UFC

Gilbert Melendez rozważa zakończenie kariery

Gilbert Melendez, który ostatnie zwycięstwo w oktagonie odniósł niemal równo cztery lata temu, zastanawia się nad zawieszeniem rękawic na kołku.

Fatalna seria byłego mistrza kategorii lekkiej Strikeforce i pretendenta do pasa UFC Gilberta Melendeza trwa w najlepsze.

Po trzech z rzędu porażkach w 155 funtach El Nino zdecydował się przenieść do kategorii piórkowej, by tam rozpocząć nowy rozdział swojej kariery. Oktagonowego debiutu w 145 funtach nie będzie jednak wspominał miło, bo podczas gali UFC 215 w Edmonton został zdemolowany przez Jeremy’ego Stephensa. Przetrwał co prawda pełne trzy rundy, ale skończył z przeokrutnie porozbijaną wykroczną nogą.

Była to już druga walka z rzędu – po tej z Edsonem Barbozą – w której Amerykanin doznał ciężkich obrażeń lewej nogi. Po starciu z Brazylijczykiem przyznał nawet, że ucierpiało unerwienie jego nogi, co może nieść ze sobą długofalowe konsekwencje zdrowotne.

Dziś natomiast – po lowkingach od Stephensa – nie ukrywa, że to właśnie stan jego lewej nogi stanowi jego największe zmartwienie. Najzwyczajniej w świecie nie wie, czy jego kończyna jest w stanie przyjmować dalsze obrażenia.

Bardzo trudno jest powiedzieć sobie, że przechodzisz na emeryturę. Myślę jednak, że przez najbliższe miesiące – bez względu na wszystko – będę się trzymał z dala od sali treningowej.

– zapowiedział w rozmowie z ESPN.com Melendez.

Zobaczymy, jak będzie wyglądało życie. Zastanawiam się po prostu, na ile uszkodzona jest moja noga. Czy zniesie jeszcze walkę. Za nic w świecie nie chciałbym tam wrócić tylko po to, żeby zostać okopanym po raz trzeci z rzędu.

Nie chcę wyglądać w klatce tak, jak wyglądałem ostatnio, więc jeśli się nie uda, to będzie prawdopodobnie moje ostatnia walka. Jeśli jednak wypadnę świetnie i wygram, prawdopodobnie będę dalej walczył. Na pewno nie chcę jednak wyglądać jak ostatnio. Wiem, że już zbliżam się do końca kariery i wiem, że muszę myśleć o przyszłości swojej rodziny i swoim zdrowiu.

35-latek przyznaje jednak, że pomimo okrutnego lania, jakie otrzymał, nadal nie opuszcza go przekonanie, że ciągle jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie.

Wiem, że są ludzie, którzy mówią: „Skończ to, Gil”. Są też ludzie którzy mówią: „Nie kończ, Gil”. Jako zawodnik wahasz się.

– powiedział.

Jak z dziewczyną, którą kochasz i nienawidzisz jednocześnie. Rozstajesz się z nią, a potem mówisz: „Przepraszam, kochanie, wróć”. Relacja opierająca się na miłości i nienawiści, która na dodatek jest też mocno uzależniająca.

W przerwie między drugą i trzecią rundą walki ze Stephensem Melendez, zainkasowawszy już masę potężnych lowkingów, po których ledwie utrzymywał się na nogach, miał chwilę zwątpienia, co wychwyciły kamery. Nie zaprzecza.

Wiem, że w narożniku powiedziałem, że mam dość, ale jednak nie trzeba było wiele, żeby mnie przekonać (do dalszej walki).

– stwierdził El Nino.

Ręczniki zostawcie w szatni. Powiedziałem to też sędziemu: „Nie przerywaj tej walki, pozwól mi zostać znokautowanym”. Powiedziałem tak sędziemu. „Nie odbieraj mi tego. Jesteś mi to winny. Harowałem na to bardzo ciężko, więc pozwól mi zobaczyć zakończenie”.

Na koniec Melendez przyznał jednak, że jeśli po kilku miesiącach okaże się, że pojedynek ze Stephensem był jego ostatnim, nie będzie rozdzierał szat.

*****

Jon Jones zabiera głos utracie pasa mistrzowskiego: „Prawda jest taka, że…”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button