Bellator

Gegard Mousasi: „Pas to pas. Zrobię sobie z nim zdjęcie”

Gegard Mousasi podsumował wiktorię z Rafaelem Carvalho podczas gali Bellator 200, wyrażając zainteresowanie konfrontacją z Rorym MacDonaldem.

Rozbiwszy wczoraj w pył Rafaela Carvalho w walce wieczoru gali Bellator 200 w Londynie i usadowiwszy się na tronie kategorii średniej, Gegard Mousasi nie pozostawił żadnych wątpliwości na temat rywala, z którym chciałby skrzyżować pięści w kolejnej potyczce.

Będę go nazywał „Chicken Rory”.

– powiedział podczas rozmowy z dziennikarzami po gali rozweselony Mousasi.

Tej walki chcemy. Bardzo go szanuję – to twardy zawodnik. Będziemy jednak dążyć do tej walki. Będziemy go wyzywać na różne sposoby, aż ją weźmie.

Lubię Rory’ego. Uważam, że to fenomenalny zawodnik. To jednak dla mnie dobre zestawienie i duże nazwisko. Wydaje mi się, że fani chcieliby to zobaczyć.

Ormianin nie wykluczył co prawda pojedynku z rozpędzonym pięcioma zwycięstwami z rzędu Johnem Salterem, który sportowo wydaje się najbardziej zasługiwać na titleshota, ale nie ukrywa, że preferuje walkę z Rorym MacDonaldem.

Ten pas otwiera mi drzwi. Wszystko to kwestia odpowiednich możliwości.

– powiedział.

Muszę walczyć z pretendentami, ale są też tutaj duże nazwiska. Wolałbym walczyć z Rorym niż z tym drugim gościem – dobry, łysy zawodnik. Nie wiem, jak się nazywa. Jest pretendentem, ale jest też brzydalem.




Zdobyty w Londynie pas mistrzowski jest już szóstym w trwającej od 2003 roku karierze Ormianina. Wcześniej zdobywał trzy pasy DREAM oraz pasy Cage Warriors oraz Strikeforce.

Pas pokazuje tylko, kto jest lepszy danego wieczoru. To kwestia odpowiedniego momentu.

– powiedział Mousasi, nie wykluczając możliwości powrotu do kategorii półciężkiej któregoś dnia.

Georges Saint-Pierre był mistrzem, bo walczył z Michaelem Bispingiem w odpowiednim momencie. To był dobry moment dla niego, aby wziąć walkę. Dobre zarządzanie. Pas to pas. Zrobię sobie z nim zdjęcie.

Zapytany natomiast, czy zdobycie złota Bellatora czyni z niego jednego z najlepszych średnich w historii, Dreamcatcher nie pozostawił wątpliwości.

Moim celem nigdy nie był status najlepszego średniego. Nigdy nie miałem takiego pragnienia.

– powiedział.

Chciałem tylko zarobić pieniądze. Jestem szczery. Ludzie mówią o dumie, honorze… Ja walczę dla rodziny i dla siebie. Po prostu chcę wygrywać. Rywalizować i wygrywać.

*****

Sierpem #65 – Goryl czy Wonderboy?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button