UFC

Eddie Alvarez przed walką z Justinem Gaethje: „Chcę podejść do tej gry na pełnej wy*ebce”

Byłem mistrz Bellatora i UFC Eddie Alvarez zapowiada mocną zmianę podejścia do walki na okoliczność grudniowego starcia z Justinem Gaethje.

Po raz ostatni wygrał w oktagonie w lipcu zeszłego roku, ubijając i tym samym strącając z tronu kategorii lekkiej Rafaela dos Anjosa. Kolejnych dwóch pojedynków nie będzie jednak wspominał miło – w pierwszej obronie nie miał nic do powiedzenia przeciwko Conorowi McGregorowi, tracąc złoto, a kilka miesięcy później jego starcie z Dustinem Poirierem, w którym był o włos od porażki, zakończyło się wynikiem no-contest, choć równie dobrze Eddie Alvarez, bo o nim mowa, mógł skończyć zdyskwalifikowany.

Drogę powrotną na szczyt były mistrz Bellatora zamierza rozpocząć 2 grudnia w Detroit, gdzie podczas gali UFC 218 skrzyżuje pięści z najlepszego sortu bitnikiem Justinem Gaethje – i, jak zapowiada, zmian dokonał przede wszystkim w sferze mentalnej.

Myślę teraz tylko o sobie, bo mam wrażenie, że nie stoczyłem jeszcze w UFC najlepszej walki, jaką mogę stoczyć.

– powiedział w rozmowie z MMATonight (za MMAFighting.com) Alvarez.

Mam wrażenie, że powoli przychodzi moment, w którym mogę powiedzieć, że mam wyjebane – a czuję, że im bardziej mam wyjebane, tym lepiej walczę. Wydaje mi się, że za bardzo się przejmowałem, nawet w walce o pas, którą wygrałem. Za bardzo o tym myślałem i nie ponosiłem odpowiedniego ryzyka. Chcę teraz podejść do tej gry na pełnej wyjebce. Myślę, że dzięki temu walczę lepiej.




W kategorii lekkiej mistrzów nie brakuje, bo poza Conorem McGregorem na tronie – tyle że tymczasowym – zasiada od tygodnia Tony Ferguson. Jeśli elementarna logika zostanie zachowana, a Irlandczyk potwierdzi, że zachował resztki sportowej ambicji, najprawdopodobniej obaj spotkają się w walce unifikacyjnej – ale zwycięstwem z Justinem Gaethje Alvarez może z mocnym przytupem włączyć się do kolejnego wyścigu o pas.

Wydaje mi się, że gdy dołączyłem do UFC, zacząłem za bardzo się przejmować.

– stwierdził 33-latek, który drogę do pierwszego titleshota utorował sobie dwoma mało efektownymi zwycięstwami przez decyzje z Anthonym Pettisem i Gilbertem Melendezem.

To była dla mnie wielka rzecz. Czy mogę mierzyć się z najlepszymi gośćmi na świecie? Czy mogę walczyć jak równy z równym z gośćmi z UFC? Było to całe przekonanie, że goście z mniejszych organizacji nie dadzą sobie rady w UFC i pozwoliłem, aby moje otoczenie i to wszystko wpłynęło na sposób, w jak walczyłem. Bardziej skupiałem się na wygrywaniu niż na byciu sobą. Myślałem tylko o zwycięstwie i udowodnieniu ludziom, że się mylą, że mogę wygrać złoto UFC – ale wydaje mi się, że gdy skupiasz się całkowicie na wygrywaniu, nie jesteś tak naprawdę sobą. Lepiej sobie radzę, gdy przejmuję się mniej.

*****

Dana White wskazuje kolejnego pretendenta do pasa kategorii półśredniej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button