UFC

Demetrious Johnson: „Nie zamierzam się o nic, ku*wa, wykłócać”

Zasiadający na tronie kategorii muszej Demetrious Johnson zdradził warunek, jaki musi zostać spełniony, aby poszedł w tany z TJ-em Dillashawem.

Kilka dni temu rozdający od lat karty w kategorii muszej Demetrious Johnson – notorycznie nagabywany przez cały świat o walkę z TJ-em Dillashawem – w końcu uległ, wyrażając gotowość do stanięcia w szranki z mistrzem 135 funtów podczas głównej gali lipcowego tygodnia walk (International Fight Week).

UFC chce tej walki.

– powiedział w rozmowie z ESPN.com Johnson.

To super walka, której chcą wszyscy. Wydaje mi się, że razem z TJ-em jesteśmy już na pokładzie. Chcemy tylko mieć pewność, że to będzie jakaś wielka gala. Chcemy mieć pewność, że skorzystamy na dużej sprzedaży PPV. Uważam, że na to zasługuję i uważam, że on również na to zasługuje.

Wolałbym, aby w walce wieczoru był ktoś inny. Ktoś, kto sprzeda więcej PPV. Z mojej strony to właśnie wstrzymywało tę walkę.

Od poprzedniej walki – zwycięstwa z Rayem Borgiem – Demetrious Johnson ma już kontrakt uwzględniający wpływy z PPV, ale zdaje sobie doskonale sprawę, że sam nie jest w stanie wykręcić wysokiej sprzedaży.




W 2015 roku dwukrotnie bił się w walkach wieczoru numerowanych gal, których jednak sprzedaż PPV stała na bardzo niskim poziomie. Jego pojedynek z Kyojim Horiguchim sprzedał się w liczbie około 125 tys. PPV, a rewanż z Johnem Dodsonem – ok. 115 tys.

Dominator kategorii muszej zdaje sobie jednak doskonale sprawę, że w przeszłości zawodnicy otrzymujący procent z PPV, którzy znajdowali się w podobnym do jego położeniu – a więc sami nie byli w stanie sprzedać gali – korzystali z pomocy największych gwiazd, zarabiając krocie. Joanna Jędrzejczyk, dla przykładu, występowała na galach obok Rondy Rousey, Conora McGregora i Georgesa Saint-Pierre’a. Podobnie rzecz się miała z Tyronem Woodleyem.

Widziałem gości, który wskakiwali na wielkie karty PPV i zarabiali $1,5 miliona, walcząc ze słabszymi rywalami niż ja będę teraz walczył.

– stwierdził Mighty Mouse.

Razem z TJ-em moglibyśmy walczyć na mniejszej gali i wykręcić 275 tys. PPV, co jednak oznaczałoby dla mnie tylko dodatkowe $75 tys. Moi menadżerowie powiedzieli mi jasno: „Wiesz co, wstrzymamy się do czasu jakiejś dużej gali.

Powyższe słowa Johnsona oznaczają, że od sprzedaży powyżej 200 tys. PPV otrzymuje $1. Podobnie rzecz się miała z kontraktem Eddiego Alvareza, który za każde sprzedane PPV w przedziale 200-400 tys. inkasował właśnie $1.

Wiele mediów i fanów uważa, że w ten sposób unikamy walki czy unikamy kogoś, ale to po prostu jest mądre biznesowe rozwiązanie. Chcesz tyle pieniędzy, ile możesz zdobyć.

– kontynuował Johnson.

Poczekam więc na tą okazję, bo na takiej jednej karcie zarobię więcej niż w trzy walki – czyli półtora roku mojego życia.




Amerykanin podtrzymuje gotowość do występu w lipcu, licząc jednak na dużą kartę. I ma już w głowie konkretne nazwiska, które mogłyby wystąpić na tej samej gali.

Jeśli udałoby się zrobić trzy walki mistrzowskie – mistrz vs. mistrz – byłoby dobrze.

– powiedział.

Jeśli zestawiliby Georgesa Saint-Pierre’a z Tyronem Woodleyem, Amandę Nunes z Cris Cyborg i mnie z TJ-em, mogą wysyłać mi kontrakt w tej chwili.

W żadnej mierze nie oznacza to jednak, że Johnson nie bierze innych scenariuszy – znacznie mniej dla siebie korzystnych – pod uwagę. Nic z tych rzeczy. Bierze je – ale podchodzi do nich z ogromny dystansem.

Dla mnie sprawa jest prosta. Jeśli UFC przyjdzie i powie: „Wiesz co, Demetrious, nie damy ci tego”, odpowiem im: „Żaden problem. Możecie dać mi więc kolejnego pretendenta w kategorii muszej, a TJ może walczyć, z kim tam chce”. Takie mam podejście.

– stwierdził Johnson.

Nie zamierzam siedzieć i się o to wszystko, kurwa, wykłócać. „Chcę tego i tego. Jeśli nie zamierzacie mi tego dać, w porządku. Będę dalej walczył z gośćmi z mojej dywizji. Chcecie odebrać mi pas? Jasne, żaden problem. Bierzcie go. I tak wrócę na szczyt.

Pokonałem wszystkich w dywizji. Teraz czekam na okazję, aby wystąpić na gali, która pozwoli zarobić mi pieniądze. I nie próbuję ugrać coś na plecach innych. Wnoszę ze sobą wiele – jedenaście obron. Zasługuję na tę szansę. Jeśli ludzie się nie zgadzają – ich problem. Uważam, że jestem tego warty.

*****

Rose Namajunas i Pat Barry zdradzają, jak rozpracowali Joannę Jędrzejczyk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button