UFC

Donald Cerrone wyzywa Conora McGregora

Donald Cerrone za kilka dni powróci do oktagonu – i ponownie mierzy w aż pięć występów w ciągu roku.

W czasach gdy jeden z drugim po porażce – a czasami nawet po zwycięstwie! – szybko dostarczają fanom i mediom wytłumaczenie swojej kiepskiej dyspozycji, Donald Cerrone idzie pod prąd.

Strzelił mnie świetnym uderzeniem na wątrobę i rzucił mnie, kurwa, na glebę. Co mogę powiedzieć? Nie było nic. Po prostu zła noc.

– stwierdził Kowboj, w rozmowie z MMAJunkie.com wspominając swój ostatnim pojedynek, w którym Rafael dos Anjos ubił go w nieco ponad minutę, przerywając jego serię ośmiu zwycięstw.

Nie ma nad czym dumać. Znaczy, co mam powiedzieć? „O, może się źle rozgrzałem?”. Albo co innego? Może przez 12 sekund, które potrwała walka, nie wykonałem odpowiedniego ruchu? Nie rozumiem, nad czym tu dumać. Byłoby inaczej, gdybym był terroryzowany przez pięć rund. A to była 12-sekundowa walka. Dostałem po dupie.

32-letni Amerykanin powróci do oktagonu już 21 lutego, w walce wieczoru gali UFC Fight Night 83 w Pittsburghu mierząc się z innym Kowbojem, Brazylijczykiem Alexem Oliveirą. Pierwotnie rywalem Cerrone miał być Tim Means, ale z uwagi na problemy dopingowe wycofano go z walki. Amerykaninowi, jak możemy się domyślać, zmiana przeciwnika nie zrobiła różnicy.

Byłem wtedy w Cabo San Lucas na rybach.

– opowiedział o okolicznościach, w jakich dowiedział się o walce z brazylijskim Kowbojem.

Nie dbam o to. Nie miało znaczenia, z kim walczę. Wiedzieli, że powiem „tak”. Nie muszę dzwonić do swojego sztabu i upewniać się, że jest ok. Byłbym wkurzony, gdyby ściągnęli mnie z rozpiski. Wiedzą, że po prostu chcę walki. Nie ma znaczenia, z kim.

Drugą porażką z dos Anjosem mocno skomplikował swoją pozycję w kategorii lekkiej. Dopóki na tronie zasiadał będzie Brazylijczyk, szanse Amerykanina na trzecią walkę wydają się iluzoryczne.

Starcie z Oliveirą będzie oktagonowym debiutem Cerrone w dywizji półśredniej. Nie przeniósł się tam jednak, by rozpocząć kolejny rajd po pas mistrzowski – po prostu chce walczyć jak najchętniej, bez znaczenia w jakiej kategorii wagowej. Wszelkie rankingi ma w głębokim poważaniu.

Nie dbam o to, niech robią, co chcą. Nie ma dla mnie różnicy. Nie odmówiłbym, ale nie zamierzam wychodzić i mówić: „Następna walka o pas. To moje marzenie”. Nie dbam o to. Mam to w dupie. Dajcie mi Conora McGregora. Mogę się bić z tą ci*ą. Poza tym jednak mam to gdzieś. Powiedzcie gościowi, żeby, kurwa, przyhamował. Nie możesz tak po prostu wyzywać półśrednich. Ale dość o nim.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button