UFC

Eddie Alvarez po porażce z Dustinem Poirierem: „Tym samym mamy 1-1”

Eddie Alvarez przerwał ciszę po sobotniej porażce z Dustinem Poirierem podczas gali UFC on FOX 30 w Calgary.

Eddie Alvarez zabrał po raz pierwszy głos po porażce przez nokaut z Dustinem Poirierem w walce wieczoru gali UFC on FOX 30 w Calgary, publikując obszerny wpis w mediach społecznościowych.




https://www.instagram.com/p/Bl8h0MsHcX4/

W tym sporcie nie ma odcieni szarości – jeden człowiek wygrywa, drugi przegrywa – i dlatego kocham tę grę. Kontrowersyjne decyzje, sędziowania i wsparcie fanów zawsze dodają dramatyzmu, ale koniec końców, jeden człowiek stoi, drugi upada.

Czapki z głów przed Dustinem i jego teamem. Zachował spokój pod presją i dał piękną walkę. Tym samym mamy 1-1.

W żadnym wypadku nie będę oceniał surowo Goddarda. Mamy taką samą robotę do wykonania! On musi podejmować decyzje w ułamku sekundy – i ja również. Podejmuje je, mając na uwadze zdrowie moje i mojego rywala. Co się stało, to się nie odstanie.

Jeśli chodzi o Marka Henry’ego nawołującego do łokci w wirze walki. Łokieć po łuku to niesamowite uderzenia z tej pozycji, w której się znajdowałem – w zasadzie to jedyne uderzenie, jakie możesz wyprowadzić. Po prostu się nie zrozumieliśmy, w czasie wojny takie rzeczy się zdarzają często. To był swego rodzaju „przyjacielski ogień” i skończyło się tym, że przegraliśmy tę bitwę. Nie zapominajmy jednak, że Ricardo (Almeida) i Mark (Henry) są też odpowiedzialni za mój tytuł UFC i zwycięstwa nad jednym z najlepszych zawodników w UFC. (Mark) to najciężej pracujący człowiek w naszej drużynie, ma wręcz obsesję na punkcie detali i pomaga nam wszystkim zrozumieć szanse, jakie stają przed nami na światowej scenie. To mój trener, przyjaciel i mentor od znacznie dłuższego czasu, niż większość z was zdaje sobie sprawę.

Porażki nigdy nie cieszą. Nie przegrywam często, ale gdy się to dzieje, rozwijam się jako człowiek i zawodnik. Dokonam poprawek. Ta porażka doda radości mojemu kolejnemu zwycięstwu.

Chcę podziękować całemu teamowi, trenerom, rodzinie i wszystkim, którzy wspierają mnie w tej podróży.

(…)

Jesteśmy wdzięczni za każdą okazję, gdy możemy wychodzić do oktagonu – i z niecierpliwością czekamy na kolejną taką okazję. Dziękuję UFC. Zostałem tutaj ściągnięty nie po to, aby zwyciężać, ale po to, aby was dobrze bawić… Czy bawiliście się dobrze????

Najwyraźniej zatem Filadelfijczyk nadal nie do końca zgadza się z decyzją sędziego Marca Goddarda, który w korzystnym dla niego położeniu podniósł walkę na nogi, uzasadniając swoją decyzję faulami Eddiego Alvareza – Król Podziemia przytrzymywał się siatki, wsadzał palce w uszy Dustinowi Poirierowi i zaatakował zabronionym łokciem 12-6.

Dla byłego mistrza był to ostatni pojedynek w kontrakcie z UFC. Póki co nie wiadomo, czy pozostanie pod sztandarem amerykańskiego giganta.

*****

Powrót Jose Aldo – bez różańca i rolexa

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button