Dziennikarze MMAUFC

Proroctwa na 2013? Sprawdzam!

Czy pamiętacie Wielkie Proroctwa Branży sprzed roku? Czas dokonać rozliczenia!

W styczniu zeszłego roku w innowacyjnej i, jak sądzę, jedynej tego rodzaju inicjatywie w Polsce zaprosiliśmy dziennikarzy rodzimych portali branżowych do wcielenia się w rolę proroków, prosząc ich o wytypowanie czarnych koni oraz rozczarowań w poszczególnych dywizjach UFC na 2013 rok. Znajdziecie tam między innymi przewidywania żurnalistów z MMANews.pl, MMAOctagon, MMAnia.pl czy nawet Tima Leideckera.

Pierwszą część Wielkich Proroctw Branży znajdziecie w tym miejscu – obejmuje typowania w kategoriach ciężkiej, półciężkiej i średniej. Proroctwa na temat pozostałych dywizji wagowych znajdują się w drugiej części. Polecam zapoznać się z obiema, bo gdy jesteśmy bogatsi o wiedzę na temat tego, co faktycznie się wydarzyło, lektura przewidywań niejednokrotnie zadziwia, innym razem – rozśmiesza.

Bardzo podobnie jest – jak z perspektywy czasu widać – z moimi typami, które pozwoliłem sobie zamieścić w tamtejszych proroctwach, a w niniejszym tekście przypomnieć, smagając się biczem, gdy mój typ szlag trafił i triumfując, gdy okazał się prawidłowy. Jak zatem przedstawiały się moje ówczesne proroctwa?

Dywizja ciężka

W królewskiej kategorii jako czarne konie typowałem Fabricio Werduma oraz Todda Duffee. Brazylijczyk okazał się typem jak najbardziej trafnym, bo teraz stoi u bram walki o pas, którą otworzy, jeśli pokona Travisa Browne’a – trzeba jednak sprawiedliwie zaznaczyć, że w 2013 roku stoczył tylko jedną walkę. Duffe z kolei nadal zmaga się z kontuzjami, które całkowicie wyeliminowały go z walki w minionym roku…

W styczniu 2013 pisałem, że najbardziej rozczarują Alistair Overeem oraz Antonio Rodrigo Nogueira. Holender stoczył w 2013 roku dwie walki i obie przegrał, Brazylijczyk zanotował jedną porażkę. Brzmi dobrze!

Dywizja półciężka

Moimi czarnymi końmi w kategorii półciężkiej byli James Te Huna, Gegard Mousasi, Phil Davis i Jimi Manuwa. Nowozelandczyk skończył rok rekordem 1-2, zatem z całą pewnością nie okazał się rewelacją swojej dywizji. Ormianin stoczył tylko jedną, wygraną walkę. Amerykanin za to odniósł dwa zwycięstwa i zwłaszcza to nad Lyoto Machidą było niezwykle cenne – był to bardzo udany rok w jego wykonaniu. Nie inaczej było w przypadku Brytyjczyka, który również zanotował dwa zwycięstwa i teraz w walce życia zmierzy się z Alexandrem Gustafssonem – bardzo dobry rok dla Manuwy!

Wśród rozczarowań roku bardzo pomyliłem się co do Glovera Teixeiry, który wygrał trzy walki w 2013 roku i teraz bić się będzie o pas z Jonem Jonesem. Pudło przeokrutne, choć moja opinia o możliwościach Brazylijczyka poprawiła się tylko odrobinę. Nie pomyliłem się natomiast z typowaniem fatalnego roku dla Vinny’ego Magalhaesa oraz Dana Hendersona. Brazylijczyk po dwóch porażkach wyleciał z UFC, natomiast Amerykanin po trzech przegranych zdaje się być na ostatniej prostej swojej kariery.

Dywizja średnia

Wyjątkowo dobrze poszło mi w prorokowaniu czarnych koni dywizji średniej. Ronaldo Souza, Brad Tavares oraz Francis Carmont – każdy z nich skończył 2013 rok z rekordem 2-0. Nie typowałem za to w tej kategorii Chrisa Weidman, chociaż…

W największych rozczarowaniach roku umieściłem Andersona Silvę, przewidując, że zeszły rok nie będzie dla niego udany. Co prawda, wydawało mi się, że obok Weidmana i Jacare zagrozić mu też będą mogli Luke Rockhold i Hector Lombard, ale… Miał paść i padł! Moim drugim rozczarowaniem w dywizji średniej był Tim Boetsch – ostatecznie skończył rok rekordem 1-1, więc dramatu wielkiego nie było, ale i żadnej rewelacji również.

Dywizja półśrednia

W przeciwieństwie do sąsiedniej kategorii w dywizji półśredniej okazałem się wyjątkowo marnym prorokiem. O ile typowanie Gunnara Nelsona na czarnego konia jakoś się broni, bo wygrał jedną walkę, a z pozostałych wyeliminowały go kontuzje, to już wróżenie świetnego roku TJ Waldburgerowi (rekord 2013: 0-1), Erickowi Silvie (rekord 1-1) czy zwłaszcza Jonowi Fitchowi, który po porażce z Demianem Maią wyleciał z UFC, okazało się okrutnym błędem niebu obrzydłym…

Na największe rozczarowanie typowałem Martina Kampmanna i ten wybór się jakoś broni, oraz… Matta Browna – i tego wyboru nie sposób obronić, nie dokonując jakichś pokracznych makagigów, czego próby się nie podejmuję.

Dywizja lekka

Niepowodzenia z półśredniej odbijam jednak sobie w lekkiej – zawodnicy typowani przeze mnie na czarnego konia – czyli Anthony Pettis, Rafael dos Anjos oraz Edson Barboza – zaliczyli świetne dwanaście miesięcy, kończąc 2013 rok na znacznie wyższych pozycjach w hierarchii dywizji lekkiej aniżeli te, na których go rozpoczynali.

Benson Henderson był zawodnikiem, którego typowałem jako rozczarowanie dywizji lekkiej i chyba prorokowana porażka z Pettisem to potwierdza. Za to typ na TJ Granta okazał się całkowicie nietrafiony, bo Kanadyjczyk zaprezentował się w 2013 roku bardzo dobrze, a gdyby nie kontuzja, mogło być jeszcze lepiej.

Dywizja piórkowa

Ze zmiennym szczęściem typowałem czarne konie w dywizji piórkowej. Dennis Bermudez okazał się bardzo dobrą kartą, wygrywając trzy walki w 2013 roku. Dennis Siver skończył rok rekordem 1-1, co na pewno nie jest tym, czego się po nim spodziewałem. Wreszcie Max Holloway przegrał obie walki w 2013 roku i pomimo tego, że jedną kontrowersyjnie (Bermudez) a drugą z wielkim talentem (McGregor), to typowanie go na czarnego konia okazało się pomyłką.

Wśród rozczarowań nie pomyliłem się co do Darrena Elkinsa, prorokując, że z czołówką nie da rady, za to dramatycznie przestrzeliłem w przypadku Jose Aldo i aż uwierzyć nie mogę, gdy teraz patrzę na tamtejszy tekst, że wróżyłem mu porażkę z Frankie Edgarem… Prorokowanie nieudanego roku Brazylijczykowi uważam za największą gafę z wszystkich typów, jakie wówczas w styczniu 2013 roku przedstawiłem.

Dywizja kogucia

Może i typowany na mnie na czarnego konia dywizji Michael McDonald nie zaliczył fatalnego roku, ale jednak rekord 1-2 w żaden sposób nie potwierdza słuszności mojej predykcji. Typowany na drugiego czarnego konia Alex Caceres stoczył dwie walki, z czego wynik jednej zmieniono na no contest z powodu wpadki antydopingowej Bruce’a Leeroy’a, natomiast drugą wygrał w ładnym stylu – powiedzmy, że typ ten wstydu nie przynosi.

Erika Pereza oraz Dominicka Cruza wybrałem jako największe rozczarowania 2013 roku w dywizji koguciej. Perez skończył rok z rekordem 1-1, ale jego mocno pompowany przez UFC balon pękł w starciu z Takeyą Mizugakim, więc proroctwo się broni. Cruz natomiast nadal nie wrócił do walki, łapiąc kontuzję za kontuzją…

Dywizja musza

Moim czarnym koniem w najlżejszej kategorii wagowej miał być… John Moraga. Stoczył jedną, wyraźnie przegraną walkę z Demetriuosem Johnsonem i stawianie na niego okazało się błędem.

Johnowi Dodsonowi prorokowałem porażkę z Johnsonem, która faktycznie miała miejsce, ale nieco poprawiła jego wizerunek za ostatni rok doskonała wygrana nad Darrellem Montague.

***

Jeśli czas pozwoli i ze strony dziennikarzy branżowych będzie wola wzięcia udziału w podobnych proroctwach na 2014 rok, być może niebawem raz jeszcze uda się takie przedsięwzięcie zorganizować. Jeśli nie uda się tego wszystkiego spiąć – wymyślimy coś innego!

Powiązane artykuły

Komentarze: 32

  1. Ja miałem swoje trio na ten rok – Swanson, Teixeira i Nurmagomedov. Chłopaki nie zawiedli.

    Najmocniej pomyliłem się co do Pettisa, ale jak nie można sobie poradzić ze Stephensem, to różnie można wyrokować.

    Chyba już wiem dlaczego często nazywasz Teixeire przereklamowanym, a Erica Silve mega talentem, chociaż jest odwrotnie o 180 stopni :)

    Z Carmontem, dos Anjosem, Philem Davisem i Bermudezem miałeś trochę szczęścia, bo ten nieskazitelny rekord jest oficjalny, ale kto oglądał ich kontrowersyjne wygrane może mieć różne opinie na temat ich wyniku.

    Holloway z kolei przegrał niesłusznie z Bermudezem, ale miał wielką szansę się odbić w walce z pewnym Irlandczykiem, chociaż trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia po tej walce.

    Fajna inicjatywa te proroctwa. Dobrze sobie przypomnieć taki tekst po 12 miesiącach.

  2. HAHAH, dzięki za przypomnienie mi tego. Polecam moją wymianę zdań z Mirkiem, który zapatrzony w Overeema wygadywał straszne bzdury. Cytując:

    „Overrem czarnym koniem w cięzkiej nazywasz kuriozum? Panie eM, to stwierdzenie to jest kuriozum”

    I jak to teraz wygląda :D?

  3. Slipmych, a upadku Pająka mi nie pogratulujesz? :P

    Co do Ericka Silvy i Glovera Teixeiry, to „jak jest” jest sprawą subiektywną. Dalej stoję na stanowisku, że pierwszy ma wielki potencjał, drugi – nie. I bardzo chętnie rozwinę, jeśli trzeba.

    Z dos Anjosem nie miałem żadnego szczęścia, kontrowersyjne zwycięstwo z Dunhamem zrekompensował z nawiązką rozbiciem Cerrone – w pełni zasługuje na miano czarnego konia dywizji. Bermudez wygrał 3 walki, w tym jedną kontrowersyjnie = czepiasz się na siłę. Wygranej Phila Davisa nad Machidą poświęciłem Sierpem, więc nie ma się co powtarzać.

    Wiadomo jednak, że niektóre typy z perspektywy czasu wyglądają śmiesznie, co zaznaczałem ;)

  4. Mogę Ci pogratulować, tylko nie wiem dlaczego w obydwu walkach z Weidmanem stawiałeś na Andersona. Nie wiem czy w takim wypadku gratulację będę w pełni zasłużone, skoro dwa razy wygrał zawodnik, przeciwko któremu stawiałeś, ale gratuluję.

    Co do argumentów dotyczących Teixeiry i Erica Silvy to grzecznie podziękuje, wole się skupić na ich wynikach sportowych i tym co pokazują w oktagonie.

    Dos Anjos wygrał oficjalnie dwie walki i jest ok. Fakty są jednak takie, że gdyby sędziowie mieli więcej rozumu w głowie podczas walki z Dunhamem, to do walki z Cerrone by nie doszło. Jesteś chyba jedynym, który bronił wtedy tej punktacji, teraz już się domyślam dlaczego. Dunham powinien był wygrać, a 29-28 z Cerrone to oczywiście świetny wynik, ale nie nazwałbym tego dominacją, czy nawet rozbiciem. Po prostu go wypunktował w stosunku dwie rundy do jednej.

    Co do wygranej Phila Davisa nad Machidą, to nie widziałem większego przekrętu w tym roku.

    1. Jak przeczytasz moje proroctwa co do Pająka i dwie zapowiedzi jego walk z Weidmanem, to zobaczysz, dlaczego stawiałem ostatecznie na Silvę. Czy naprawdę chcesz się wdawać w dyskusję nt. pojedynków Weidmana z Pająkiem, zwłaszcza tego drugiego? Jedno słowo – „Bezkonkurencyjny”.

      Odnośnie Teixeiry i Silvy – jasne. W końcu ja nie patrzę na to, co pokazują w oktagonie. Oceniam ich na podstawie wywiadów i sylwetki :)

      Co do Dunhama, Machidy, zawsze z rezerwą podchodzę do sformułowań opisujących subiektywne sprawy, a zaczynających się od „Fakty są takie…”. Tak jakby moja subiektywna opinia była faktem.

  5. Slpimych, akurat wytykanie Silvy naiverowi to kiepski pomysł. On jako jeden z nielicznych, twardo obstawał za tym, że Weidman to najgroźniejszy możliwy przeciwnik dla Silvy i nawet z prywatnych rozmów z nim, wiem, że był najbliżej rozkładu sił gdzieś w oklicach 51% Silva 49% Weidman… zestawiając to z Twoją pewnością o tym, że Silva obije Weidmana jak byle leszcze, to naiverowi należą się gratulacje.
    Sam jestem wielki fanem Silvy Slip i obaj byśmy z pewnością mieli serce po tej samej stronie z każdą walką Silvy, ale fakty są faktami i przeszarżowałeś z wiarą w Spidera w BC : /.

  6. PAN EM
    Nie jest tak jak piszesz. Przed pierwszą walką Silvy z Weidmanem wypowiedzieli się w temacie tacy użytkownicy jak Comber, Puczi, MarkHunto i powiedzieli, że ich zdaniem Weidman po prostu wygra i jest dla niech faworytem, nie pamiętam, żeby Naiver należał do tego grona.

    W drugiej walce rozkładał szansę niemal po równo, ale nigdzie nie pisał, że Weidman to faworyt, a nawet postawił na Silve w typerze, więc nie wiem jak można pisać, że był to jeden z nielicznych, który uważał Weidmana za najgroźniejszego rywala dla Silvy. Nie jest to prawdą, tym bardziej, że sam uważałem Weidmana za największe zagrożenie dla Silvy, wystarczy przeczytać moją analizę w BC przed ich pierwszą walką.

    Wystarczy też zajrzeć na Tapology i zobaczyć ile % głosów miał Weidman. To nie jest tak, że tylko nieliczni w niego wierzyli. Było bardzo dużo osób, które typowały go na nowego mistrza, jak się później okazało słusznie.

    Pomyliłem się przed rewanżem Weidmana z Silvą, nie pierwszy i nie ostatni raz. Umiem się przyznać do błędu i niczego nie żałuję. W tym sporcie nie ma pewnych rzeczy a typowanie to tylko zabawa, więc no stress :)

  7. Slipmych,

    mam na myśli to, że naiver jako jeden z nielicznych dość szeroko rozpisywał się o słabościach Silvy i szansach Weidmana. Wielu komentatorów, w tym Ty, tak wysoko ceniliście sobie umiejętności Pająka, że nie dopuszczaliście nawet możliwości, że Weidman go pokona, a co dopiero zdominuje, odsłaniając wszystkie słabości Brazylijczyka!
    Jasne, że zawsze znajdą się osoby, które postawią na Weidmana, bo tak czują, bo tak podpowiada im intuicja, bo Weidman jest młodszy… ale wziąłem tu przede wszystkim pod uwagę to, jak szeroko tę kwestię opisał naiver, biorąc tu pod uwagę nie tylko „Przed Burzą”, ale i „Sierpem”.

  8. Slipmych, z której strony by nie spojrzeć, to moje 51/49 na Silvę + argumenty wyglądają lepiej niż Twoje „Bezkonkurencyjny” + argumenty. Dlatego Twoją walkę o wypominanie mi akurat tej walki uważam za średnio taktowną.

    Kurekq, oczywiście, byle leszcz nie dochodzi do walki o tytuł, więc za takowego absolutne nie uważam Teixeiry. Wszystko, rzecz jasna, w odpowiednich proporcjach. To czołowy zawodnik kategorii półciężkiej.

    Brazylijczyk jest skuteczny, tego nie można mu odebrać, bo w końcu zwycięża w swoich pojedynkach – a w ostatecznym rozrachunku o to właśnie chodzi. Nie kupuję jednak sposobu, w jaki walczy – stójkowo prezentuje się bardzo przeciętnie i nawet nie chodzi o ten słynny cios od półżywego Maldonado, który nim zachwiał, ani nawet o cep za cepem, którymi trafiał Kingsbury’ego (no bo w końcu trafiał, więc…) – przegrywał jednak wymiany z Jamesem Te Huną, który, ok, boksersko jest całkiem dobry, ale widzieliśmy, co zrobił z nim będący już bliżej niż dalej Shogun. Jego starcie z Ryanem Baderem, który jakimś wielkim strikerem nie jest i nigdy nie będzie, było już wyjątkowo słabe, obnażając jego braki kickbokserskie do cna – wygrał, owszem, szacun. W mojej opinii jednak gdyby (wiem, wiem, „gdyby”…) Amerykanin nie podpalił się jak uczniak, to ubiłby chwiejącego się na nogach Teixeirę i czar by prysł, a ja dumnie prężył klatę :)

    Ponadto w UFC Teixeira wyjątkowo mało kopie, wcześniej robił to znacznie częściej. Ma dobry parter, ale ile razy miał w dosiadzie będącego w trybie zombie Maldonado i nie potrafił go skończyć? To samo chyba – bo nie pamiętam już dokładnie – było z Jacksonem, też chyba ze dwa razy miał dosiad i nic z tego nie wynikło. Wiem, że poddanie Amerykanina to nie jest łatwa sprawa, ale przecież to już od dawna nie TEN Jackson.

    Innymi słowy, widzę, że wygrywa, widzę, że kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, ale to, co prezentuje w oktagonie, powoduje, że nie mam do niego najmniejszego przekonania i uważam zachwyty nad nim za przedwczesne, bo przesłanki, na których są opierane, są w mojej opinii niewystarczające.

  9. Mnie też Glover nie zachwyca mimo ostatnich zwycięstw – wygrane z Jacksonem czy Maldonado nie są obecnie wiele warte, z kolei walka z Baderem dobitnie pokazała jego braki w stójce i Ryan przegrał to poniekąd na własne życzenie. Jones powinien się po nim przejechać jak walec.

  10. Naiver.
    Twoja nieumiejętność przyjęcie „krytyki” i zmiana tematu to norma, dlatego nie zwracam na to dużej uwagi. Jeśli myślisz, że wypominanie mi bezkonkurencyjnego typu na Andersona to dobry odwet dla mojej opinii na temat wyników walk Dos Anjosa, Phila Davisa, Carmonta i Bermudeza to jesteś w wielkim błędzie, ale myśl, że jest inaczej, lepiej się poczujesz :)

    PAN EM
    Rozumiem Twój punkt widzenia, ale uważam, że były na forum osoby mocniej wierzące w Weidmana i to raczej im się należą pokłony. Największe Pucziemu, który przed pierwszą walką przewidział (T)KO- szok! Naiver dwa razy typował wygraną Andersona, a teraz uważa się za tego, który widział w Weidmanie wielkie zagrożenie, ok niech tak będzie. Fakt jest jednak taki, że były osoby, które twardo stały na stanowisku, że Weidman to WYGRA, a nie, że jest dużym zagrożeniem i ja widzę w tym dużą różnicę. Podobna partia była z walką Johnson vs. Benavidez II, kiedy w typerze Naiver typował niby na Johnsona, ale poszedł cały tekst o tym jakim to wielkim zagrożeniem jest dla niego Benavidez. Oczywiście o tym, że dla mnie Johnson był sporym faworytem Naiver nie wspomni, lepiej w dziecinny sposób wypomnieć komuś inny błąd i odciągnąć uwagę od meritum tematu.

    Nie mam zamiaru więcej dyskutować na ten temat. Myślałem, że typowanie to mimo wszystko zabawa, ale jak ktoś podchodzi do tego w tak emocjonalny sposób i próbuje się odgrywać, to nie widzę sensu w takich rozmowach.

  11. Slipmych, z całym szacunkiem, ale chyba zabrakło Ci cierpliwości… Zdarzało mi się różnić z naiverem kilkukrotnie w przeszłości i doskonale wiem, że jest on trudnym adwersarzem (chłopaki z mmarocks wiedzą to jeszcze lepiej :D) – zawsze dobiera dobrze argumenty i wie jak odpowiedzieć na kontrargumenty. Mogę domniemywać, że erystyka też nie jest mu obca. W dodatku jest dość nieustępliwy, co nie zmienia faktu, że nie jest to z jego strony złośliwość, czy próba prowokacji…
    Jednym słowem, Slip – nothing personal :). Nie przyjmuj tego tak do siebie, nikt przecież nie lubi oddawać racji bez walki i stąd ta zażartość.

    1. No właśnie na rocksach jest jeden redaktor, który ma z Naiverem wiele cech wspólnego. Podobna determinacja w dążeniu do udowodnienia swoich „racji” i umiejętność wymyślania argumentów. Szkoda, że się tutaj nie wypowiada. Z pewnością bylibyśmy świadkami równie pasjonujących wymian zdań jak ta o poziomie wagi ciężkiej.

      Co do mojej cierpliwości to nie mam teraz czasu na takie dyskusje. Po „jak zawsze” dobrej argumentacji na temat poddań i tego dlaczego poddanie Sonnena jest lepsze od poddania Moraesa i Bragi Neto wolę poświęcić czas ważniejszym sprawą, a teraz trochę mam na głowie.

      1. Slipmych, przechodzisz do analizy mojej skromnej osoby. Nie wiem, czy czuć się zaszczyconym, że poświęcasz mi cały akapit, punktując publicznie te fatalne cechy, które mnie charakteryzują (rozumiem, że to było konieczne w toku dyskusji!) czy też zażenowanym, że robisz to, nieszczególnie, powiedzmy sobie szczerze, mnie znając. Tak czy siak, piękna pointa całej dysputy.

        Myślę, że emocje biorą górę. Wycieczki osobiste nie są nikomu potrzebne. Tak mi się przynajmniej wydawało.

  12. Slipmych, ostatnio ustąpiłem w naszej czterdziestej ósmej zażartej dyskusji, ale nie chciałbym czynić z tego standardu, więc…

    Z którego kapelusza wytrzasnąłeś tutaj Johnson vs Benavidez 2? :D Nie wiedziałem, że w toku naszej dyskusji powinienem był wspomnieć o tej walce… O jakich jeszcze zapomniałem, bez których ta dyskusja jest niepełna?

    Owszem, zagadnąłem o upadek Andersona, ale przecież nie w kontekście walki z Weidmanem, który to temat rozpocząłeś. Oczywistym jest, że jeśli mi zarzucasz typowanie 51/49 Silva w drugiej walce z Weidmanem, to naturalną odpowiedzią – w moim mniemaniu zamykającą dyskusję – jest: „Bezkonkurencyjny”. Nie krytykuję czyichś wyborów, jeśli sam dokonałem gorszych. Proste jak konstrukcja cepa.

    Może tego nie dostrzegasz, ale „wypominki” rozpocząłeś sam, sugerując, że uważam Ericka Silvę za talent, DLATEGO ŻE go typowałem na czarnego konia, a Teixeirę za słabego, dlatego że go typowałem na rozczarowanie – co jest absolutną abstrakcją, bo to na podstawie tego, co widzę, oceniam ich tak czy inaczej.

    Co do przyjmowania krytyki, starałem się też nie oszczędzać swoich marnych wyborów w powyższym tekście i wydaje mi się, że mam dość grubą skórę, ale wiadomo, że w lustrze widzimy czasami to, co chcemy a nie rzeczywistość, więc być może faktycznie jest coś na rzeczy ;)

  13. :) Naiver, a co powiesz o moich typach… :) nie wliczając Diaza, to chyba całkiem nieźle.
    Jak teraz patrzę na swoje typy to wygląda prawie jakbym pisał podsumowanie zeszłego rok, a nie prorokował co się wydarzy

    1. Lucas, na pierwszy rzut oka miałeś sporo więcej dobrych typów (Cain, Khabilov, Melendez, Pettis czy Gusfatsson jako czarne konie czy Bendo i Edgar jako rozczarowania), niż złych, choć w tych ostatnich zaszalałeś – Dan Henderson czy Roy Nelson jako czarne konie ;)

          1. co nie zmienia faktu, że nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Był czarnym koniem, bo nikt się nie spodziewał, że jego akcje na koniec 2013 roku będą tak wysokie.

Dodaj komentarz

Back to top button