UFC

Max Holloway o kolejnej walce: „Nie zamierzam się nigdzie spieszyć”

Mistrz kategorii piórkowej Max Holloway opowiada o swojej dyspucie finansowej z UFC, oczekując na propozycję nowego kontraktu.

Nie rzucał słów na wiatr Max Holloway, gdy przed trzema miesiącami po ubiciu Jose Aldo rozsiadł się na tronie kategorii piórkowej. Hawajczyk zapowiadał wówczas, że liczy na nowy kontrakt z UFC, który będzie odzwierciedlał jego wartość i dokonania – i zdania nie zmienił.

To jednak nie wszystko, bo jak zdradził w rozmowie z Khon2.com, od kilku tygodni nie rozmawiał z UFC na temat kolejnej potyczki, co jasno wskazuje na impas w negocjacjach.

Nadal idziemy krok po kroku. Nie mogę nikogo do niczego zmusić. Nie zamierzam się też spieszyć. Nie zamierzam się denerwować czymś, nad czym nie mam kontroli.

– powiedział 25-latek.

Mogę kontrolować swoje uczucia, więc skupiam się na sobie. Wszystko to daje mi jeszcze więcej czasu, aby stać się lepszym. Nie drażnij lwa. Wszyscy oni teraz mnie prowokują, ale zobaczymy w dniu walki. Nie mogę się doczekać. Staję się coraz lepszy.

Wcześniej głośno mówiło się o potencjalnej walce Maxa Holloway’a z Frankiem Edgarem podczas listopadowej gali UFC 217 w Nowym Jorku – wszak właśnie z tego stanu pochodzi ten ostatni – ale najwyraźniej nieprzejednana postawa Hawajczyka pokrzyżowała te plany, ułatwiając, nawiasem mówiąc, nieco negocjacje Joannie Jędrzejczyk, która w Madison Square Garden pójdzie w bój z Rose Namajunas.

Nie wiadomo, ile Błogosławiony zarobił za dwie ostatnie walki – a więc zwycięstwa z Anthonym Pettisem i Jose Aldo – ale wiadomo, że w poprzedniej potyczce przeciwko Ricardo Lamasowi zainkasował łącznie $150 tys. – po $75 tys. za występ oraz zwycięstwo.

Teraz nie zamierza jednak ustępować i zapowiada, że nie powróci do oktagonu na starym kontrakcie.

Proszę tylko o uczciwą wypłatę. Wielu z tych gości, wielu z tych mistrzów zarabia, ile zarabia. Nic im nie ujmuję, ale czuję, że jestem jednym z bardziej ekscytujących zawodników na kontrakcie z UFC. Wszyscy chcą mnie oglądać.

– stwierdził Holloway.

Koniec końców, jestem królem. Zasiadam na tronie.

Zapytany o galę, na której chciałby stoczyć swoją pierwszą walkę w obronie pasa, Hawajczyk wskazał na UFC 219, które odbędzie się 30 grudnia w Las Vegas, wśród potencjalnych kandydatów wymieniając wspomnianego już Frankiego Edgara, Cuba Swansona oraz Jose Aldo w rewanżu.

*****

Mark Hunt: „Jeśli zginę, walcząc – w porządku. Byle w uczciwej walce”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button