UFC

Jorge Masvidal o walce z Demianem Maią: „To było szalone”

Jorge Masvidal podsumowuje przegrany pojedynek z Demianem Maią podczas gali UFC 211 w Dallas.

Przed konfrontacją z Demianem Maią podczas gali UFC 211 w Dallas Jorge Masvidal zapowiadał rozbicie Brazylijczyka, dokładnie przewidując taktykę swojego rywala. I rzeczywiście – przewidywania Amerykanina sprawdziły się co do joty, ale tylko pod względem strategii Mai. Rzecz jednak w tym, że Gamebred nie znalazł na nią odpowiedzi, ostatecznie przegrywając niejednogłośną decyzją sędziowską.

Jest przebiegł i silny. Najsilniejszy gość, z jakim kiedykolwiek byłem na macie – szczególnie w pewnych pozycjach. W innych pozycjach – zapaśniczych – byłem od niego silniejszy.

– powiedział Masvidal o Mai w rozmowie z Robinem Blackiem.

Gdy szedł do jednej nogi, byłem w stanie powstrzymać go siłowo i technicznie. Ale z pleców? Z półgardy? Siła, jaką był w stanie generować z półgardy, była imponująca. Nie wygląda to tak na nagraniu, ale gdy był na na plecach, tłamsił wszystko, co mogłem wykorzystać, żeby wstać i uciec. To było imponujące, bo na ogół jak masz kogoś na dole, możesz po prostu go odepchnąć i uciec, ale w jego przypadku to nie była tylko kwestia jego siły, ale też techniki. Naprawdę z pleców jest światowej klasy zawodnikiem. Podobnie z innymi pozycjami – gdy zajmuje plecy, wie dokładnie, jak cię tam utrzymać. Wiele razy po prostu zupełnie wykluczał moje biodra w sam sposób, w jaki trzymał pozycję za plecami. Czapki z głów dla niego jeśli chodzi o grappling.

Jak zawsze po walkach Brazylijczyka, odezwało się wiele głosów krytykujących jego „nudny” styl walki polegający na ciągłej kontroli i próbach znalezienia drogi do poddania. Jak na człowieka o korzeniach w walkach ulicznych przystało, Masvidal widzi ten temat zupełnie inaczej.

Wielu ludzi mówi: „Stary, wyszedł tam tylko po to, żeby cię przytulać”, ale to nie ma znaczenia. To właśnie gość robi i szacunek za to.

– ocenił Gamebred.

Jestem człowiekiem, który wierzy w naturalny przebieg walk – uważam, że jeśli ktoś mnie obala, to sędzia nigdy nie powinien podnosić nas do stójki – bez względu na to, jak wydaje się to nudne. Tak byłoby w prawdziwej walce – zostajesz przewrócony i przytrzymany na dole. Oczywiście chciałbym, aby kolana były dozwolone w innych pozycjach, aby ta przewaga nie była tak duża – powinno być jak w prawdziwej walce.

Tak czy inaczej, doświadczenie było bardzo cenne. Chciałem oczywiście wygrać, ale nauczyłem się rzeczy, które mogę wykorzystać. Jeśli był w stanie zrobić to mnie, to wierzę, że sam mogę zrobić to każdemu zawodnikowi.

To szalone, bo nawet jak odrzucałem nogi i rozciągałem go na brzuchu, był w stanie zrobić z tego kocioł.




Pojedynek nie toczył się jednak cały czas do jednej bramki. We fragmentach stójkowych to Masvidal rozdawał karty, kąsając Brazylijczyka ciosami prostymi i kopnięciami. Wybronił też 8 z 12 prób obaleń ze strony Mai, ale te 4, na które nie znalazł odpowiedzi, przypłacił porażką.

Osobiście uważam, że mógłbym pokonać go w rewanżu – ale musiałbym dokonać poprawek. Zmienić to, zmienić tamto.

– stwierdził Masvidal.

Popełniłem w pierwszej rundzie duży błąd, który kosztował mnie wiele sił. Gdy walczyłem z jego rękami przy pierwszym duszeniu zza pleców… stary, moje ręce były spompowane. Z całych sił ciągnąłem rozrywałem to duszenie. Musiałem, bo też wkładał w to dużo mocy, ale ten moment, gdy oddałem mu plecy, próbując uciekać… Być może powinienem był pozostać na swoich plecach, spróbować trochę jiu-jitsu, zamiast wstawać.

Nie mogę popełniać takich błędów, muszę być jeszcze bardziej skupiony, nie oddawać pleców. Szczególnie jeśli chodzi o to, jak wpinał się nogami – powinienem był trzymać łokcie ciaśniej. Jestem rozczarowany, bo nigdy wcześniej nie zdarzyło się w mojej karierze, aby ktoś siedział za moimi plecami tak długo. Chyba 8-9 minut. To naprawdę nie daje mi spokoju, więc wracam na matę od razu.

Porażka z Maią oznacza koniec serii trzech wiktorii Masvidala, który jednak zachował 5. pozycję w rankingu kategorii półśredniej. Nie ukrywa, że celuje w powrót do akcji już w lipcu.

Nie mam chyba żadnych kontuzji. Dla mnie to było bardziej jak mecz grapplingowy – dla niego to była walka, więc przypuszczam, że w lipcu jeszcze nie powróci. Chciałbym walczyć z najwyżej sklasyfikowanym rywalem.

Na wyzwanie ze strony Masvidala pozytywnie zareagował dwukrotny pretendent Stephen Thompson, który jednak nadal zmaga się z kontuzją kolana stawiającą ich potencjalną walkę pod dużym znakiem zapytania.

*****

Jorge Masvidal rzuca wyzwanie Stephenowi Thompsonowi

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button