UFC

Kamaru Usman dominuje Warlley’a Alvesa

Kamaru Usman po profesorsku rozmontował Warlley’a Alvesa, zwyciężając decyzją sędziowską na gali UFC Fight Night 100.

Kamaru Usman (9-1) nie miał problemów z pokonaniem Warlley’a Alvesa (10-2) na gali UFC Fight Night 100 w Sao Paulo, dominując zarówno w stójce, jak i w parterze.

Pojedynek rozpoczął się od dobrych ciosów Alvesa, który dwukrotnie prawicą zdzielił Usmana. Brazylijczyk pozostawał mobilny, ale w pewnej chwili dał się zamknąć na siatce, inkasując dwa ciosy rywala. Nigeryjski Amerykanin był agresywniejszy, starając się spychać Brazylijczyka do defensywy. Ten operował niedaleko siatki, wystrzeliwując z krótkimi szarżami. Alves trafił soczystym prawym w krótkiej wymianie, potem dołożył podbródkowy, ale Usman nie przestawał ani na chwilę, nie robiąc sobie nic z uderzeń Brazylijczyka. Reprezentant Blackzilians trafił kilkoma prostymi na korpus, ale zainkasował mocne kopnięcia – na schaby i na nogi. Później przyjął jeszcze kolano na głwoę, ale w końcówce mocno przycisnął, kilkoma ciosami dzieląc salwującego się ucieczką przy siatce Alvesa.

Na początku drugiej rundy Usman poszedł po obalenie, ale Alves zagroził mu gilotyną i Amerykanin odpuścił. Wciskał jednak Brazylijczyka przez dobrą minutę do siatki, aż wreszcie ten poszukał kolejnej gilotyny, którą utorował sobie drogę na środek oktagonu. Szybko jednak Usman znów zepchnął go na siatkę i choć Alves bardzo dobrze pracował na nogach, to atakował z rzadka, na ogół kopnięciami, inkasując sporo ciosów rywala z uwagi na nisko opuszczoną gardę i brak miejsca na odskoczenie. Przewaga Usmana zaczęła rosnąć, rozkręcał się z minuty na minutę. Alves oddychał już bardzo ciężko. Amerykanin rozpuścił ręce pod siatką, trafiając kilkoma soczystymi uderzeniami. Rozluźnił się na tyle, że raz za razem zapraszał wymęczonego Brazylijczyka do wymian, ochoczo wykrzykując coś w jego kierunku.

Usman od razu zepchnął Alvesa do defensywy na otwarcie trzeciej rundy. Zainkasował co prawda kilka ciosów w kontrze, ale kontynuował natarcie. Zasypał rywala gradem ciosów pod siatką, szukając skończenia.

Następnie przewrócił Brazylijczyka, ale chwilę potem po krótkiej kotłowaninie musiał bronić się przed gilotyną. Po krótkiej walce zdołał się wykaraskać, znajdując się na górze. Zasypał rywala kanonadą ciosów z góry, następnie wykluczając jego ręce i kontynuując natarcie. Wymęczony Alves pokazał jednak kawał serca i zdołał się wykaraskać – ale trafił prosto w ciasno zapięty trójkąt rękami. Nie odklepał jednak, uratowany przez syrenę kończącą pojedynek.

Decyzja sędziowska była formalnością – sędziowie wypunktowali 29-27, 30-26 i 29-28 dla Usmana, który odnosi w ten sposób czwarte zwycięstwo z rzędu, serwując jednocześnie drugą kolejną porażkę Alvesowi.

Po walce Usman rzucił rękawicę Demianowi Mai, przekonując, że jest lepszym grapplerem od Brazylijczyka.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button