UFC

Jan Błachowicz: „Każdy wie, że Jones jest oszustem”

Opromieniony czwartym z rzędu zwycięstwem Jan Błachowicz zabrał głos na temat sytuacji w kategorii półciężkiej, nie pozostawiając wątpliwości co do swoich celów i planów.

Powróciwszy nad Wisłę po zdobyciu Moskwy, gdzie poskręcał Nikitę Krylova, Jan Błachowicz nie narzeka na brak zainteresowania ze strony polskich mediów. I trudno się dziwić – cieszynianin jest bowiem o krok od walki o pas mistrzowski kategorii półciężkiej UFC, która byłaby bezsprzecznie największym wydarzeniem w historii nadwiślańskiego MMA.

Cieszyński Książę rzucił już wyzwanie zarówno zasiadającemu na tronie kategorii do 205 funtów Danielowi Cormierowi, jak i sklasyfikowanemu na 1. miejscu w rankingu Alexandrowi Gustafssonowi.

Podtrzymuję. Chciałbym zawalczyć o pas.

– powiedział w rozmowie z Jarosławem Świątkiem z MyMMA.pl polski zawodnik.

Jeżeli DC nie wróci, niech zwakuje – i wydaje mi się, że obaj, ja i Gustafsson, najbardziej na to zasługujemy, żeby zawalczyć o pas. Jeżeli nie z Gustafssonem to z kimś innym. Ja bym chciał już – wydaje mi się, że zasłużyłem i jestem gotowy, żeby to nastąpiło teraz.




Pomysł cieszynianina zdecydowanie nie przypadł do gustu Corey’owi Andersonowi, który rozpływał się w sieci nad zwycięstwem z polskim zawodnikiem przed trzema laty, nie mając wątpliwości, że to on jest bliżej titleshota.

Dlaczego zatem Błachowicz uważa, że to on – a nie Amerykanin – zasługuje na szansę walki o złoto?

Bo ja od tego czasu wygrałem troszeczkę więcej niż on.

– powiedział.

On mnie pokonał… Ja mu tego zwycięstwa nie odbieram, ale on jest troszeczkę sfrustrowany. Ma chyba jakiś problem ze sobą. Niech sobie idzie swoją drogą. Jeszcze się spotkamy na pewno. Jeżeli to ma być walka o pas, to może być z nim. Nie ma żadnego problemu. Udowodnię, że pokonał mnie w momencie kiedy – i powtarzam, że nie odbieram mu tego zwycięstwa; wygrał, wygrałeś, gratuluję jeszcze raz – ale pokonałeś mnie w momencie, jak miałem najgorszy okres swojego życia, najgorszą formę w swoim życiu. Zadałeś mi ponad sto łokci na łeb i nawet mnie nie rozciąłeś, nie potrafiłeś mnie znokautować – chłopa, który sam nie umiał chodzić, tak był zmęczony, wycieńczony. A ty nie potrafiłeś mnie skończyć. To pokazuje, jaki jesteś słaby tak naprawdę. I tyle. Tyle mam do powiedzenia jemu.

A jak się spotkamy – a wierzę, że się spotkamy – to ci udowodnię, że to był przypadek.

Cieszyński Książę zapewnił jednocześnie, że nie pała jakąś wielką żądzą zemsty na Amerykaninie, ale po prostu nie podoba mu się jego zachowanie w mediach społecznościowych. To bowiem nie pierwszy przypadek, gdy Anderson chełpi się zwycięstwem z Błachowiczem po wiktorii tego ostatniego.

Chodzi o to, że ja też wygrałem na przykład z Ilirem (Latifim). On wygrywa, a ja mu serdecznie gratuluję każdej wygranej. Nie wykorzystuję tego.

– powiedział reprezentant Berkutu WCA Fight Team.

A Corey próbuje się lansować na moich wygranych. I tyle. Może po tym nokaucie od Jimmiego coś mu się przestawiło we łbie.

Gdyby zatem to od niego zależało, z kim wolałby skrzyżować rękawice polski zawodnik – z Danielem Cormierem czy Alexandrem Gustafssonem?

Fajnie by było i z jednym, i z drugim.

– odparł Błachowicz.

DC – mistrz dwóch kategorii. Mega wyzwanie. Legenda. Z Gustafssonem – bo rewanż. A powtarzam, że chciałbym się zrewanżować każdemu, z kim przegrałem. Może będzie mi to dane, może nie. Ważne, żeby to było o pas – nieważne, z kim.

W kategorii półciężkiej dojdzie za niespełna półtora miesiąca do innej ważnej dla układu sił walki. Były pretendent do pasa mistrzowskiego Volkan Oezdemir skrzyżuje rękawice z rozpędzonym dwoma ekspresowymi zwycięstwami nad legendami w osobach Rashada Evansa i Mauricio Ruy Anthonym Smithem.

Na pewno cały czas będziemy cisnąć, żeby to było o pas.

– powiedział Polak, zapytany o potencjalne starcie ze zwycięzcą.

Jeżeli nie, to dostanę maila i akceptuję.

W tle rozgrywki o złoto 205 funtów znajduje się natomiast Jon Jones, który nadal czeka na decyzję Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) w sprawie swojej drugiej w karierze wpadki dopingowej.

Do potencjalnego starcia z Bonesem Cieszyński Ksiażę podchodzi jednak z pewnym dystansem, tak to nazwijmy…

Też by było fajnie, tylko chciałbym, żeby to była uczciwa walka – a nie, że on przyjdzie nasterydowany, nakoksowany. Każdy wie, że jest oszustem, że sobie nie radzi z pewnymi rzeczami. I to jest słabe. Tyle.

– stwierdził polski zawodnik.

Gdybym miał 100-procentową… To znaczy, takiej pewności nigdy nie masz, ale jeśli byłby czysty – jak najbardziej. Chyba że dogadujemy walkę, że jest poza wszystkimi kontrolami i razem działamy w taki a nie inny sposób. Ale jeżeli są jakieś zasady, na które się umawiamy, podpisujemy, to trzeba się tych zasad trzymać – a nie oszukujemy.

*****

Janek w drodze po pas, czyli… USADA, nie spieprz tego!

Powiązane artykuły

Back to top button