UFC

Fabricio Werdum: „Będę próbował skończyć walkę w pierwszej, drugiej rundzie, ale…”

Były mistrz kategorii ciężkiej UFC Fabricio Werdum zabrał głos na temat pojedynku z Marcinem Tyburą podczas UFC Fight Night 121 oraz aktualnej sytuacji w dywizji.

Może się wydawać, że przed potyczką z Marcinem Tyburą w walce wieczoru sobotniej gali UFC Fight Night 121 w Australii na barkach byłego mistrza Fabricio Werduma spoczywa spora presja, bo jest on wyraźnym faworytem tej konfrontacji, mierząc się z rywalem o znacznie mniej jeszcze rozpoznawalnym nazwisku.

Brazylijczyk przekonuje jednak, że nie tak się sprawy mają.

Zero presji. Nie czuję żadnej presji.

– zapewnił Werdum w rozmowie z MMAJunkie.com.

Myślę, że presja pojawia się, gdy nie trenujesz, gdy masz kontuzję. Tym razem czuję się dobrze, żadnych kontuzji. Mam umysł jak 20-latek, chociaż mam 40 lat. Wszystko gra. Czekam na tę walkę i jestem bardzo podekscytowany. Australia to niesamowity kraj. Czuję dobrą energię. Ja, Rafael Cordeiro, Babalu, wszystkim nam się tu podoba. Treningi są udany. Wszyscy są tu szczęśliwi i uśmiechnięci. „Jak się masz Fabrcio?”. Chciałbym zabrać moją rodzinę do Australii.

Brazylijczyk powraca po szybkim zwycięstwie z Walterem Harrisem, którego odklepał w nieco ponad minutę podczas październikowej gali UFC 216, biorąc to starcie na ledwie kilka godzin przed galą – pierwotnie bowiem miał się tego dnia pojedynkować z Derrkickiem Lewisem, który z powodu kontuzji zmuszony jednak był do wycofania się z walki.

Zapytany o swoje podejście do walki, Brazylijczyk wyjaśnił, że treningi nie ulegają wielkim zmianom w zależności od rywala – zmienia się za to coś innego.

Od dziesięciu lat trenuję w tych samych miejscach. Zmieniam tylko strategię. Strategia jest ważniejsza.

– powiedział.

Wszyscy oglądamy razem walki, zauważamy jakieś rzeczy. Po prostu oglądamy walki. I tyle. Dla nas to bardzo proste, bo mam dużo (doświadczenia). Zaczynałem jako 20-latek, a wiec to już 20 lat oglądania walk.

Ostatni pojedynek był zabawny, bo spakowałem swój plecak, żeby wyjechać na arenę, a dzwoni Ali (Abdelaziz) i mówi, że moja walka jest odwołana. Co? Żartujesz? Nie, nie żartuję. Pięć minut później zadzwonił do mnie jeszcze raz, gdy obejrzałem już walki Harrisa, tak samo w drodze na arenę w autobusie. I to wszystko. To kwestia strategii.




Od czasu utraty pasa mistrzowskiego w maju zeszłego roku – padł wówczas pod ciosami Stipego Miocica – Vai Cavalo nie ukrywa, że jego celem jest powrót na szczyt. Rzecz jednak w tym, że ewentualne zwycięstwa z Marcinem Tyburą wcale pojedynku o pas nie musi mu zagwarantować, bo 2 grudnia podczas gali UFC 218 w Detroit w oktagonowe tany pójdą Alistair Overeem i Francis Ngannou – i w ocenie wielu to właśnie będzie eliminator do pasa.

Uważam, że na to zasługuję – z powodu ostatniej walki, z powodu całej mojej 20-letniej kariery, w której walczyłem ze wszystkimi.

– stwierdził Werdum, zapytany o swoje mistrzowskie aspiracje i pojedynek Overeema z Ngannou.

Overeem i Francis? Nie wiem… Po prostu czekam teraz na tę najbliższą walkę i jeśli UFC wskaże na mnie, to oczywiście, że będę gotowy i wezmę to. Nie wiem, kiedy, ale chcę walczyć o pas. Stipe Miocic nie walczył od dawna. Czekam tylko na decyzję UFC. Jeśli powiedzą, że Werdum, jesteś następny…

Na pewno najważniejsze dla mnie jest teraz zwycięstwo – nie ma znaczenia, czy będzie to nokaut, poddanie czy decyzja. Ważniejsze jest zwycięstwo. Na pewno będę próbował skończyć walkę w pierwszej rundzie, w drugiej rundzie, wiadomo. Myślę, że na to (walkę o pas) zasługuję. Overeem też tam jest, ale nie jestem pewien, czy Francis też już tam jest. Nie jestem pewien. Szanuję go, ale myślę, że jeszcze nie jest tak blisko. Overeem? Może faktycznie. Czekam, aż jeden z nich będzie walczył ze Stipe Miocicem i będę się temu przyglądał. Może ktoś wypadnie przez kontuzję, więc będę w gotowości.

Moim celem jest pas – nie ma znaczenia, kto tam będzie – Stipe Miocic, Overeem, ktokolwiek.

Jak natomiast widzi swoje sobotnie starcie z uniejowianinem?

Może uda się pierwszym latającym kopnięciem? Może, kto wie. Może kolano, poddanie. Nie wiem. To będzie niespodzianka.

Cały wywiad poniżej:

*****

Tyron Woodley zabiera głos na temat potencjalnej walki z Natem Diazem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button