otworzą to mniej więcej na poziomie:

    McGregor – 1.60
    Brandao – 2.40

    Ewentualna wygrana nad Brandao będzie więcej znaczyć w moich oczach niż pokonanie Millera.

Dodaj komentarz

Back to top button