KSWPolskie MMA

Maciej Kawulski o Kamilu Szymuszowskim i Grzegorzu Szulakowskim: „Wygrywają, ale cały czas jeszcze czekają na wyjątkową walkę”

Współwłaściciel KSW Maciej Kawulski zabiera głos na temat aktualnej pozycji w organizacji i przyszłości Kamila Szymuszowskiego i Grzegorza Szulakowskiego.

Ostatnimi czasy Kamil Szymuszowski i Grzegorz Szulakowski nie pałają do siebie szczególną sympatią – przynajmniej w mediach, gdzie nie szczędzą sobie uprzejmości.

Wydaje się, że przyczyną kolizyjnego kursu, na którym się znaleźli, są ich zbieżne cele. Obaj bowiem nie ukrywają swoich aspiracji mistrzowskich w kategorii lekkiej.

Szulakowski wygrał już pod banderą KSW trzy walki z rzędu w limicie 70 kilogramów, łącznie mogąc pochwalić się serią siedmiu kolejnych wiktorii w karierze, podczas gdy rozpędzony dziewięcioma zwycięstwami Szymuszowski sposobi się do debiutu w tej właśnie wadze po tym, jak ostatnio z powodu nieobecności Marifa Piraeva zmuszony był bić się z Gracjanem Szadzińskim w umownym limicie 73 kilogramów.

Popularny Szuli, który wcześniej dążył do starcia z mistrzem Mateuszem Gamrotem, wyraził ostatnio także chęć na konfrontację z mającym obiekcje względem tego pomysłu Normanem Parke. Wszystko to jednak nieszczególnie przypada do gustu Szymuszowskiemu, który nie walczył co prawda jeszcze w kategorii lekkiej – nie ze swojej winy – ale ma za sobą mocną passę zwycięstw.




Współwłaściciel KSW Maciej Kawulski zdradził już jednak wcześniej, że marzy o rewanżu Gamrota z Parkiem, co oznaczałoby, że Szulakowski pozostanie bez rywala. Czy to otwierałoby drogę do pojedynku reprezentanta olsztyńskiego Berkutu Arrachionu z wyrażającym już wcześniej gotowość nań Szymuszowskim, na ten moment nie wiadomo. Wiadomo natomiast, jak aktualną pozycję obu w KSW ocenia Kawulski.

Obydwaj zawodnicy idą we właściwym kierunku i rzeczywiście nie da się (nie) dostrzec tego, że zasłużyli i są bardzo blisko szansy na nowe starcia, a w przyszłości – jeżeli dalej będą się tak ich losy toczyły – również możliwości podejścia po pas.

– powiedział w audycji MMAnews Live #13 współwłaściciel polskiego giganta.

Natomiast nie da się też ukryć, że skoro nie są to nazwiska, które są dla nas nazwiskami pierwszego wyboru do ważnych pojedynków, to też jest tego jakiś powód. I każdy fighter musi przyjrzeć się nieco bardziej globalnie swojemu wizerunkowi i wszystkiemu, co się wokół niego dzieje – a nie tylko ilości zwycięstw.

Ja już nie mówię o tym, że jak nie zaatakujesz kogoś na ważeniu, to dla nas jesteś nieciekawy, albo jak nie uprawiasz nagminnego trashtalku na swoich social mediach i nie wyzywasz wszystkich do pojedynków – ale (liczy się) też jakość pojedynków. Pytanie, czy któryś z tych zawodników dał tak wyjątkową i fascynującą walkę, że wszyscy, którzy nas dzisiaj słuchają i którzy oglądają KSW, zapamiętali ich po tym pojedynku? W moim odczuciu nie. To są zawodnicy, którzy wygrywają, ale cały czas jeszcze czekają na wyjątkową walkę. I wszystko jest w ich rękach.

Nie mówię, że nie ma takiej szansy, że jak nie będzie fajerwerków w ringu, to nie dostaną możliwości występu w ważnej w fightcardzie walce – ale na pewno by to przyspieszyło sprawę.

*****

KSW kusi powrotem Jay’a Silvy

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button